🔍3🔎
DYLAN
Siedziałem na ławce Thomasa i patrzyłem na jego uśmiech który jest tak piękny. W ogóle jest piękny, ale w bokserkach samych, albo bez...Ahh to moje marzenie od roku, ale to nie ważne. Blondyn jest, był i będzie moim oczkiem w głowie. Nigdy go nie opuszczę. Jest obok mnie i będzie, a ja tego dopilnuje. Jego śmiech, uśmiech, oczka, ciało, wszytsko jest w nim najpiękniejsze.
- Dylan o borze stop.- pisnął i wziąłem głębszy oddech kładąc głową na moje udo, chichrając się głośno.
Trudem powstrzymałem ciarki. Jest tak blisko mojego krocza i czuję jego oddech tak blisko. Kurwa bo zaraz mi stanie! Ja pierdziu... To jest katorgą bo nie chuja nie zrobisz, bo w jedną źle w drugą też. No bagno. Gorąco mi się jednak zrobiło i to mocno.
Jest jedna rzeczy. No może dwie które nie pozwalają mi się przyznać do uczuć jakimi darze blondyneczkę. Jest to mianowicie to że może mnie odrzucić i się tego boje jak cholera, ale również bratnia dusza jego. Mam nadzieję że on jest moją. Tak o to błagam w myślach od dłuższego czasu, ale no proszę was ile szans wynosi że on ma mnie? W moje 18 urodziny pojawił mi się zegarek na nadgarstku, czyli mam czekać na mojego wybranka, a Thomas nie miał jeszcze urodzin i to jest to co trzyma mnie w nadziei że może być nim on. Mam nadzieję jeszcze że pokażą się imiona, a nie jakiś głupie podchody, bo to mnie dobije i to porządnie. Że nie wstane!
- No nic nie poradzę na to, że ze wszystkiego się śmiejesz.- prychnąłem i przeczesałem jego miękkie włoski. Niby od niechcenia to ponawiając.
- Ty mnie zawsze rozbawiasz.- podniósł lekko głową i spojrzał na mnie.- No nic, ale przeze mnie mamy kozę. - westchnął ciężko.
- No nie pierwsza nie ostatnia.- wywróciłem oczami. I to jest wspaniały moment żeby cię zagadać i podrywać. Może mnie w końcu pokocha!- A po za tym szybko minie.
- Na odrabianiu lekcji i powtórkach?- mruknął zadowlony, a ja jęknąłem oburzony.- No co?
- Słuchaj blondi nie każdy lubi zapierdalać w książkach.- Cole przeszedł obok nas i spojrzał wrogo.
- Ja ci dam kurwa blondi.- warknąłem cicho do siebie pod nosem i spojrzałem na niego wrogo, kiedy Thomas nadął policzki.
-Hej! A ty rudy niby chuju jesteś?- zapytał Scott wchodząc do klasy z kebabem w ręce i usiadł obok nas, rozpinając plecak dając nam też po jednym. Uśmiechnąłem się lekko widząc jak mojemu słońcu świecą się oczy. - A gdzie Liam?
Natychmiast zaczęliśmy jeść i zignorowaliśmy jego pytanie na początku.
- Te kanibale...Liam? Zniknął czy co? Czy jest coś dziwnego i nadludzkiego że zapomnieliście o nim a ja muszę ratować świat, czy poprostu zwiał do domu?- mruknął jak napchaliśmy sobie buzię.
- Błfyw fw łaziencfe.- mruknąłem i oplułem się jedzeniem na co Thomas zaśmiał się i podał mi chusteczkę z plecaka na co posłałem mu lekki uśmiech, dziękując.
- Pfe pfe pfe.- powtórzył.
- Te szerokim myśl. Pewnie Brett już mu się do spodni dobrał.- Max prychnął szturchając Scotta tak, że o mało co nie spadł z krzesła.
- Nie każdy myśli jedynie o seksie dziwko.- prychnął jak złapał równowagę.- Albo nie twoja banda tak nie? Seks i dawanie dupy co?
Max zmierzył go spojrzeniem i już miał ruszyć w jego stronę, bo obrzucił się na pięcie, ale do sali wszedł Liam, obok którego wesoło spacerowała Lydia. Spojrzała na nas uważnie, a blondyn jak na zawołanie uśmiechnął się i usiadł. No proszę. Już wiem gdzie trzeba się zgłosić jak będzie dokuczać wredny chujek nam. Chociaż w sumie ja się go nie boje, ale bardziej Liam i Thomiś mój kochany skarbek powinni jej pilnować by nic się nie stało w razie czego, pradwda?
Scott zaczął się zachichrać pod nosem rozbawiony i usiadł na krześle pokazując wcześniej mu środkowy palec. Cole tylko pokiwał głową i walnął nią w drewnianą powierzchnię. Nieźle. W sumie nie dziwi mnie to że ma dość, też bym miał jak bym widywał tych jego " przyjaciół" boże oni mają takie mordy że tylko puścić pawia.
Lydia odstawiła Liama obok nas a ja zrobiłem mu miejsce na ławce, ale olał mnie i usiadł przed nami.
- Wszystko okej?- zapytał niepewnie mój blondynek a ja pokiwałem głową jak bym mówił te słowa.
- Tak.- uśmiechnął się do nas szeroko i po chwili wyjął zeszyt i tak jak zawsze miał nas gdzieś. Czemu przyjaźnie się z samymi kujonami? Za to ich kocham z resztą bo zawsze mają zadania do spisania.
Nie no jest jeszcze Scott, ale on nie wiem do jakiej kategorii idzie. Osioł? Przyjeb? Baba na targu?
Nie minęła chwila a kotlet nr.1 wszedł do klasy i idąc obok nas uśmiechnął się z wyższością i zajął miejsce z tyłu, a jak król klozetu usiadł to oczywiście pojawiła się baba od Hiszpana i uśmiechnęła promienie do nas. Ohyda.
- Więc słuchać mnie.... będziecie mi dzieciaki pomagać i nie ma nie.
Wszystkich oblał zimny pot jak ta oblizałem usta. Teraz mogę rzygać?
🔎❤️🔍🔎🧡🔍🔎💛🔍🔎💚🔍
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro