Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2 "Księżniczka lodu i Syrenka"

                                                                                                                                                           - Florku, ale z ciebie gupik –' Ariel " Mała Syrenka "

MELISSA

Był późny ranek w Auradonie. Chodziłam po łące pełnej kwiatów, złocistych zbóż, zielonych drzew i  niedaleko płynęła rzeka, a woda w niej była czysta jak łza. Pomimo tego, że czułam niepokój, jaki dręczył mnie od paru dni, cieszyłam się widokiem letniej ziemi. Ciepły poranny wiatr delikatnie otulił moją twarz. Uniosłam ją i ze zmrużonymi powiekami popatrzyłam prosto w słońce. Położyłam się na zielonej trawie. Zaczęłam się zastanawiać, jak to jest po drugiej stronie morza — na Wyspie Potępionych. Czułam jak promienie słońca, ocieplają moja twarz. Zamknęłam oczy i pogrążyłam się w głębokich myślach.

Po krótkiej chwili zaczęłam odczuwać przeraźliwy chłód. Gwałtownie otworzyłam oczy. Zauważyłam, że niebo staje się coraz ciemniejsze, a chmury zmieniają barwę z białej na szarą i zaczynają przykrywać słońce . Szybko podniosłam się z trawy. Rozejrzałam się dokoła. W oddali dostrzegłam sylwetkę znanej mi osoby. Biegła przed siebie. Już po chwili zauważam jej twarz. Była to Ayla, moja najlepsza przyjaciółka. Wyglądała na przestraszoną. Za nią biegło pięć osób. Pobiegłam za przyjaciółką. Słyszałam ich krzyki i co do niej mówią.

- Co taka potężna, a boi się pięciu osób! Ty powinnaś być na wyspie, a nie tu! - krzyknęła rudowłosa dziewczyna.

-Nie zasługujesz na to miejsce!- wydarł się chłopiec o czarno-białych włosach.

Pomału zaczęłam do niej pochodzić. Odwróciła się do mnie gwałtownie. Na jej twarzy malował się smutek, a w oczach widać było przerażenie i strach. Niemal czułam jej każdą negatywną emocję. Im bliżej byłam to ona, stawiała jeden duży krok w tył.

- Proszę, nie podchodź, jeszcze ci coś zrobię. – krzyknęła Ayla. Nie posłuchałam jej.

- Proszę, powiedz, dlaczego przede mną uciekasz? Czego się tak strasznie boisz? - krzyknęłam. Poczułam puch pod stopami. Popatrzyłam w górę. Z nieba zaczął padać śnieg. Byłam tym wszystkim zaskoczona. Było mi coraz zimniej niż przedtem. Odwróciła się do mnie i krzyknęła, żebym nie podchodziła, ale i tak jej nie słuchałam. Ze strachu puściła w moją stronę sople lodu, które przenikły przez moje ciało. Jedna z nich trafiła w moje serce. Zgięłam się w pół i poczułam niewyobrażalny ból. Moje blond włosy zaczęły zmienić kolor na biały. Byłam przerażona. Nagle nie wiadomo skąd zaczęłam słyszeć bibibibibibi... Obudziłam się

Otworzyłam oczy i rozejrzałam się Zadzwonił budzik, uciszyłam go uderzając w niego dłonią. To był tylko sen, nic się zdążyło. Moje włosy miały swój kolor i nie czułam już żadnego bólu. Przetarłam oczy. Po chwili poczułam nieprzyjemny chłód.Otuliłam się kołdrą, aby się ogrzać. Rozejrzałam się. Zadałam sobie w myśli pytanie: Co na ogon mojej matki robi tu śnieg? Nie wiedziałam czy mam być zła, czy się z tego śmiać, ale było zimno więc w sumie nie było mi do śmiechu. Była trochę przerażona, pomimo tego, że to nie była już pierwsza taka sytuacja. Spojrzałam na łóżko na którym spała moja współlokatorka. Przewracała się z boku na bok, coś mamrocąc. Wstałam strzepując śnieg z kołdry. Dalej w nią owinięta, założyłam kapcie i podeszłam do niej.

- Ayla – zaczęłam spokojnie, szturchałam ją lekko, ale ona nie zareagowała, więc krzyknęłam - Obudź się!

Przekręciła się i spadła z łóżka na ziemię z bardzo dużym hukiem. Otworzyłam oczy przestraszona, a usta zakryłam dłonią.

- Nic ci nie jest?! – podbiegłam do niej. Podejrzewam, że nic jej nie będzie, ponieważ wylądowała w puchu białego śniegu.

- Co się stało? Przestraszyłaś mnie – słyszałam jej niewyraźnie mamrotanie. Musiała upaść twarzą do dołu.

- Nie chciałam, przepraszam – powiedziałam – Ale znów wywołałaś śnieżycę – powiedziałam lekko oburzona, ale po chwili nie mogłam zdusić śmiechu. Ta sytuacja mnie śmieszyła, chciałam na nią nakrzyczeć, ale wystarczającą „karą" było to, że wylądowała w śniegu. Schyliłam się i pomogłam jej wstać. Otrzepałam ją. Rozejrzałyśmy się po pokoju. Wszędzie był śnieg, sople lodu, a nawet Olaf Junior, który skakał po moim łóżku. Przekręciłam głowę zdumiona, ale po sekundzie spojrzałam na przyjaciółkę.

- Przepraszam – powiedziała roztrzęsiona. Uspokoiłam ją.

- Nic się nie stało, ale wiesz trochę tu zimno. Pozbądźmy się tego zanim przyjdzie Dobra Wróżka – powiedziałam. Podeszłam do okna i je otworzyłam. – Zrób swoje czary mary. – uśmiechnęłam się. Zawsze uwielbiam patrzeć na to, jak Ayla rozprasza cały śnieg. Uśmiechnęła się niepewnie. Podniosła ręce ku górze, następnie klasnęła dłońmi i gwałtownie rozłożyła ręce. Po chwili śnieg, sople lodu i Olaf zamienili się w błyszczący pyłek, który wyleciała za okno. Moja najlepsza przyjaciółka, a zarazem współlokatorka jest córką "Królowej Lodu" i odziedziczyła po niej moce. Jej moc jest piękna, ale bardzo zimna i niebezpieczna.

- Znów miałaś zły sen? – uniosłam brew

- Dlaczego tak sądzisz?

- Może po tym, że obudziłam się rano w śniegu, a mogę się założyć, że jak kładłam się to go nie było – zaśmiałam się. Moja przyjaciółka zrobiła się czerwona jak burak. Było jej głupio. Z nią jest tak, że ilekroć się denerwuje, albo ma złe wspomnienie, czy sen, to nie panuje nad swoimi mocami. Czasem ona się boi, że kiedyś kogoś z nią skrzywdzi. Westchnęła głęboko.

- Czy to ma związek z Potępionymi ? – spojrzałam na jej twarz. Wzruszyła ramionami.

- Sama nie wiem...Chyba tak. Kiedy wyobraziłam ich sobie we śnie, byłam przerażona. Ze strachu straciłam nad sobą kontrole...i zraniłam ciebie. – zmieszała się i usiadła przy swojej toaletce. Ze zdumienia podniosłam brwi. Nie dowierzałam jej słowom, ale poszłam w jej ślady. Nie miałam zamiaru już o tym myśleć.

- To był tylko sen. – powiedziałam. Nie miałam ochoty wspominać, że miałam taki sam.

-Naprawdę ciebie przepraszam. – powiedziała przeglądając się w lustrze.

- Spokojnie. Wiesz co by ci dobrze zrobiło na stres, ciepła herbata lub gorąca czekolada – mrugnęłam do niej.

- Prędzej jakieś tabletki – wyjęła swoją kosmetyczkę.

Spojrzałam w lustro. Przez chwilę patrzyłam na swoje odbicie. Przeniosłam wzrok na małą karteczkę włożoną w ramkę ze zdjęciem. Widniała tam dzisiejsza data i dopisek „Wielki dzień". Przez chwilę się zastanawiałam o co chodzi, a po chwili dotarło to do mnie dotarło. Wiem dlaczego wywołała śnieżycę. Za parę godzin będą tu Potępieni.

- Jak mogłam o tym zapomnieć! – myślałam na głos. Ayla spojrzała na mnie zdziwiona. – Dziś Potępieni przyjeżdżają – powiedziałam.

- Jesteś w komitecie powitalnym i jedną z głównych organizatorek, dziwne, że mogłaś zapomnieć.

Chwyciłam za lokówkę i nakręciłam delikatne romantyczne loki, nałożyłam lekki makijaż, policzki pokreśliłam różem, usta różowym błyszczykiem, a oczy tuszem.

- O której mamy się spotkać? – zapytałam, odwracając się na krześle przykrytym fiołkową puszeczką do Ayli, ale nie uzyskałam odpowiedzi. Głośno westchnęłam odwracając się do ponownie do lustra. Moje myśli były przepełnione tym dniem. Nikomu nigdy nie mówiłam, nawet Ayli,o moim największym sekrecie. Zawsze mnie interesował tamten świat. Ten po drugiej stronie morza. Czasami nawet, wymakałam się w nocy, żeby patrzeć na wyspę. Gdyby ktoś się o tym, dowiedział byłoby po mnie. Zawsze byłam wszystkiego ciekawa i musiałam wiedzieć wszystko, tak jak moja mama, ale nikt nigdy nie mówił o Wyspie, a ja bałam się pytać. Przyjrzałam się swojemu odbiciu. Nie byłam ani trochę podobna do taty, Księcia Eryka i do mamy Arielki. Chciałam bym być taka jak oni. Poza charakterem, nic praktycznie mnie z nimi nie łączy. Nie mam czerwonych włosów jak moja mama, ani niemal czarnych jak tata. Moja siostra Melody zawsze mi wmawiała, że jestem adoptowana. Król Tryton, mój dziadek, zawsze mi powtarzał, że wygląd i podobieństwo się nie liczy, tylko to jak mocno mnie kochają. W sumie to jest prawda, ale chciałabym raz w życiu szczerze usłyszeć, że jestem podobna do rodziców, ale wątpię że się tego doczekam.

Z myśli wyrwała mnie Ayla.

- W co się ubrać? - zapytała mnie grzebiąc w szafie. Wstałam i podeszłam do niej.

- Może załóż tę niebieską sukienkę. Podobasz się w niej Chadowi. - powiedziałam i zaczęłam się śmiać. Ayla tylko podeszła do swojego łóżka i cisnęła w mnie poduszką. Znów się zaczęłam śmiać. Chad szalał za moją przyjaciółką, tak jak za każdą, ale za nią szczególnie. Ale ani ja, ani żadna nie przepada za nim. Syn Kopciuszka jest przystojny, ale nie grzeszy inteligencją, jest głupi jak buty, nie obrażając butów.

- A może... – wyciągnęła różową tiulową sukienkę. Pokiwałam przecząco

- Niebieska zdecydowanie – podałam jej sukienkę. – Audrey się wkurzy jeśli założysz różową – szepnęłam. Zmieszała się, ale przyznała mi rację.

- Ja założę tą białą – wyciągnęłam moja ulubioną sukienkę.

- Chad lubi kiedy ją nosisz – zaśmiała się Ayla. Zmroziłam ją wzrokiem. Przebrałyśmy się. Obie przejrzałyśmy się w naszym lustrze.

- Wyglądamy pięknie, potępieni nie będą mogli się nam oprzeć – zaśmiałam się. Usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Nie zdążyłyśmy nawet powiedzieć proszę, a już Olaf i Dobra Wróżka weszli do pokoju.

- Dzień dobry! Mamy dziś piękny i słoneczny dzień – powiedział bałwanek .Podszedł do Ayli i ją przytulił.

- Olaf, co ty tu robisz? – zapytała zdziwiona.

- Brakowało mi twojego ciepła – uśmiechnął się. To było słodkie.

- Czy coś się stało?- zapytałam Dobrej Wróżki, która bez powodu by tu nie przyszła.

- Jejku dziewczynki, pięknie wyglądacie – klasnęła w dłonie – Gotowe?

- Prawie. Musimy iść jeszcze na spotkanie – powiedziała Ayla. Dobra Wróżka to dyrektorka naszego liceum. Była główną organizatorką całego „zamieszania" z Potępionymi. Panowała nad wszystkim.

- Przyszłam tylko sprawdzić, a Olaf bardzo tęsknił i musiałam go do ciebie zabrać. – uśmiechnęła się – Idziemy?

Zabrałyśmy telefony, notatniki i długopisy i wyszłyśmy z Dobrą Wróżką. Umówiliśmy się z Benem, że będzie czekał na dziedzińcu. Był strasznie zaangażowany i nie mógł się doczekać tego wszystkiego, z resztą w sumie tak jak ja i Ayla. Większość była przeciw jemu i temu pomysłowi, ale jakoś próbowali to zaakceptować. Największą przeciwniczką była Audrey, córka Aurory i Księcia Filipa. Była zarozumiała i nie widziała nic poza czubkiem swojego nosa. Typowa „diva" i kapitanka drużyny cheerleaderek. Wszyscy ją bardzo lubili, choć czasem się zastanawiam za co. Czy za uśmiech, a może za wredny charakter? Największą zagadką dla każdego jest, dlaczego Ben ze wszystkich możliwych dziewczyn wybrał Audrey. Współczuję mu, kiedy ona robi do niego maślane oczka i się do niego klei. Niby są szczęśliwi, ale na jak długo. On jako przyszły władca zdecydowanie zasługuje na kogoś lepszego, a nie na nią. Ale kto by odważył się postawić Audrey, a w szczególności odebrać jej Bena? Wątpię by ktokolwiek dał radę.

Wyszłyśmy na dziedziniec gdzie cały czas trwały gruntowne przygotowania.

- Zbliżcie się moi drodzy – zawołała Dobra Wróżka. Po sekundzie Ben, Audrey, Doug i kilka innych osób podeszło do nas. - Melisso, przypomnisz wszystkim ich kwestie i zadania? - zapytała się mnie.

- Oczywiście. –uśmiechnęłam się. Otworzyłam notes i zaczęłam - Więc...Kiedy limuzyna podjedzie Doug i orkiestra zaczną grać melodię powitalną. Dobra Wróżka, Ben i Audrey przywitają wszystkich. Ja i Ayla będziemy czekać w holu, żeby przedstawić im krótko zasady panujące w liceum. Później Doug oprowadzi ich po szkole, rozda im plan zajęci i zaprowadzi do pokoi . - powiedziałam, przewracając kartki. Nie sądziłam, że do zrobienia najwięcej miał Doug. Do tego był sam, ale myślę że da sobie radę, nawet w pojedynkę.

- Dobrze. - rzekła do nas Dobra Wróżka, dotykając mojego ramienia. - Teraz wszyscy udajmy się na dziedziniec. Zrobimy ostatnią próbę. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik.

Każdy z moich przyjaciół poszedł na swoje stanowisko. Próba generalna trwała szybko. Dochodziła 11:00, czyli godzina o której mieli przyjechać. Po chwili było widać podjeżdżającą limuzynę. Razem z Aylą dałam znak Doug'owi, że ma już zacząć grać. Zaraz na dziedzicu rozbiegła się melodia. Każdy z nas był coraz bardziej napięty. W końcu limuzyna podjechała. Jako pierwsi wysiadło dwóch chłopaków. Jeden z nich był synem Dżafara, a drugi Cruelli de Mon. Chłopak w biało - czarne włosy upadł na ziemię , trzymając ręcznik w dłoniach. Nie miał zamiaru go puść. Kiedy wysiadła z samochodu fioletowo włosa była zdziwiona, natychmiast uspokoiła chłopaków słowami:

- Ogarnijcie się. Mamy powitanie! – warknęła. Domyśliłam się, że to jest córka Diaboliny.. Za nią wysiadły jeszcze dwie inne dziewczyny, jedna o niebieskich włosach, a druga miała je w kolorze rudym. Widziałam ich już we śnie i Ayla też, więc chyba obie się trochę zlękłyśmy, ale miałyśmy zamiaru tego okazywać. Chłopacy ustawali się jakby nic nigdy się nie stało. W tym momencie Doug z orkiestrą przestali grać. Wszyscy zrobili gwałtowny krok w tył. Potępieni ustawili się w rządek. Kiedy chłopak w skórzanej kurtce wyszedł przed szereg i powiedział, kierując się do Audrey:

- Hej piękna, Jestem Jay. – uśmiechnął się zalotnie. Jedna z Potępionych była za razem zszokowana, że to zrobił oraz wściekła.

Za to on myślał, że będzie fajny. pff..ta jasne. Audrey się tylko z niego zaśmiała. Już mi go było szkoda. Musiał po prostu poznać Audery. Ben podszedł do nich i każdemu z nich uścisną dłoń mówiąc:

- Nie mogłem się doczekać waszego przyjazdu. Ten dzień zapisze się na kartach historii – uśmiechnął się.

- Może to też dzień, w którym łaskawie pokażesz mam , gdzie jest łazienka. – powiedziała fioletowo włosa.

- Trochę przesadziłem? – zapytał Książę.

- Więcej niż trochę...- odpowiedziała mu. Oboje zaczęli się śmiać, miło się na to patrzyło za nim Audrey nie wtrąciła się do rozmowy.

- Hej jesteś córką Diaboliny , prawda? Wcale się nie dziwnie, że twoja matka chciała zabić moich rodziców. - powiedziała moja "przyjaciółka". Czy ona w ogólne nie ma żadnych skrupułów? Nawet nie mam zamiaru oczekiwać na odpowiedź, bo wiem jak każdy by mi opowiedział. Natomiast po krótkich chwili dziewczyna jej się odgryzała.

- A ja wcale się nie dziwie, że twoi dziadkowie zaprosili wszystkich w królestwie, oprócz mojej mamy na te głupie chrzciny.

Obydwie zaczęły się śmiać, ale nie był to szczery śmiech. W końcu, kiedy Audrey zaczęła ślinić się do Ben,  Dobra Wróżka rozepchnęła ich złączone dłonie i przemknęła po między nimi jak przez otwarte drzwi.

- Drzwi do wiedzy są zawsze otwarte, ale od poniedziałku do piątku biblioteka jest czynna od 8:00 -14:00 i bardzo przestrzegamy ciszy nocnej.

Po tych słowach wszyscy się rozeszli. Potępieni udali się za Benem, Audrey, mną i Aylą do Akademii, czyli do naszego liceum. Stanęliśmy w holu.

- To jest Ayla, córka Elsy, a to Melissa, córka Ariel i Eryka – przedstawił nas Ben. Chłopak w czarno-białej kurtce nie mógł oderwać wzroku od miej przyjaciółki. Po chwili dobiegł Doug z kartkami. – A to jest Doug, syn Gapcia – dodał uśmiechając się.

- Nie poznaliśmy jeszcze waszych imion – zauważyłam. 

- To jest Jay, syna Dżafara, Carlos, syn Cruelli, ta ruda to Danica, córka Kapitana Haka, ta w niebieskich włosach to Evie, córka Złej Królowej, która podobno już straciła ten tytuł, a ja jestem Mal i nie trudno się domyślić kto jest moja matką – powiedziała obojętnie.

- Miło nam, że możemy was tu gościć – odezwała się Ayla – I tak, straciła tytuł Królowej.- zwróciła się do Evie. Dziewczyna nie była zadowolona - Zanim zaczniemy oprowadzać was po Akademii, chcemy wam przedstawić kilka zasad. Po pierwsze Nie kradniemy,nie bijemy się, nie obrażamy itp. Po drugie nigdy nie spóźniamy się na zajęcia...

Minęło 15 minut za nim Ayla skończyła czytać ," krótkie reguły". Potępieni chyba je zrozumieli i zaakceptowali. Po wszystkim byłyśmy wolne. Doug miał się zając resztą. Idąc do pokoju, Audrey powiedziała do mnie

- Fajne mają te włosy – westchnęła – Ale nie w moim stylu – dodała a ja wywróciłam oczami.

**

Siedziałam wieczorem w pokoju. Robiłam Ayli warkocza. Byłam pogrążona w myślach. Ci nowi wydawali się podejrzani. Coś im nie ufałam, ale nie chciałam tego okazać, ponieważ cieszyłam się z ich przyjazdu.

- Co o nich sądzisz? – zapytała Ayla.

- Chyba nie są tacy źli – wzruszyłam ramionami. Odwróciła się do mnie.

- Mi się wydają fani. Polubiłam ich. – uśmiechnęła się.

- Znasz ich ledwo dzień – zaśmiałam się lekko.

- Ale i tak ich lubię. Szczególnie Carlosa. On jest słodki – westchnęła z uśmiechem. – A który dla ciebie lepszy. Jay czy Carlos?

- Żaden, nie gustuję w takich chłopakach. – wywróciłam oczami. Ktoś zapukał do drzwi.

- Proszę – powiedziałyśmy jednocześnie. Do pokoju weszły Jane, córka Dobrej Wróżki i Lonnie, córka Mulan. Obie były bardzo podekscytowane.

- Co jest? – zapytałam wiążąc warkocza Ayli.

- Pamiętacie Jake'a, syna Piotrusia Pana? – zapytała Lonnie.

- On był kiedyś taki gruby w okularach ? – zapytała Ayla.

- Tak, dokładnie! Zgadnijcie co, albo nie zgadujcie. Wraca do Auradonu – powiedziała Jane.

Jake to był mój najlepszy przyjaciel w dzieciństwie. Kiedyś tu mieszkał, ale po 7 urodzinach Bena przeprowadził się do Anglii, a konkretnie do Londynu. Przez 9 lat tam mieszkał i najwyraźniej Piotruś wraz z rodziną postanowili tu wrócić. Piotruś jest naprawdę niesamowity. Pamiętam jak każde dziecko w Auradonie uwielbiało słuchać opowieści o jego przygodach i o ty jak pokonał Kapitana Haka. Ironią losu jest to, że do Auradonu właśnie przyjechała jego córka. Piotruś bardzo się zdziwi.

- Pewnie dlatego, że niedługo jest koronacja Bena, a jak wiesz, oni na pewno tego by nie ominęli ponieważ Ben i Jake kiedyś byli przyjaciółmi – powiedziałam

- Żebyś ty teraz widziała jak on też wygląda- zachwyciły się jednocześnie – Wyprzystojniał i to bardzo!

- Każdy się zmienia – zauważyła Ayla

- Nie podzielacie naszej radości? – zapytała urażona Lonnie

- Podzielamy, ale stwierdzamy fakty – dodałam. Podeszłam do okna aby je zamknąć. Za oknem było ciemno, było widać gwiazdy na niebie. Z okna naszego pokoju był widok na dzieciniec, który oświetlała jedna latarnia. Zamknęłam je. Odwróciłam się na chwilę do dziewczyn, ale znów się odwróciłam do ona. Przez dziedziniec przemkną mi cień. Przyległam do okna. Po chwili zobaczyłam dwa inne, a w pewnym momencie u oczy rzuciła mi się burza rudych włosów. Czy to Potępieni? Co oni knują? Chcą stąd uciec? Przecież dopiero przyjechali. Odeszłam od okna.

- Chyba nowym się tu ni podoba – westchnęłam. Dziewczyny na mnie spojrzały.

- Dlaczego tak sądzisz ?- zapytała Ayla.

- Widziałam ich jak uciekają przez dziedziniec – powiedziała wskazują na okno.

- To chodźmy o sprawdzić... - powiedziała Lonnie i odwróciła się aby wyjść, ale w drzwiach stanęła Dobra Wróżka.

- Dokąd chcecie iść, jest za piętnaście dziesiąta, a jutro macie szkołę. Jane co ty tu robisz? – zapytała córki

- Przyszłyśmy porozmawiać, ale już idziemy, prawda- powiedziała do Lonnie i pociągnęła ją za sobą. Dobra Wróżka odprowadziła je wzrokiem.

- Moje drogie chciałam wam bardzo serdecznie podziękować – uśmiechnęła się. Odwzajemniłyśmy to.

- To my dziękujemy, że mogłyśmy pomóc – powiedziałam cały czas myśląc o tym co widziałam.

- To była czysta przyjemność. – odwróciła się do Ayli – Dostałam list od twojej matki. Przyjedzie do Auradonu – poinformowała ją.

- Naprawdę? Tak strasznie się cieszę, a napisała kiedy? – zapytała, a oczy jej zalśniły.

- Niedługo. A teraz szykujcie się spać – powiedziała i zamknęła drzwi

- Chyba już się nie dowiemy, co się dzieje z nowymi – wywróciłam oczami.

- Spytamy się ich jutro – powiedziała – Ja mam zgasić światło czy ty chcesz – dodała

- Jak chcesz – powiedziałam kładąc się do łóżka. Ayla zgasiła światło. Zamknęłam oczy. Bardzo długo przewracałam się z jednej strony na drugą. Nie mogłam zasnąć. W głowie miałam ten dzień i mnóstwo pytań. Mam nadzieję, że uda mi się z nimi jutro porozmawiać. Chcę wiedzieć o tej wyspie jak najwięcej, a teraz mam okazję. Byłam tym podekscytowana, ale jednocześnie się bałam. A jeśli nie będą chcieli mi nic mówić, a jak będą się trzymać tylko ze sobą, a jeśli coś knują. Nie chciałam o tym myśleć. Chciałam spać, ale nie mogłam, za dużo myśli i wrażeń jak na jeden dzień. 


Tak się prezentuje 2 rozdział. Myślę, że Wam się podoba.

Pragnę go zadedykować mojej przyjaciółce Kasi, oraz serdecznie zapraszam was na jej opowiadania  @woodworkowa. 

Postanowiłam, że rozdziały będą się pojawiać, co 2-3 tygodnie. Jestem uczennicą technikum, a druga autorka pisze niedługo egzamin gimnazjalny, dlatego taki podział, ale nie wykluczone, że pojawią się wcześniej. To tyle z takich informacji wstępnych.

Widzimy się niebawem. :) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro