22. Proszę Shu....
4 miesiące później..
Minęły już 4 miesiące od powiedzenia Shu , że jestem w ciąży. Mój brzuszek już troszkę urósł.. No nie takie troszkę.. Mam pięknie prawie okrągły brzuszek... Czuję się wspaniale... No nie licząc huśtawek nastroju , mdłości i tego , że co chwila chce co innego do jedzenia. Shu chodził po rezydencji cały w skowronkach , nie przeszkadzało mu to , że ja miałam huśtawki nastroju i co chwila ryczałam z byle jakiego powodu.. Pozostała 5 miała mnie już chyba dość.. Wiecie , do Reijiego przychodziłam , by się wygadać i wypłakać , do Ayato wyżyć się , do Kanato ukraść mu ciasteczka lub inne słodkości , do Laito pogadać o ciuchach i o ślubie które ma się odbyć po urodzeniu dziecka , do Subaru by spędzić z nim czas na świeżym powietrzu i powdychać jego cudowne róże.. Przez te 4 miesiące stało się to rutyną i zdaje mi się że przejadło im się to.. Aktualnie leżałam na łóżku na boku i ryczałam.. Nie wiem dlaczego , po prostu miałam ochotę się wypłakać.. Przeczuwałam , że stanie się coś złego.. Coś co zniszczy wszystko , tylko jak na złość nie wiedziałam co takiego się stanie.. Dlatego właśnie ryczałam..
Poczułam czyjąś obecność w pokoju. Podniosłam się niemrawo do siadu i rozejrzałam się zamglonymi oczami przez łzy po pokoju.
- Czemu płaczesz kochanie ? Coś się stało ? Źle się czujesz ? Boli Cię coś ? - Zalał mnie pytaniami , mój ukochany Shu..
- Nie Shu , nic się nie stało.. Po prostu.. - Westchnęłam cicho.. - Po prostu czuje , że stanie się coś nie dobrego... Ale nie wiem co dokładnie i to mnie przytłacza i dlatego płacze.. Boję się , Shu... - Przytuliłam się do niego i zalałam się na nowo łzami mocząc mu koszulkę.. Przytulił mnie do siebie i zaczął uspokajająco głaskać po plecach.
- Nic się nie stanie kochanie... Wszystko będzie dobrze.. Pamiętasz , po urodzeniu dziecka weźmiemy ślub i będziemy jedną wielką rodzinką , z naszym małym szkrabem. - Powiedział spokojnym głosem. Oh , zapomniałam wam wspomnieć.. Shu oświadczył mi się jakieś 4 tygodnie temu.. Była piękna kolacja , świece , kwiaty i pierścionek.. Właśnie bawiłam się nim na moim palcu..
- Ufam Ci.. - Powiedziałam cicho i pod natłokiem myśli i złych emocji zasnęłam w ramionach Shu.
5 miesięcy później.... ( Wybaczcie ^^)
Siedziałam w salonie gier i patrzyłam jak mój Shu ogrywa Ayato.. Nagle poczułam przeraźliwy ból brzucha i poczułam jak wody mi odchodzą.. Krzyknęłam przestraszona.. Każdy zwrócił na mnie uwagę.. Reiji doskoczył do mnie szybko i spojrzał na sofę , która teraz była mokra..
- Wody jej odeszły , muszę ją zabrać do mojego gabinetu.
- Umiesz odbierać poród Reiji ? - Spytali się Laito i Kanato
- Tak durnie , umiem.. - Warknął w ich stronę i wziął mnie na ręce i zniknął do swojego gabinetu.. Ból bym przeraźliwy.. Oddychałam głęboko. Czytałam w poradnikach , że to niby pomaga złagodzić ból.
- Dobrze sobie radzisz. Widzę , że umiesz oddychać prawidłowo podczas ciąży...
- Prze...czytałam... w ...ga..ze..tce.. - Wyszeptałam słabo , bo ból się nasilił..
- Dobrze , posłuchaj , będę musiał Cię rozebrać od pasa w dół.
- Rozumiem. - Oddychałam tak jak radzili w gazetce. Reiji rozebrał mnie od pasa w dół..
- Jak poczujesz skurcze przyj , rozumiesz ? - Spytał. Kiwnęłam głową.. Nałożył na swoje dłonie specjalnie rękawiczki , a pode mnie położył ręcznik. Miskę z ciepłą wodą i ręczniki położył obok kanapy..
Poczułam mocny skurcz.
- Przyj! - I tak jak powiedział zaczęłam przeć.
~*~
Shu wraz z resztą braci siedział przed drzwiami do gabinetu.. A dokładniej pozostali bracia siedzieli , a on chodził w kółko obok drzwi.
- Usiądź , bo zaraz wydepczesz dziurę w dywanie. - Powiedział żartobliwie Ayato.
- Zamknij się! - Wysyczał i nie zwracając uwagi już na niego znów wznowił marsz wokół swojej osi.. Poród trwał jak dla niego za długo.. Rozumiał 4 godziny , 6 . Ale nie 10... Martwił się jak nigdy.. Czuł , że jest bliski wybuchu płaczu.. Nagle z gabinetu doszedł do ich uszu płacz dziecka.. Shu przystanął i spojrzał z wyczekiwaniem na drzwi. Po jakiś 5 minutach otworzyły się. Każdy z braci wstał i podszedł do drzwi chcąc wejść do środka. Jednak zatrzymała ich ręka Reijiego.
- Wy nie możecie. - Powiedział zmęczonym głosem.
- Dlaczego ? - Spytali chórem 4 braci.
( Włączcie tą melodię , wczujecie się bardziej w ten smutny klimat )
https://youtu.be/hYgJAN1Ol5g
- Bo nie , wejść może tylko Shu. Potem wam powiem o co chodzi. Wejdź Shu. - Zrobił mu miejsce w drzwiach. Reszta braci dojrzała tylko posturę zmęczonej dziewczyny nie wiarygodnie bladej niż przedtem. Zmartwili się.. Co jej się stało ?? Każdy zadał to samo pytanie sobie w głowie.. Shu wszedł do środka i spojrzał w stronę kanapy na której leżała blada Yui. Podszedł do niej ostrożnie na miękkich nogach. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego słabo. Miała worki pod oczami , a jej zbyt blada skóra była pokryta potem. Spierzchnięte sine wargi nie dodawały jej uroku. Zmartwił się takim widokiem ukochanej.
- Shu... - Powiedziała słabo i pomachała do niego , by podszedł bliżej niej i swojej córeczki zawiniętej w różowy kocyk. Podszedł do niej i ukucnął przy niej na podłodze.
- Yui... - Powiedział cicho z zmartwieniem. Pogłaskał ją czule po spoconych włosach , a potem po bladym policzku.
- Shu , to nasza córeczka. Cassie.. Proszę , opiekuj się nią..
- Oczywiście , że będę się nią opiekować , razem z tobą. - Na te słowa dziewczyna pokręciła przecząco głową i uśmiechnęła się smutno. Shu spojrzał na nią zdziwiony..
- Nie , Shu... Nie ze mną.. - Powiedziała hamując łzy , które chciały wyjść spod jej powiek..
- Jak to nie z tobą ? Nie rozumiem... Yui , wytłumacz mi to..
- Kochanie , proszę obiecaj mi , że będziesz jej zapewniał wszystko co najlepsze.. Proszę przejmij moje obowiązki.. - Powiedziała drżącym głosem , a spod jej powiek uciekły łzy. Uśmiechnęła się smutno..
- Yui... O co chodzi... Proszę powiedz mi , kochanie.. - Powiedział zmartwionym głosem.. Już nic nie rozumiał.. Czy ona... właśnie... się ... z ... nim... żegna ? Nie to nie może być prawda...
- Shu... - Powiedziała błagalnym głosem..
- Dobrze , obiecuję.. Tylko proszę powiedz mi co się stało podczas porodu.. - Złapał jej zimną rękę.. Zmartwił się tym , ale skupił całą swoją uwagę na Yui i na małej Cassie. Wzrok dziewczyny zwrócił się na osobę za plecami chłopaka.. Odwrócił się i spojrzał na swojego brata , który miał smutek wypisany na twarzy.
- Reiji , proszę powiedz mi co się dzieje..
- Yui dostała komplikacji po porodowych... Straciła za dużo krwi.. Shu... - Wziął głęboki wdech , a po jego policzku spłynęła pierwsza łza od dziecka.. -... ona umiera.. - Na te słowa chłopak zamarł.. Jak to ... umiera ?? Odwrócił się w stronę dziewczyny..
- Yui , proszę powiedz , że to jest chory żart.. Proszę powiedz , że to się nie dzieje.. Mieliśmy wziąć ślub , być szczęśliwą rodziną.. Nie zostawiaj mnie.. Yui.. - Powiedział drżącym błagalnym głosem. Dziewczyna położyła dłoń na jego policzku i uśmiechnęła się przez łzy..
- Shu... Proszę.... Uśmiechnij się dla mnie... Chociaż ten jeden raz.. Proszę..
- Nie.. Nie mogę.. Yui... Ty umierasz , jak mogę się uśmiechać w tej chwili.. Po prostu nie mogę.. - Powiedział załamanym głosem..
- Proszę... Shu... - Powiedziała drżącym głosem , a po jej policzkach spłynęły nowe łzy.. Jej ręka powoli zjeżdżała z jego policzka.. Złapał ją i przycisnął do siebie..
- Dobrze.. - Z jego oczu poleciały łzy.. Uśmiechnął się smutno.. Dziewczyna również się uśmiechnęła i powoli zaczęła zamykać powieki..
- Nie ... Yui... Nie zamykaj oczu.. Błagam nie zamykaj oczu.. - Krzyknął.. Spojrzała na niego spod przymrużonych powiek i uśmiechnęła się szerzej...
- Kocham Cię Shu... - Po tych słowach jej oczy zamknęły się na zawsze ,a serce przestało bić..
Umarła...
Chłopak zaniósł się płaczem i pochylił głowę w dół.. Reiji stojący za nim położył dłoń na jego ramieniu i trwał z nim w smutku i rozpaczy... Sam nie mógł się przyznać przed samym sobą , ale pokochał ją. Jednak postanowił , że da jej szczęście w postaci nie wtrącania się w jej życie..
- Ja Ciebie też kocham Yui... - Wyszeptał po 5 minutach płaczu zachrypniętym głosem.. Wziął dziecko z martwych rąk swojej ukochanej i spojrzał w jej oczy , które były otwarte.. Takie same jak miała Yui.. Niebiesko-zielone.. ( Zmieniłam jej ) Włoski miała biało blond.. Usta miała po niej , a nosek po nim.. Uśmiechnął się przez łzy do niej.. Dziewczynka jakby wiedziała co się stało z jej mamą , bo zaniosła się głośnym pełnym smutku i żalu płaczem..
Będzie musiał się nią sam zająć..
Nigdy Cię nie zapomnę Yui...
Kocham Cię
***************************
I na tym kończymy książkę , pojawi się jeszcze troszkę później Epilog..
Jak wam się podoba ten rozdział i zakończenie tej książki ?
Za błędy przepraszam.
Ja szczerze sama płakałam pisząc ją z tą muzyką , co wam wstawiłam.. Trudno mi kończyć tą książkę.. Ale więcej dowiecie się , w notce pod Epilogiem..Ali , masz upragniony rozdział! Takiego się spodziewałaś ?? A teraz
Au revoir!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro