Rozdział 15 "Inna niż myślisz "
Czasem trzeba upaść bardzo nisko, żeby coś zrozumieć.
Danica
Leżałam na łóżku z głową pod poduszką. Myślałam o Jake'u. Nie sądziłam, że byłam aż taka głupia. Dlaczego ja mu w ogóle zaufałam!? Gdybym tego nie zrobiła, nie byłoby mi tak przykro i nie czułabym się jak kretynka. Nie był szczery, nic nie powiedział o tym, że obrażał nas, Jaya i Carlosa. Mal miała rację, ludziom z Auradonu nie można ufać. Podobno to my jesteśmy źli. Oni wcale nie są lepsi, a są dziećmi dobrych bohaterów. Jake to frajer. W sumie, co ja właściwie sobie myślałam. Zakochałam się w nim jak głupia, a to jest syn największego wroga mojego taty. Koniec z tym! Nie chcę żeby się do mnie odzywał, bo chcę o nim zapomnieć. Wiedziałam, że między nami nic nigdy nie mogłoby by nic być, może co najwyżej gruba szyba.
Byłam ciekawa jak się czuje Jay. Dość mocno oberwał od Chada. Było mi go strasznie szkoda. Syn Kopciuszka uwziął się szczególnie na niego, ale nie rozumiem dlaczego. W sumie Jay gra lepiej niż on i jest przystojniejszy, ale Chad nie jest pępkiem świata i nie wszystko powinno się kręcić wokół niego. Wstałam z łóżka. Postanowiłam pójść do Jay'a. Muszę wiedzieć jak się czuje. Wyszłam z pokoju. Jedyne czego pragnęłam, to tego byleby nie wpaść na Jake'a. Na ironię losu idąc na górę po schodach do pokoju chłopaków wpadłam na NIEGO. Próbowałam go ominąć i zlekceważyć, ale złapał mnie za nadgarstek. Gwałtownie się obróciłam i zatrzymałam. Chcąc uniknąć jego wzroku, patrzyłam się na moje "bardzo" interesujące buty. Odezwał się do mnie z pretensją w głosie:
- Dlaczego mnie unikasz?
Nic nie odpowiedziałam, bo wiedziałam, że jak spojrzę mu w oczy, moja złość stopniowo przejdzie. Nagle poczułam, że jego dłoń ląduje na moim podbródku i podnosi go do góry, tak żebym mogła patrzeć mu w oczy.
- Może byś mi coś odpowiedziała? - powiedział. Nie miałam zamiaru, ale z drugiej strony wiedziałam, że jeśli nic nie odpowiem, będziemy mogli stać tak wiecznie. Wzięłam głęboki oddech.
- Puść mnie i zostaw w spokoju. Zapomnij o mnie, a jeśli tego nie zrobisz przerobię ci buźkę, że twój własny ojciec cię nie pozna. - powiedziałam, a raczej wycedziłam przez zęby. Do tego żeby podkreślić to co powiedziałam uśmiechnęłam się złośliwie. Wtedy poczułam luz na nadgarstku, puścił go. Od wydarzenia, które miało miejsce na boisku, Jake stał się moim wrogiem. Szybkim ruchem uciekłam do pokoju chłopaków, zostawiając Jake'a samego. Wbiegłam do pokoju bez pukania. Szybko zamknęłam drzwi.
- Hej Jay. Jak tam? - powiedziałam, pochodząc do jego łóżka i próbując oddychać wymiarowo.
- Wszystko dobrze. Jestem trochę po obijany, nic więcej. - powiedział przez śmiech. Zawsze się uśmiechał, nieważne co się działo. Strasznie to w nim lubiłam. Usiadłam na krześle obok łóżka. Spojrzałam na niego.
- Dlaczego nam nic nie powiedziałeś? - zapytałam. Miałam na myśli to, że Chad wcześniej dokuczał Carlosowi. Wzruszył ramionami.
- Nie myślałem, że tak to się skończy - westchnął. Wzięłam jego dłoń i ścisnęłam ją lekko, aby dodać mu otuchy i pokazać, że jestem dla niego wsparciem. - Mogę mieć do ciebie prośbę, może to zostać między nami? - zapytał.
- Oni też powinni wiedzieć - powiedziałam z troską. Spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami westchnęłam.
- Mogę ci zaufać, że nie powiesz ani Evie, ani Mal. Nie chcę żeby się z tego śmiały czy coś. - posmutniał trochę. - Dzisiaj szukałem swojej dumy i honoru na ziemi - dodał lekko się śmiejąc.
- Zgoda nie powiem im - uśmiechnęłam się lekko. Mal w życiu nie dałaby mu spokoju. Powiedziałaby że jest cieniasem, a prawda jest inna. Jest najwspanialszym chłopakiem jakiego znam.
- A co z Jake'iem? - zapytał. Uniosłam brew, a na mojej twarzy pojawiła się powaga.
- To skończony kretyn, żałuję że go poznałam i myślałam, że jest inny - powiedziałam. Zmieszał się. Spojrzałam na niego zdziwiona. O co mu chodziło, przecież mówię tylko prawdę.
- Nie przejmuj się nim. - powiedział z uśmiechem. Zaśmiałam się. Siedzieliśmy bardzo długo i rozmawialiśmy o szkole w Auradonie i o wszystkim co się dało. Chciałam mu jak najdłużej dotrzymać towarzystwa dopóki Carlos nie wróci, a znając życie nie stanie się to szybko, bo całe dnie spędza z Aylą i naprawdę późno wraca. Byłam trochę zmęczona, ale nie chciałem dać tego po sobie poznać. Jedyne co jeszcze zapamiętałam to jak Jay opowiadał mi o swoim ojcu, a potem film mi się urwał..
***
Obudził mnie rano szelest papierów. Otworzyłam oczy. Zauważyłam, że byłam przykryta kocem, a pamiętałam, że zasnęłam oparta o krzesło bez niego. Rozejrzałam się, wciąż byłam w pokoju u chłopaków. Jay mocno spał, a Carlos szukał czegoś w notatkach. Spojrzałam na szafkę syna Cruelli, aby sprawdzić która jest godzina. Była szósta trzydzieści.
- Ty zawsze tak wcześnie wstajesz? - zapytałam zaspanym głosem. Carlos spojrzał na mnie i wzruszył ramionami. Rozciągnęłam się. Strasznie bolały mnie plecy, to krzesło było naprawdę niewygodne. - Dlaczego mnie nie obudziłeś kiedy przyszedłeś? - zapytałam.
- Nie miałem serca cię budzić, a do tego bałem się, że możesz mi coś zrobić, bo jak jesteś niewyspana jesteś zdolna do wszystkiego. - powiedział z powagą. Zaśmiałam się lekko i wstałam. Skierowałam się cicho do drzwi. Starałam się nie obudzić Jaya.
- Widzimy się później. - powiedziałam do Carlosa i otworzyłam drzwi. Rozejrzałam się czy na korytarzu nikogo nie ma, wyszłam cicho z pokoju i skierowałam się do siebie. Musiałam się ogarnąć.
***
Zawsze po Historii Piratów wychodziłam zdenerwowana. Te zajęcia naprawdę mnie irytowały, bo nie rozumiem jaki jest sens opowiadania stosu bzdur, które są wyssane z palca. Może Piotruś Pan zna się na piratach, ale na pewno nie tak jak ja, bo to nie on wychowywał się wśród nich. Idąc do swojej szafki złapały mnie Melissa i Evie. Spojrzałam na nie. Były podekscytowane.
- Jak było na spacerze z Jake'iem? - zapytały niemal jednocześnie. Wywróciłam oczami. Zauważyłam Chada, który na mój widok uśmiechnął się złośliwie.
- Nie byłam z nim. - powiedziałam otwierając szafkę. Dziewczyny wyglądały jakby dostały zawału.
- Dlaczego nie byłaś? - zapytała zdziwiona Evie. Nie mogłam jej powiedzieć dlaczego, bo obiecałam Jay'owi, że zatrzymamy między sobą to co się wczoraj wydarzyło. Wzruszyłam ramionami. - Pokłóciliście się czy coś? A może on kogoś ma? - dodała. Zadawała masę pytań, a ja na żadne nie umiałam znaleźć odpowiedzi.
- Pomyliłam się co do niego i tyle. Myślałam, że on mnie lubi, ale tak nie jest - powiedziałam. Kątem zobaczyłam Jake'a, który przechodził korytarzem. Spojrzałam na Melissę, która była zasmucona.
- Przecież podobał ci się, lubiłaś go? - powiedziała. Westchnęłam.
- To już przeszłość - powiedziałam, zamknęłam szafkę i odeszłam. Śpieszyłam się na lekcję. Przed klasą stał Chad ze skrzyżowanymi rękami i tym swoim ohydnym uśmiechem. Wydawało mi się, że czekał na mnie, bo kiedy się pojawiłam, uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Gdzie zgubiłaś swoich przygłupich przyjaciół - zapytał. Zlekceważyłam go. Chciałam wejść do klasy, ale mnie zatrzymał - Mnie się nie ignoruje - zaśmiał się lekko.
- Bo skopiesz mnie tak jak Jay'a? Jakie to męskie, uderzyć dziewczynę - powiedziała udając przejętą. Nie chciało mi się z nim gadać. Chciałam iść do klasy na zajęcia. Spojrzał na mnie z pogardą.
- Ruda lepiej uważaj na to co mówisz. Powiesz o jedno słowo, a dopilnuje tego że wrócisz na ta swoją przeklętą Wyspę - powiedział. On naprawdę nas wszystkich nienawidził. Zastanawiałam się czy jest to spowodowane tym, że jesteśmy potępieni, czy to tak naprawdę Jay wszystko zaczął tym, że dołączył do drużyny okazując się lepszym od niego. Trochę przejęły mnie słowa o Wyspie. Nie chciałam tam wracać, na pewno nie teraz. Nie rozumiem co on miał na myśli mówiąc, że powiem o jedno słowo za dużo.
- Myślisz, że jesteś fajny? - zapytałam z pogardą. Nie chciałam dać poznać po sobie, że jestem przejęta tym co powiedział. Potępieni nie okazują skruchy, zwłaszcza przy wrogach.
- Posłuchaj mnie piratko jeszcze raz. Uważaj na to co mówisz i robisz. Pamiętaj, że wciąż jesteście tu z litości. W dalszym ciągu nikt was tu nie chce. Wiesz, najlepiej będzie jak wrócisz na przeklętą wyspę lub popłyniesz sobie swoim stateczkiem i zatoniesz. - powiedział.
- Przesteń! - krzyknęłam, bliska płaczu, ale nie chciałam tego dać po sobie poznać.
- Cieszę się, że uratowałem Jake'a. Zastanawiam się co on w tobie widzi. Wiesz kim jesteś? Nikim, tak samo jak reszta twoich znajomych, nie znaczycie nic - dodał i odszedł.
Coś we mnie pękło. Wbiegłam do toalety. Oczy miałam pełne łez. Nie wierzę, że Chad właśnie życzył mi śmierci. Nawet nie sądziłam, że będzie zdolny by wspomnieć o synu Piotrusiu Pana. Podeszłam do umywalek. Oparłam się o nią rękami. Głowę pochyliłam, żeby nie widzieć jak łzy, spływają mi po policzkach. Nie miałam zamiaru oglądać swojej skruchy. Wtedy usłyszałam Aylę:
- Hej. Nic ci nie jest? - zapytała przejęta.
- Wszystko okay, nie musisz się mną przejmować. - powiedziałam udając, że wszystko gra.
- Powiedz co się dzieje. - powiedziała podchodząc. Zerknęłam na nią .
- Nic mi nie jest! - krzyknęłam. Myślałam, że wtedy sobie pójdzie. Jednak się przeliczyłam nie sądziłam, że może ona być tak uparta.
- Nie pójdę sobie stąd, dopóki mi nie powiesz co się dzieje. Przyjaciele sobie ufają. - powiedziała. Westchnęłam. Nie chciałam jej nic mówić. Miałam dwa wyjścia. Pójść sobie lub zostać i jednak zwierzyć się Ayli. Wybrałam drugą opcje. Podniosłam głowę i spojrzałam w lustro. Byłam cała rozmazana, ale w tym momencie było to najmniej ważne. Odwróciłam się do Ayli.
- Chad..- zaczęłam przez łzy. - Najpierw obrażał mnie i moich przyjaciół z wyspy. - mówiłam ścierając słone łzy z policzków. - a potem, tak mi się wydaje życzył mi śmierci. - powiedziałam siadając na ziemi. Schowałam twarz w dłonie. - Dlaczego wszyscy mówią, że to my jesteśmy źli. W takich ludziach jak on też drzemią potwory, ale w dalszym ciągu to my jesteśmy ci niedobrzy. - dodałam przez kolejną porcję łez.
- Jak on mógł?! On w ogóle ma się śmieć nazywać synem Kopciuszka i Księcia Z Bajki. Wiesz co nie przejmuj się nim. To idiota, skończony kretyn. Obiecuje, że jak go spotkam to mu nawrzucam, że mu w pięty pójdzie. Proszę, przestać już płakać. - powiedziała. Spojrzałam na nią. Przytuliłam ją. Odwzajemniła mój uścisk. Po raz pierwszy poczułam, że ktoś rzeczywiście wsłuchał mojego problemu. Byłam jej za to bardzo wdzięczna. W końcu się od niej odkleiłam.
- Popraw się i przyjdź pod moją szafkę. Będę tam czekać. - uśmiechnęła się i wyszła.
***
Byłam oparta o szafkę. Ayla pakowała książki do torebki. Ja cały czas przyglądałam się Chadowi. Widać było, że nie specjalnie interesował się moją osobą. Jego na pewno nie będzie mi szkoda, jak już przejmiemy władzę. Jeszcze będzie mnie błagał o litość i będzie przepraszać. Niestety nie dam mu tej satysfakcji. Zobaczymy jak sobie poradzi na Wyspie. Na szczęście koronacja już za nie długo.
- O czym tak myślisz? - zapytała mnie Ayla.
- A o niczym. - odpowiedziałam. Oderwałam się od szafki i ruszyłam prosto w stronę Chada. Byłam zdenerwowana. Teraz mogą mnie wyrzucić z tej szkoły. Mam to gdzieś. Po drodze potrąciłam Audery, która upadła na ziemie i zaczęła krzyczeć, żebym się zatrzymała. Mogła sobie wołać i tak bym nie zawróciła. Stanęłam za Chadem i dość mocno dotknęłam palcem jego ramienia. Odwrócił się. Kiedy mnie zobaczył, zniknął mu uśmiech z twarzy. Chciał coś powiedzieć, ale ewidentnie mu przerwałam.
- Posłuchaj mnie. - przycisnęłam go do szafki. Teraz patrzyła cała szkoła. Byłam skupiona na złości do Chada. - Nie będę słodka jak cukierek, czy miała specjalnie dla ciebie. Myślisz, że możesz mnie klasyfikować? Uwierz, twoje niedoczekanie. Rozumiesz? - powiedziałam. Znów chciał coś powiedzieć, ale mu nie dałam.
- Jeszcze nie skończyłam. - powiedziałam i znów go pchnęłam.- Nie jestem taka jak uważasz. Mówisz nam i powtarzasz, że to my jesteśmy źli, ale mylisz się. Nie dostrzegasz tego, że sam jesteś potworem. Zrozum, my tu zostaniemy, czy tego chcesz czy nie, ponieważ chcemy być dobrzy. Odczep się od nas raz na zawsze. Przeprosisz Jay'a za to co wczoraj zrobiłeś, a jeśli tego nie zrobisz to przysięgam, że ten uśmiech zniknie ci z twarzy raz na zawsze! Rozumiesz mnie? - powiedziałam. Pokiwał lekko głową na znak, że rozumie. W jego oczach widziałam strach. Puściłam go i odeszłam od niego. Poczułam się wtedy niesowicie pewna siebie. Zapewne jeszcze chwila i by dostał, ale wiedziałam, kiedy skończyłam. Bynajmniej tym razem. Większość osób teraz wytykało mnie placami i gadało o mnie. Wtedy podszedł do mnie Jake.
- Możemy porozmawiać? - zapytał. Przez dłuższy stać staliśmy w ciszy, unikając swojego wzroku. Rozglądaliśmy się wszędzie tylko nie na siebie. Nagle wszystko dookoła stało się interesujące, tylko nie on.
- Dobra, o czym chcesz ze mną rozmawiać? - zapytałam.
- Chciałem tobie powiedzieć, że jesteś bardzo odważna. Pierwszy raz ktoś postawił się w ten sposób Chadowi. Chciałem to zrobić wcześniej, ale zapewne był bym troszkę milszy. - zaśmiał się lekko.
- Taaa, dzięki. Coś jeszcze? - zapytałam oburzona. Spojrzał na mnie krzywko. Chyba pora żeby poznał mnie od tej strony.
- Co się z tobą dzieje? - zapytał delikatnie
- Nic. Nie słyszałeś co powiedziałam, nie będę słodka jak księżniczka. Wiesz dobrze, że nie chcę z tobą gadać. Chcę żebyś zostawił mnie w spokoju, a najlepiej o mnie zapomniał, tak jak to było na początku. - powiedziałam, popychając go ramieniem. Był bardziej ogarnięty i nie upadł jak Audrey.
- Dobra jak sobie chcesz! - krzykną. Olałam go i poszłam dalej. Podeszłam do Ayli i poszłyśmy na dalsze lekcje. O dziwo ona się od mnie nie odwróciła. Ja i Jake zaczęliśmy jako wrogowie i tak skończymy. W głębi duszy czułam potworny ból przez moje słowa do syna Piotrusia. Naprawdę bardzo go lubiłam, ale nie mogę przetrawić tego jak się zachował. Mogłabym powiedzieć, że moja złość stopniowo przeszła, ale nadal uważam, że nie moglibyśmy być razem. On na pewno widział we mnie tylko przyjaciółkę. Tak jak Jay. Zawsze muszę się zakochać w kimś, kto nie odwzajemnia moich uczuć. To strasznie boli. Wolę go trzymać na dystans i być jego wrogiem, niż być jego przyjaciółką i żyć w świadomości, że między nami jest TYLKO PRZYJAŹŃ.
Mamy nadzieję, że rozdział się Wam podobał. Koniecznie podzielcie się swoją opinią. W przyszłym tygodniu pojawią się dwa rozdziały. Jeden prawdopodobnie w środę, a drugi w weekend.
W sekrecie Wam powiemy, że był taki moment, że myślałyśmy, że rozdział się dzisiaj nie pojawi, przez problemy techniczne, ale wszystko już jest okey.
Widzimy się niebawem :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro