wnętrze vip
Łyk wina rozpływa się w gardle,
kiedy z precyzją buduje najgrubszą warstwę.
Patrzy przez okalane rzęsami oczy,
podobne do zakutego igłami serca.
A gdy on się do niej zwróci
imieniem w języku jej nieznanym,
dokłada do ściany kolejną barierę z nadzieją,
że następna już nie zrobi rany.
On kupuje wino,
podobno jej najulubieńsze,
biorąc łyk zatacza koło,
czując brudne dotknięcie przy szyi.
I masz dziewczyno los,
który sama sobie wybrałaś.
Poczułaś smak wolności,
a teraz język wypalony.
Kto Cię tu związał?
A kto winę ponosi?
Ponosi kelnerka,
kładąc przed nosem kolejny kieliszek.
Otarła się mu o nogę,
on zadowolony pisze
numer na ręce.
Numer na dłoni,
po co były ci te wygody?
Wracaj do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro