Rozdział 15
Moje życie... właśnie... zmieniło się tak szybko. Zaczęłam mieszkać z szóstką wampirów, a jednego z nich pokochałam z wzajemnością. Minęły już trzy miesiące związku z Ayato. Tak bardzo się zmienił. Jest bardziej czuły niż kiedyś, lecz jego sadyzm jeszcze do końca nie zniknął. Nadal straszy mnie żelazną dziewicą, ale w sumie nie przeszkadza mi to.
Aktualnie leżę na łóżku i słucham muzyki. Odpoczywam i rozmyślam tak z... 30 minut? Byłoby dłużej gdyby nie Ayato, który wszedł do mojego pokoju z dosyć głośnym trzaskiem drzwi. Natychmiast usiadłam na progu łóżka i spojrzałam na niego.
- Ayato? Wszystko w porządku? - Spytałam
- Nie! Wszystko nie jest w porządku!
- W sumie głupie pytanie, przecież to widać - Powiedziałam do siebie. - To co się takiego stało, hmm?
Usiadł koło mnie i westchnął głośno
- Laito przyznał mi, że podglądał cię w czasie, gdy przebierałaś się w łazience
- ŻE CO. - Wyprastowałam się i zawiesiłam wpatrując się w jego oczy - Czy on miał jakieś prawo? - Mówiłam spokojnie ale tak naprawdę się we mnie gotowało jak nigdy dotąd.
- Nie miał i nie będzie! Nikt nie ma prawa dotykać, a co dopiero podglądać dziewczynę Ore-Sama! Pożałuje tego, że żyje.
W tym samym momencie Laito wszedł do pokoju i stanął na przeciwko kilka metrów od nas. Jego naturalny uśmieszek zniknął mu w ułamku sekundy, gdy zobaczył Ayato i mnie w stanie wybuchowym. Jeszcze chwila, a straci wszystkie zęby.
- Masz 5 sekund na ucieczkę - Powiedziałam z lekko wkurzoną miną patrząc się na niego zimnym wzrokiem. Zaczęłam odliczać - 1...2...5! - Wstałam z łóżka.
- Liczyć nie umiesz! - Spanikował trochę i wybiegł z mojego pokoju.
- Chodź no tu! Tak cię rypne, że ci się oranżada z komunii przypomni! - Zaczęłam biec za nim.
- Jest problem! Nie wiem co to - Zaśmiał się i zniknął mi z pola widzenia. Stanęłam i rozglądałam wokół siebie. Przeteleportował się?
- Wytłumaczysz? - Powiedział mi do ucha stojąc za mną. Odwróciłam się w jego stronę i zdjełam kapelusz z głowy.
- Za podglądanie, pożegnasz się z kapeluszem. Ostatni raz go widzisz - Usmiechnęłam się i pobiegłam do swojego pokoju.
- Bitch-Chan! Zostaw to ty cholero! - Pobiegł za mną
Dobiegłam do pokoju, ale nie mogłam do niego wejść. Ayato uniemożliwił mi zemsty na Laito. Zabrał kapelusz i podniósł do góry.
- Nosz....! Dlaczego mi zabierasz? - Podniosłam głos i rozbawiona skakałam do góry w celu odzyskania kapelusza, iż jestem niska.
- Hehe, no co malutka? Nie podskoczysz wyżej? - Zaśmiał się
- Na swój wizerunek jestem wysoka! - Wyciągnęłam wyżej ręce, ale Laito w tym samym momencie zabrał swoją własność z rąk Ayato i założył ponownie na głowę.
- A miało być tak pięknie! Wszystko popsułeś! - Zwróciłam się do mojego chłopaka i tykłam go w brzuch.
- Aj! No co?
- Nico wiesz?! - Zaśmiałam się głośniej i przytuliłam go - Laito! Od dzisiaj w czasie, gdy będę się myła, wychodzisz z domu i idziesz hen daleko gdzie cię oczy poniosą, jasne?
- Laleczko no...
- Słyszałeś co powiedziała? - Uśmiechnął się - Masz tak zrobić. Następnym razem zabije cię draniu.
- Przecież każdy mężczyzna lubi sobie od czasu do czasu pooglądać seksowne, nagie ciała dziewczyn - Na samą myśl "Nagie dziewczyny" zarumienił się, a w jego głosie słychać było podniecenie.
- Czyli mam rozumieć, że to nie pierwszy raz, jak podglądasz moją dziewczynę? - Spojrzał na niego z przymrużonymi ze złości oczami
- Eeee... no... hehe... - Zaśmiał się panicznie
- Coś mi się zdaje, że nie będzie następnego razu na pozbycie się ciebie z planety Ziemii - Strzyknął palcami - Z chęcią zrobię to teraz
- Dobra spokojnie, nie chcę być na jego pogrzebie - Powiedziałam
- Posłuchaj swojej dziewczyny! Ona ma rację! - Naprawdę widać, że spanikował
- Masz szczęście draniu - Skrzyżował ręce i zrobił minę obrażonego. Uśmiechnęłam się i weszłam razem z Ayato spowrotem do pokoju, a Laito skierował się do salonu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro