Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Christa x KarlHeinz/Lemon/Historia matek 3/3

Zadedykowane dla panny @Jurikooo

*POV. Christa*

Patrzyłam przez okno. Widziałam las, zamek, ogród. Piękny widok. Jednak gdy tak patrzę przez te kraty... To inaczej postrzegam wszystko. Czemu zostałam zmuszona do małżeństwa z nim?! Przecież ma już dwie żony.

Znów przeszedł mnie dreszcz. Przypominają mi się chwile z moim bratem. Tęsknię za nim. Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do mojej celi. Odwróciłam się i ujrzałam tego, kogo ujrzeć nie chciałam.

- Co tu robisz, Karl...? - Muszę być spokojna. Muszę...

- Nie denerwuj się tak. Przyszedłem sprawdzić jak się trzymasz. - Podszedł do mnie i delikatnie pogłaskał po policzku.

Gwałtownie zrobiłam krok do tyłu. Zauważyłam na jego twarzy lekkie zirytowanie. O nie! Mam nadzieję, że się nie wkurzył.

- Ech... Christa. Wiesz, że chce dla ciebie jak najlepiej.

Nie wierzę Ci... Nigdy Ci nie uwierzę.

Zrobiłam dodatkowy krok do tyłu, ale niestety wpadłam na ścianę. Zimną i okrutną ścianę. Nagle koło mojej głowy pojawiła się jego dłoń. Obiema dłońmi oparł się o ścianę uniemorzliwiając mi tym samym ucieczkę.

- Powinnaś była być mi wdzięczna, za uratowanie cię od tamtego psychopaty. - Położyłam swoje dłonie na jego klatce piersiowej i zaczęłam go odpychać.

- Nie mów tak o moim bracie! Zabiłeś go! Bezpodstawnie! - Odpechnęłam go mocno i pobiegłam w stronę wyjścia.

Niestety zostałam złapana za nadgarstek i przyciągnięta do niego.

- Źle postąpiłaś... Należy Ci się kara. - Teleportował nas do swojej sypialni.

Bałam się tego, co zaraz miało nastąpić. Powalił mnie na łóżku i zawisł nade mną. Już nie mogłam mu uciec. W głębi duszy zaczęłam bałagać o to, aby ktoś mi przyszedł pomóc. 

- Tylko nie myśl, że ktoś tu przyjdzie. - Szepnął mi do ucha i delikatnie przygryzł jego płatek.

Straciłam całą nadzieję. Czemu...? Czemu on mi to robi...?

Nawet nie zauważyłam kiedy to zdarł że mnię moją sukienkę. Zostałam w bieliźnie... Białej bieliźnie. Karl patrzył na mnie z dziwnym płomieniem w oczach.

- Karl... Proszę... Przestań... - Położyłam dłonie na jego ramionach i zaczęłam go odpychać.

On tylko się uśmiechnął i zdarł ze mnie moją bieliznę. Pisknęłam głośno gdy poczułam jego dłonie na moich piersiach.

- No... Nie są tak duże jak u Cordena czy Beatrix, ale wciąż można się bawić. - Przyssał się do moich piersi, a ja znów pisnęłam przerażona.

- Przestań...! - Oderwał się od mojej piersi i spojrzał na mnie lekko zdziwiony.

- Nie podobało się? Zaraz sprawię, że będziesz czuła się jak w niebie. - Na jego twarzy pojawił się jego firmowy uśmieszek.

Szybko pozbył się swoich ubrań i bez ostrzeżenia wszedł we mnie. Bolało jak cholera! Z mojej kobiecości poleciała krew, a po moich policzkach spłynęły krystaliczne łzy. Wbiłam palce w ramiona Karla.

- No proszę... Byłaś dziewicą. - Uśmiechnął się, a ja byłam bliska histerycznego płaczu.

Zaczął się we mnie poruszać. Ból nie ustawał. Coraz mocniej zaciskałam palce na jego ramionach. Po chwili ból minął, a poczułam... Przyjemność...? Sama nie wiem. Nie chce czerpać z tego przyjemności. Nie chce!

- Karl... Przestań... - Wyjąkałam przez łzy.

Zignorował mnie i tylko bardziej przyspieszył. Jeszcze kilka minut go tak błagałam po czym odpuściłam sobie. Nie ma sensu z nim walczyć. I tak jest ode mnie silniejszy. Przyspieszał z każdą sekundą, a ja czułam małe bóle. Bóle w podbrzuszu. Nie jestem przyzwyczajona do tego. Pieprzył mnie coraz mocniej. Czułam pieczenie w części złączenia moich ud. W pewnej chwili poczułam ciepłą ciecz a sobie. Po tym Karl wyszedł ze mnie, padł obok mnie i objął mnie w talii. Odwróciłam się do niego plecami i zaczęłam cicho szlochać.

Zgwałcił... Mnie...

*timeskipe*

Znów siedziałam w jego sypialni, ale nie byłam z Karlem... Tylko z moim małym, kochanym synkiem. Miał oczy i włosy po mnie. Służącą stała przy mnie i z uśmiechem patrzyła na mnie i moje dziecko.

- I jak je pani nazwie? - Zapytała po chwili.

Gdy miałam powiedzieć imię, do sypialni wszedł Karl. Podszedł do mnie i spojrzał na mojego syna.

- Najmłodszy ze wszystkich. - Lekko się uśmiechnął. - Jak będzie się nazywał?

- Subaru. - Pogłaskałam go po główce.

Znów otworzył swoje oczka i uśmiechnął się do mnie. Jest taki uroczy kiedy się uśmiecha. złapał mnie za palec i zaczął się nim bawić. Uścisk ma mocny, albo to ja jestem już taka słaba.

- Subaru. Ciekawe imię. - Wampir jeszcze szerzej się uśmiechnął.

Nadal mnie zadziwia. To jest już jego 6 syn, a nadal jest taki uśmiechnięty. Naprawdę dziwi mnie to, ale się cieszę, że nie ma zamiaru go od tak odstawić na bok.

- Zostawię cię na chwilę samą. Muszę coś załatwić. - Wyszedł z sypialni.

Ale zamiast niego pojawiły się inne osoby. Beatrix i Cordelia. Ze swoimi dziećmi. Shu zaciekawiony podszedł do łóżka, wspiął się na nie i spojrzał na Subaru.

- No dzieci. Idźcie poznać swojego... Braciszka. - Cordelia nie jest zachwycona, ale to normalne.

Cała piątka siedziała koło mnie i patrzyła na Subaru. Mój syn również nie spuszczał ich z nich wzroku. Wydawał się być taki zachwycony tym, że pierwszy raz widzi swoich przybranych braci.

No i to koniec 3 częściowego shota! Historia matek zakończona. The End! Tym czasem pozostały mi jeszcze inne shoty do napisania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro