Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Cz II Rozdział 9 "To wszystko przez nią"

Na samym wstępie, pragniemy Was bardzo serdecznie zaprosić do nowego opowiadania o Następcach, które pojawiło się n naszym profilu. Oficjancie ruszy 23 kwietnie. Serdecznie zapraszamy 💖💞

_________________________________________

DANICA

- Pocałowałaś go? - zapytałam otwierając usta ze zdziwienia. Mal pokiwała lekko głową i schowała twarz w dłonie, jakby się tego wstydziła. Spojrzałam na resztę. Evie i Carlos byli w głębokim szoku, a Jay odsunął od siebie błotnistą kawę ewidentnie tracąc na nią ochotę. Mia zacisnęła usta w cienką linię, jakby coś ją zdenerwowało. Pokręciłam głową. Nie wierzyłam, że Mal to zrobiła. Samo pójście z Gilem na randkę było szalone, a pocałowanie go było totalną głupotą. Założę się, że ani ja, ani nikt inny by się tego po niej nie spodziewał.

- Jak do tego doszło? - zapytał Carlos, kiedy pierwszy szok minął. Dziewczyna wzruszyła ramionami.

- Przypływ chwili. To nie powinno mieć miejsca - westchnęła ciężko. Była przygnębiona. Objęłam ją ramieniem, aby dodać jej otuchy. Może byłam na nią zła, za ten beznadziejny pomysł z randką, ale jak nam opowiedziała, co Gil dla niej zaplanował, zdziwiłam się. Mal z fascynacją opowiadała o ich randce i widziałam po niej, że jej się podobało. Sprawiała wrażenie szczęśliwej. Trochę mnie to cieszyło i resztę też, ale tylko do momentu w którym oświadczyła, że go pocałowała. - Po tym pocałunku, dotarło do mnie, że wciąż kocham Bena i chcę o niego zawalczyć. - spojrzała na nas. Evie uniosła lekko brew. Rozejrzała się dookoła, sprawdzając czy nikt nie przysłuchuje się naszej rozmowie. W Jadłodajni Goblinów było sporo gości, a stąd plotki najszybciej się rozchodziły. Trzeba było mieć oczy dookoła głowy. Córka Złej Królowej nachyliła się do nas.

- Chyba nie myślisz, aby tam wrócić? - zapytała i ściszyła głos. Najwyraźniej nie planowała tam powrotu, tak jak chyba żadne z nas. Po tym co ostatnio się wydarzyło. Mal wzruszyła lekko ramionami.

- Być może. - przygryzła dolną wargę. - Nie wiem czy tylko ja tak mam, ale wydaje mi się, że kiedyś było lepiej, a to wszystko wcale mi się nie podoba. Myślałam na tym od jakiegoś czasu. Może nadszedł czas, aby wszystko wróciło do normy - spojrzała na nas. Evie wstała gwałtownie z krzesła, które się przewróciło i upadło na ziemię, powodując, że wszyscy zwrócili na nas uwagę. Byłam zdziwiona jej zachowaniem, ponieważ nie rozumiałam o co chodziło. Czy Mal powiedziała coś nie tak?

- Myślisz, że ci pomożemy po tym wszystkim?! - warknęła niebiesko-włosa księżniczka, wzbudzając zainteresowanie wszystkich. Nawet gobliny oderwały się od swojej pracy.

- Nie rób scen - Jay złapał Evie za łokieć, próbując ją uspokoić, ale ona nie dała się łatwo. Była zdenerwowana. - Wszyscy się patrzą. - dodał. Córka Złej Królowej posłała mu lodowate spojrzenie, więc chłopak się zamknął. Zwróciła się do Mal.

- Teraz udajesz ofiarę po tym wszystkim. Sama do tego doprowadziłaś i nagle jesteś wiece pokrzywdzona... - podniosła głos. Zmarszczyłam brwi.

- Hej! Uspokój się! O co ci właściwie chodzi?! - wstałam, próbując bronić Mal. Rozumiem, że córka Diaboliny miała swoje gorsze dni, ale chyba należy docenić fakt, że dostrzegła swoje błędy i chce to naprawić. Evie nie powinna tak na nią naskakiwać. Do niektórych dociera po jakimś czasie, że popełnili błąd.

- Nie mów, że będziesz jej bronić po tym wszystkim. Błagam cię! Teraz zgrywa świętą, ale to wszystko przez nią!

- Evie uspokój się! - Carlos zerwał się z krzesła próbując okiełznać Evie - Wszyscy patrzą - dodał przez zaciśnięte zęby. Jagódka zacisnęła usta w cienką linię. Spojrzała na wszystkich, którzy spoglądali na nas jak na jakąś sztukę w teatrze.

- Co się tak patrzycie, nie macie co robić?! - warknęła do nich Jagódka, po czym odwróciła się i wyszła. Chciałam pobiec za nią. Odeszłam od stołu, ale Jay złapał mnie za nadgarstek.

- Niech ochłonie - zaczął spokojnie. Zauważyłam, że od kiedy zerwaliśmy nic się nie zmienił. Cały czas był taki sam. Traktował mnie tak jak kiedyś, jakby nigdy nie był moim chłopakiem i nie był we mnie zakochany. Złamał mi serce i nie umiałam na niego spojrzeć tak jak na przyjaciela. Wyrwałam mu nadgarstek i wyszłam. Nie posłuchałam go. Nie będzie mi mówił co mam robić. Chcę sobie z Evie wyjaśnić jej zachowanie, które wcale mi się nie podobało. Po prostu nie umiałam jej zrozumieć. Ja wiem, że po powrocie z Wyspy jest taka trochę rozdrażniona, ale nie może się wyżywać na Mal.

Zauważyłam ją jak biegnie do swojego zamku. Pobiegłam za nią i złapałam ją za rękę. Odwróciła się w moją stronę. Była zdenerwowana, a po jej policzkach spływały łzy. Zmarszczyłam brwi, próbując zrozumieć jej zachowanie.

- Co to miało być?! Oszalałaś do reszty?! - warknęłam i skrzyżowałam ręce na piersi. Czekałam na to co ma do powiedzenia. Evie próbowała się zebrać, żeby coś powiedzieć, ale otwierała jedynie usta, z których nie płynął żaden dźwięk. Westchnęła ciężko.

- Nie wiem co mnie na padło. Coś we mnie pękło, kiedy Mal powiedziała, że chce naprawić to co się stało. - odparła dopiero po chwili. Zmarszczyła brwi. - Dopiero teraz ma wyrzuty sumienia! To wszystko jej wina, a teraz udaje najbardziej pokrzywdzoną - po jej policzkach spłynęły łzy. Westchnęłam ciężko. Mi też się nie podobało, że Mal miała takie wahania, ale skoro doszła do wniosku, że pora wszystko naprawić to będę ją w tym wspierać. Ja też chcę, aby wszystko wróciło do normy.

- Rozumiem twoją złość, ale przecież chcesz, żeby było jak dawnej. Skoro sama zauważyła swój błąd, musimy jej pomóc. To nie jest tylko jej wina. To przez nas się stało, więc nie możemy na nią zwalać winy. Pamiętasz, że chciałaś tego po tym jak Chad złamał ci serce...

- Ale Doug tego nie zrobił, a teraz mnie nienawidzi. Widziałam to po nim. Nie ważne czy coś zrobimy, to wciąż będzie nasza wina.. - płakała. Podeszłam do niej i ją przytuliłam.

- Dlatego pora to zmienić. Kiedy zobaczą, że mamy szczere zamiary, na pewno nam wybaczą - posłałam jej blady uśmiech. Spojrzała na mnie.

- A jeśli nie? - zapytała, wycierając łzy i westchnęła.

- To wtedy będziemy się martwić. - wzięłam głęboki wdech. - A teraz chodź. Jak chcesz się pokazać Dougowi w tym stanie? Musi zobaczyć najpiękniejszą na świecie - pociągnęłam ją za rękę i udałyśmy się do jej zamku. Pomogłam jej zmyć cały rozmazany makijaż i razem zrobiłyśmy nowy. Córka Złej Królowej wyglądała nieziemsko. Dziewczyna zawsze była śliczna, nawet bez makijażu i nigdy nie potrafiłam zrozumieć dlaczego tak się maluje.

Wróciłyśmy do Jadłodajni Goblinów, ale nie zastaliśmy tam reszty. Zaniepokoiło mnie to. Gdzie oni się podziali? A jeśli postanowili wrócić na Wyspę bez nas? Przecież tak nie mogli. Spojrzałam na Evie, która była zmieszana tak samo jak ja. Musiałyśmy pomyśleć na spokojnie. Gdzie oni mogli się podziać?

- Może w Starych Lochach. Stamtąd ostatnio wyruszyliśmy - szepnęła do mnie Evie, odciągając na bok. Pokiwałam lekko głową. Mogła mieć rację. To okropne miejsce i raczej nikt tam się nie zaszywa. Udałyśmy się tam pospiesznie, najszybciej jak to było możliwe.

Miała rację. Byli tam razem z Mią. Mal zdziwiła się na nasz widok. Evie podbiegła do niej i ją przytuliła.

- Przepraszam, nie wiem co mnie na padło - wypaliła do swojej przyjaciółki.

- Nic się nie stało. Nie mam do ciebie żalu. Miałaś prawo być na mnie zła, za moje zmiany nastroju - zaśmiała się lekko. Spojrzała na córkę Złej Królowej - Myślałam, że nie chcesz lecieć. -uniosła lekko brew.

- Z tobą zawsze wariatko - Evie puściła jej oczko. Obie dziewczyny się zaśmiały. Córka Złej Królowej stanęła obok Mal, a ja stanęłam naprzeciwko nich. Córka Diaboliny posłała mi delikatny uśmiech.

- Zasady takie same jak wcześniej. Mamy równo godzinę, albo utkniemy tam na zawsze. - powiedziała bardzo poważnie. Pokiwaliśmy głowami na znak, że pamiętamy. Mal wzięła głęboki wdech i spojrzała na swoją kuzynkę. Mia była ewidentnie zdenerwowana, ale nie wiedziałam dlaczego. Miała grymas na twarzy, od kiedy Mal powiedziała o pocałunku z Gil'em. To dość dziwne. Wydaje mi się, że będę musiała z nią porozmawiać.

Mal wyciągnęła swoją Księgę Zaklęć. Otworzyła na stronie z zaklęciem.

Zahuczy wiatr, zadrżą nosy, otworzy się portal na Wyspę, dzięki mojej mocy.

Córka Diaboliny wypowiedziała zaklęcie. Przed nami powoli zaczął się otwierać portal. Wydobywała się z niego biała, gęsta mgła i było słychać przeraźliwe odgłosy. Śmiech i płacz, który zmroził mi krew w żyłach. Nagle portal zaczął się zamykać, co działo się zbyt szybko. Mal wskoczyła, a my zaraz na nią. Kiedy Jay przeskoczył, portal za nim się zamknął. Mal zmarszczyła brwi nie rozumiejąc co się dzieje. Dlaczego on tak szybko się zaczął zamykać?

Wylądowaliśmy obok dawnego domu Carlosa. Znów byliśmy na Wyspie Wygnanych, niegdyś znaną jako Wyspą Potępionych...

- No i co teraz? - zapytałam. Mal wyciągnęła małą fiolkę z fioletowym proszkiem. Rozejrzała się dookoła. Po chwili zwróciła się do Carlosa.

- Pamiętasz swój dany wynalazek, który przebił klosz? - zapytała cicho. Chłopak pokiwał lekko głową.

- Nie da się zapomnieć. - odparł zakłopotany. Córka Diaboliny uśmiechnęła się pod nosem.

- Myślisz, że cały czas tu jest?

Carols wzruszył ramionami i spojrzał na swój stray domek na drzewie.

- Myślę, że raczej tak. Moja matka nie zabrała żadnych moich wynalazków do Doliny.

Mal uśmiechnęła się lekko i ruszyła w stronę domku na drzewie. Poszliśmy za nią. Po drabince weszła na górę. Wsadziła głowę do środka i rozejrzała się.

- Nikogo nie ma. Wszystko jest na swoim miejscu. Nie wiem, kto tu teraz mieszka, ale mam nadzieję, że się nie pogniewa jak trochę pomyszkujemy. - powiedziała i weszła do środka, a nam kazała zrobić to samo...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro