Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13.

Siedzę w tym bagażniku i mam wrażenie, że zaraz kogoś zamorduje,jeżeli z niego nie wyjdę. Mam wrażenie, że kierowca tego auta specjalnie jezdzi, po największych dziurach, jakie są na drodze. Nie mam pojęcia ile, jeszcze leże w tym bagażniku ale gdy otwiera ktoś i pierwsze promienie słońca padają to mam ochotę z niego wyskoczyć.

-I jak zmądrzałaś ?- zapytał ten pajac, taki szczęśliwy, jak nigdy jeszcze

-Wal się i lepiej pomóż mi stąd wyjść- wystawiłam rękę w jego stronę czekając aż mi łaskawy pan pomoże, ale nie ten osioł stał jak ściana i się gapił 

-No pomóż mi, a nie stoisz jak głupi i się gapisz nie wiadomo na co. Sam mnie tu wsadziłeś to mnie wyjmij stąd, albo się przesuń i sama wyskoczę - patrzył się dalej. Jejku na co on czeka, czasem przypadkiem nie ogłuchł.

-Mam czekać dalej czy zamknąć cię w bagażniku na kolejne kilka godzin, może wtedy zmądrzejesz i doczekam się -  stał dalej patrząc się i nie wiadomo na co czekając. O co mu chodzi? Na co czeka ?

-Nie rozumiem o co chodzi, ty naprawdę jesteś chory, bo nie wiadomo na co czekasz - powiedziałam zła i próbowałam go odsunąć, żeby w końcu z tej klitki wyjść 

-Mam mnie przeprosić, za swoje zachowanie. Już ci powiedziałem, nie będę tego tolerował - chwycił mnie za nadgarstki i trzymał. Ludzie słyszeliście, on domaga się ode mnie przeprosin

-Chyba sobie żartujesz, nie mam zamiaru cię przepraszać, coś ci się pomyliło w tej główce- powiedziałam przez śmiech, bo mnie teraz rozbawił.Po moim trupie go przeproszę. Jeszcze, żebym miała za co go przepraszać.

-Nie będę tego na tobie wymuszał. Jak zmądrzejesz i odzyskasz rozum, to wtedy porozmawiamy. Do widzenia - powiedział to po czym, nawet nie zdążyłam zareagować a byłam zamknięta w tym przeklętym bagażniku 

-Wypuść mnie ty barbarzyńco!! Słyszysz, jak tylko stąd wyjdę to ci przywalę! Tak się kobiet nie traktuję - darłam się dalej, ale nie mam pojęcia czy w ogóle mnie słychać.

Znudzona leżałam tam. Czułam jak każda kość po kolei mnie boli. Ile ja tam już leże? Ma ktoś zamiar w ogóle mnie stąd wypuścić ? Z tego wszystkiego zasnęłam zmęczona czekaniem aż ktoś mnie wypuści.

Obudził mnie dzwięk otwieranego bagażnika.Po woli otworzyła oczy i kogo zobaczyłam ? No wiadomo że tego pajaca.

-Nie chce mi się dyskutować z tobą, więc chce tylko usłyszeć te słowa i cię wypuszczę a jak nie to zamykam i leżysz dalej - powiedział chłodno a ja wiedziałam, że nie żartuje i znowu mnie tu zostawi na kilka godzin.

-Przepraszam- powiedziałam cicho pod nosem, bo moja duma w tym momencie upadała 

- Co tam mruczysz pod nosem kobieto? - zapytam z głupkowatym uśmiechem 

-Przepraszam! - pasuję ? A teraz mnie wypuść stąd

-Całym zdaniem 

-Co całym zdaniem? Przecież powiedziałam co chciałeś, więc mnie teraz wypuść

-Całym zdanie kobieto, za co mnie przepraszasz - powiedział, a ja myślałam, że oszaleje. Nie dość, że każde mi siebie przepraszać, to jeszcze całym zdanie, jak w jakimś przedszkolu .

-Przepraszam za moje głupie zachowanie - powiedziałam patrząc mu w oczy w których widziałam zwycięstwo a mój upadek i poniżenie, przed tym facetem.

-Bardzo ładnie, nie można było tak od razu tylko urządzać, nie potrzebne teatrzyki. Mam nadzieję, że weźmiesz do serca swoje słowa i następnym razem ugryziesz się w język, za nim coś powiesz- po tych słowach skierował się w stronę wielkiego domu, nie dając mi dość do słowa.

A tak w ogóle to gdzie ja jestem ? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro