Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🔍3🔎

DYLAN

Siedziałem na ławce Thomasa i patrzyłem na jego uśmiech który jest tak piękny. W ogóle jest piękny, ale w bokserkach samych, albo bez...Ahh to moje marzenie od roku, ale to nie ważne. Blondyn jest, był i będzie moim oczkiem w głowie. Nigdy go nie opuszczę. Jest obok mnie i będzie, a ja tego dopilnuje. Jego śmiech, uśmiech, oczka, ciało, wszytsko jest w nim najpiękniejsze.

- Dylan o borze stop.- pisnął i wziąłem głębszy oddech kładąc głową na moje udo, chichrając się głośno.

Trudem powstrzymałem ciarki. Jest tak blisko mojego krocza i czuję jego oddech tak blisko. Kurwa bo zaraz mi stanie! Ja pierdziu... To jest katorgą bo nie chuja nie zrobisz, bo w jedną źle w drugą też. No bagno. Gorąco mi się jednak zrobiło i to mocno.

Jest jedna rzeczy. No może dwie które nie pozwalają mi się przyznać do uczuć jakimi darze blondyneczkę. Jest to mianowicie to że może mnie odrzucić i się tego boje jak cholera, ale również bratnia dusza jego. Mam nadzieję że on jest moją. Tak o to błagam w myślach od dłuższego czasu, ale no proszę was ile szans wynosi że on ma mnie? W moje 18 urodziny pojawił mi się zegarek na nadgarstku, czyli mam czekać na mojego wybranka, a Thomas nie miał jeszcze urodzin i to jest to co trzyma mnie w nadziei że może być nim on. Mam nadzieję jeszcze że pokażą się imiona, a nie jakiś głupie podchody, bo to mnie dobije i to porządnie. Że nie wstane!

- No nic nie poradzę na to, że ze wszystkiego się śmiejesz.- prychnąłem i przeczesałem jego miękkie włoski. Niby od niechcenia to ponawiając.

- Ty mnie zawsze rozbawiasz.- podniósł lekko głową i spojrzał na mnie.- No nic, ale przeze mnie mamy kozę. - westchnął ciężko.

- No nie pierwsza nie ostatnia.- wywróciłem oczami. I to jest wspaniały moment żeby cię zagadać i podrywać. Może mnie w końcu pokocha!- A po za tym szybko minie.

- Na odrabianiu lekcji i powtórkach?- mruknął zadowlony, a ja jęknąłem oburzony.- No co?

- Słuchaj blondi nie każdy lubi zapierdalać w książkach.- Cole przeszedł obok nas i spojrzał wrogo.

- Ja ci dam kurwa blondi.- warknąłem cicho do siebie pod nosem i spojrzałem na niego wrogo, kiedy Thomas nadął policzki.

-Hej! A ty rudy niby chuju jesteś?- zapytał Scott wchodząc do klasy z kebabem w ręce i usiadł obok nas, rozpinając plecak dając nam też po jednym. Uśmiechnąłem się lekko widząc jak mojemu słońcu świecą się oczy. - A gdzie Liam?

Natychmiast zaczęliśmy jeść i zignorowaliśmy jego pytanie na początku.

- Te kanibale...Liam? Zniknął czy co? Czy jest coś dziwnego i nadludzkiego że zapomnieliście o nim a ja muszę ratować świat, czy poprostu zwiał do domu?- mruknął jak napchaliśmy sobie buzię.

- Błfyw fw łaziencfe.- mruknąłem i oplułem się jedzeniem na co Thomas zaśmiał się i podał mi chusteczkę z plecaka na co posłałem mu lekki uśmiech, dziękując.

- Pfe pfe pfe.- powtórzył.

- Te szerokim myśl. Pewnie Brett już mu się do spodni dobrał.- Max prychnął szturchając Scotta tak, że o mało co nie spadł z krzesła.

- Nie każdy myśli jedynie o seksie dziwko.- prychnął jak złapał równowagę.- Albo nie twoja banda tak nie? Seks i dawanie dupy co?

Max zmierzył go spojrzeniem i już miał ruszyć w jego stronę, bo obrzucił się na pięcie, ale do sali wszedł Liam, obok którego wesoło spacerowała Lydia. Spojrzała na nas uważnie, a blondyn jak na zawołanie uśmiechnął się i usiadł. No proszę. Już wiem gdzie trzeba się zgłosić jak będzie dokuczać wredny chujek nam. Chociaż w sumie ja się go nie boje, ale bardziej Liam i Thomiś mój kochany skarbek powinni jej pilnować by nic się nie stało w razie czego, pradwda?

Scott zaczął się zachichrać pod nosem rozbawiony i usiadł na krześle pokazując wcześniej mu środkowy palec. Cole tylko pokiwał głową i walnął nią w drewnianą powierzchnię. Nieźle. W sumie nie dziwi mnie to że ma dość, też bym miał jak bym widywał tych jego " przyjaciół" boże oni mają takie mordy że tylko puścić pawia.

Lydia odstawiła Liama obok nas a ja zrobiłem mu miejsce na ławce, ale olał mnie i usiadł przed nami.

- Wszystko okej?- zapytał niepewnie mój blondynek a ja pokiwałem głową jak bym mówił te słowa.

- Tak.- uśmiechnął się do nas szeroko i po chwili wyjął zeszyt i tak jak zawsze miał nas gdzieś. Czemu przyjaźnie się z samymi kujonami? Za to ich kocham z resztą bo zawsze mają zadania do spisania.

Nie no jest jeszcze Scott, ale on nie wiem do jakiej kategorii idzie. Osioł? Przyjeb? Baba na targu?

Nie minęła chwila a kotlet nr.1 wszedł do klasy i idąc obok nas uśmiechnął się z wyższością i zajął miejsce z tyłu, a jak król klozetu usiadł to oczywiście pojawiła się baba od Hiszpana i uśmiechnęła promienie do nas. Ohyda.

- Więc słuchać mnie.... będziecie mi dzieciaki pomagać i nie ma nie.

Wszystkich oblał zimny pot jak ta oblizałem usta. Teraz mogę rzygać?

🔎❤️🔍🔎🧡🔍🔎💛🔍🔎💚🔍

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro