Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Szermierka z Ayato.

Wstałam , była sobota. Zrobiłam poranną toaletę i poszłam na dół na śniadanie. Wszyscy siedzieli już przy stole . No może nie wszyscy , bo brakowało jeszcze Laito. Już miałam usiąść na swoje miejsce , kiedy Reiji się do mnie odezwał.
- Mei , idź po Laito.
- Dobrze - odpowiedziałam ze złością w głosie , nie chciało mi się iść po tego zboczenica. Ale po co miałam się drażnić , z Reijim i psuć sobie humor? Powolnym krokiem , poszłam do pokoju kapelusznika. Zapukałam do drzwi , po chwili otworzył mi je Laito w dodatku był w samych bokserkach. Spaliłam buraka.
- O Bitch-chan to ty .
- Reiji , woła cię na śniadanie - powiedziałam i spuściłam głowę na dół.
- Już mu mówiłem , że nie chce iść. A on specjalnie , przysyła cię po mnie... - wzdychną.
- Mei , ile mamy jeszcze czekać?-usłyszałam z dołu głos Reiji'ego
- Moment ! - krzyknęłam - Ubierz się i chodź - powiedziałam patrząc na niego.
- Nie mam ochoty - odpowiedział, zaczynałam się wkórzać.
- Chodź.... - powiedziałam zaciskając ręce w pięści.
- Już mówiłem że nie - nie wytrzymałam i walnełam go z otwartej ręki w łeb , tak mocno że aż sykną z bólu.
- UBIERAJ SIĘ I MARSZ NA DÓŁ!!!
JUŻ!!! - Laito od razu się ubrał , wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do jadalni - Siadaj ! - Laito usiadł bez żadnych protestów. Bracia , patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Usiadłam na swoim miejscu, spojrzałam na nich - Co się tak gapicie ?
- Słychać cię było na całą rezydencje - powiedział Subaru.
- Ale masz dziewczyne Ayato - wypalił Kanato - Taką wybychową.
- Nie jestem jego dziewczyną. Może zaczniemy jeść?
- Hai - odpowiedzieli wszyscy churem . Po zjedzeniu śniadania, chciałam pójść do swojego pokoju , ale coś a raczej ktoś mi to uniemożliwił .
- Mei , czekaj - odwróciłam się w stronę Ayato - Chciałem się ciebie zapytać , czy chcesz ze mną poćwiczyć szermierke?
- Jasne! Zawsze chciałam uczyć się szermierki.
- To widzimy się o 15.00 w ogrodzie różanym.
- Okey - teraz mogłam pójść do swojego pokoju, ale coś mi się przypomniało , miałam pogadać z Shu. Bez zbędnego myślenia , poszłam do niego. Bez pukania weszłam do pokoju , ale niestety nie było go tam.
-Szlag , by to trafił , to gdzie ja teraz znajdę tego lenia ? Wiem, może sala muzyczna ! - widziałam tą sale , pare razy. Więc wiedziałam gdzie jest, poszłam tam, a tam znalazłam Shu , który oczywiście spał - Shu, chciałam z tobą porozmawiać- usiadłam obok niego na podłodze.
- O czym ? - popatrzył na mnie.
- O tobie - tak , właśnie o tym chciałam z nim pogadać.
- Tch.... Mów.
- Dla czego ty i Reiji , wogule ze sobą nie rozmawiacie ?
- Mamy po między sobą , konflikt.
- Konflikt ?
- Nie twoja sprawa .
- Dobra , dobra. Przecież nie naciskam.
- Coś jeszcze ?
- Dla czego jest z ciebie , taki straszny leni ?
- Kiedy dowiedziałem się o tym, że miałem odziedziczyć tron po moim ojcu , zacząłem się lenić. I tak zostało do tego czasu.
- Aha.
- Coś mi się przypomniało....- spojrzał na mnie chytrze - Pamiętasz naszą umowę?
- Wtedy z Laito ?
- Tak - jego uśmiech zrobił się zboczony.
- O nie! Mój drogi ! Nie dam ci swojej krwi.
- A czy powiedziałem , że chodź mi o krew?
- No nie - zaczynałam się bać.
- Masz się ze mną wykąpać.
- Czekaj..... Wykąpać?!
- Nago.
- Popierdoliło cię?! Nigdy , w życiu !
- Coś za coś - przybliżył się do mnie - Przecież nie jesteś z Ayato, więc nic ci nie zrobi.
- Tego nie zrobię , Shu ! Nie wykąmpie się z tobą !
- A co nie chcesz , zobaczyć mnie nagiego?
- Nie !
- I tak wiem że myślisz inaczej.
- Idę , nara ! - wyszłam i usłyszałam tylko:
- Czekam na ciebie , wieczorem !

*15.00*

Biegłam jak najszybciej mogłam. Spóźniłam się , a dla czego ? Dla tego , że usnęam ! Na miejscu czekał już na mnie , Ayato.
- Przepraszam....za.....spóźnienie- wysapałam .
- A czego , ja się mogłem po tobie spodziewać naleśniku ? Trzymaj- rzucił w moją stronę miecz , perfekcyjnie go złapałam- Jeszcze jakąś orientacje masz . Dobra, zaczynamy !
Ayato uczył mnie wszystkiego po koleji. Widać , że jest w tym dobry i ma do tego pasje. Później zaczęły się robić schodki .
- Ja się tego nigdy nie nauczę!- tupnełam nogą , jak małe dziecko.
- Zachowujesz się jak dziecko. Za którymś razem ci się uda - tak jak Ayato powiedział , udało mi się za 50 razem..... - Teraz coś ode mnie . Poruszaj się i walcz ze mną w rytm tej piosenki.

- Ale ona jest za szybka !
- O to chodź, musisz być zwinna. Zaczynamy.
- Ale , Ayato....
- Nie marudzi , i walcz - złapałam miecz i chciałam zadać Ayato cios , ale on go zatrzymał. Za którymś razem klepną mnie w tyłek.
- Ej !
- Orientacja , jest za wolna.
Dostałam tak jeszcze pare razy w tyłek , aż w końcu piosenka się skończyła , zmęczona padłam na ziemię.
- Możemy jutro poćwiczyć?
- Słaba jesteś. Okey , niech będzie jutro - usiadł obok mnie.
- Dzięki - cmoknełam go w policzek.
Po odpoczynku , wróciłam z Ayato do środka i poszłam coś przekąsić.

Elo , mordo!
Kolejny rozdział z Diabolik Lovers skończony! Tak , tak oł ye! Coś ostatnio , jakoś spadła aktywność:( Smutno , mi z tego powodu:'( I sorka , że taki krutki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro