Rozdział 12
Następnego dnia rano obudziłam się i z pozycji leżącej usiadłam na łóżku. Przetarłam oczy po czym wyciągnęłam ręce ku górze. Pokój był odcieniu bordowego a meble były z ciemnego drewna.
Chwileczke...! Przecież ja nie mam takich rzeczy w swoim pokoju! Obróciłam głowę w tył, a za mną zobaczyłam śpiącego Ayato. Czy on mnie tu przyniósł?!
- KYAAA!! - wstałam gwałtownie z łóżka zabierając przy tym kołdrę i opatulając się nim.
- Hmmm... Co...? - Podniósł lekko głowę i z pół przytomnym wyrazem twarzy spojrzał na mnie.
- Pytasz się co?! Co ja tu robie?!
- Przyniosłem cię tu jak spałaś - Zaśmiał się wrednie.
- Ale jak to?! Ty?! - Zrobiłam wielkie oczy.
Jak zwykle mi dokucza. Ale dziś to już przesada! Bez pytania przyniósł mnie do swojego pokoju! I czuje, że się chyba rumienie... Nie znoszę tego!
Postanowiłam wrócić do swojego pokoju. Szybkim krokiem doszłam do moich, pięknych czterech ścian. Wzięłam ubrania i przebrałam się w wygodny outfit. Z tego co słyszałam to dzisiaj nie będzie śniadania... Pora zrobić coś samemu. Zeszłam na dół i postanowiłam, że zrobię płatki z mlekiem. A skąd miałam te potrzebne rzeczy? Kupiłam w drodze powrotnej ze szkoły.
Po przygotowanym posiłku wzięłam napełniony talerz i usiadłam przy stole delektując się smakiem.
- Co jesz? - Obok mnie pojawił się Kanato. Podskoczyłam do góry, i o mało co mleko nie wypłynęło mi nosem.
- Kanato...! - Spojrzałam na niego - Ahh... nie strasz mnie więcej!
- Przestraszyłaś się mnie?
- Tak! - Usiadłam spowrotem na krześle - O co mnie pytałeś?
- O to co jesz.
- Ah, to tylko mleko z płatkami. Nic nadzwyczajnego... posiłek człowieka.
Chcesz spróbować?
- Jasne! - Wziął drugą łyżkę.
Od pewnego czasu wreszcie mogę się jakoś dogadać z chłopcami. Pierwszy raz kiedy tu przyjechałam miałam wrażenie, że jestem jedynie niewolnikiem. A teraz? Teraz więcej ze mną rozmawiają. Ale picie mojej krwi nadal jest dodawane do "Posiłków dnia".
Kanato wziął nałożoną łyżeczkę i spróbował dania.
- Pyszne...! - Uśmiechnął się lekko
- Serio, smakuje ci?
Kanato nie odpowiedział na moje pytanie. Ja jedynie poczułam czyiś oddech na karku. Odwróciłam się i ujżałam Ayato.
- KYAAA!! - Wydarłam się.
- AJAJAJ! - Zakrywa uszy - Za każdym razem gdy mnie widzisz naleśniku, to musisz aż tak krzyczeć?!
- Przepraszam! Ale nie lubię gdy tak nagle się przy mnie pojawiasz!
- Po pierwsze wycisz ton, a po drugie, na mnie się nie krzyczy.
Po tym wszystkim nie mam ochoty dokańczać śniadania... decyduje się wylać wszystko do kosza. ( Mądra... napewno nie zgnije :'D) Po tej czynności zdecydowałam pójść do swojego pokoju. Nagle poczułam zimną dłoń na moim nadgarstku. Zatrzymałam się i odwróciłam ku osobie. Oczywiście był to Ayato, tak jak przeczuwałam.
- Poczekaj. - Zaczyna - Co robiłaś z Kanato...?
- Huh? O co ci chodzi? Nic nie robiłam, dałam mu tylko spróbować mojego śniadania. - Tłumaczę
- Nazywasz to... NIC?
- Tak, bo to nic złego, że jestem miła dla twojego brata.
Uwolniłam swoją rękę i kontynuowałam dalszą drogę do pokoju. Nie rozumiem, dlaczego Ayato aż tak się tym przejmuje... może jest zazdrosny? Przynajmniej tak uważam, i to trochę widać. Nie pozwala mi nawet wyjść gdzieś z kolegami z klasy. Zachowuje się jakby był moim opiekunem prawnym... To trochę żałosne.
Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Nie miałam co robić. Telefon mam zniszczony, Mp3 razem ze słuchawkami zostały zabrane przez pewnego wampira, a książki, które mam, przeczytałam już ze sto razy.
Jedynym zajęciem, aby zabić nudę to spanie... Tą czynność raczej nikt nie zabierze.
Ułożyłam się wygodnie na boku i zamknęłam oczy.
Po chwili do mojego pokoju wparował Ayato otwierając z trzaskiem drzwi.
- A wiesz, że odwróciłaś się od wielkiego Ore-Sama?!
Gwałtownie otworzyłam oczy po czym spadłam z łóżka. Jednak się myliłam. Nawet odpoczynek może być mi odebrany.
- Ałć, Ayato! - leżałam nadal na podłodze.
- Ode mnie się nie odwraca! - Udawał obrażonego.
- Czy ty chociaż raz, zauważasz mój ból?!
- Nie zmieniaj tematu naleśniku!
Spojrzałam na niego groźnie po czym wstałam szybko z podłogi. Nawet nie raczył podejść i wyciągnąć rękę aby mi pomóc...!
-------------------------------------------------------------------------
Heeej!! ^^ długo nie było rozdziału, wiem ;-; ale to wszystko wina szkoły. Cały czas mam jakieś zapowiedziane sprawdziany, więc muszę się dużo uczyć.
Ale wena nadal jest ;D
Więc do następnego!! PAPA ;*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro