Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

• Rozdział XXIII

Wyjazd do Hiszpanii przyszedł bardzo szybko, nim się obejrzeli, a już stali przed wielkim zamczyskiem ze swoimi walizkami na wyjazd i czekając na limuzynę, którą miała ich dowieźć do samej głównej siedziby głowy państwa latynoskiej Hiszpanii.

— Masz wszystko? — spytał loczek, podając swoją torbę dla Louisa.

— Tak, mam — westchnął, ponieważ kędzierzawy pytał już o to trzeci raz w ciągu ostatniej godziny. — Wziąłeś sobie w końcu te wafle ryżowe na drogę? — spytał po chwili.

— Tak, nutella tez — uśmiechnął się szeroko do męża.

— Zmulisz się kochanie — pokręcił głową z politowaniem, dobrze wiedział, że słodycze podczas długiej drogi, może przyczynić się do rzygania lub bólu brzuszka.

— Ale mam taka na to ochote — jęknął pod nosem.

— To będziesz jadł, tylko nie dużo, by ci się nie zrobiło nie dobrze — objął go ramieniem, uśmiechając się łagodnie, lubił, zadowalać w każdym aspekcie swojego partnera.

— Dobrze — przegryzł wargę, uśmiechając się szeroko do niego.

Stali jeszcze chwile, a po chwili wchodzili do wielkiego samochody, od którego biła elegancja, jednak w środku, było spore przystosowanie dla długich podróży.

— Mmm, wiesz czego jeszcze nie próbowaliśmy? — przegryzł wargę, siadając na siedzeniu.

— Może chwile poczekamy z tym kochanie, pamiętaj też, że te fotele można rozłożyć — zarechotał głośno szatyn.

— No dobrze —  zaśmiał się cicho.

Oboje siedzieli w ciszy, jedyne co ją zagłuszało to chrupanie Harry'ego wafli, które co chwilka maczał w słoiku masła orzechowego. Louis wpatrywał się natomiast w okno, myślał nad tym, jak jego ukochany zje kolacje jak zajadą, jak nie dość że teraz na je się, to i jeszcze to miało być wampirze jedzenie, westchnął cicho.

— Lou... — spytał, podnosząc się i siadając na kolanach szatyna.

— Co się dzieje, kochanie? — odparł łagodnie, gładząc go po plecach.

— Chce się z tobą tutaj kochac — powiedział, zakładając ręce za jego kark.

— A kierowca? — zawahał się, mimo że wiedział, że kierujący beta był oddzielony przyciemnianą dźwiękoszczelną szybą.

— A przejmujesz się nim — wymamrotał, całując go po szyji.

— Nie — zaśmiał się. — Przynajmniej będzie wiedział jakie mam szczęście — szepnął do niego w usta, po chwili go całując.

— Właśnie — zaśmiał się, zjeżdżając rekoma na rozporek.

— Jesteś ostatnio ciągle napalony — zamyślił się. — Nie żebym narzekał — zastrzegł od razu.

— Wiec po co tak gadasz? — zachichotał, rozpinając suwak i wkładając ręce pod koszulkę szatyna.

— A tak sobie — warknął cicho, szybko do siebie przesuwając małżonka, by powoli rozpiąć jego jedwabną różową koszule, którą miał na sobie.

— Uwielbiam twój dotyk na swoim ciele — oblizał usta.

— Ja za to uwielbiam dotykać twoje ciało — szepnął w jego stronę, zsuwając powoli z jego ramion koszulę.

— Nic ciekawego w nim nie ma — odparł, patrząc na męża.

— Dla mnie jest idealne — odparł, całując jego obojczyk. — Do pełni szczęście jedynie brakuje mi dzidzi o tutaj — szepnął, łaskocząc go delikatnie po brzuchu. — Ale z tym to troszkę poczekamy

— Mamy na to duzo czasu — westchnął cicho.

— Wiem, skarbie — pogładził jego włosy. — Całą wieczność — uśmiechnął się.

— Oj tak — przegryzł wargę, ocierając się o męża.

Louis sapnął na to uczucie, jego mąż samym szczeniackim ocieraniem mógł bez problemu doprowadzić go do orgazmu, czego był bardziej niż pewny.

— Lou... przyszpił mnie do fotela i pieprz... tak jak w tym filmie — wysapał.

Króla te słowa coraz bardziej nakręcały, w uszach szumiało podniecenie, a na plecach pojawiły się kropelki potu, po chwili szybko i gwałtownie Tomlinson rozłożył fotele, bo mimo wszystko zawsze stawiał na wygodę jego ukochanego męża, zaczął go zachłannie jak i z zachłannością całować, jego ręce błądziły po jego ciele, a spodnie kędzierzawego powoli zostawały przez szatyna ściągnięte.

— Lou... nie drocz się — wysapał, odchylając glowe do tylu i wypianając swój tyłek do niego.

Szatyn jednak nic nie odpowiedział, jedynie jego kąciki ust uniosły się troszkę ku górze, jednak szybko spełnił życzenie swojego słoneczko, jednym szarpnięciem zdjął majteczki z męża, nie przejmował się, że przy tym troszkę się rozpruły, po chwili wsadził swój suchy palec do mokrego, śluz wytworzyła omega, środka Harry'ego.

— O tak.... właśnie tak — oblizal usta, kręcąc tyłkiem.

— Chciwy — zarechotał, delikatnie wciskając głębiej palec, a po chwili dodając kolejny, by zacząć je skręcać i wykręcać w różne strony.

— Ucze się od najlepszych — wymamrotał.

Louis nic nie odpowiedział na tą zaczepkę, jedynie przyssał się do szyi omegi, by zrobić kilka malinek, jak i trochę się napić, choć krew Harry'ego zmieniła smak po przemianie.

— Wejdź we mnie skarbie... proszę — wyjęczał, odchylając głowę tak, by ten miał lepszy dostęp do szyji.

— Jeszcze troszkę, skarbie — szepnął do niego. — Teraz możesz nie dać rady — zacmokał głośno. — Oj wkładaj go — mruknął, patrząc na niego katem oka.

— No dobrze — uległ jego namowie. — Jak będzie boleć to powiedz, mój napaleńcu, bo zawsze byłeś po czterech palcach, a teraz przy dwóch już chcesz — pokręcił głową, zawsze się martwił o niego.

— Rozciagnąłem się przed wyjazdem — oblizał usta, uśmiechając się szeroko.

— Co? — warknął przerażająco. — Takie zabawy beze mnie? — spytał wrogo, jakby był obrażony.

— T-tak? — Odparł, patrząc na niego.

— No to teraz radź sobie sam — odparł cwano, by po chwili odsunąć się od swojego męża i ubrać swoją górę od ubrania, swój wzrok ulokował na Harry'm, który wiercił się niewygodnie, bo go uwierała erekcja.

— Lou... — jęknął loczek, opadając na tyłek i patrząc na niego ze zdziwieniem.

— Co? — prychnął głośno. — Skoro wcześniej mnie nie potrzebowałeś, to i teraz sobie poradzisz, a ja sobie po patrzę — uśmiechnął się cwano, rozkładając się wygodniej, by mieć lepszy widok na swojego małżonka.

— Tak się bawić nie będziemy — prychnął, zakładając swoje bokserki i spodnie.

— Zobaczymy, kto dłużej wytrzyma — zaśmiał się, dobrze wiedział, że omega ostatnimi czasami był ciągle napalony i chciał szybko osiągać swoją upragnioną przyjemność.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro