Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Wchodząc po schodach, czułam się nieswojo w towarzystwie Ayato. Tak samo jak przy innych. Oni są jacyś... dziwni. Od tamtego momentu, gdy on "Rzucił" sie na mnie, nie umiem się przyzwyczaić do jego obecności. Trochę się boję, że znowu coś mi zrobi.
Weszłam już na długi korytarz, gdzie nadal Ayato prowadził mnie do mojego, nowego pokoju. Chłopak przystanął na chwilę, i kierując wzrok na mnie powiedział:

- Ej, naleśniku. Ile masz lat...?

- Szesnaście...

Znowu powiedział do mnie naleśnik -,- nie jestem aż taka płaska.

- Mhm... - włożył ręce w kieszeń i jednym podmuchem, od trącił czerwone włosy.

- A czemu pytasz?

- Nie wolno? Chcę się coś o tobie dowiedzieć, jeżeli masz tu mieszkać. Ale trochę już o tobie wiem. Na przykład, że za dużo gadasz, jesteś głośna i stawiasz ogromne pytania.

- A jakieś zalety?!

- Nie widzę. No chyba, że chodzi o twoją krew, przepływającą przez twoje ciało. Ah... szkoda, że Reiji zwykle psuje mi zabawę... - westchnął

Przełknęłam ślinę i zrobiłam wielkie oczy. Zastanawiało mnie to, dlaczego , wspomina o mojej krwi?
Doszliśmy już do mojego nowego pokoju. Ayato otworzył drzwi, po czym zauważyłam pięknie umeblowany pokój, z fioletowymi ścianami, i skromnymi meblami.

- To jest twój pokój... - Powiedział z poważną miną - rozpakowywuj się naleśniku.

- Przestań tak na mnie mówić! - Warknęłam.

Chłopak, szybkim ruchem trzasnął ręką o ścianę, która wylądowała przy mojej głowie. Moje serce zaczęło bić szybciej oraz spoglądnęłam na jego zielone oczy.

- Nie podnoś na mnie głosu zwierzyno...

- Zwierzyno?! - wtrąciłam

- Milcz! - Na chwilę zapadła cisza. Po czym Ayato uśmiechnął się lekko do siebie, a następnie chwycił moją twarz i odwrócił ją w prawą stronę, gdzie moja szyja była napięta tak, że chłopak doskonale mógł wgryźć we mnie swoje kły. Ja nadal przestraszona, zamarłam na kilka sekund.

- Powstrzymywałem się już odkąd tu przyjechałaś. Teraz nikt nam nie przeszkodzi Chichinashi (cziczinaszi)

- Błagam, nie...- powiedziałam cichym głosem.

- Uwielbiam te wasze przestraszone miny. Zrób to jeszcze raz - uśmiechnął się.

Milczałam... Już wiedziałam, że już jestem bezradna, i nie uwolnie się od niego.

- Hej, Ayato... - głos słychać było koło drzwi pokoju. To był Laito. - Jesteś samolubny wiesz? Chciałeś pierwszy spróbować jej krwi Ayato? - Powiedział z ironicznym wyrazem twarzy.

- Odwal się.

- Mówię jak jest...

- Uspokujcie się... -Powiedziałam lekkim, spokojnym głosem.

Ayato, syknął tylko i zniknął razem z Laito z mojego pokoju. Już nie mam żadnych wątpliwości, że rodzina Sakamakich, to wampiry.
Zaczęłam wyjmować rzeczy z mojej walizki. Przerzuciłam ubrania do szafy, po czym walnęłam się na łóżko. Zastanawiałam się, czy warto tu zostać?
Po chwili zamyśleń, poczułam zimny wiaterek. Wstałam z łóżka i ZNOWU zobaczyłam Ayato. Moje myśli są mieszane. Raz chcę mu przywalić, a raz się go boję.

- Rozpakowana?

- Tak...

Chłopak, podszedł, i usiadł koło mnie. Spanikowałam, ale za razem zawstydziłam się jego obecnością. IDIOTKA!

- Powiedz mi. Jakie to uczucie być śmiertelnikiem? I jak to jest odczuwać ból? - spytał

Zrobiłam wielkie oczy, zdziwiona jego pytaniem.

- Nie umiem ci tego wytłumaczyć, jeżeli ja nie byłam nieśmiertelną.

- Nie rozumiem?

- Ah, z resztą nie ważne...

Spojrzałam na zegar wiszący nad drzwiami. Godzina 19:30. Odwróciłam się w stronę chłopaka, ale już go nie było...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro