Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Reiji/Lemon/"Już...? Za szybko...!"

Zadedykowane dla panienki  @KitsuneKichiku666

(T/i) - Twoje imię

(U/ś) - Ulubione śniadanko

(U/k) - Ulubiona książka

(K/s) - Kolor stanika

(K/w) - Kolor włosów

Obudziłaś się w swoim pokoju. Słońce świeciło Ci prosto w oczy. Leniwie otworzyłaś swoje powieki i zaczęłaś się rozglądać. Nie było przy tobie Reijiego. Najwyraźniej wstał wcześniej. W sumie nie dziwić się... On jest taką zastępczą matką dla wszystkich braci więc...

Wstałaś z łóżka i bez przebierania się w normalne ubrania, zeszłaś na dół do kuchni. Okazało się, że w kuchni już operuje Reiji. Podeszłaś do niego od tyłu i mocno go przytuliłaś.

- Już wstałaś (T/i)? - Wampir delikatnie ujął twoją dłoń i ją ucałował.

- Mhm... - Reiji odwrócił się do ciebie przodem i zlustrował cię caluśeńką.

- Nie powinnaś była chodzić po rezydencji tak ubrana. Jeszcze Laito cię zauważy, a wtedy będziesz miała przerąbane. - Objął cię czule w talii. Położyłaś swoje drobne i blade dłonie na jego torsie.

- Blee! (T/i)-chan znów obściskuje się z Reijim! - Odwróciliście wzrok od siebie i popatrzyliście się na Kanato.

- Można się dołączyć~? - Po chwili cała piątka się na was gapiłam.

- Nie macie nic innego do roboty? Już! Siadać do stołu. - Popatrzyłaś się na nich lekko matczynym, a poniekąd władczym wzrokiem.

Choć te wampiry nie lubią nikogo słuchać, to ciebie od czasu do czasu posłuchają. Tak i teraz. Posłuchali się i każdy z nich zajął swoje miejsce przy stole.

- Usiądź przy stole. Zaraz przyniosę śniadanie. - Reiji ucałował cię w policzek, a ty z uśmiechem na twarzy poszłaś do jadalni.

Zajęłaś swoje miejsce i razem z resztą czekałaś na śniadanko. Po chwili każdy dostał to co właściwie chciał. Ty dostałaś (U/ś) dlatego też bardzo się cieszyłaś.

*timeskipe*

Siedziałaś sobie w bibliotece i czytałaś (U/k). Reiji zaraził cię pasją do czytania, dlatego też często razem czytaciem (zajebiste zajęcie... Naprawdę 😒). Nagle poczułaś jak ktoś zasłania Ci oczy.

- Reiji... Wiem, że to ty. Nie musisz mi zasłaniać oczu. - Wampir zdjął swoje ręce z twoich oczu, a ty mogłaś ujrzeć okularnika.

Wampir gestem ręki pokazał Ci abyś zeszła z fotela. Zdziwiło cię to jednak wykonałaś jego polecenie. Wstałaś, a chłopak cię podsiadł, ale jednak usadowił cię na swoich kolanach. Oparłaś się plecami o jego tors. Poczułaś jak jego dłonie lądują na twoich biodrach. Mruknęłaś zadowolona.

- Reiji~ A kiedy my ostatnio się jakoś zabawialiśmy~? - Popatrzyłaś na niego. Po jego minie mogłaś stwierdzić, że się zastanawia.

- Chyba jakieś... Trzy dni temu. - Usiadłaś na jego kolanach, przodem do niego.

- Tak dawno?! Powinniśmy to nadrobić! - Oplotłaś dłońmi jego kark po czym spojrzałaś mu głęboko w oczy.

- Wcale nie tak dawno... No, ale skoro tak tego pragniesz. - Objął cię w talii i namiętnie pocałował.

Odwzajemniłaś ten gest i jeszcze bardziej go pogłębiłaś. Czułaś jak jego dłonie jeżdżą po twoich plecach, aż w końcu wchodzą Ci pod koszulkę przez co przechodzą cię dreszcze. Swoimi drobnymi dłońmi zaczęłaś rozpinać koszule Reijiego. Po chwili koszula zniknęła z torsu wampira, a ty mogłaś się nim zachwycać.

- Podniosłabyś te ręce... - Przez chwilę patrzyłaś na niego jak na debila, ale po chwili zrozumiałaś o co mu chodzić i podniosłaś ręce dzięki czemu chłopak szybko pozbył się twojej bluzki.

Jego dłonie jeździły po twoich plecach, kierując się ku górze. Nie zwracałaś jednak na nie uwagi i zajęłaś się powolnym rozpinaniem rozporka od spodni. Po chwili nie miałaś na sobie swojego koronkowego, (K/s) stanika. Reiji momentalnie przyssał się do twojej lewej piersi i zaczął ją ssać, gryźć, całować i miętosić. Potem zrobił to samo z drugą. Jęczałaś co chwile i za każdym razem głośniej. W końcu oderwał się od twoich piersi, a ty mogłaś na chwilę odetchnąć. Wampir przewrócił cię tak abyś ty usiadła w fotelu, a on stanął przed tobą. Szybko pozbył się twoich spodni i majtek po czym zrobił to samo ze swoimi spodniami i bokserkami. I znów widziałaś jego wielkiego członka. Odwróciłaś się tyłem do niego i wypięłaś. Chłopak z uśmiechem na twarzy podszedł do ciebie, złapał za biodra i gwałtownie wszedł.

- Ach! - Jęknęłaś i mocniej złapałaś się oparcia fotelu.

Zaczął się w tobie poruszać. Najpierw powoli, a potem szybko. Jęczałaś głośno i non stop, a wampir od czasu do czasu pojękiwał. Wbijałaś pazury w oparcie, za każdym razem gdy ten przyspieszał. Powoli zaczęłaś czuć, że dochodzisz. Każde jego pchnięcie było krokiem do twojego szczytowania. Po chwili doszłaś, a oznaką był twój głośny i długi jęk.

- Już...? Za szybko...!  - Reiji nawet nie miał zamiaru kończyć.

Pchnął cię jeszcze kilkanaście razy za nim doszedł. Wyszedł z ciebie i spuścił Ci się na dupę i plecy. Zdyszeni próbowaliście uregulować oddechy.

- Reiji... Czy ty zawsze... Musisz tak późno... Kończyć...?! - Spytałaś po chwili ciszy.

- To nie moja wina... Że... Tak szybko... Dochodzisz! - Wziął cię na ręce i teleportował się z tobą do waszej sypialni.

Położył cię na łóżku, a sam ułożył się obok ciebie. Wtuliłaś się w jego zimny i blady tors.

- Jesteś idealny na ciepłe dni... - Zaśmiałaś się.

- Ha ha ha... Bardzo śmieszne. - Objął cię w talii i wtulił nos w twoje (K/w) włosy.

Kolejny shot. Jak ja nienawidzę pisać lomonów. Wychodzą... Dziwnie... I tyle

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro