Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kanato |"Moja (T/i)-chan"|

Zadedykowane dla @DaktylekHoney

(T/i) - Twoje imię

(K/w) - Kolor włosów

(K/o) - Kolor oczu

Niepewnie podniosłaś dłoń i zacisnęłaś ją w pięść. Po chwili niepewności, zapukałaś do drzwi. Po chwili drzwi otworzyły się, a przed tobą stanął Kanato. Lekko zarumieniona, schowałaś dłoń za plecami.

- Czegoś chcesz, (T/i)-chan? - Zapytał wampir.

- Wiesz... Ja chciałam Ci coś dać. - Wyciągnęłaś zza pleców pudełko owinięte w fioletowy papier dekoracyjny.

Gdy tylko chłopak wziął w dłonie pudełko, ty szybko ulotniłaś się. Nie chciałaś być przy rozpakowywaniu podarunku. Wbiegłaś do pokoju i padłaś na łóżku, cała zestresowana.

*timeskipe*

- Witaj Kanato! - Podbiegłaś do niego z uśmiechem na ustach.

Odwrócił się do ciebie, ale jego wyraz twarzy nie wyrażał... Szczęścia. Był raczej chłodny.

- Smakowało Ci ciasto... Które Ci dałam? - Zaczęłaś bawić się kosmykiem swoich (K/w) włosów.

- Było okropne. - Zdziwiłaś się bardzo mocno. - I nie odwzajemniam twoich uczuć.

Wampir rzucił na podłogę kartkę, na której ty napisałaś co czujesz do tego wampira. Podniosłaś kartkę, a w twoich oczach pojawiły się łzy.

- A-ale... Ja myślałam... Że ty coś do mnie... Czujesz...? - Po twoich policzkach spłynęły słone łzy.

- Naprawdę tak pomyślałaś? Jesteś jakaś głupia skoro tak uważasz. - Odwróciłaś się szybko i uciekłaś od niego jak najdalej.

Nie mogłaś przyjąć do wiadomości tego, co właśnie Kanato Ci powiedział. Wbiegłaś do pokoju i zamknęłaś się w nim. Zaczęłaś głośno płakać.

- Bitch-chan~! Gdzieś jeste-- Laito spojrzał na ciebie. - Co się stało?

- No bo ja... To znaczy Kanato... On...

- Hej spokojnie. Mów po kolei i spokojnie. - Uspokoiłaś się i powoli zaczęłaś mu wszystko tłumaczyć.

*POV.Kanato*

Teleportowałem się do mojego pokoju. Pięścią uderzyłem w ścianę.

- To nie tak miało być! - Usiadłem na łóżku i zacząłem przeklinać siebie w myślach.

Tak naprawdę ciasto jakie mi przygotowała było bardzo smaczne i... Odwzajemniam jej uczucia. Tylko nie wiem co mi się dzieje gdy jest przy mnie. Wprowadza mnie w taki stan, że jestem jej przeciw i ją obrażam. W skrócie jestem dla niej chłodny, gdy ona jest przy mnie. Tylko ja nie wiem jak wyznać jej uczucia. Ech...

*timeskipe*

Ona ze mną nie rozmawia. W ogóle. Chciałabym aby chociaż się do mnie uśmiechnęła, ale ona mnie teraz... Nienawidzi. Mogłem wtedy powiedzieć jej, że ją kocham. Że odwzajemniam jej uczucia. Że chce z nią być, aż do śmierci.

- Jesteś z siebie dumny? - Spojrzałem na starszego brata.

- Daj mi spokój, Laito... - Spuściłem wzrok na Teddy'ego.

- Ty wiesz, że ona nadal płacze. Przez ciebie.

- A co ty, kurwa, adwokat jej?! - Wstałem i postanowiłem pójść do jej pokoju.

Laito posłała mi zdziwione spojrzenie, jednak i tak po chwili znikł. Szybko dotarłem do jej pokoju. Bez pukania wszedłem. Nie było jej tu.

- (T/i)-chan? - Rozejrzałem się po pokoju.

Nie ma w zwyczaju chować się, ale też nie wiem gdzie ona mogłaby się schować.

*POV.Autorka*

Kanato zaczął szukać cię po całej rezydencji. Nie wiedział gdzie cię znaleźć. Ty zaś siedziałaś w ogrodzie i patrzyłaś na fioletowe róże. Wyglądały tak pięknie, jednak i one przypominały Ci o Kanato. Opuszkami palców dotknęłaś płatków kwiatu.

- Tutaj jesteś! - Odwróciłaś się w stronę osoby, która podeszła do ciebie.

- K-Kanato? - Popatrzyłaś na chłopaka, z wielkimi oczami. Wstałaś na równe nogi i patrzyłaś na wampira.

- Wszędzie muszę cię szukać?! - Mocno złapał cię za nadgarstek. Tak mocno, że cicho syknęłaś z bólu. - Nie dość, że mój brat się mnie uczepił, to jeszcze ty znikasz!

- Ale Kanato... Puść mój nadgarstek...

- Nie będziesz mi mówić co mam robić! - Chłopak przyciągnął cię do siebie, po czym brutalnie wgryzł się w twoją szyję.

Ból był ogromny, ale starałaś się wytrzymać. Niestety, ale wampir pił twoją krew i pił, a twoje nogi zaczęły się uginać pod tobą. Twoje oczy się zamknęły, a ty zemdlałaś. Kanato oderwał się i złapał cię, zanim zdążyłaś upaść na ziemię.

*POV.Kanato*

- No i znów przesadziłem... - Westchnąłem cicho i wziąłem ją na ręce po czym teleportowałem się do mojego pokoju.

Położyłem ją na łóżku, a sam usiadłem obok niej i patrzyłem na nią. Nic innego nie pozostało mi do robienia, jak tylko czekać. Minęło może z pół godziny jak nie więcej, zanim (T/i) się obudziła.

- Mmm... - Otworzyła swoje (K/o) oczy. - Gdzie ja... Jestem...?

Spojrzała na mnie. Wyglądała tak słodko. Delikatnie pogłaskałem ją po policzku i od razu zauważyłem, że się lekko zarumieniła.

- Jesteś u mnie. Za dużo twojej krwi wypiłem i... Zemdlałaś. Masz naprawdę słaby organizm! - Usiadła i złapała się za głowę.

- Głowa mnie boli... - Przysunęła się do mnie bliżej. No teraz byłem lekko zakłopotany.

Przytuliła mnie mocno, tak, że nie mogłem jej uciec. Po chwili namysłu objąłem i ucałowałem ją w czoło.

- Kanato... Ja cię kocham. - Mocniej się we mnie wtuliła.

- Też cię kocham, baka... - Odparłem szybko.

- Ktoś tu jest Tsundere~! - Zaśmiała się.

- Cicho bądź! - Spojrzała na mnie po czym pocałowała mnie.

Odwzajemniłem pocałunek. Był namiętny, a zarazem słodki i delikatny. Usiadła mi na kolanach i objęła mój kark. Oderwaliśmy się od siebie po pewnym czasie. Wtuliła się we mnie, a ja pozostałem w bez ruchu, aby mogła się we mnie wtulać. Moja (T/i)-chan i tylko moja.

Kolejny shot. A przy tym miałam taką akcję, że mama o mało mnie nie przyłapała na pisaniu shota. Na zawał padłam. Kurwa! Pewnie niektórzy się spytają, ale dlaczego ty tak się wystraszyłaś? A bo wasza kochana autorka ma nielegalnie wattpada. NIELEGALNIE! Rodzice kazali mi go usunąć może... Pół roku temu? Trochę mniej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro