Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Subaru|Dziecinada|

Zadedykowane dla @zakochana235

(K/o) - Kolor włosów

(K/o) - Kolor oczu

(U/d) - Ulubione danie

- Coś ty zrobiła?! - Usłyszałaś wkurwiony, a zarazem lekko wystraszony głos Subaru.

Odwróciłaś się do niego przodem, a w dłoni trzymałaś fiolkę. Jeszcze przed chwilą była w niej dziwna, złota substancja, którą wypiłaś. Popatrzyłaś po sobie i spostrzegłaś się, że masz strasznie krótkie nóżki. Jak i rączki... I ogółem jesteś niska! Spojrzałaś w lustro i ujrzałaś małą dziewczynkę o (K/w) włosach i wielkich (K/o) oczach. 

- Patrz... Reiji ma zepsute lustro. - Podeszłaś do przedmiotu i oparłaś na nim swoje palce. Po chwili dopiero dotarła do ciebie prawda... - AAA! Co ja kurwa zrobiłam?! 

Zaczęłaś głośno płakać i podbiegłaś do Subaru, tulą się do jego nogi. Zdezorientowany wampir, kompletnie nie wiedział co zrobić. Zaczął się nerwowo rozglądać. Odsunęłaś się od jego nogi, a on podszedł do biurka, na którym obecnie znajdował się cały zestaw chemiczny.

- Cholera! Czemu Reiji nie podpisuje tych fiolek?! - Uderzył pięścią o stół. - Tak właściwie... To co ty tutaj robiłaś?

- Wiesz... Główka mnie rozbolała i chciałam wziąć coś na ten ból... A że nie było opisane to... Skończyło się jak skończyło... - Spuściłaś głowę w dół i znów miałaś zacząć płakać.

- T-tylko mi tu nie rycz...! - Wziął cię na ręce. Niestety dość brutalnie, ale w każdej chwili wziął.

Wtuliłaś się w niego, próbując jakoś powstrzymać swoje łzy, które niestety już opuściły strefę oczu. Subaru starał się delikatnie głaskać cię po głowię, ale on ma troszkę za dużo siły.

- Bracia pojechali do ojca, a ja zostałem by pilnować ciebie, abyś nam tu czasem nie spierdoliła. Do wieczora Reiji powinien wrócić. A na razie... - Spojrzał Ci w oczy. - Będziesz musiała wytrzymać w tej formię.

- Jestem głodna... - Swoimi tyci tyci rączkami wytarłaś resztki łzy.

- Ech... Ale ja nie wiem co Ci dać... - Zdezorientowany patrzył na ciebie. Widać było to po nim, że jeszcze nigdy nie opiekował się dzieckiem. 

- Przygotuj mi... (U/d)! - Uśmiechnęłaś się uroczo.

- No dobra... - To był chyba jego pierwszy raz w życiu, kiedy zgodził się coś dla ciebie zrobić.

Zawsze tylko powtarzał: "Baka sama przecież umiesz to zrobić, więc czemu mam to za ciebie robić?". Wampir teleportował się z tobą do kuchni. Przygotował to co było mu potrzebne do robienia tego jakże... Wykwintnego dania. 

*timeskipe* 

Po jakimś czasie, danie było gotowe. Subaru podał Ci talerz z jedzeniem, a ty z chęcią zabrałaś się za jedzenie. Naprawdę Ci zasmakowało. Dość szybko zaczęłaś spożywać danie.

- Hej! Spokojnie... - Chłopak cicho się zaśmiał, ale ty i tak nie zwolniłaś. Po piętnastu minutach talerz był pusty. - Ty masz chyba większy apetyt niż Kanato na cukierki. 

Wziął talerz i włożył go do zlewu. Wziął cię na ręce i poszedł z tobą do salonu. Usiedliście na kanapie i tkwiliście w ciszy. Każde z was patrzyło w inną stronę. Przebierałaś nóżkami do przodu i do tyłu. Nie wiedziałaś co chcesz dokładnie zrobić. Odwróciłaś się w stronę wampira. Spojrzał na ciebie, a ty przysunęłaś się bliżej niego tylko po to, aby mu odsłonić grzywkę. Subaru lekko się wzdrgnął, gdy poczuł jak mu odsłaniasz grzywkę.

- Czemu zasłaniasz sobie oko...? Bez grzywki też wyglądasz ładnie. - Uśmiechnęłaś się szczerze, a chłopak się lekko zarumienił. 

- N-nie twoja sprawa... - Odwrócił głowę w inną stronę, a grzywka znów mu zakryła oko. 

Odwróciłaś się do niego tyłem i plecami oparłaś się o jego brzuch. Chwyciłaś go za dłoń i zaczęłaś nią machać na wszystkie strony. 

- Subaru?

- No...? - Spojrzał na ciebie.

- Pójdziemy do ogrodu? - Podniosłaś główkę do góry, by móc spojrzeć na chłopaka. 

Kąciki jego ust delikatnie uniosły się ku górze. Bez słowa wstał, z tobą na rękach i wyszedł na dwór. Od razu jego kroki pokierowały się w stronę krzewów róż. Gdy byliście między krzewami, zeszłaś z jego rąk i zaczęłaś oglądać kwiaty. Co prawda widziałaś je już tyle razy, ale i tak zawsze wprawiały cię one w zachwyt. 

- Mogę jedną? - Zapytałaś z nutką słodkości w glosie. 

- To czekaj... - Odszedł gdzieś kawałek dalej. Nie musiałaś za długo czekać, gdyż po chwili wrócił z powrotem z dwiema różami. - No masz.

Wzięłaś od niego różę i jedną wpięłaś we włosy. Jeszcze druga Ci pozostała. Złapałaś go za rękę i zaczęłaś go ciągnąć w dół. Kiedy wampir przy tobie kucnął ty w szybkim czasie zdążyłaś mu wpiąć we włosy różę.

- Hę?! Co ty odwalasz?! - Już chciał zdjąć kwiat ze swoich włosów, ale ty mu na to nie pozwoliłaś.

- Zostaw! Tak ma być! - Nadymałaś policzki. 

Jeszcze chwilę pobyliście na dworze, ale po jakimś czasie zaczęłaś się robić śpiąca. Wampir wziął cię na ręce i weszliście do środka. Znów zajęliście trochę miejsca na kanapie. Wtuliłaś się w chłopaka i powoli zamykałaś swoje oczka. 

- Kurwa... Ty zaraz serio zaśniesz... - I po tych słowach odpłynęłaś. 

Zasnęłaś tak szybko, że nawet Subaru nie zdążył cię odnieść do twojego pokoju. A potem nie chciał cię odnosić, a dlaczego? Bo chciał se jeszcze chwilę popatrzeć na te słodką, malutką buźkę.

Shocik jest. Jak to zwykle. Troszku jestem padnięta... I ręka mnie cholernie piecze... Auć...!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro