Epilog
Dzisiaj znowu padał deszcz. Wiosenne ferie dzieciaki spędzały na wyjazdach lub pochowane w domach. Tylko nieliczni, najbardziej uparci szli na boisko - już nie zabłocone i śliskie - i kopali do siebie startą godzinami gry piłkę. Nie musieli przejmować się potem, czy gorącem, bo cudowny, chłodnawy deszcz wszystko z nich zmywał.
Nie było wśród nich Yuuki. Ani Kojimy. Ani Bakugou, ani Risy, ani Kirishimy. Nie było tych, którzy dojrzeli i przytłoczył ich ciężar dorosłego życia, mimo że dopiero w dorosłość wchodzili. Mieli inne zajęcia i nie było już czasu na wygłupianie się na podwórzu.
Yuuki postanowiło pozostać jeszcze na jakiś czas w domu i poukładać sobie rodzinne sprawy. Kojima dostała się na studia archeologiczne i przygotowywała się do wyjazdu z miasta. Nie daleko, ale potrzebny był akademik. Bakugou uczył Kirishimę, który postanowił mierzyć w wymagające uczelnie, gdyż chciał pójść gdzieś razem ze swoim chłopakiem. A Risa... Jej już od ponad miesiąca nie było w Keshoh. Pojechała z tatą, który dobrze się nią zaopiekował.
I właśnie teraz przyjechała do małego, deszczowego miasteczka odwiedzić przyjaciół. Usiedli w kawiarni, którą zdarzało im się odwiedzać po napływie kieszonkowego. Ciasta mieli drogie, ale wyśmienite. A co najważniejsze było tam naprawdę przytulnie i urokliwie.
- Będziesz przyjeżdżała na ferie? - Zagaiła Kojima, obejmując swoją przyjaciółkę, za którą niezwykle już się zdążyła stęsknić.
- Pociągiem dojazd nie jest zły... - odparła niegłośno - ale też byście mogli wybrać się od czasu do czasu do dużego miasta. - Na jej twarzy zajaśniał chytry uśmieszek.
- Eijirou to miastowy chłopak, z pewnością się z tobą wybierze - oznajmił nonszalancko Bakugou, a Eijirou spojrzał się na niego z uniesionymi brwiami.
- Kto ci tak powiedział?
- Ostatnio zobaczył kurę - zaczął opowieść tajemniczym głosem. Wszyscy nachylili się nad stołem nadstawiając uszu.
- I co? - niecierpliwiła się Kojima.
- Był zachwycony! Zorganizował całą sesję zdjęciową i nawet wymyślił jej i- AŁ! - zawył, kiedy dostało mu się w ramię od samego bohatera historii. - Udusić cię? - wysyczał poważnym głosem, a Kirishima z głupim uśmieszkiem zaczął go klepać po plecach i szeptać o tym, że sam zachwycał się wysokością budynków w Kioto, gdy wybrali się na weekendową wycieczkę.
- Nie ma dla nich ratunku... - westchnęła Kojima podpierając się na dłoni. - Riso, a tobie jak się żyje w dużym mieście? - zwróciła się do przyjaciółki. Ta odłożyła filiżankę z herbatą i przechyliła głowę namyślając się.
- Za dużo ludzi - skrzywiła się - ale wszędzie blisko. No i byłam już na koncercie - rozpromieniła się przywoławszy wspomnienia.
- Bez nas?! - Oburzona blondynka niemal przewróciła swoją latte.
- Same byłyśmy bez nich na koncercie, więc... - odezwało się Mayumi, lecz jeno dziewczyna brutalnie nu przerwała.
- To było w filharmonii! I tak nikt nie chodzi do filharmonii.
- Ja bym poszedł - rzekł urażony Bakugou.
- Zaraz - Kirishima zbity z tropu zamachał rękami, żeby zwrócić na siebie uwagę obecnych. - Nie chcę zadawać głupiego pytania, ale...
- I tak je zadasz - wtrącił Katsuki.
- Powiedziałeś "byłyśmy"?
- Ach - Mayumi zdała sobie sprawę, że zapomniało się i użyło takiej formy, jaka akurat jej się nasunęła.
Kojima szybko objęła no ramieniem dodając otuchy.
- Ostatnio i tak mało rozmawialiśmy, więc zapomniałom wam powiedzieć, i trochę dziwnie było o tym mówić. Nie chcę już, żebyście zwracali się do mnie jako "on". - Wypluła na jednym tchu, a w trakcie mówienia czuło się jakby słoń nu usiadł na ramionach.
Przez chwilę panowała kompletna cisza, co było jednym z najnieręczniejszych momentów dla nich wszystkich w ostatnim czasie.
Na szczęście Risa znała słowa na tę sytuację.
- Okej, rozumiemy. Więc jak mamy do ciebie mówić?
- Ono albo ona... No i jestem Mayumi. Zapomnijcie o Tsuyoshim. - Kamień spadł jej z serca i poczuło się nagle takie lekkie. To nie było takie straszne, gdy już wypowiedziało to na głos.
- Prosimy uprzejmie! - dodała Kojima przytulając się na moment do towarzyszki.
Mayumi błądziło wzrokiem po tych, którzy jeszcze się nie odezwali. Kirishima wydawał się zagubiony, ale uśmiechał się pokrzepiająco i najwyraźniej coś układał sobie w głowie. Bakugou z kolei przybrał tajemniczą minę i wpatrywał się w nie.
- Nic nie powiesz? - Mruknęła wziąwszy głęboki wdech. To ono właśnie narobiło Katsukiemu problemów, kiedy ujawnił się jako osoba queer. Co, jeśli będzie się chciał odegrać? Teraz Mayumi rozumiała, jakie jej zachowanie było okropne. Wcale by się nie dziwiło, gdyby Katsuki zdecydował się jeno nie zaakceptować.
Bakugou westchnął, wyprostował się, po czym wstał. Siędzący przy stoliku zwrócili swe oczy ku niemu, a on nachylił się lekko i wyciągnął dłoń do zdumionej Mayumi.
- Cześć, Mayumi. Jestem Katsuki. - I uśmiechnął się. Mayumi wstało i ścisnęło jego dłoń.
- Zapomnisz o tym, co było? - Zmarszczyło brwi zaniepokojone. Chłopak pokręcił głową nie przestając się uśmiechać.
- Nie zapomnę. Ale wybaczę. Między nami w porządku. - Na koniec ścisnął jeno dłoń jeszcze mocniej, a potem puścił i rozłożył się z powrotem na kanapie. Ramieniem odruchowo objął Eijirou.
Yuuki też usiadło i przymknęło oczy.
- Dzięki.
- To co? - wtrąciła żywo Kojima unosząc swoją kawę - nasze zdrowie!
- Będziesz wznosić toast kawą...? - przyczepił się Katsuki, ale sam uniósł herbatę, której jeszcze nie dopił.
Teraz już na twarzy wszystkich zajaśniały uśmiechy.
- Zdrowie!
A deszcz, ich odwieczny towarzysz, dalej stukał mętnie o szybę, pochłonąwszy swoją szarością całą uliczkę za oknem. Chmury nie miały się rozstąpić w najbliższych dniach. Takie było Keshoh.
koniec
///
My work here is done. Pisałem to od poprzednich wakacji, wiecie? Jestem całkiem zadowolony, ale czasem tak wciągałem się w rozwijanie wszystkich wątków pobocznych, że zapominałem o Bakugou i Kirishimie. Nie zdziwiłbym się, gdybyście czuli po tym niedosyt. Choć w sumie to od początku miał być delikatny slowburn. W każdym razie jest jak jest.
Jak się podobało? Zależy mi na opinii o prowadzeniu i łączeniu wątków, bo pierwszy raz pisałem o tak wielu i w tak obszernym opowiadaniu. Dobrego dnia, dzieci ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro