Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

• Rozdział III

→←

Był wieczór, kiedy Harry wyszedł, żeby trochę pozwiedzać ten ogromny zamek. Przeszedł dopiero dwa korytarze, zanim wpadł na Williama.

– A dobry wieczór. Głodny? – spytał, patrząc na młodszego omegę. Nie mógł uwierzyć w jego piękno. Był najśliczniejszym wilkiem, jakiego dotąd widział.

Harry wzruszył ramionami.

– Właściwie chciałem najpierw trochę pozwiedzać – odpowiedział, rumieniąc się pod uważnym spojrzeniem niebieskookiego.

– No, to zapraszam. Co chcesz wiedzieć? – powiedział, stając obok omegi i oboje ruszyli przed siebie.

– Całkiem ładnie tutaj – oznajmił Harry, rozglądając się wszędzie. – Powiesz mi, gdzie jest pokój waszego króla?

– Dwa pokoje od twojego. Jednak do czasu wyjazdu jest zamknięty... – odparł, uśmiechając się, ale widząc minę omegi, westchnął jedynie. – Ale jeżeli chcesz, mogę ci go pokazać. – Przygryzł wargę, puszczając oczko do młodszego. Nie chciał, by był smutny. Uwielbiał ten uśmiech na jego ustach oraz dołeczki w policzkach.

– Chciałbym – oznajmił. Może to pozwoli mu się dowiedzieć czegoś więcej o jego przyszłym mężu i jakoś go poznać. Był naprawdę ciekawy, jak wyglądało i jaki był.

– To chodź. – Zaśmiał się, idąc w dobrze znanym mu kierunku. Mimo że każdy tu mieszkaniec wiedział, gdzie król mieszkał, Will był tam najczęściej.

Otworzył pokój i zaprosił do niego Harry'ego, a ten aż zaniemówił. Ten pokój był chyba najpiękniejszym, jaki w ogóle widział w życiu, pomijając już fakt, że był ogromny i miał łóżko, na którym spokojnie pomieściłoby się dziesięć osób i na ten widok jego wyobraźnia zboczyła na moment. Co mógłby robić z Louisem w takim wielkim łóżku?

– Po ślubie też będziesz tu mieszkał – powiedział Will, stojąc w progu drzwi. Jednak nie było żadnych zdjęć, nawet w sypialni króla.

– Chciałbym zobaczyć, jak on wygląda – powiedział Harry. Naprawdę był ciekawy swojego przyszłego męża.

– Wybacz, ale król kazał schować wszystkie obrazy ze swoją podobizną. – Westchnął Will, szukając wymówki, by młodszy odpuścił.

– Dlaczego? – zapytał. – To może chociaż coś mi o nim opowiesz? Jestem ciekawy, jaki on jest, co lubi...

– Jest... inny niż wszyscy. Zabawny przystojny i bardzo mądry – odparł z powagą w głosie i spojrzał na młodszego.

Harry zaśmiał się lekko.

– To tak, jakby w ogóle nie miał wad – powiedział. – Więc uważasz, że mój przyszły mąż jest taki idealny?

– Tak. – Zaśmiał się cicho. – Jest najpotężniejszą osobą we Francji, ma moce, które mu to umożliwiają. Dlatego twój ojciec zgodził się od razu na tę umowę – powiedział Will.

– Moce? – zapytał Harry wyraźnie zainteresowany. Słyszał kiedyś o tych mocach wampirów, ale nigdy nic konkretnego, tylko jakieś szczątkowe informacje.

– Tak, ma w sobie dużo mocy, z których nauczył się korzystać pięć lat po skończeniu dorosłości wampirzej – powiedział Will, poprawiając swoją czarną koszulę i siadając na łóżku króla.

– Co takiego potrafi? – zapytał Harry, siadając obok Willa. I wow, to łóżko było takie miękkie, że chciałby tutaj zostać.

– Czytanie w myślach, super siła, super szybkość, zmienia się, w co chce. – Zaczął wyliczać super moce swojego króla. Spojrzał na Harry'ego, zastanawiając się, czy dobrze postępował, wpuszczając go tu.

– Brzmi ciekawie – powiedział chłopak i położył się na łóżku. Nie jego wina, że wyglądało kusząco, a Louisa tutaj nie było, więc się niczego nie dowie.

Szatyn pokiwał głową, spoglądając na młodszego. Był taki piękny. Jakim cudem Desmond oddał go tak szybko? Przecież taka omega to skarb.

– Kiedy wraca Louis? – zapytał. Pewnie już któryś raz zadał to pytanie, ale był ciekawy tego człowieka, a raczej wampira, który chyba będzie traktował go zupełnie inaczej niż jego rodzina.

– Wróci za kilka dni, musiał załatwić kilka rzeczy – powiedział Will, wstając z łóżka i ruszył do wyjścia. – Chodź, oprowadzę cię po innych pokojach – dodał, wystawiając łokieć.

Harry wstał i ruszył za szatynem. Chciałby, żeby Louis był tak przystojny i miły jak Will, bo zdecydowanie polubił tego wampira, chociaż znał go kilka godzin.

– Śpiący? Głodny? – spytał, odwracając się w kierunku młodszego i idąc tyłem. Chciał, by Harry zaznał teraz luksusów. Dobrze wiedział, jak był traktowany w domu.

– Trochę głodny – odpowiedział młodszy. Naprawdę zaczynało mu już powoli burczeć w brzuchu, w końcu był wilkiem i czasami miał wilczy apetyt.

– No, to już idziemy do jadalni. – Zaśmiał się, kucając. Kuchnia z jadalnią były na drugim końcu, więc postanowił użyć swojej mocy, by szybciej się tam dostać.

– Co chcesz zrobić? – zapytał Harry lekko przerażony, patrząc na wampira i nie wiedział, co on robił. Tak naprawdę pierwszy raz miał do czynienia z wampirami.

– Wskocz mi na barana... Będzie szybciej – powiedział, odwracając się i patrząc na bruneta przez swoje ramię.

Harry spojrzał na niego przerażony.

– Co ty chcesz zrobić? – zapytał, nie mając pojęcia, co wampirowi chodziło po głowie.

Will przewrócił oczami, wzdychając cicho.

– Nie ważne – dodał, wstając i ruszył do kuchni, by zamówić dla młodszego jedzenie. Chciał dobrze, a wyszło jak zwykle.

– Will, czekaj! – krzyknął za nim Harry, podbiegając do wampira. – Ja się po prostu na tym nie znam, musisz mi tłumaczyć niektóre rzeczy – powiedział. – Przepraszam – dodał, wiedząc, że powinien to zrobić, tego zawsze od niego wymagano.

– Nie musisz przepraszać... Ja nie powinienem w ogóle tego proponować – powiedział, uśmiechając się nieśmiało. Chciał dobrze. Chciał zobaczyć uśmiech młodszego na twarzy, przecież to była najpiękniejsza rzecz na ziemi,

Harry uśmiechnął się lekko.

– Pokaż mi, co chciałeś zrobić, ale nie obiecuję, że nie będę krzyczał – powiedział, szturchając lekko wampira w bok.

Will spojrzał na niego z przymrużonymi oczami i westchnął tylko. Nie wiedział, czy zrobić to, czy jednak nie. Był już zakłopotany.

– Pokaż mi, proszę – powiedział Harry. – Chcę wiedzieć. W końcu mam być mężem wampira i tutaj spędzę resztę życia.

– Chciałem tylko wziąć cię na barana i użyć super prędkości. – Zaśmiał się cicho, spoglądając kątem oka na bruneta. Był taki uroczy, gdy się na czymś upierał.

– Okej. – Zgodził się Styles. – Ale będę krzyczał, dobrze?

W pewnym stopniu był zaciekawiony tą super prędkością.Wampir uśmiechał się szeroko, kucając przed młodszym i czekał na ruch Harry'ego. Był bardzo ciekawy uczucia ciepła wilka.Młodszy podszedł do niego i niepewnie wszedł mu na plecy, przytulając się mocno, żeby nie spaść.

– Jesteś taki zimny – powiedział.

– W końcu jestem wampirem – odparł, kręcąc głową. Chciał mu powiedzieć coś, co powinien już dawno, jednak wolał na razie to zachować dla siebie.

– Louis też pewnie jest taki zimny – powiedział Harry sam do siebie. Nie wiedział, czy będzie umiał się przyzwyczaić do takiej temperatury ciała swojego przyszłego męża. – Ruszamy?

Wampir pokiwał głową, łapiąc młodszego za łydki i ruszył szybko w kierunku kuchni. Jego uśmiech się poszerzył, słysząc krzyk Loczka obok swojego ucha. Harry przytulił się do niego najmocniej, jak potrafił. To było przerażające i chyba nigdy nie przyzwyczai się do tego.

→←

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro