4.Dusza ?
Wybiegłam z rezydencji i pobiegłam w stronę ogrodu. Zatrzymałam się na środku i upadłam na kolana. Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy. Poczułam jak po moich policzkach płyną łzy.
~Powiedziałam mu ... Znienawidzi mnie jak reszta ludzi.... Jaka ja byłam głupia mówiąc mu to wszystko. Znam go jeden dzień , a już wyspowiadam mu całe moje dotychczasowe życie. Co ze mną jest nie tak ? Dlaczego mnie to spotyka ?
-Yui ? Co ty tutaj robisz ? - Usłyszałam głos za moimi plecami. Usiadłam na swoich stopach i wytarłam oczy i policzki z łez. Odwróciłam się do osoby , która się do mnie odezwała.
- Cześć Subaru. Przyszłam się przewietrzyć , a ty co tutaj robisz ? - Uśmiechnęłam się smutno.
- To samo , dlaczego klęczysz ? Coś się stało ? Czemu płaczesz ? - Musiał usłyszeć ...
- Potknęłam się... Nic się nie stało Subaru.. Ja już chyba pójdę.. - Wstałam i poszłam w jego stronę z spuszczoną głową. Gdy go mijałam , złapał mnie za łokieć i cofnął się. Podniósł mi pod brudek i spojrzał w oczy.
- Co się stało ? Dlaczego płaczesz ?
- To nic takiego.. Po prostu potknęłam się i upadłam , pewnie coś mi wpadło do oka..
- Widzę , że kłamiesz.. Mów co się stało.
- Subaru , na prawdę nic się nie stało.. Mała sprzeczka z Shu.. Proszę puść mnie , bo to zaczyna boleć.
- Wybacz. - Puścił mnie. - O co się pokłóciliście ?
- O nic ważnego... - Uciekam wzrokiem.
- Jeśli o nic ważnego , to dlaczego płaczesz ?
- Bo dowiedział się kim jestem... Może mnie znienawidzić tak samo jak wy jeśli się dowiecie , a znając was to na pewno wymusicie to na mnie.
- Yui... Nie baw się w kotka i myszkę , tylko mi powiedz.. - Powiedział lekko zirytowanym głosem.. Nie mogę mu tego powiedzieć..
- To jest trudny temat , nie mogę Ci tego powiedzieć.. Nie teraz.. Nie tutaj.. Nie samemu...
- To kiedy nam powiesz ? - Podniósł mi pod brudek i spojrzał w oczy.
- Nie możecie wiedzieć , bo spłynie na was niebezpieczeństwo , a to moje niebezpieczeństwo..
- Jakie niebezpie...- Nie słuchałam dalej , wyminęłam go i uciekłam do środka rezydencji i do swojego pokoju.. Gdy już byłam bezpieczna , zamknęłam się na klucz i zsunęłam się po drzwiach na podłogę..
~Nie mogę... To jest moje niebezpieczeństwo... Nie ich.. Nie mogą się dowiedzieć.. - Zamknęłam oczy i oparłam głowę o drzwi. Uspokoiłam oddech i spróbowałam wszystko na nowo poukładać w głowie... Gdy na nowo otworzyłam je , zauważyłam koło okna jakąś postać. Wytężyłam wzrok i przyjrzałam się jej. Była to młoda kobieta , o białych włosach.. Matka . Pomyślałam. Spojrzała na mnie i zrobiła smutną minę.. Wskazała na łóżko. Wstałam z podłogi i podeszłam do łóżka i położyłam się na nim. Dlaczego pokazała mi się moja matka ? Przecież ona nie żyje .. Czyli że... O nie ... Widziałam ducha... Tylko dlaczego ... ? Zamknęłam oczy i szybko usnęłam.
~ Sen.
- Witaj córeczko.
- Cześć mamo , dlaczego widziałam Cię w moim pokoju ? Przecież ty nie żyjesz ...
- Właśnie to jest to o czym chciałam Cię poinformować w poprzednim śnie , ale niestety nie zdążyłam bo się obudziłaś.. Masz jeszcze jedną moc i to bardzo istotną , jesteś medium... Umiesz kontaktować się z duchami i je widzisz.. Moc nasili się przy pełni księżyca , w tedy duchy będą chciały się z tobą skontaktować najbardziej. A nawet jest taka możliwość , że będą chciały przejąć twoje ciało.. Uważaj bardzo.. Możesz powiedzieć braciom kim jesteś i o swoim darze , muszą Cię przypilnować. Musisz im wytłumaczyć jak przepędzić ducha z ciała.. Jest jedna bardzo ważna dusza , która będzie chciała twojego ciała. Była bardzo potężna za życia , była wampirem...
- Wampirem ?
- Tak kochanie, to jest matka Laito , Kanato i Ayato. Nazywa się Cordelia , w tą noc będzie próbowała przejąć twoje ciało. Musisz się jej strzec...
- Dobrze powiem im dzisiaj.. Ale mamo mam do Ciebie pytanie..
- Słucham Cię skarbie..
- Kim jest mój ojciec ? - Gdy zadałam to pytanie , wyraz mojej matki się zmienił... Była przestraszona i smutna...
- Mamo ? Kim jest mój ojciec ?
- Nie mogę Ci teraz tego powiedzieć...
- Dlaczego ? Mamo!!
- Po prostu nie mogę... - Wszystko zaczęło się rozpływać..
- Mamo!! - Krzyknęłam na głos.. Otworzyłam oczy i wstałam... - Mamo , co ty przede mną ukrywasz ?- Powiedziałam do siebie.. Rozejrzałam się po pokoju.. Na szczęście nie mam nie chcianych gości. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy.. Jak wstałam dzisiaj w nocy się kąpałam , więc nie muszę tego teraz robić. Ubrałam się w przetarte jeansy i bluzkę na ramiączka z odkrywającym brzuchem. Wyszłam z pokoju i udałam się do łazienki przemyć twarz. Weszłam do niej i nalałam wody na ręce i opłukałam twarz. Lekko pomalowałam rzęsy i nałożyłam pomadkę o smaku truskawkowym. Uczesałam jeszcze włosy i wyszłam z pomieszczenia. Udałam się na dół do jadalni.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry Yui. - Odpowiedział Reiji. Wszyscy już siedzieli przy stole. Usiadłam na swoim miejsce.
- Smacznego. - Powiedziałam i zaczęłam jeść , ani przez chwilę nie spojrzałam na Shu.. Nie mam zamiaru słuchać , tego co ma mi do powiedzenia. Gdy śniadanie się skończyło i powoli wszyscy wstawali zabrałam głos.
- Możemy na chwilę porozmawiać ? Wszyscy , muszę wam coś powiedzieć. Coś bardzo ważnego. Spojrzałam na Reiji'a.
- Jasne. - Odpowiedział i zaniósł wszystko do kuchni i pozmywał. Ja natomiast poszłam do salonu , gdzie już wszyscy czekali.
- Więc co masz nam do powiedzenia laleczko ?
- Może zacznę od początku...
- Tak by było najlepiej.. - Przerwał mi Reiji. Spiorunowałam go wzrokiem i usiadłam na wolny fotel.
- Jak wiecie nazywam się Yui Komori , ale nie wiecie skąd pochodzę.
- Z kościoła .. - Odpowiedział Ayato.
- No właśnie nie i na następny raz nie przerywaj mi Ayato , bo skończy się źle. I nie waż mi się odpowiedzieć. Przechodząc do mojej opowieści. Sama do wczoraj nie wiedziałam skąd tak na prawdę pochodzę. Miałam sen , a w tym śnie przyśniła mi się moja matka , opowiedziała mi skąd pochodzę i dlaczego po mnie nie wróciła. Jestem z rodu... Eh.. z Rodu Salem.. Tak z Salem i jestem czarownicą... Nie będę opowiadała mojego całego dzieciństwa , bo nie było łatwe.. Radzę mnie nie denerwować , ani nic z tych rzeczy , bo nie panuje nad swoim gniewem , a tym bardziej mocą gdy się zdenerwuję. Nigdy nie byłam dobra w okazywaniu uczuć , jak zapewne wy tak samo. Natomiast wiem kim jest wasz ojciec. Karlheinz Sakamaki , zapewne chcecie wiedzieć skąd go znam.. Znam go , bo był u nas w kościele i chciał bym była jego żoną i urodziła mu dziecko. Niestety nie zgodziłam się na to i przy okazji zdenerwował mnie. Posmakował mojego gniewu na własnej skórze.. Od tamtej pory nie pokazywał mi się na oczy i bardzo dobrze... Chce mnie jak i mojej mocy.. Więc nie radzę odpowiadać na jego listy z zaprosinami do siebie na bal , bo zaprosi też i mnie. A nie chciałabym go widzieć , bo skończy się źle dla niego jak i wszystkich , którzy będą blisko.. Matka powiedziała mi dzisiaj w śnie , że jestem medium i widzę duchy. W pełnie jedna z dusz , która bardzo chce się uwolnić , będzie chciała przejąć nad moim ciałem kontrolę. Do tego czasu muszę wam powiedzieć jak ją wygonić. Nie jestem pewna czy kadzidła na coś się przydadzą jak i szałwia ( Chyba tym się odgania duchy jak się mylę poprawcie mnie). Tyle chciałam wam powiedzieć , macie prawo głosu. - Westchnęłam głośno i wygodniej się usadowiłam na fotelu.
- Jeśli jesteś na prawdę czarownicą , udowodnij nam to . - Powiedział Reiji. Reszta rodzeństwa przytaknęła prócz Shu , on mi się przyglądał z smutnym wyrazem twarzy. Zignorowałam go i spojrzałam na Reiji'ego.
- A jak mam wam to udowodnić ?
- Jak tylko chcesz..
- Mogę dać wam koncert..
- Koncert ?
- Tak koncert..
- Dobrze , przejdźmy więc do części muzycznej. - Westchnięciem wstałam i udałam się z nimi do pokoju muzycznego.
- Co mam wam zagrać ?
- Co kolwiek..
- Dobrze.. - Usiadłam przed pianinem , zaczarowałam harfę , skrzypce i kontrabas które zaczną grać wraz ze mną.
- To zaczynajmy. - Zaczęłam grać swoją muzykę , a harfa , skrzypce i kontrabas wraz ze mną. Spojrzałam na twarze zebranych i cicho zachichotałam z ich min. Może opisze to jednym słowem. SZOK. Jeden wielki szok , no oprócz Shu , bo on wiedział. Gdy skończyłam , wszystko ucichło.
- Wierzycie mi już ?
- Wierzymy , ale pokaż coś innego.. - Odpowiedział Reiji. Coś innego...
- Hmmm... - Wpadłam na genialny pomysł...
- Kto z was się boi węży ? - Spojrzałam na nich... Kanato , Reiji i Subaru podnieśli rękę.
- Bardzo dobrze. - Uśmiechnęłam się wrednie. Machnęłam parę razy ręką i na podłodze zaczęło pełzać 3 duże węże. Po pokoju rozniósł się paniczny krzyk tej trójki. Przyzwałam je do siebie , owinęły się wokół mnie i zasyczały na dzień dobry.
- No więc... - Inni zwijali się ze śmiechu.. - Ah , wam jest do śmiechu ? Nie powinno.
- Nie ? Ale to tak śmiechowo wyglądało.. laleczko..- Odpowiedział Laito , który ścierał z kącika oczu łzę rozbawienia.
- Nie ,nie powinno. - Uśmiechnęłam się sztucznie i wyczarowałam im to co oni się boją. Teraz ja się śmiałam z ich min i krzyku. Machnęłam ręką i wszystkie zwierzęta zniknęły. - To było dopiero śmieszne.. - Zaśmiałam się .. Wszyscy posłali mi mordercze spojrzenie...
- Jesteś okropna... - Powiedział Kanato.
- Wiem , za to mnie lubicie. Ale dobra do rzeczy. Wystarczy wam dowodów ?
- TAAAK !!- Odpowiedzieli chórem.
- To dobrze.. - Uśmiechnęłam się i usiadłam za pianinem i zagrałam im piosenkę na pocieszenie.
___
Kolejny rozdział...
Mam nadzieję , że spełniłam oczekiwania...
Mam do was pytanie.. Z kim ma być Yui ? Shu ? Laito ? Subaru ? Ayato ? Reiji ? Kanato nie liczę , bo dla mnie to mógłby być braciszkiem... Czekam na wasze propozycje kochani...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro