Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.

2.12 - Przytulanie się [gdzieś...]

***

Zapach świeżo zaparzonej kawy sprawił, że Castiel leniwie otworzył zaspane oczy, a głośne, okropnie fałszujące pogwizdywanie i brzęk talerzy dobiegający z kuchni sprawiły, że ostatecznie zdecydował się na wyjście z ciepłego, miękkiego łóżka.
Szedł, czując się jak lunatyk - jego węch i słuch prowadziły go instynktownie i tak, po kilkunastu krokach Cas poczuł pod bosymi stopami zimno kuchennych kafelek podłogowych.
— W końcu królewna wstała? - Cas usłyszał niski, rozbawiony głos Dean'a.
— Mhm... - mruknął w odpowiedzi i wyciągnął przed siebie ręce, które niemal od razu natrafiły na silne plecy Winchestera i owinęły się wokół jego tułowia, zaplatając na płaskim brzuchu.
Dean... Castiel uwielbiał te poranki, gdy mógł wstać rano, wejść do kuchni i tak po prostu przytulić się do niego, wtulić twarz w zagięcie jego szyi, wciągnąć jego zapach. Nie gardził też tymi początkami dnia, gdy budził się, przewracał na prawy bok i kładł głowę na wyciągniętym ramieniu łowcy, a ten - wciąż jeszcze tkwiąc jedną nogą w krainie snu - przyciągał go do siebie, bliżej, i zaczynał zaplatać na palce pasma jego czarnych włosów. Takie drobne pieszczoty sprawiały, że Castiel coraz będziesz upadał dla ludzkości, a w szczególności jednego jej przedstawiciela.
Po chwili Castiel odsunął twarz od pleców Dean'a i delikatnie pocałował go w kark. Wyższy z mężczyzn uśmiechnął się półgębkiem i odwrócił twarzą do niższego, tak, że dłonie Castiela oparły się na jego piersi, a jego zaspana twarz znalazła się na poziomie jego twarzy. W zielonych oczach migały figlarne błyski.
— Dzień dobry, Cas.
— Dzień dobry, Deano.
********
Dobła, dobła. Żałty się skończyły. Destiel rusza pełną parą!
Love you, JazzBane

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro