Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22. Proszę Shu....

4 miesiące później.. 

Minęły już 4 miesiące od powiedzenia Shu , że jestem w ciąży. Mój brzuszek już troszkę urósł.. No nie takie troszkę.. Mam pięknie prawie okrągły brzuszek... Czuję się wspaniale... No nie licząc huśtawek nastroju , mdłości i tego , że co chwila chce co innego do jedzenia. Shu chodził po rezydencji cały w skowronkach  , nie przeszkadzało mu to , że ja miałam huśtawki nastroju i co chwila ryczałam z byle jakiego powodu.. Pozostała 5 miała mnie już chyba dość.. Wiecie , do Reijiego przychodziłam , by się wygadać i wypłakać , do Ayato wyżyć się , do Kanato ukraść mu ciasteczka lub inne słodkości , do Laito pogadać o ciuchach i o ślubie które ma się odbyć po urodzeniu dziecka , do Subaru by spędzić z nim czas na świeżym powietrzu i powdychać jego cudowne róże.. Przez te 4 miesiące stało się to rutyną i zdaje mi się że przejadło im się to.. Aktualnie leżałam na łóżku na boku i ryczałam.. Nie wiem dlaczego , po prostu miałam ochotę się wypłakać.. Przeczuwałam , że stanie się coś złego.. Coś co zniszczy wszystko , tylko jak na złość nie wiedziałam co takiego się stanie.. Dlatego właśnie ryczałam.. 

Poczułam czyjąś obecność w pokoju. Podniosłam się niemrawo do siadu i rozejrzałam się zamglonymi oczami przez łzy po pokoju. 

- Czemu płaczesz kochanie ? Coś się stało ? Źle się czujesz ? Boli Cię coś ? - Zalał mnie pytaniami , mój ukochany Shu.. 

- Nie Shu , nic się nie stało.. Po prostu.. - Westchnęłam cicho.. - Po prostu czuje , że stanie się coś nie dobrego... Ale nie wiem co dokładnie i to mnie przytłacza i dlatego płacze.. Boję się , Shu... - Przytuliłam się do niego i zalałam się na nowo łzami mocząc mu koszulkę.. Przytulił mnie do siebie i zaczął uspokajająco głaskać po plecach. 

- Nic się nie stanie kochanie... Wszystko będzie dobrze.. Pamiętasz , po urodzeniu dziecka weźmiemy ślub i będziemy jedną wielką rodzinką , z naszym małym szkrabem. - Powiedział spokojnym głosem. Oh , zapomniałam wam wspomnieć.. Shu oświadczył mi się jakieś 4 tygodnie temu.. Była piękna kolacja , świece , kwiaty i pierścionek.. Właśnie bawiłam się nim na moim palcu.. 

- Ufam Ci.. - Powiedziałam cicho i pod natłokiem myśli i złych emocji zasnęłam w ramionach Shu. 

5 miesięcy później.... ( Wybaczcie ^^)

Siedziałam w salonie gier i patrzyłam jak mój Shu ogrywa Ayato.. Nagle poczułam przeraźliwy ból brzucha i poczułam jak wody mi odchodzą.. Krzyknęłam przestraszona.. Każdy zwrócił na mnie uwagę.. Reiji doskoczył do mnie szybko i spojrzał na sofę , która teraz była mokra.. 

- Wody jej odeszły , muszę ją zabrać do mojego gabinetu. 

- Umiesz odbierać poród Reiji ? - Spytali się Laito i Kanato 

- Tak durnie , umiem.. - Warknął w ich stronę i wziął mnie na ręce i zniknął do swojego gabinetu.. Ból bym przeraźliwy.. Oddychałam głęboko. Czytałam w poradnikach , że to niby pomaga złagodzić ból. 

- Dobrze sobie radzisz. Widzę , że umiesz oddychać prawidłowo podczas ciąży... 

- Prze...czytałam... w ...ga..ze..tce.. - Wyszeptałam słabo , bo ból się nasilił.. 

- Dobrze , posłuchaj , będę musiał Cię rozebrać od pasa w dół. 

- Rozumiem. - Oddychałam tak jak radzili w gazetce. Reiji rozebrał mnie od pasa w dół.. 

- Jak poczujesz skurcze przyj , rozumiesz ? - Spytał. Kiwnęłam głową.. Nałożył na swoje dłonie specjalnie rękawiczki , a pode mnie położył ręcznik. Miskę z ciepłą wodą i ręczniki położył obok kanapy.. 

Poczułam mocny skurcz. 

- Przyj! - I tak jak powiedział zaczęłam przeć. 


                                                           ~*~

Shu wraz z resztą braci siedział przed drzwiami do gabinetu.. A dokładniej pozostali bracia siedzieli , a on chodził w kółko obok drzwi. 

- Usiądź , bo zaraz wydepczesz dziurę w dywanie. - Powiedział żartobliwie Ayato. 

- Zamknij się! - Wysyczał i nie zwracając uwagi już na niego znów wznowił marsz wokół swojej osi.. Poród trwał jak dla niego za długo.. Rozumiał 4 godziny , 6 . Ale nie 10... Martwił się jak nigdy.. Czuł , że jest bliski wybuchu płaczu.. Nagle z gabinetu doszedł do ich uszu płacz dziecka.. Shu przystanął i spojrzał z wyczekiwaniem na drzwi. Po jakiś 5 minutach otworzyły się. Każdy z braci wstał i podszedł do drzwi chcąc wejść do środka. Jednak zatrzymała ich ręka Reijiego. 

- Wy nie możecie. - Powiedział zmęczonym głosem. 

- Dlaczego ? - Spytali chórem 4 braci. 

( Włączcie tą melodię , wczujecie się bardziej w ten smutny klimat )

https://youtu.be/hYgJAN1Ol5g


- Bo nie , wejść może tylko Shu. Potem wam powiem o co chodzi. Wejdź Shu. - Zrobił mu miejsce w drzwiach. Reszta braci dojrzała tylko posturę zmęczonej dziewczyny nie wiarygodnie bladej niż przedtem. Zmartwili się.. Co jej się stało ?? Każdy zadał to samo pytanie sobie w głowie.. Shu wszedł do środka i spojrzał w stronę kanapy na której leżała blada Yui. Podszedł do niej ostrożnie na miękkich nogach. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego słabo. Miała worki pod oczami , a jej zbyt blada skóra była pokryta potem. Spierzchnięte sine wargi nie dodawały jej uroku. Zmartwił się takim widokiem ukochanej. 

- Shu... - Powiedziała słabo i pomachała do niego , by podszedł bliżej niej i swojej córeczki zawiniętej w różowy kocyk. Podszedł do niej i ukucnął przy niej na podłodze. 

- Yui... - Powiedział cicho z zmartwieniem. Pogłaskał ją czule po spoconych włosach , a potem po bladym policzku. 

- Shu , to nasza córeczka. Cassie.. Proszę , opiekuj się nią.. 

- Oczywiście , że będę się nią opiekować , razem z tobą. - Na te słowa dziewczyna pokręciła przecząco głową i uśmiechnęła się smutno. Shu spojrzał na nią zdziwiony.. 

- Nie , Shu... Nie ze mną.. - Powiedziała hamując łzy , które chciały wyjść spod jej powiek.. 

- Jak to nie z tobą ? Nie rozumiem... Yui , wytłumacz mi to.. 

- Kochanie , proszę obiecaj mi , że będziesz jej zapewniał wszystko co najlepsze.. Proszę przejmij moje obowiązki.. - Powiedziała drżącym głosem , a spod jej powiek uciekły łzy. Uśmiechnęła się smutno.. 

- Yui... O co chodzi... Proszę powiedz mi , kochanie.. - Powiedział zmartwionym głosem.. Już nic nie rozumiał.. Czy ona... właśnie... się ... z ... nim... żegna ? Nie to nie może być prawda... 

- Shu... - Powiedziała błagalnym głosem.. 

- Dobrze , obiecuję.. Tylko proszę powiedz mi co się stało podczas porodu.. - Złapał jej zimną rękę.. Zmartwił się tym , ale skupił całą swoją uwagę na Yui i na małej Cassie. Wzrok dziewczyny zwrócił się na osobę za plecami chłopaka.. Odwrócił się i spojrzał na swojego brata , który miał smutek wypisany na twarzy. 

- Reiji , proszę powiedz mi co się dzieje.. 

- Yui dostała komplikacji po porodowych... Straciła za dużo krwi.. Shu... - Wziął głęboki wdech , a po jego policzku spłynęła pierwsza łza od dziecka.. -... ona umiera.. - Na te słowa chłopak zamarł.. Jak to ... umiera ?? Odwrócił się w stronę dziewczyny.. 

- Yui , proszę powiedz , że to jest chory żart.. Proszę powiedz , że to się nie dzieje.. Mieliśmy wziąć ślub , być szczęśliwą rodziną.. Nie zostawiaj mnie.. Yui.. - Powiedział drżącym błagalnym głosem. Dziewczyna położyła dłoń na jego policzku i uśmiechnęła się przez łzy.. 

- Shu... Proszę.... Uśmiechnij się dla mnie... Chociaż ten jeden raz.. Proszę.. 

- Nie.. Nie mogę.. Yui... Ty umierasz , jak mogę się uśmiechać w tej chwili.. Po prostu nie mogę.. - Powiedział załamanym głosem.. 

- Proszę... Shu... - Powiedziała drżącym głosem , a po jej policzkach spłynęły nowe łzy.. Jej ręka powoli zjeżdżała z jego policzka.. Złapał ją i przycisnął do siebie.. 

- Dobrze.. - Z jego oczu poleciały łzy.. Uśmiechnął się smutno.. Dziewczyna również się uśmiechnęła i powoli zaczęła zamykać powieki.. 

- Nie ... Yui... Nie zamykaj oczu.. Błagam nie zamykaj oczu.. - Krzyknął.. Spojrzała na niego spod przymrużonych powiek i uśmiechnęła się szerzej... 

- Kocham Cię Shu... - Po tych słowach jej oczy zamknęły się na zawsze ,a serce przestało bić.. 

Umarła... 

Chłopak zaniósł się płaczem i pochylił głowę w dół.. Reiji stojący za nim położył dłoń na jego ramieniu i trwał z nim w smutku i rozpaczy... Sam nie mógł się przyznać przed samym sobą , ale pokochał ją. Jednak postanowił , że da jej szczęście w postaci nie wtrącania się w jej życie.. 

- Ja Ciebie też kocham Yui... - Wyszeptał po 5 minutach płaczu zachrypniętym głosem.. Wziął dziecko z martwych rąk swojej ukochanej i spojrzał w jej oczy , które były otwarte.. Takie same jak miała Yui.. Niebiesko-zielone.. ( Zmieniłam jej ) Włoski miała biało blond.. Usta miała po niej , a nosek po nim.. Uśmiechnął się przez łzy do niej.. Dziewczynka jakby wiedziała co się stało z jej mamą , bo zaniosła się głośnym pełnym smutku i żalu płaczem.. 

Będzie musiał się nią sam zająć.. 

Nigdy Cię nie zapomnę Yui... 

Kocham Cię 


***************************

I na tym kończymy książkę , pojawi się jeszcze troszkę później Epilog.. 

Jak wam się podoba ten rozdział i zakończenie tej książki ? 

Za błędy przepraszam. 

Ja szczerze sama płakałam pisząc ją z tą muzyką , co wam wstawiłam.. Trudno mi kończyć tą książkę.. Ale więcej dowiecie się , w notce pod Epilogiem..Ali , masz upragniony rozdział! Takiego się spodziewałaś ?? A teraz 

Au revoir! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro