Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3.Historia Yui i Sen...

 Rozdział nie sprawdzony.

Byłam w jakimś białym pomieszczeniu , gdy ujrzałam jakąś kobietę. Była w białej sukni , miała białe włosy i fiołkowe oczy. Kogoś mi przypominała , ale nie jestem pewna kogo. 

- Witaj córeczko.- Córeczko ?!! To jest moja matka ? 

- Czego chcesz ? 

- Ale wyrosłaś i wypiękniałaś , gdy ostatni raz Cię widziałam byłaś malutka i miałaś takie piękne oczka. Wybacz mi , że Cię zostawiłam. Musiałam , groziło Ci niebezpieczeństwo i do tej pory grozi , jeśli oni się dowiedzą , że przeżyłaś nie zostawią Cię w spokoju. 

- Ale kto taki , mamo , mów jaśniej. 

- Dowiesz się w swoim czasie , w następną pełnię która będzie obudzą się w tobie potężne moce. Uważaj na siebie. 

- Ale mamo , wyjaśnij mi wszystko. Dlaczego nie przyszłaś po mnie , gdy było po wszystkim ? Dlaczego zostawiłaś mnie w kościele ? 

- Tam było najbezpieczniej. Kochanie , mogę powiedzieć Ci tylko tyle , że pochodzisz z rodu Salem. Jesteś potężną czarownicą , a odpowiadając na twoje pytanie dlaczego po ciebie nie przyszłam. Nie mogłam , zabili mnie po tym jak Cię odstawiłam. Będziesz mogła....

Obudziłam się zalana potem. Co będę mogła ? To jest jakaś cholerna zagadka , dlaczego jestem w niebezpieczeństwie ? Kim są Ci " Oni". To jest jakieś chore. Spojrzałam na zegarek w telefonie. Super 6:30 i co ja mam robić przez ten czas ? Usiadłam na łóżku i przeczesałam palcami włosy. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam czarne jeansy i czarną bluzkę na ramiączkach. Wyszłam z pokoju i udałam się do łazienki wziąć prysznic i naszykować się na śniadanie. Po porannej toalecie , zaczęłam zwiedzaj rezydencję , byłam za bardzo przejęta przyjazdem tutaj i szkołą , by ją zwiedzić. Weszłam do pierwszego lepszego pomieszczenia. Okazało się salą muzyczną. Rozejrzałam się i uśmiechnęłam do siebie dostrzegając pianino i harfę. Usiadłam na stołku przy pianinie i przejechałam palcami po klawiszach. Ah , tak dobrze znane mi uczucie. Machnęłam ręką by zaczarować harfę , zaczęłam grać pierwszy lepszy utwór , który wpadł mi do głowy. W tym samym momencie harfa zaczęła grać. Idealnie się ze sobą komponowały. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się dźwiękami instrumentów.Gdy usłyszałam kroki za sobą , zaprzestałam gry i znieruchomiałam , harfa ucichła. 

- Dlaczego przestałaś grać ?- Odwróciłam się i ujrzałam Shu. 

- Shu , do jasnej cholery nie strasz mnie tak. 

- Sorry , ale odpowiedz na moje pytanie. 

- Przestałam grać , bo usłyszałam twoje kroki w moim kierunku , przestraszyłam się. 

- Czy mi się zdawało czy harfa dotrzymywała Ci towarzystwa ? 

- Zdawało Ci się. - Szlag! Dlaczego go wcześniej nie wyczułam ? Teraz się dowie , że jestem czarownicą. 

- Nie nabierzesz mnie , dobrze słyszałem dźwięki harfy. Czemu grała jak nikt przy niej nie był ?- Cholera , muszę coś wymyślić. 

- Może są tutaj duchy ? Może to one dostosowały się do mnie ? - Nie no , nie uwierzy w taką bajeczkę. 

- Nie wierzę Ci. 

- A powinieneś. - To się robi niebezpieczne... 

- Eh . Dlaczego nie chcesz nic mi powiedzieć ? Co ukrywasz przede mną ? - Podszedł trochę bliżej mnie , wstałam ze stołka i zaczęłam się oddalać , a on przybliżać. Co za ... 

- Nic nie ukrywam przed tobą. Dlaczego miałabym ? 

- Bo się boisz , czuję to. Pewnie zauważyłaś , że każdy z nas jest wampirem. Umiemy wyczuwać strach , tak jak i kłamstwo. A ty na pewno kłamiesz.- Przeklęte istoty ponad naturalne. 

- Nie kłamię. - Walnęłam w zimną ścianę , cholera... Przybliżył się do mnie i położył swoje ręce na moje biodra. Jest za blisko mnie... 

- Jesteś za blisko , odsuń się. 

- Odsunę się , jak powiesz mi dlaczego ukrywasz coś przed nami. 

- Nie twój interes. 

- Mój , mieszkasz z nami i wymagamy od Ciebie byś mówiła nam wszystko. 

- Nawet to ile razy z kimś się pieprzę ? 

- No na przykład. 

- Żarty sobie robisz ? - Spojrzałam w jego błękitne tęczówki , ah mogłabym się w nich zatopić. 

- Dlaczego niby bym miał. - Za blisko jest jego twarz. 

- Nic wam nie będę mówiła. Prędzej po mojej śmierci. 

- To da się zrobić. - O cholera! Przysunął się bliżej mojej szyi. 

- Powiesz czy mam Cię ugryźć ? - Polizał moją skórę , przez niego przeszedł mnie dreszcz. Co za drań! 

- To jest szantaż. 

- Wiem , ale z tego co widzę nic innego na Ciebie nie zadziała. - Musnął kłem moją szyję. On zaraz mnie ugryzie , muszę mu powiedzieć... 

- Dobrze powiem , ale odsuń się ode mnie , naruszasz moją przestrzeń osobistą. 

- Jeszcze nie raz będę ją naruszać. - Uśmiechnął się ironicznie. Co z niego za dupek , ale odsunął się od mojej szyi. Dalej trzymał swoje łapy na moich biodrach. 

- Weź te łapy. 

- A mi jest tak wygodnie. - Przysunął się do mnie bliżej. Za blisko!!! 

- Mam Ci powiedzieć ? Jeśli chcesz tych informacji , to się odsuń. 

- Oh! Odbijamy pałeczkę tak ?

- Dokładnie.  To jak będzie ? 

- Już dobrze , odsunę się. - Uf , wziął swoje łapy i skierował się w stronę kanapy. Poszłam w jego kierunku i usiadłam na stołku przy pianinie. 

- Może jak będę mówiła , umilę nam ten czas muzyką ?

- Mi to nie przeszkadza , jeśli zrobisz to z harfą . - On chce zobaczyć jak to zrobiłam. No to się wkopałam. Odwróciłam się do niego i za plecami machnęłam ręką w stronę harfy , by zaczęła grać w tedy kiedy ja. 

- Dobrze. - Posłałam mu uśmiech i odwróciłam się w stronę klawiszy. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam grać , a harfa wraz ze mną. Odwróciłam głowę w jego kierunku , uśmiechał się. Słodko wygląda z tym uśmieszkiem. Na prawdę lubi muzykę. 

- Więc zaczynaj. 

- A co chcesz wiedzieć ? 

- Najlepiej wszystko o tobie.

- Dobrze , ale potem ty opowiesz coś o sobie. 

- W małym stopniu , ale opowiem. Więc zaczynaj. - Powtórzył. 

- Dobrze więc...- Wzięłam głęboki wdech po raz drugi i wypuściłam je ze świstem. 

- Od kiedy pamiętam , mieszkałam w kościele wraz z moim przybranym ojcem , który jest księdzem. Uczył mnie panować nad swoimi emocjami , bo to źle mogło wpłynąć na mnie i na otoczenie. Prawie nigdy nie kłóciłam się z nim , po akcji jaką zrobiłam gdy zakazał mi bawić się z jedynym przyjacielem jakiego miałam. Po tym co zrobiłam , musiał robić remont kościoła od nowa. Potem musiałam zacząć panować nad mocą , którą posiadałam. Pomagał mi , przynosił potrzebne księgi i uczył wszystkiego co sam kiedyś się dowiedział. Nigdy nie rozmawiałam z nim na temat jak się znalazłam pod kościołem i kto mnie tam przyniósł , nie opowiadał mi o matce jakby w ogóle nie istniała. Zawsze musiałam być spokojna i opanowana , pewnie już się domyślasz dlaczego. Jestem jedyną czarownicą z rodu Salem. Dowiedziałam się tego dzisiaj z mojego snu. Śniła mi się kobieta podobna do mnie , miała białe włosy i fiołkowe oczy. Opowiedziała mi dlaczego mnie oddała i że dalej czyha na mnie niebezpieczeństwo i mogą się pojawić oni , niestety nie wyjaśniła mi kim są Ci cali " Oni ". Umiem czarować i robić mikstury. Nigdy nie miałam prawdziwej rodziny , ani rodzeństwa. Nawet nie wiem czy jakieś mam. - Zmieniłam muzykę na taką która odzwierciedla moje uczucia w tej chwili. - Odkąd pamiętam , umiałam grać na instrumentach i odzwierciedlać innym mój nastrój , muzyka wpływa na nich i zmienia ich humor. Nigdy nie uczyłam się na niczym grać , dlatego nie wiem skąd to potrafię. Wiem jeszcze tylko tyle , że mój głos potrafi sprawiać ból jak i uzdrawiać i tak samo jak z instrumentami umiem sprawiać , że zmienić swój nastrój na taki sam jaki ja mam. Dowiedziałam się o tym , gdy miałam 10 lat , było mi smutno bo znalazłam ptaszka , który złamał sobie skrzydło i nie mógł polecieć za swoim rodzeństwem. Wtedy zaczęłam śpiewać , to co czuję. Gdy skończyłam , ptak miał uzdrowione skrzydło i mógł odlecieć. Od tamtego czasu już nigdy nie zaśpiewałam. Bałam się po prostu , że jeśli mogę takie coś zrobić to , że ktoś się o tym dowie i będzie chciał to wykorzystać. Od zawsze uważałam siebie za dziwną czarownicę. Teraz już wszystko wiesz. - Zaprzestałam gry , wytarłam swoje łzy spływające po policzku. Nie miałam już humoru do niczego innego. 

- Yui...

- Proszę nic nie mów , wiem że jestem dziwna od zawsze to wiedziałam. - Odwróciłam głowę w jego stronę , właśnie wstawał i chciał iść w moją stronę. - Zatrzymaj się. 

- Ale Yui... 

- Nie podchodź. - Machnęłam na niego ręką i unieruchomiłam w miejscu. 

- Co ty zrobiłaś ? 

- Mówiłam , żebyś nie podchodził. 

- Yui... 

- Nic nie mów... Daj mi spokój...- Wstałam z miejsca i ruszyłam do drzwi. 

- Yui... - Spojrzałam w jego stronę , uśmiechnęłam się smutno i wyszłam z pomieszczenia. Usłyszałam jeszcze tylko krzyk Shu.. Potem puściłam się pędem w stronę ogrodu....


----

I mamy kolejny rozdział... Dlaczego Yui nie chciała słuchać Shu.. ? Tego dowiecie się w następnych rozdziałach...  Do zobaczenia. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro