1. Początek.
Rozdział nie sprawdzony...!
Nazywam się Yui Komori i jestem normalną nastolatką , tam bynajmniej myślą inni. Niestety nie wiedzą o mnie czegoś dość szczególnego , jestem czarownicą. Wiem tylko tyle , jestem adoptowana i wiedziałam to od samego początku , mam długie prawie białe włosy i fioletowo-niebieskie oczy , jak zapewne się domyślacie jedno jest fioletowe , drugie zaś niebieskie. Wokół mnie nie skończenie płynie magia , od zawsze potrafiłam nią władać i jest mi ona posłuszna. Jestem osobą spokojną i opanowaną , muszę taka być by nie zrobić nikomu krzywdy. Niestety języka nikt mi nie odciął , więc jestem rozgadana i chamska. Może teraz opowiem wam gdzie się znajduje i co teraz robię. Więc tak , teraz wysiadłam z taksówki i stoję jak ten słup soli przed wielką , jednak nie , ogromną bramą i zastanawiam się , jak ja taka chuda osoba ma otworzyć tak wielką bramę. No nic , chwytam jedną ręką walizkę , a drugą pcham bramę. O dziwo łatwo ustępuję. Przechodzę przez nią i kieruję się do wielkiej rezydencji.
Po drodze oglądam wszystko , najbardziej podoba mi się ogród. Widać , że ktoś bardzo dużo czasu spędza na pielęgnacji tych roślin. Jestem ciekawa tylko , dlaczego róże i na dodatek białe. Nie żebym narzekała , bo bardzo lubię róże , ale dlaczego ? No nic , kieruję się do drzwi. Pukam do nich kołatką , a odpowiada mi cisza .. Może nikogo nie ma ? Nie no , czuje autentycznie 6 osób w pomieszczeniu. Ale po co się interesować. Zapukałam raz jeszcze , a drzwi otworzyły się samoistnie. To na pewno nie byłam ja... Wchodzę powoli do środka i rozglądam się.
- Przepraszam..? - Mój wzrok natrafia na chłopaka o czerwonych włosach , który chyba śpi. Odstawiam walizkę na podłogę i podchodzę do niego nie pewnym krokiem , nie żebym była jakaś płochliwa ani nieśmiała. Ale z tego co widzę , on nawet nie oddycha. Gdy jestem blisko niego , kucam i lekko dotykam jego klatki piersiowej , miałam rację , nie oddycha. Magia wokół niego , mówi mi że nie jest człowiekiem. Czyli wampir.. Szturcham go w ramię .
- Wstawaj..! - Zero reakcji , no nic. Trzeba poszukać kogoś innego. Gdy już wstałam i miałam zamiar iść dalej , ktoś złapał mnie za nadgarstek i brutalnie przygniótł do sofy.
- Aaa..!!- Krzyknęłam przestraszona nagłym atakiem na moją osobę.
- Nie krzycz tak. Aż uszy bolą. - Dlaczego nikt mi nie powiedział , że będę mieszkała z wampirami? Przeklęty ojciec ..
- To mnie nie strasz.. Czemu nie śpisz...? Chwilę temu jak chciałam Cię obudzić , ani drgnąłeś.
- Lepszy efekt jest w tedy , gdy się budzi z nie nacka.
- Bardzo ciekawe. A teraz z łaski swojej puść mnie..!- Chciałam się wyrwać , ale przyszpilił mi nad garstki ponad głowę , pięknie zostanę ugryziona.
- Nie drzyj się tak , pierwsze co chce zrobić , to skosztować Cię. Tak pięknie pachniesz. - Już się szykował do ugryzienia , gdy przeszkodził nam jakiś głos.
- Ayato , mówiłem ci , że takie rzeczy robimy w swoich pokojach.
- Tss... Reiji , zawsze przyjdziesz w tedy kiedy dobrze się bawię. - Puścił mnie , a ja jak przystało na czarownicę , bardzo szybko uciekłam do wybawiciela. Chyba trochę zaskoczyłam ich obojgu , bo patrzą na mnie jakby mi 2 głowa wyrosła.
- Dobrze , powiedz mi teraz kim ty jesteś...?
- Nazywam się Yui Komori i miałam tutaj zamieszkać..
- Zamieszkać powiadasz ? Niestety nic mi o tym nie wiadomo , ale zapraszam Cię do salonu , tam wszystko wyjaśnimy. - Powiedział i zaczął iść w sobie tylko znanym kierunku , postanowiłam że udam się za nim. Gdy doszliśmy do miejsca , które pewnie nazywało się salonem już wszyscy mieszkańcy tutaj byli. Jasne po co jeden wampir , jak można mieć ich 6..
- Ktoś wie , czy miała z nami zamieszkać jakaś dziewczyna ?
- Niestety ja nic nie wiem .. - Odpowiedział jakiś chłopak o czerwonych włosach z kapeluszem na głowie , czyżby brat ?
- Shu..?
- Hmm ...?
- Wiesz coś ?- Widać , że zaczął się irytować , bo dałabym sobie rękę obciąć , że wyskoczyła mu żyłka na czole.
- Może...
- Może ? Chryste , odpowiadaj jak się ciebie pyta.
- Miała przyjechać jakaś dziewczyna z kościoła , mamy jej nie zabijać. Pewnie o nią chodziło. - Pięknie staruszek mnie urządził.
- A już myślałam , że będzie to pomyłka i nie będę musiała mieszkać w domu wariatów.
- Niestety , nie jest to pomyłka , a to nie jest dom wariatów. Ale zostawmy to na inny moment, jak już wszystko wiemy , przedstawię Ci wszystkich. Ten leń na kanapie z słuchawkami w uszach to pierwszy syn Shu. Ja jestem drugim synem Reiji , trzeci syn Laito , czwarty syn Kanato , piąty syn Ayato i na końcu szósty syn Subaru. - Pokazywał wszystkich po kolei , ale jak był przy Laito , ten dziwnie się do mnie uśmiechnął. Coś czuję , że nie będę miała tutaj lekkiego życia.
- Dobrze , dziękuję za przestawienie siebie , ja nazywam się Yui Komori i puki co tyle powinno wam wystarczyć , ale możliwe , że z czasem zrozumiecie kim jestem i jaki mam charakter. A teraz czy Reiji mógłbyś mnie odprowadzić do pokoju ?
- Oczywiście. Proszę za mną. - Wzięłam swoją walizkę z holu i udałam się za nim do jakiś drzwi.
- Proszę , tutaj znajduje się twój pokój. O 18 jest kolacja , potem jedziemy na 20 do szkoły. Mundurek powinien leżeć na łóżku. Mam nadzieję , że się nie spóźnisz. Do zobaczenia. - I tak po prostu sobie wyszedł.
- Eh.. Trzeba się rozpakować. - Może użyję magii..? Czemu nie. Machnęłam ręką i wszystkie moje ubrania były już ładnie poukładane na półkach wraz z książkami z walizki. Ona sama zaś schowała się na dnie szafy. Podeszłam do łóżka i położyłam się. Wygodne , ale ten oczojebny róż musi zniknąć. Lubie ciemne kolory , po raz drugi tego dnia pachnęłam ręką i ściany zmieniły kolor , tak samo jak meble na ciemne kolory. Ściany były czerwone , a meble czarne.
- Teraz lepiej... - Uśmiechnęłam się do siebie. Usiadłam i przeciągnęłam się. Spojrzałam na telefon.. Była godzina 16:45 , mam jeszcze ponad godzinę do kolacji. Przebrałam się w luźny strój i miałam już wychodzić , gdy ktoś boleśnie przyszpilił mnie do ściany , aż syknęłam. Otworzyłam oczy , które jakimś cudem same się zamknęły. Przede mną stał Ayato , z łobuzerskim uśmieszkiem.
- Ayato ? Czego ty chcesz ...?- Warknęłam zła..
- Oj dobrze wiesz czego chce , Chichinashi. - Przysunął się bliżej mojej szyi i odgarnął włosy na bok , polizał skórę , by potem wbić się brutalnie w nią.
- Ayato , to boli.. Puść..- Powiedziałam bliska płaczu. Wziął 4 duże łyki mojej krwi i odsunął się. Odetchnęłam z lekką ulgą. Spojrzałam na niego nienawistnym spojrzeniem.
- Mmm... Twoja krew , jest taka pyszna... Jeszcze takiej nie piłem.. Od teraz jesteś moją własnością.
- Nie jestem jakąś pieprzoną rzeczą , byś mógł sobie ją przywłaszczyć !!! - Krzyknęłam zła.
- Mogę i właśnie to robię. - Powiedział i od tak sobie zniknął. Co za wkurzający chłopak... Złapałam się za ranę i syknęłam. Ujrzałam na swoich palcach krew , świetnie.. Poszłam do łazienki by przemyć to wodą utlenioną i zamaskować. Gdy wszystko już zrobiłam , wzięłam się za maskowanie tych dziurek.. Wzięłam trochę gliny i zakleiłam je.. Potem zamaskowałam podkładem i korektorem. Gotowa wyszłam z pomieszczenia i zerknęłam na telefon. Była 17:55.. Mam 5 minut , a nie wiem gdzie jest jadalnia , na bank się spóźnię .. Cholerny Ayato... Skupiłam się i spróbowałam namierzyć gdzie znajduje się wampir , który mnie ugryzł. Poszłam za tym połączeniem i jakimś dziwnym trafem zdążyłam na czas. Usiadłam obok Ayato i Laito.
- Smacznego. - Powiedziałam i zaczęłam spożywać swój posiłek bez pośpiechu. Gdy skończyłam podziękowałam i pomogłam Reiji'emu w sprzątaniu po tych bestiach zwanymi jego braćmi.
- Daj pomogę. - Uśmiechnęłam się i wzięłam talerze ze stołu. Przeniosłam je do kuchni i pomogłam pozmywać. Gdy skończyliśmy usiadłam zmęczona na krześle przy blacie.
- Dziękuję Ci bardzo.
- Nie masz za co , pomogłam bo chciałam. Z tego co widzę , tylko ty tutaj sprzątasz i nadzorujesz wszystko , biedny , ale czego można się spodziewać po tych bestiach zwanymi braćmi. - Uśmiechnęłam się w jego stronę.
- Dokładnie , wyjęłaś mi to z ust. Pierwszy raz ktoś mi takie rzeczy mówi. W podzięce zrobię Ci herbatę.
- Nie kłopocz się i tak za nie długo musi ruszać do szkoły. Kiedy indziej mi zrobisz , ja muszę jeszcze się wykąpać i przebrać w ten... mundurek.. - Uśmiechnęłam się szczerzę i ruszyłam do wyjścia z kuchni. Poszłam do pokoju i wzięłam mundurek wraz z bielizną. Gdy doszłam do łazienki nalałam sobie wody i wykąpałam się. Po tych czynnościach , ubrałam się i nałożyłam lekki makijaż. Wyszłam z łazienki i ruszyłam do pokoju by spakować książki i tak dalej. Gdy miałam wszystko spakowane , ruszyłam na dół , by poczekać na spóźnialskich. Usiadłam na kanapie i założyłam słuchawki na uszy i włączyłam ulubiony utwór. (media) Gdy poczułam , że ktoś siada obok otworzyłam swoje niebieskie oko i przyjrzałam kto to jest. Aż się zdziwiłam , gdy zobaczyłam Shu.
- Czego słuchasz ? - Powiedział sennym głosem.
- Sam sprawdź. - Odpowiedziałam i podałam mu słuchawkę. Gdy już ją włożył do swojego ucha , zauważyłam jak jego oczy zaczynają błyszczeć , a uśmiech wpełza mu na usta.
- Też lubię ten utwór.
- Tak sądziłam , umiesz na czymś grać ?
- Na skrzypcach i pianinie , a ty na czymś umiesz ?
- Tak , pianino , gitara , flet poprzeczny , skrzypce , saksofon i harfa.
- Ładnie , mam nadzieję , że kiedyś zagrasz mi coś.
- Na pewno , jeśli tylko poprosisz. - Posłałam mu uśmiech. Gdy wszyscy się zebrali ruszyliśmy do limuzyny która miała nas odwieść do szkoły. Witaj piekle.
No cześć , pierwszy raz dodaje coś na wattpad'a i jestem zestresowana tym czy kogoś to zaciekawi. Puki co to jest początek opowiadania i wiem, że zapowiada się nudno , ale miejmy nadzieję że wraz z kolejnymi rozdziałami będzie działo się coraz ciekawiej. Piszcie co o tym sądzicie... Jestem mega zestresowana waszą opinią. Do napisania później :3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro