Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17. Bal cz.2

Czułam się jakbym lawirowała w ciemności. Nie było to w żadnym wypadku przyjemne uczucie. Nie mogłam się poruszać , a tym bardziej rozejrzeć się wokół siebie. Byłam prawie pewna , że jestem w jakiejś klatce , której nie mogę nawet dojrzeć. Nie wiedziałam ile tkwiłam w tej ciemności , ale coraz bardziej miałam złe przeczucia co do tego co się dzieje z moim ciałem. Jeszcze ta kobieta o fioletowych włosach i kocich oczach podobnych do oczu Ayato.. Proszę żeby to nie było to co myślę.. 

W tym samym czasie.

Mężczyzna o ciemno zielonych włosach ( Jeśli się mylę , poprawcie mnie) zniknął. Shu zdziwiony obrotem spraw , podniósł nie przytomną Yui z posadzki i wszedł do środka zamku , w którym odbywał się bal. Zaraz obok niego pojawił się Reiji zdziwiony widokiem.

- Co się stało Shu ? 

- Wuj Richter pojawił się przed nami. Po wypowiedzeniu słów " Obudź się moja droga " Yui zemdlała. Potem się ulotnił.. 

- Wiesz o kogo chodziło ? - Spytał się dziwnie zmartwionym głosem. 

- Mogę się tylko domyślać o kogo mu chodziło. Musimy się zbierać.. 

- Racja , powiadomię pozostałych . - Z tymi słowami zniknął zostawiając swojego starszego brata samemu z nieprzytomną dziewczyną. Chłopak westchnął i spojrzał na nią zmartwionymi niebieskimi oczami. - Oby to nie było to o czym myślę kochana , oby to nie było to - Powtórzył i zniknął do rezydencji. 

Położył ją na łóżko w jej sypialni i przykrył kołdrą.. Pocałował ją w czoło i zniknął do salonu , gdzie czekali na niego już wszyscy bracia.. 

- I jak z nią ? - Spytał na pozór opanowanym głosem Reiji. 

- Śpi , bynajmniej tak to wygląda.. - Powiedział zmęczonym głosem i położył się na swoją standardową kanapę. 

- Oby laleczce nic nie było... - Odezwał się zmartwionym głosem Laito. Domyślał się o co może chodzić... Księżyc był zabarwiony na czerwono , a to nigdy nie wróżyło nic dobrego. 

- Też uważacie , że ona może się przebudzić ? Tak Teddy mówi.. - Kanato spojrzał na swojego misia ze zmartwieniem. Nie chciał znów jej widzieć.. 

- Oby nie , jeśli tak się stanie znów ją zabijemy.. - Głos Ayato rozniósł się po salonie dość dobitnie. Zapadła cisza. Każdy był pogrążony w myślach o osobie , której za nic nie chcieli zobaczyć. 

W pokoju Yui 

Zielono włosy mężczyzna pojawił się w pokoju dziewczyny. Podszedł do jej łóżka i odgarnął jej włosy z twarzy. 

- Jeszcze tylko chwila.. Poczekaj moja ukochana.. - Wyszeptał jej do ucha , jakby była przytomna.. Podszedł do drzwi balkonowych i otworzył je , wpuszczając świeże powietrze do środka. Zasłony pofalowały do środka , dodając efekt grozy. W tym samym momencie oczy dziewczyny otworzyły się. Jej zielono-niebieskie oczy były zamglone i straciły swój blask jak wcześniej. Jej głowa odwróciła się w stronę mężczyzny. Odkryła się i wstała dość chwiejnie. Podeszła do niego  i spojrzała przed przed siebie niewidzącym wzrokiem. Tak na prawdę nie widziała nic. Była pustą skorupą , naczyniem dla duszy kogoś znacznie ważniejszego i silniejszego od niej samej. Mężczyzna objął ramieniem kruchą posturę dziewczyny i przysunął bliżej siebie.. Spojrzał na księżyc zabarwiony kolorem krwi i wyszeptał.. 

- Czas się obudzić Cordelio.. - Z powiedzianymi słowami ciało obok niego zwiotczało i musiał je podtrzymać. 

W tym samym czasie w umyśle Yui. 

Nie wiem ile czasu widziałam już tą samą czerń. Ale coraz bardziej miałam złe przeczucia. W oddali zobaczyłam ciemną postać , znaczy jaśniejszą niż ta czerń która mnie otaczała. Jarzyła się delikatnym fioletowym światłem.. Z każdą sekundą zbliżała się do mnie niemiłosiernie.. 

Po minucie była na tyle blisko , że mogłam zobaczyć jej twarz. Byłam szczerze przerażona.  To była Cordelia... Wiedziałam jak się nazywała , bo widziałam jej obraz w holu i była podpisana tym imieniem. 

- Witaj moja droga.. 

- Co ty tutaj robisz ? - Zadałam nurtujące mnie pytanie.. Ta tylko się zaśmiała zimno i przeszyła mnie tymi zielonymi jak kot oczami... Nie były tak piękne jak u Ayato.. Te zapewniały długie cierpienie.. 

- Jestem Cordelia.. Matka Ayato , Kanato i Laito.. Ale to zapewne już wiesz.. Jesteś moim naczyniem , żyjesz tylko po to by oddać mi swoje ciało pod moją kontrolę , bym mogła zemścić się na swoich dzieciach i Karlu.. Potem , będę żyła w twoim ciele i będę królową wampirów.. Od  dawna o tym marzyłam.. A teraz pozwolisz , że przejmę twoje ciało.. Już czas na mnie.. 

- Nie pozwolę Ci... - Krzyknęłam w jej stronę.... Kobieta zaśmiała się , jakbym opowiedziała jej dobry żart.. 

- Ale ty nie masz nic do powiedzenia.. Jesteś uwięziona w tej klatce i tak szybko nie uwolnisz się.. A teraz ... Żegnaj.. - Zniknęła , a ja pogrążyłam się w całości w mroku.. 

Rzeczywistość 

Dziewczyna otworzyła oczy , będąc w ramionach mężczyzny.. Spojrzał na nią swoimi czerwonymi oczami i uśmiechnął się.. 

- Witaj Cordelio.. - Powiedział aksamitnym głosem , patrząc w oczy koloru zielonego.. 

- Witaj Richter.. - Odpowiedziała lekko zmienionym głosem.. 

- Wreszcie jesteśmy razem , wreszcie możemy zapanować nad naszym światem.. Tak długo na to czekaliśmy.. 

- W rzeczy samej ukochany.. - Pogładziła go dłonią po policzku i uśmiechnęła się dość ciepło.. 

- Może przywitamy braci Sakamakich ? Będą na pewno w szoku , gdy zobaczą z kim mają do czynienia.. 

- Puki co wolałabym się przebrać z tej groteskowej sukni.. W bieli mi nie do twarzy.. 

- Racja.. Na łóżku leży twoja ulubiona suknia. Ubierz ją.. - Postawił ją na ziemi i odsunął się.. Kobieta podeszła do mebla i wzięła suknie w dłonie uprzednio zsuwając z swojego ciała biały materiał.. Ubrała drugą suknię o kolorze ciemnego fioletu i buty na lekkiej koturnie.. Poprawiła swoje biało czerwone włosy i odwróciła się w stronę mężczyzny , który stał odwrócony do niej plecami i patrzył na księżyc.. 

- Jest piękny , czyż nie ? - Podeszła do niego kładąc drobną dłoń na jego ramieniu. Była niższa od niego o jakieś 10 cm. 

- Ale nie tak piękny jak ty kochanie.. - Odwrócił się w jej stronę i złapał ją za dłoń na swoim ramieniu.. - Zbieramy się , na wielkie przywitanie twoich synów i reszty braci ?? - Spytał ciepłym głosem.. 

- Oczywiście.. Pora pokazać im kto wrócił.. - Uśmiechnęła się zimno i spojrzała ukradkiem na czerwony księżyc... - Strzeżcie się moi synowie.. - Powiedziała cicho do siebie i wraz z mężczyzną u swego boku zniknęła do salonu , gdzie byli wszyscy bracia Sakamaki.. 


*******************************************************

Drogie różyczki , przepraszam że tak długo nie pisałam rozdziału , ale praca i pomylony grafik dały w kość.. Teraz leżę w domku , bo mam L4 w pracy i myślę nad rozdziałem.. I powstało takie coś.. Mam nadzieję , że podoba wam się z lekka zmieniona reżyseria i jak napisany jest z dwóch stron... Chciałam to jakoś ładnie napisać i dlatego tak długo nie pisałam , a w domku już siedzę dobre 2 tygodnie.. Dłuuuuugooo coś mi zajęło mi to myślenie...Ale mam nadzieję , że mi wybaczycie.. Piszcie jak wam się podoba ten rozdział... Nie wiem kiedy napiszę następny , na prawdę chciałabym pisać to szybciej , ale praca i brak weny dają w kość.. Oczywiście na czas wolny w domu i jak będę się kurować , będę myśleć nad następnym rozdziałem.. Już mi się kreuje w główce kolejny rozdział.. Postaram się w nim zawrzeć dużo akcji i dramatyzmu.. W tym akurat jestem najlepsza , tak bynajmniej mówi moja przyjaciółka.. Notkę specjalnie dałam na samym końcu , byście nie musieli czytać moich lamentów od samego początku.. A teraz ... 

Au revoir!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro