Rozdział 9
Ayato wziął mnie na ręce, po czym kierowaliśmy się w stronę pływalni. Stanął tuż przy krawędzi basenu.
- Usłyszę te słowa? - Powiedział
- Nie!
- Jak sobie chcesz... - Wziął rozmach i wrzucił mnie do głębokiej wody.
- A-Ayato...! Zimno!
Chłopak patrzył się na mnie z brakiem współczucia. Powoli zbliżałam się do drabinki, a następnie wyszłam z wody i usiadłam na płytkach. Podniosłam wzrok, a jego już nie było.
********
Szłam do swojego pokoju bujając się na boki jak pijana. Po wyczerpujących krokach wreszcie doszłam do moich czterech ścian. Zmoczona jak pies, wybrałam mundurek szkolny kierując się do łazienki.
*Po 10 minutach*
Wyszłam, po czym spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 18:20. Za pół godziny jedziemy do szkoły. Powoli szłam na dół, schodząc delikatnie i cicho po schodach. Ku moim zdziwieniu, wszyscy chłopcy byli już przy drzwiach. Wszyscy bez słowa, skierowaliśmy się do pojazdu.
*pół godziny później*
Jesteśmy już w szkole. Przyjechaliśmy punktualnie z dzwonkiem. Szybkim krokiem weszłam do klasy i zajęłam miejsce. Pierwsze co Ayato zrobił, położył głowę na ławce i zasnął.
*po lekcjach*
- Oi! W drodze powrotnej musimy gdzieś wstąpić. - Powiedział Ayato podchodząc do mnie.
- Co? Tak spontanicznie? Po co?
- Hmm... Może centrum handlowe? Tłum ludzi się przyda.
Ciekawe co się stało, nigdy się tak nie zachowywał...
- Oh, ale będąc w mundurkach możemy być aresztowani. Wróćmy może najpierw do domu.
- Hehe... Ja nigdy niepopełniłbym takiej wpadki. - Podaje mi ubrania. - Przebierz się. Będę czekać przed szkołą przy bramie. - Powiedział, po czym zniknął.
- Co? Czekaj Ayato!
Poszedł. Więc nie mam wyboru. Muszę się w to przebrać. Ciekawe czemu Ayato przygotował te ubrania... Chwila... Co?! To jest krótka spódniczka!
Spotkaliśmy się przy bramie, po czym poszliśmy na miasto.
*Dwadzieścia minut później*
- Ayato, chodźmy już do domu.
- Co? Dopiero przyjechaliśmy...
- N-no tak ale... Załatwmy to szybko to co mamy załatwić.
- Nic nie musimy załatwiać.
- Co? - Zdziwiłam się.
- Skoro już tak bardzo chcesz odpowiedzi, to pospacerujmy.
On mnie wrobił! To jeden z jego najgorszych dowcipów! I jeszcze przechodnie się na nas patrzą!
Złapałam go za ramię i schowałam się.
- Uh co jest? Coś się tak przykleiła?
- Bo...
- Oh, ten sklep wygląda interesująco! - Puszcza mnie, po czym powoli się oddala.
- Ayato, nie zostawiaj mnie! - Złapałam go za rękaw
- W końcu zauważyłaś, że nie możesz niczego beze mnie zrobić? - Zaśmiał się.
- To nie tak! A czyja to wina?! Jak myślisz?!
Spódnice, którą dał mi Ayato jest za krótka! Jeśli się ruszę, ludzie wszystko zobaczą! Nie mogę się w tym swobodnie poruszać...
- Nie chowaj się... - Złapał mnie, po czym skierował mnie na przód. - Dzisiaj będę uprzejmy i pozwole ci iść przede mną.
Chwycił moje ręce, przez co nie mogłam się zasłonić.
- Nie zakrywaj się...
- Przestań Ayato!
- Spokojnie. Chcę się tobą pochwalić. Chociaż nie masz cycków, ale nogi są całkiem, całkiem... Szkoda je zakrywać co?
Nie dam się wyrobić tym razem! Dla niego to zabawne...
- No dalej, idź przed siebie.
- Koniec z tym! - Puściłam się go, po czym kucnęłam. - Nie mogę znieść tego, jak jestem ubrana w miejscu publicznym! Wracajmy błagam!
- Hej, nie chcesz się zakryć? Widzę co masz pod spódnicą. - Uśmiechnął się.
- Co?! Nie! - Wstałam.
- Naprawdę jesteś głupia! - Zaśmiał się
Wszyscy ludzie w około nagle patrzyli się na mnie inaczej. W pewnej chwili jakaś osoba specjalnie na mnie wpadła. Każdy się na mnie patrzył. Chciałam wracać już do domu.
- Hej wracajmy. Podejdź do mnie. To jest męczące. Wynośmy się stąd. - Zmarszczył brwi, po czym kierowaliśmy się w stronę domu.
-------------------------------------------------------------------
Jak wam podoba się rozdział? ^-^ Piszcie w komkach co o tym sądzicie :3 Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale nie miałam weny ;-;
Paaa!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro