
Moi bracia...?
POV. MEI
Obudziłam się leżąc w łóżku, do tego w jakiejś celi.
- Co to ma być? - powiedziałam do siebie, siadając na krawędź łóżka -Gdzie oni mnie przywieźli? - wstałam i podeszłam do krat.
- Ohayo! - nagle z dupy wziął się chłopak z opaską. Przestraszyłam się i upadłam na zimną podłogę - E nic ci nie jest? - zapytał i wszedł do środka celi.
- Egh... Nic - pomógł mi wstać.
- Przyszłem cię nakarmić! - uśmiechnął się szeroko. Czy on był wampirem? Usiedliśmy opierając się plecami o ścianę. Objął mnie ramieniem. Czułam się nie zręcznie.
- Jak się nazywasz? - zapytałam przełykając jedzenie.
- Shin. A ty jesteś Mei? - spojrzał na mnie, swoim jednym okiem.
- Tak... Skąd to wiesz?
- Znam cię - odpowiedział - Od urodzenia - dodał po chwili.
- Kojarzysz mi się z kimś - może było to dziwne, że gadam z nim, jakby nie był jednym z porywaczy, ale ufałam mu.
- He? - odwrócił głowę w moją stronę.
- Jakbyś...był, bardzo bliską mi osobą.
- Czyli kim? - jego oko iskrzyło się z zaciekawienia.
- Moim bratem - powiedziałam. Podskoczył z radość i wybiegł z celi. Słyszałam, tylko odbijające się echo, jego głosu mówiące :,,Carla, ona nas kojarzy!" Siedziałam wryta i nie wiedziałam co mam zrobić. Nagle w pomieszczeniu, znalazł się ten Carla, oraz Shin.
- Ona nas kojarzy! - mówił złotowłosy chłopak.
- Shin, opanuj się. Z kim ci się kojarzymy? - zadał mi pytanie. Wstałam i podeszłam, bliżej do nich.
- Shin kojarzy mi się z moim bratem. Tak samo jak ty - odpowiedziałam, przyglądając się chłopakowi. Uśmiechnął się.
- Znaleźliśmy ją... Mei... - patrzyłam na nich, z miną o co chodzi, bo nie kapuje- Jesteśmy twoimi braćmi - przytulili mnie razem. Oni...byli moimi braćmi??? Odwzajemniłam uścisk.
- Nareszcie się nam udało! - krzyknął Shin. Uśmiechnęłam się sama do siebie i poczułam, że po moich policzkach spływają łzy szczęścia...
POV.REIJI
- Gdzie ona kurwa jest?! - chodziłem zdenerwowany po salonie. Mei, miała być już godzine temu, a nadal jej nie ma. Martwię się o nią.
- E Reiji-san spokojnie, na pewno nie długo wróci - powiedział Laito, leżąc na kanapie.
- Jak ja mam być spokojny?! Ona nigdy się nie spóźniała!
- To może teraz się spóźni. Kiedyś musi, być ten pierwszy raz- wtrącił się Subaru.
- Ugh... Nie wiem co o tym myśleć! - usiadłem i zacząłem tupać nie spokojnie stopą.
- Przestań tak robić... Zagłuszasz muzykę - odezwał się pan wiecznie wyjebane na wszystko.
- Zamknij się! - krzyknąłem - Idę do Mukamich - chciałem wyjść, ale zatrzymał mnie Ayato.
- Idę z tobą - spojrzałem na niego.
- To chodź.
Szybko znaleźliśmy się w rezydencji Mukamich. Ich dom wyglądał masakrycznie.
,,Co tu się stało?" - pomyślałem. Weszliśmy do jednego z pomieszczeń. Cała czwórka siedziała w salonie.
- Sakamaki? Co wy tu robicie? - zapytał nas Kou.
- Gdzie jest Mei?! - krzyknąłem i złapałem go za kołnierz koszuli.
- My nie wiemy! - powiedział szybko.
- Jak to nie wiecie? - odezwał się Ayato- Przecież jest u was, prawda? - podszedł bliżej mnie. Puściłem Kou, a on upadł na kanape.
- Nie ma jej... - odpowiedział Yuma - Ktoś ją zabrał.
- Co?! - tym razem to Ayato się wkurzył - Gdzie ona jest?! - walnął ręką w stół.
- Wybaczcie nam... - odezwał się Ruki - To moja wina. Gdybym jej wtedy nie namówił.
- Kto to był? - zadałem pytanie.
- Wilki... - odpowiedział Azusa, przejeżdżając ręką po bandażu.
Stałem wryty, przypominając sobie, że bracia Mei umieją przemieniać się w wilki.
- Ayato - chłopak odwrócił się w moją strone.
- Co?
- To jej bracia, ją zabrali - spojrzałem w zielone oczy brata. Można było w nich dostrzec nie małą nienawiść.
- W takim razie trzeba ją znaleźć - położył mi rękę na ramieniu - Spadamy?
- Tak - chcieliśmy wyjść, ale nas zatrzymano.
- Może wam pomóc? - zapytał Yuma.
- Sami sobie poradzimy. A wy ogarnijcie ten syf - powiedział Ayato.
- Ok. Powodzenia.
- Dzięki - odpowiedzieliśmy razem i wróciliśmy do swojej rezydencji.
- Jakoś szybko wam poszło - stwierdził Kanato, gdy weszliśmy do salonu.
- Wiemy już kto ją porwał - powiedziałem i usiadłem w fotelu.
- To kto to taki? - zapytał Subaru, wchodząc do pokoju.
- Jej bracia. Mukami powiedzieli, że były to wilki -wytłumaczyłem.
- Czyli masz racje, że to oni. Nikt innym nie posiada takich zdolności - potwierdził Laito, poprawiając kapelusz.
- Teraz tylko musimy dowiedzieć się gdzie ją przetrzymują i trzeba obmyśleć plan - powiedział Ayato - Każdy się pisze na to? - jego wzrok przeszedł każdego z nas - Nie ma sprzeciwu więc każdy. To może rozdzielimy każdemu jakieś zadanie? Jak myślisz Reiji? - zapytał mnie.
- Tak będzie najlepiej. Więc tak...
Robię polsata xD
Rozdział nareszcie się pojawił. Jest beznadziejny, ale jakoś wyszedł. Więc nie przedłużając dłużej.
Bayo, moje diabełki 😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro