Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

  Piątek. W końcu po pracy mogłam się polenić. Kiedy wróciłam do domu, od razu przebrałam się w dres i usiadłam przed telewizorem z ciastkami w ręku. Nie wiem dlaczego, ale wszystko wokół mnie sprawiało, że byłam podirytowana. Godzinę później w salonie pojawił się Chen.

- Cześć- powiedział i podszedł do lodówki, po czym wyjął butelkę wody i wziął łyka.

- Tylko na tyle cię stać?- powiedziałam z wyrzutem.

- Coś się stało?- zapytał zdziwiony i wysłał mi uśmiech.

- Nic- odpowiedziałam, odwracając wzrok.

Usłyszałam kroki chłopaka, a po chwili znalazł się obok mnie na kanapie.

- Witaj moja ukochana kobieto, za którą mógłbym nawet zginać- powiedział i cmoknął mnie w usta.

- Nie mogłeś tak od razu?- powiedziałam- Jak było w pracy?

- Znośnie. Kolejna chińska firma podpisała z nami kontrakt- powiedział i zaczął głaskać moją dłoń.- Dzisiaj zabieram cię na kolacje.

- Dzisiaj? Nie... nie mam ochoty na wyjście do ludzi- odpowiedziałam.

- Już za późno, bo mamy rezerwację- odpowiedział i uśmiechnął się.

- To nie jest dobry pomysł. Mam dzisiaj jeden z tych dni, gdzie wszystko, czego dotykam, momentalnie się psuje. Dzisiaj zbiłam dwa talerze i kubek. Mój jedyny, ulubiony kubek z kotem!- powiedziałam z żalem.

- Nie przejmuj się- przerwał mi pocałunkiem- Kupię ci dwa takie.

- Coś się stało? Jesteś podejrzanie wesoły bardziej niż zwykle.

- Nic, po prostu nie mogę się doczekać wieczora.

Leżeliśmy na kanapie jeszcze kilka minut. Ja na plecach, a Chen wtulony we mnie i zasnął na chwilkę. Martwiłam się trochę o niego. Ostatnio ciągle pracuje, nawet w domu, przez co jest zmęczony. Jego głowa znajdowała się na moim brzuchu, więc bawiłam się jego włosami. Chłopak położył jedną rękę na moim udzie, a drugą na biodrze. Czułam się, jakby Chen był dzieckiem, a ja go usypiałam, bo śnił mu się koszmar.

- Yora- powiedział cicho.

- No?- zapytałam z uśmiechem.

- Kochasz mnie?- zapytał.

- Kto ci to powiedział?- zażartowałam.

- Chcesz mieć ze mną dzieci?- zapytał.

- Czy ja o czymś nie wiem?- zaśmiałam się. Chłopak spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.

- Pytam poważnie.

- Cóż... myślałam, że już to przerabialiśmy.

- Czyli tak?

- Tak- powiedziałam, a Chen od razu mnie pocałował- Zaczynasz mnie denerwować- usiadłam na kanapie.

- Czemu?- zapytał zdziwiony.

- Czemu tak się cieszysz na tę kolację?- zapytałam, na co chłopak uśmiechnął się szeroko i oparł głowę na moim ramieniu.

- Nie powiem.

- Chen, proszę cię, nie denerwuj mnie!- powiedziałam.

- To będzie niespodzianka -powiedział z jeszcze większym rogalem na buzi- Słodko wyglądasz, jak się denerwujesz.

- Wiesz, że nie lubię niespodzianek. Powiedz, co to będzie.

- Nie- rzuciłam w niego poduszką- W ogóle nie jesteś romantyczna! Wszystkie dziewczyny w filmach...

- Weź się zamknij i nie porównuj mnie do tanich aktorek z dram!- powiedziałam poważnym tonem.

Zapadła cisza. Spojrzałam na chłopaka i gdy zobaczyłam, jak się szczerzy, ja również zaczęłam się śmiać.

Przez resztę dnia oboje leniliśmy się na kanapie. W końcu nadszedł wieczór. Zaczęłam się szykować i z każdą chwilą byłam coraz bardziej podekscytowana. Nie lubię niespodzianek, szczególnie kiedy Chen je przygotowuje, bo on zawsze wymyśli coś strasznego. Ostatnio też zrobił mi niespodziankę i jakimś cudem poszliśmy do muzeum motoryzacji. MUZEUM MOTORYZACJI. Z racji tego, że jestem kobietą, bawiłam się przednio. Wcale nie było tak, że nic nie rozumiałam z kupy złomu. Wcale. Jeszcze, żeby pokazali jakieś samochody, to nie! Jakieś kurwa części. Świetnie.
Zrobiłam makijaż i zaczęłam wybierać strój.
- Chen- krzyknęłam.
- Co tam?
- Nie mam w co się ubrać!
- Zaraz ci pomogę- powiedział i po chwili pojawił się w pokoju. Boże, jak on wyglądał! Miał na sobie niebieską koszulę i czarne spodnie. Włosy były perfekcyjnie ułożone.
- Zaraz coś znajdziemy- powiedział, podchodząc do szafy.

- Czy ty sobie ze mnie żartujesz? -powiedziałam, przyglądając się mu.

- Tak wiem, jestem przystojny- powiedział i puścił do mnie oczko.

Po chwili chłopak wyciągnął z szafy dopasowaną ciemną sukienkę do kolan.

- Chyba żartujesz- powiedziałam z grymasem.

- Co ci się w niej nie podoba?

- Wszystko jest z nią w porządku, ale wyglądam w niej jak cegła- odpowiedziałam.

- To po co ją kupowałaś?

- Bo to miała być zachęta, żebym zaczęła ćwiczyć- powiedziałam lekko zawstydzona i usiadłam na łóżku.

Chen usiadł obok mnie i wybuchnął śmiechem.

- Możesz przestać? - powiedziałam poważnym głosem i spojrzałam na niego, i sama zaczęłam się śmiać.

Pół godziny później wyszliśmy z mieszkania i udaliśmy się do restauracji. Moje dłonie drżały z podekscytowania i trochę strachu. Miałam nadzieję, że ta niespodzianka będzie udana.
- Państwa stolik- powiedział kelner, wskazując nam miejsce przy wielkim oknie, z którego był widok na morze.
- Dziękuje- powiedziałam, kiedy Chen odsunął krzesło, a gdy usiadłam, przesunął do stolika.
Po chwili zajmowaliśmy jedzenie. Wnętrze lokalu było w odcieniach ciemnej czerwieni. Wszystkie stoliki były koloru białego tak jak i krzesła. Rozglądałam się dookoła, gdy Chen złapał mnie za rękę.
- Przestań się rozglądać, bo jeszcze pomyślą, że nie wychodzisz z domu- zażartował Chen.
- Przepraszam...- uśmiechnęłam się- To, jakie mamy jeszcze plany na dzisiaj?
- Nie mogę powiedzieć, ale kolacja nie jest jedyną atrakcją na dziś- powiedział i pocałował moją dłoń.
W jego oczach dostrzegłam iskierki. Chłopak przyglądał się mi i przez pewien czas nawet nie mrugał. Kilka minut później dostarczono nam zamówienie.
- Jak myślisz, co by zrobili nasi rodzice, gdybyśmy spodziewali się dziecka? - zapytał.
- Czy ja o czymś nie wiem?- zaśmiałam się- Myślę, że nasze mamy dostałyby zawału. Ojcowie by się chyba z tym pogodzili.
- Można by było ich kiedyś tak wkręcić- oznajmił.
- Oszalałeś? Gdyby później twoja mama się dowiedziała, że to nieprawda, to już w ogóle straciłby do mnie jakikolwiek szacunek.
- Spokojnie- powiedział z uśmiechem.

Po kolacji Chen zabrał mnie na spacer po okolicy.

- Niesamowite- powiedziałam, zatrzymując się na moście.

Mimo później pory wokół nas spacerowali inni mieszkańcy Seulu, ale prawie każdy zatrzymywał się tam, gdzie my, aby przyglądać się pięknym widokom.

- Chodź, mam jeszcze jedną niespodziankę- powiedział, łapiąc mnie za rękę.

Zeszliśmy z mostu i udaliśmy się do portu, w którym, jak się okazało, Chen wypożyczył łódź. Kiedy odpłynęliśmy na pewną odległość od lądu, można było zobaczyć odbijające się światła restauracji w wodzie.

Wieczór mijał. Pogoda była cudowna. Rozmawialiśmy kolejną godzinę o naszej przyszłości.

- Czasami mam wrażenie, że jednak nie powinniśmy być razem.- oznajmiłam.

- Dlaczego?- zapytał zdziwiony.

- Sama nie wiem. Może twoja mama ma racje? Może to nie ja jestem twoją jedyną?

- Już nie pleć bzdur- powiedział, wstając.

Chłopak pomógł mi wstać i złapał mnie za rękę.

- Posłuchaj mnie. Jesteś wspaniałą kobietą. Dla mnie nie ma znaczenia czy nasi rodzice się zgodzą, czy też nie i jestem pewny, że to właśnie ty jesteś moją przyszłą żoną. Bardzo cię kocham i wiem, że ty też mnie kochasz, więc nie powinniśmy patrzeć na to, co mówią inni... Dlatego- uklęknął na jedno kolano- Yora, jeszcze raz powtórzę, że bardzo cię kocham. Wyjdziesz za mnie?

Stałam tam i nie mogłam się ruszyć. Czy to się właśnie dzieje naprawdę?!

- T-tak!  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro