Prolog
[Dedykacja:
Dla tych, którzy tęsknią za beztroskimi, letnimi wieczorami, kiedy życie jeszcze było proste.]
W Keshoh ciągle padało. A jeśli nie padało, to niebo spowijały gęste chmury lub choćby na tyle grube, by zasłonić słońce. Zdarzały się też pogodniejsze dni, ale mieszkańcy miasteczka wiedzieli z doświadczenia, że warto ze sobą zabrać parasol na wszelki wypadek, z wyjątkiem może tych delikwentów, którzy nie bali się zmoczyć. Małe mżawki im nie straszne, ale gdy rozpoczynały się burzowe dni, nawet ci zuchwalcy chowali się w domach.
W taki oto sposób można opisać grupkę dzieciaków – niektórych trochę przerośniętych – biegających po mokrej, wyślizganej trawie pełnej błota. Podobno grali w piłkę nożną, ale gdyby ich pooglądać przez chwilę, dojść można do innych wniosków. Jaka przecież gra w piłkę nożną polega na przewracaniu się na murawę tak, że dzieciaki częściej dotykały ziemi niż piłka, która z kolei latała w powietrzu, trafiając czasem niefortunnie na balkon którejś ze starszych pań drących potem gardła, żeby życzyć osiedlowym urwisom jak najgorzej. Ale grali dalej; brudni i uśmiechnięci.
Wtedy wcale o tym nie myśleli, ale byli absolutnie szczęśliwi.
Taka beztroska nie mogła trwać jednak wiecznie.
///
Nowe rozdziały w poniedziałki.
Kiribaku to jeden z głównych wątków, ale w książce poruszę wiele innych spraw, tak też akcja nie będzie się rozwijała zbyt szybko. Życzę dużo cierpliwości, my friends.
Au jest całkowicie wymyślone przeze mnie, tylko Kirishima i Bakugou to postaci zapożyczone z mangi/anime boku no hero academia. Nie ma odwołań do oryginału i szczerze przypomina to bardziej autorską pracę niż fanfiction. Czy to wbrew zasadom? Najwyżej kilka złamię. Pozdrawiam wasze chomiki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro