Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog


Zabij.

Zburz.

Spal.

Rozerwij.

Pożryj.

Zniszcz.


 Środkiem drogi, w przyćmionym blasku latarni, które zdawały się w najbliższym czasie zgasnąć na zawsze, kroczyła, powłócząc nogami kobieta. Wysoka, brudna i wyglądająca na chorą parła przed siebie. Włosy sięgające pasa były czarne niczym otaczająca ją noc i rozczochrane, jakby nie czesała ich od dawna. W kilku miejscach zaplątały się nawet drobne gałązki. Jej twarz była niczym wyryta z kamienia. Podbródek miała uniesiony, wargi zaciśnięte a oczy spozierały bez wyrazu. Oblicze kobiety przypominało popiersia egipskich władczyń. To samo spojrzenie wyprane z uczuć, ten sam prosty nos niczym dziób kruka i te same ostre rysy twarzy. Jej ciało, choć wychudłe emanowało niespotykaną siłą. Jej ramiona były poznaczone bliznami tak jak i smukłe, choć z lekka patykowate nogi. Ślady na ciele wyglądały jak pamiątki po biczowaniu. Niektóre stare, zatarte oraz inne, wyglądające na nowe, gdzieniegdzie jeszcze pokryte zakrzepłą krwią. Jej bose stopy umorusane byłe w błocie, lecz zdawała się nie zwracać na to uwagi.

  Nagle czarnowłosa stanęła, prostując się jak struna. Rozejrzała się, a jej wzrok przykuł kot siedzący przy drodze. Ten jakby czując na sobie wzrok drapieżnika, spłoszył się i uciekł. Kobieta nie czekała ani chwili, rzuciła się z zawrotną prędkością na zwierzę i w mgnieniu oka pochwyciła je, zaciskając na nim dłoń zakończoną poszarpanymi pazurami. Jej ciemne, połyskujące czerwienią oczy rozszerzyły się, a palce zacisnęły się mocniej na kocie, z którego wraz z trzaskiem kości uszło życie. Na twarzy kobiety zagościł uśmiech, a jej policzki przybrały zdrowszy odcień brązu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro