Rozdział 6
Pora Obiadowa. Gdy tylko zegar wybił 16:00 od razu zeszłam na dół, aby wreszcie coś zjeść. Przy stole zasiedli już chłopcy i czekali na mnie. Nie zwracając na nic uwagi, usiadłam i zaczęłam jeść. Wsunęłam pięć kanapek, jednego banana, popiłam dwoma herbatami i poczęstowałam się paczką herbatników. Reiji spojrzał na mnie zimnym wzrokiem poprawiając okulary.
- Nie grzecznie jeść szybko. Co ty sobie myślisz?
- Po prostu jestem głodna to coś dziwnego? Zabroniłeś mi jeść aż do obiadu.
- To cię nie usprawiedliwia. - wściekł się Reiji.
- On ma racje - Wtrącił się Ayato - Sama w tym domu nie jesteś desko...
- Coś ty powiedział?!
- Deskaaaa. - Prowokował.
- Ugh!!! - Warknęłam
- Spokój!!! - Krzyknął Subaru uderzając pięścią o ścianę robiąc w niej wgłębienie, a tynk opadał na ziemię. - Ty... - Złapał mnie ściskając mi ramię - Wiesz z kim zadzierasz? - Ściskał coraz mocniej powodując blokowanie przepływu krwi. - Wystarczy, że ścisnę mocniej, albo wykręce ci rękę, żebyś zrozumiała.
- Dobra, Subaru puść ją. Droczyłem się tylko.
Chłopak puścił mnie po czym syknął. Złapałam się za rękę i próbowałam nie pokazywać bólu, który mnie złapał. Pobiegłam do pokoju zamykając się w nim. Moje ramię było strasznie posiniaczone i czułam jakby ktoś wbijał mi nóż w to miejsce.
Silny jest... - Pomyślałam
Położyłam się na łóżku i czytałam książkę. W domu było podejrzanie cicho. Nie zwracając na to uwagi przypomniałam sobie, że w walizce w bocznej kieszeni mam Mp3 ze słuchawkami. Wyjęłam je, i puściłam swoją ulubioną piosenkę "Partners in Crime". Zamknęłam oczy i położyłam się na boku. Około przez 7 min leżałam bez ruchu wsłuchając się w muzykę. Poczułam oddech nad moją głową. Otworzyłam oczy i powoli przekręciłam głową w stronę tego konfidenta Ayato. Zdjęłam słuchawki i spojrzałam mu w oczy. Zwisał nade mną jak małpa.
- Jak tu wlazłeś? Przecież drzwi są zamknięte. - Zmarszczyłam brwi.
- HAHA, jeszcze nie zrozumiałaś? Jestem wampirem... Wszedłem przez okno.
Rzeczywiście okno było otworzone na ościerz, a firanki z podmuchem wiatru falowały jak niebieskie fale.
- Jednak wzięłaś jeszcze jakąś elektronikę ze sobą. - Uśmiechnął się
- Przypomniało mi się przed chwilą, że je mam. Proszę, nie zabierajcie mi jej. Przez nią da się tylko słuchać muzyki, przysięgam!
- Głupi nie jestem, przecież wiem - Nadal zwisając nade mną zrobił śmieszną, kwaśną minę. - W takim razie powiedz co słuchasz.
- Moje szarpidruty. Lepiej żebyś nie wiedział co słucham. - Jednym ruchem odepchnęłam go na bok i założyłam jedną słuchawkę do ucha. Ayato wziął drugą i posłuchał muzykę tylko chwilę, ponieważ mu zabrałam.
- Mówiłam, żebyś tego nie słuchał! - Na twarzy pojawiły się rumieńce.
- Jestem ciekawy! Powiedz chociaż tytuł!
- "Partners in crime"... - Powiedziałam niepewnie
- Czyli przetłumaczyć na język Polski to "Kochankowie Kryminalni"?
- Ta... - Wymamrotałam
- Niedługo my takimi będziemy kochankami kryminalnymi... - Objął mnie i przysunął. Ja zarumieniona patrzyłam na niego ze zdziwionymi oczami, po czym odsunęłam.
- Wybacz, chcę iść do toalety. - wstałam.
- Jak chcesz mogę z Tobą. - Uśmiechnął się z dołu .
- Nie!... Nie... Poradzę sobie...! - Szybkim krokiem weszłam do łazienki i położyłam głowę na pralce udając, że korzystam z toalety. Spóściłam wodę i wyszłam. Złapałam się za rękę i poczułam nagły ból na ramieniu. Spojrzałam na pokój a w nim na szczęście nie było już tego rudzielca. Z bólem położyłam się na łóżku i zasnęłam.
*******
- YUI!!!!!! - Z krzykiem i warczeniem do pokoju wszedł Reiji.
- CO SIE DZIEJĘ?! ARABY ?!!! - Wstałam gwałtownie z łóżka.
- JAKIE ARABY?!! WSTAWAJ!!! JEST GODZINA 18:00!!! JEST KOLACJA A TY ŚPISZ JAK LENIWIEC !!
- Kurdwa!! - Wstałam z łóżka, włączyłam nitro i zeszłam na dół zasiadając przy stole.
Po jedzeniu szybko pobiegłam do pokoju i w mig przebrałam się w szkolny mundurek. Zeszłam ma dół jak by się coś paliło i stanęłam w drzwiach opierając się przy ścianie biorąc wdech i wydech.
- Brawo. Wszystko w dwie minuty. - Koło mnie stanął Laito ze stoperem w ręku.
- Liczyłeś czas?!- powiedziałam ze zdyszanym głosem
Laito nie odpowiedział tylko zboczenie się uśmiechnął. Jak zwykle. Bo przecież dzień bez jego min to dzień stracony.
Po chwili wszyscy wyszliśmy i wsiadliśmy do auta, które już wystartowało w stronę szkoły. W limuzynie znowu złapał mnie ból w ramieniu. Obwiniałam się, że byłam zbyt wredna. Mam pożądną nauczkę...
A Inni, jak to wampiry mieli to w dupie, że mnie coś boli. Zmarszczyłam brwi i odwróciłam się w stronę okna.
Dojechaliśmy już na plac szkolny. Jak zwykle poszłam z Kanato i Ayato do klasy i czekaliśmy na lekcje. Tym razem nie dam się na nic namówić i zostanę w klasie. Siedziałam w ostatniej ławce między fioletowłosym a Padalcem, iż ławki są pojedyńcze.
Zaczynają się pierwsze lekcję, a Ayato robił somolociki z papierów i rzucał je we mnie. Myślałam, że oszaleje, wstanę i mu przyfasole. Lecz o dziwo powstrzymałam się po czym zadzwonił dzwonek na przerwę.
-------------------------------------------------------------------
Spodobało się? Koniecznie zostaw followka i głosa! :3 Tak dla motywacji... więc... SAYONARA BATONIKI!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro