• Rozdział III
→←
Był wieczór, kiedy Harry wyszedł, żeby trochę pozwiedzać ten ogromny zamek. Przeszedł dopiero dwa korytarze, zanim wpadł na Williama.
– A dobry wieczór. Głodny? – spytał, patrząc na młodszego omegę. Nie mógł uwierzyć w jego piękno. Był najśliczniejszym wilkiem, jakiego dotąd widział.
Harry wzruszył ramionami.
– Właściwie chciałem najpierw trochę pozwiedzać – odpowiedział, rumieniąc się pod uważnym spojrzeniem niebieskookiego.
– No, to zapraszam. Co chcesz wiedzieć? – powiedział, stając obok omegi i oboje ruszyli przed siebie.
– Całkiem ładnie tutaj – oznajmił Harry, rozglądając się wszędzie. – Powiesz mi, gdzie jest pokój waszego króla?
– Dwa pokoje od twojego. Jednak do czasu wyjazdu jest zamknięty... – odparł, uśmiechając się, ale widząc minę omegi, westchnął jedynie. – Ale jeżeli chcesz, mogę ci go pokazać. – Przygryzł wargę, puszczając oczko do młodszego. Nie chciał, by był smutny. Uwielbiał ten uśmiech na jego ustach oraz dołeczki w policzkach.
– Chciałbym – oznajmił. Może to pozwoli mu się dowiedzieć czegoś więcej o jego przyszłym mężu i jakoś go poznać. Był naprawdę ciekawy, jak wyglądało i jaki był.
– To chodź. – Zaśmiał się, idąc w dobrze znanym mu kierunku. Mimo że każdy tu mieszkaniec wiedział, gdzie król mieszkał, Will był tam najczęściej.
Otworzył pokój i zaprosił do niego Harry'ego, a ten aż zaniemówił. Ten pokój był chyba najpiękniejszym, jaki w ogóle widział w życiu, pomijając już fakt, że był ogromny i miał łóżko, na którym spokojnie pomieściłoby się dziesięć osób i na ten widok jego wyobraźnia zboczyła na moment. Co mógłby robić z Louisem w takim wielkim łóżku?
– Po ślubie też będziesz tu mieszkał – powiedział Will, stojąc w progu drzwi. Jednak nie było żadnych zdjęć, nawet w sypialni króla.
– Chciałbym zobaczyć, jak on wygląda – powiedział Harry. Naprawdę był ciekawy swojego przyszłego męża.
– Wybacz, ale król kazał schować wszystkie obrazy ze swoją podobizną. – Westchnął Will, szukając wymówki, by młodszy odpuścił.
– Dlaczego? – zapytał. – To może chociaż coś mi o nim opowiesz? Jestem ciekawy, jaki on jest, co lubi...
– Jest... inny niż wszyscy. Zabawny przystojny i bardzo mądry – odparł z powagą w głosie i spojrzał na młodszego.
Harry zaśmiał się lekko.
– To tak, jakby w ogóle nie miał wad – powiedział. – Więc uważasz, że mój przyszły mąż jest taki idealny?
– Tak. – Zaśmiał się cicho. – Jest najpotężniejszą osobą we Francji, ma moce, które mu to umożliwiają. Dlatego twój ojciec zgodził się od razu na tę umowę – powiedział Will.
– Moce? – zapytał Harry wyraźnie zainteresowany. Słyszał kiedyś o tych mocach wampirów, ale nigdy nic konkretnego, tylko jakieś szczątkowe informacje.
– Tak, ma w sobie dużo mocy, z których nauczył się korzystać pięć lat po skończeniu dorosłości wampirzej – powiedział Will, poprawiając swoją czarną koszulę i siadając na łóżku króla.
– Co takiego potrafi? – zapytał Harry, siadając obok Willa. I wow, to łóżko było takie miękkie, że chciałby tutaj zostać.
– Czytanie w myślach, super siła, super szybkość, zmienia się, w co chce. – Zaczął wyliczać super moce swojego króla. Spojrzał na Harry'ego, zastanawiając się, czy dobrze postępował, wpuszczając go tu.
– Brzmi ciekawie – powiedział chłopak i położył się na łóżku. Nie jego wina, że wyglądało kusząco, a Louisa tutaj nie było, więc się niczego nie dowie.
Szatyn pokiwał głową, spoglądając na młodszego. Był taki piękny. Jakim cudem Desmond oddał go tak szybko? Przecież taka omega to skarb.
– Kiedy wraca Louis? – zapytał. Pewnie już któryś raz zadał to pytanie, ale był ciekawy tego człowieka, a raczej wampira, który chyba będzie traktował go zupełnie inaczej niż jego rodzina.
– Wróci za kilka dni, musiał załatwić kilka rzeczy – powiedział Will, wstając z łóżka i ruszył do wyjścia. – Chodź, oprowadzę cię po innych pokojach – dodał, wystawiając łokieć.
Harry wstał i ruszył za szatynem. Chciałby, żeby Louis był tak przystojny i miły jak Will, bo zdecydowanie polubił tego wampira, chociaż znał go kilka godzin.
– Śpiący? Głodny? – spytał, odwracając się w kierunku młodszego i idąc tyłem. Chciał, by Harry zaznał teraz luksusów. Dobrze wiedział, jak był traktowany w domu.
– Trochę głodny – odpowiedział młodszy. Naprawdę zaczynało mu już powoli burczeć w brzuchu, w końcu był wilkiem i czasami miał wilczy apetyt.
– No, to już idziemy do jadalni. – Zaśmiał się, kucając. Kuchnia z jadalnią były na drugim końcu, więc postanowił użyć swojej mocy, by szybciej się tam dostać.
– Co chcesz zrobić? – zapytał Harry lekko przerażony, patrząc na wampira i nie wiedział, co on robił. Tak naprawdę pierwszy raz miał do czynienia z wampirami.
– Wskocz mi na barana... Będzie szybciej – powiedział, odwracając się i patrząc na bruneta przez swoje ramię.
Harry spojrzał na niego przerażony.
– Co ty chcesz zrobić? – zapytał, nie mając pojęcia, co wampirowi chodziło po głowie.
Will przewrócił oczami, wzdychając cicho.
– Nie ważne – dodał, wstając i ruszył do kuchni, by zamówić dla młodszego jedzenie. Chciał dobrze, a wyszło jak zwykle.
– Will, czekaj! – krzyknął za nim Harry, podbiegając do wampira. – Ja się po prostu na tym nie znam, musisz mi tłumaczyć niektóre rzeczy – powiedział. – Przepraszam – dodał, wiedząc, że powinien to zrobić, tego zawsze od niego wymagano.
– Nie musisz przepraszać... Ja nie powinienem w ogóle tego proponować – powiedział, uśmiechając się nieśmiało. Chciał dobrze. Chciał zobaczyć uśmiech młodszego na twarzy, przecież to była najpiękniejsza rzecz na ziemi,
Harry uśmiechnął się lekko.
– Pokaż mi, co chciałeś zrobić, ale nie obiecuję, że nie będę krzyczał – powiedział, szturchając lekko wampira w bok.
Will spojrzał na niego z przymrużonymi oczami i westchnął tylko. Nie wiedział, czy zrobić to, czy jednak nie. Był już zakłopotany.
– Pokaż mi, proszę – powiedział Harry. – Chcę wiedzieć. W końcu mam być mężem wampira i tutaj spędzę resztę życia.
– Chciałem tylko wziąć cię na barana i użyć super prędkości. – Zaśmiał się cicho, spoglądając kątem oka na bruneta. Był taki uroczy, gdy się na czymś upierał.
– Okej. – Zgodził się Styles. – Ale będę krzyczał, dobrze?
W pewnym stopniu był zaciekawiony tą super prędkością.Wampir uśmiechał się szeroko, kucając przed młodszym i czekał na ruch Harry'ego. Był bardzo ciekawy uczucia ciepła wilka.Młodszy podszedł do niego i niepewnie wszedł mu na plecy, przytulając się mocno, żeby nie spaść.
– Jesteś taki zimny – powiedział.
– W końcu jestem wampirem – odparł, kręcąc głową. Chciał mu powiedzieć coś, co powinien już dawno, jednak wolał na razie to zachować dla siebie.
– Louis też pewnie jest taki zimny – powiedział Harry sam do siebie. Nie wiedział, czy będzie umiał się przyzwyczaić do takiej temperatury ciała swojego przyszłego męża. – Ruszamy?
Wampir pokiwał głową, łapiąc młodszego za łydki i ruszył szybko w kierunku kuchni. Jego uśmiech się poszerzył, słysząc krzyk Loczka obok swojego ucha. Harry przytulił się do niego najmocniej, jak potrafił. To było przerażające i chyba nigdy nie przyzwyczai się do tego.
→←
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro