Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Szatan

Nie mogłam potem zasnąć morderca, był przykuty do krzesła, czekaliśmy, aż się obudzi, by go przesłuchać w odpowiednim momencie. Pół godziny później porywacz się ocknął. Mefisto wtedy podszedł do niego bliżej i zapytał:

— Kto cię przysłał?

— Szatan — odparł.

Szatan? Jak to możliwe? Po co przysyłałby seryjnego mordercę na ziemię? Coś tu było nie tak.

— Po co cię tu przysłał? — zapytał Mefisto z pogardą.

— Przysłał mnie, by zabić kobietę demona — odparł z przerażeniem.

Kobietę demona czyżby chodziło o mnie?

Mefisto szybko zakrył mi oczy swoim krawatem, nie wiedziałam, o co mu chodziło. Próbowałam odwiązać krawat, ale był zawiązany mocno, wtedy powiedziałam, wiercąc się niemiłosiernie:

— Mefisto co to ma znaczyć?! Rozwiąż ten głupi krawat!

Chwilę później Mefisto rozwiązał krawat z moich oczu i powiedział:

— Najmocniej przepraszam, ale nie chciałem, byś to widziała.

Rozejrzałam się i zobaczyłam, że nie ma nawet najmniejszego śladu po mordercy.

Po południu

Ruszyliśmy z Mefistem na lotnisko, nie orientowałam się, gdzie lecimy. W połowie lotu w samolocie zapytałam Mefista:

— Gdzie lecimy tak w ogóle?

— Lecimy do Hveragerdi nad źródła i gorące rzeki — odpowiedział.

— Rozumiem — odparłam.

Pięćdziesiąt minut później byliśmy w Hveragerdi. Zatrzymaliśmy się we Frost & Fire Boutique Hotel.

Miejsce było przytulne i jakże piękne. Wszytko, było zdobione pięknymi ozdobami i lampionami. Za hotelem rozciągała się rzeczka i góry. Otworzyłam drzwi od balkonu w naszym pokoju i poszłam na rzekę. Woda w rzecze, była ciepła, zdjęłam buty i skarpetki, i zamoczyłam nogi. Pogoda była niezadowalająca, bo było okropne zachmurzenie i strasznie wiało. Mefisto przyszedł i podał mi ręcznik, mówiąc:

— Lara idziemy do Rezerwatu przyrody.

— Naprawdę?! — zapytałam.

Lubiłam chodzić do lasów, nad morza i jeziora, ale najbardziej lubiłam chodzić do rezerwatów. Natychmiast wstałam i wytarłam nogi. Ubrałam na siebie ciepły czarny płaszcz i wyszliśmy z hotelu. Do rezerwatu jechaliśmy prawie pół godziny. Szliśmy ścieżką zrobioną z drewnianych desek. W rezerwacie były wysokie piaszczyste góry, a także jezioro, które swoim kolorem przypominało niebo. Dobrze się bawiłam, przechadzając się wśród gór i wzgórz. Ocean z wzgórz był niesamowicie cudowny.

Po pięciu godzinach postanowiliśmy wracać, bo robiło się powoli ciemno. Kiedy wracaliśmy, usłyszałam, znienacka krzyki kobiety od razu zeszłam ze ścieżki i pobiegłam w stronę dobiegających krzyków. Weszłam na niską górę i zobaczyłam, że w dole jest kobieta, którą atakuje jakiś mężczyzna w masce i czarnych ubraniach dostrzegłam, że obok nich leży jakiś mężczyzna widać było, że nie może się ruszyć, ale chce pomóc kobiecie. Kobieta miała jasne blond włosy i jej ubrania były potargane. Zeszłam na dół, wyciągnęłam nóż ze swojego płaszcza i zaatakowałam go, nie wahałam się go zabić. Zdjęłam jego maskę i nie mogłam uwierzyć własnym oczom, był to ten sam morderca co wcześniej, dodatkowo trzymał w swojej ręce pistolet, ten sam co miała organizacja i ten przeklęty anioł. Obróciłam się, podeszłam do kobiety i zapytałam:

— Wszystko w porządku?

— Zaraz te brązowe włosy i błękitne oczy jak ocean, jesteś Lara Hernandez — odparła.

Ujrzałam, że mężczyzna próbuje wstać, podbiegłam do niego, przykucnęłam i rzekłam:

— Wszystko dobrze?

Wtedy zobaczyłam, że to Alexander. Co on tutaj robi i kim jest ta kobieta i dlaczego mnie zna?

— Alexander!? Co ty tutaj robisz? — zapytałam zaskoczona.

— Lara czemu tutaj jesteś, przez chwilę cię nie poznałem? — zapytał.

O co mu chodziło, z tym że mnie nie poznał? Czyżbym się aż tak zmieniła?

Spostrzegłam, że Mefisto stoi tuż nade mną.

Gwałtownie się podniosłam i zapytałam Mefista:

— Dziwne co zrobiłeś z tym mordercą wtedy?

— Zabiłem go — odpowiedział.

Akurat zabił, co robił tutaj w takim razie morderca, którego wczoraj niby zabił. Nawet jeśli czego jeszcze żyje i czemu chciał zabić tę kobietę i skąd miał tę broń?

— Zabiłeś? Jakoś trudno mi w to uwierzyć w takim razie czego on jeszcze żyje? — dopytałam.

— Już nie żyje, bo go zabiłaś. Prawdopodobnie ktoś znów przywrócił go do żywych, tym razem wiemy przynajmniej, że nie szukają cię Lara, tylko ich — odparł.

Znów przywrócił, ile razy można kogoś przywrócić do życia? Mefisto spojrzał się na Alexandra i zapytał:

— Kim ona jest i czemu ojciec chce tak bardzo jej śmierci?

— To jest Kelly, jest moją narzeczoną i przyszłą matką naszego dziecka.

Jak to w ogóle możliwe? Posunęli się tak daleko!?

— Co!? — zapytałam zaskoczona.

— Tu nie jest bezpiecznie, chodźmy do hotelu, zabierz swoją narzeczoną — stwierdził Mefisto.

Raptem Mefisto wziął mnie na ręce i powiedział:

— Ruszajmy.

Po kilkunastu sekundach byliśmy przy hotelu od strony balkonu, Mefisto otworzył drzwi od balkonu i wszedł, nadal byłam na jego rękach, chciałam, żeby mnie puścił, dlatego zaczęłam się wiercić i powiedziałam:

— Puść mnie już!

Odstawił mnie na ziemię. Z nagła narzeczona Alexandra, Kelly zaczęła się śmiać, obróciłam się w jej stronę i zapytałam:

— Co jest?

— Przypominacie mi początki naszej miłości — rzekła Kelly, nadal się śmiejąc.

Moje policzki zrobiły się czerwone.

Po kąpieli wymknęłam się na balkon, by podziwiać zorzę polarną i gwiazdy. Poszłam się przejść wokół hotelu, który był bardzo dobrze oświetlony. Maszerowałam sobie, kiedy ktoś zaczął mnie wołać była to Kelly. Nie zdążyłam z nią porozmawiać. Tylko dlaczego za mną poszła? Zatrzymałam się, a ona podbiegła do mnie zadyszana i rzekła:

— W końcu cię dogoniłam, szybka jesteś.

— Po co za mną poszłaś? — zapytałam.

— Chciałam z tobą porozmawiać — rzekła Kelly.

Ze mną porozmawiać? W jakiej sprawie? Czy ona chce się ze mną zaprzyjaźnić?

Usiadłam na ławce obok i patrzyłam w niebo.

Po chwili Kelly usiadła obok mnie i zapytała:

— Co takiego jest w tych gwiazdach i zorzy, że nie możesz oderwać od niej wzroku?

— To mnie uszczęśliwia — stwierdziłam.

Chwilę siedzieliśmy, patrząc w gwieździste niebo i zorzę.

— Co zrobiłaś, by rozkochać w sobie Alexandra? — zapytałam.

Co ja w ogóle sobie myślę, pytając ją o to?! Czy naprawdę mi zależy na tym, by Mefisto wiedział, że go kocham? Co się ze mną dzieje?

— Co zrobiłam? A co chcesz rozkochać w sobie Mefista? — zadała pytanie.

— Nie. Zapomnij o tym.-rzekłam, później wstałam i udałam się do pokoju. Co ja w ogóle sobie myślałam, pytając ją o to? Idiotka ze mnie.

Znienacka ktoś podbiegł do nas, chciał, zaatakował Kelly, zdążyłam wyjąć nóż i drasnąć lekko nieznajomego. Zobaczyłam, że był to James. Kelly zaczęła krzyczeć ze strachu. Był silny i wytrzymały ledwo zadawałam mu obrażenia.

Nie byłam w stanie, po pięciu minutach już w stanie walczyć James był silniejszy, niż się spodziewałam. Najwidoczniej nie chciał mnie zabić, bo by od razu leżała na ziemi więc pewnie zależało mu na Kelly. Zabawiał się mną drań. Liczyłam tylko na to, że Mefisto przyjdzie w odpowiednim momencie. Na krótki czas straciłam czujność, a James zdążył mnie drasnąć w nogę. Moje noga dość mocno krwawiło. Nie bolało mnie to bardzo. Wówczas James rzucił mnie na ziemię i szedł w stronę Kelly. Próbowałam wstać i zatrzymać Jamesa, ale on był szybszy i chciał ją zabić, kiedy nagle pojawił się Alexander i zdążył obronić Kelly. W tamtym czasie pojawił się obok mnie Mefisto, pomógł mi wstać i zapytał:

— Co się tutaj stało?

— James nas zaatakował — odparłam.

Mefisto spojrzał na moją zakrwawioną nogę i rzekł:

— Lara twoja noga krwawi.

— Nic mi nie będzie gorzej z nią — odparłam.

Zawsze się o mnie martwi niech martwi się też o siebie.

James później zniknął. Wróciliśmy do pokoju. Mefisto opatrzył moją nogę. Wówczas położyłam się spać, byłam zmęczona. Gwałtownie Mefisto usiadł na moje łóżko, obróciłam się w jego stronę, mówiąc, ocierając oczy:

— Co takiego?

— Masz strasznie obtarte stopy. Może ci je rozmasuje? — zapytał.

— Nie ma takiej potrzeby. Idę spać dobranoc — odpowiedziałam, potem obróciłam się na drugi bok. Wtedy Mefisto odkrył moje stopy i zaczął masować.

— Puszczaj mnie! — rzekłam.

Musi robić to tak mocno. Nienawidzę tego.

Następnego dnia okazało się, że Alexander w nocy wytłumaczył wszystko Mefistowi. Mefisto powiedział mi wszystko, że Samiel chce nie dopuścić do narodzin ich dziecka. Nie jest to wprawdzie niezgodne, ale najwidoczniej Samiel miał jakiś powód. Alexander poznał Kelly tuż, po tym, jak wyjechaliśmy z San Francisco. Po południu razem z Mefistem pojechaliśmy w góry. Szliśmy na basen. Do opuszczonego basenu szliśmy wzdłuż rzeki. Droga nie była oznakowana ze względu na to, że basen był opuszczony. Pogoda dziś nie była zadowalająca. Droga była piękna, otaczał nas górzysty teren i obok płynęła rzeka.

Piętnaście minut później byliśmy na basenie. Nikogo o tej porze nie była. Dochodziła godzina szósta rano. Zdjęłam ubrania, pod którymi miałam strój kąpielowy. Woda była ciepła, ale nie była zbytnio czysta, to mi nie przeszkadzało. Wskoczyłam do wody, było dosyć głęboko. Na dnie poczułam glony.

Mefisto po chwili wszedł do wody. Niebawem Mefisto odparł:

— Dziś o północy mamy lot do Grecji lecimy tam z Alexandrem i Kelly.

— Po co tam lecimy? — zadałam pytanie.

— Alexander chciał, bym ich bronił przed Samielem. Tutaj nie jest bezpiecznie — rzekł.

— Sam nie może się bronić? — dopytałam.

— Nie jest to takie proste, iż jest osłabiony — odpowiedział.

Jak to osłabiony? Czyżby został postrzelony przez tę dziwną broń? Czy demony mogą być w ogóle osłabione?

— Osłabiony? — dopytałam.

— Został postrzelony pięciokrotnie tą bronią — odparł.

Aż pięciokrotnie! Jednak się nie myliłam.

— To, dlaczego zostawiliśmy ich teraz samych? — zapytałam.

— Powiedzieli, że dojdą do nas — rzekł.

— Aha — odrzekłam.

Kiedy wychodziliśmy z hotelu Alexander i Kelly gdzieś wychodzili, może poszli jeszcze coś załatwić?

Chwilę później zaczęło robić mi się zimno, wyszłam z basenu. Znienacka Mefisto narzucił na mnie ręcznik i rzekł:

— Przeziębisz się, szybko się przebierz.

— Chyba wiem, nie musisz mi cały czas powtarzać w kółko — odpowiedziałam, wycierając głowę ręcznikiem.

A on cały czas się o mnie martwi i troszczy.

Przebrałam się w suche ubrania. Później przyszli do nas Alexander i Kelly. Weszli do basenu widać, że razem dobrze się bawili. Chwilę tam pobyliśmy i wróciliśmy do hotelu, bo się rozpadało. Lekko zmokłam. Od razu poszłam się przebrać w coś ciepłego i suchego. Kiedy się przebrałam, Mefisto zrobił ciepłe kakao, okrył mnie kocem i ucałował mnie w czoło. Zaczerwieniłam się lekko, a Mefisto zapytał:

— Wszystko w porządku Lara?

— Tak — odparłam cicho wpatrzona w jego oczy.

Jego oczy były takie nieskazitelnie czerwone jak kwiat róży. Czemu akurat teraz ta uważam?

Przez cały dzień, jak i w nocy padało. O godzinie 22.00 pojechaliśmy na lotnisko. W samolocie od razu poszłam spać. Lot miał trwać 9 godzin.

Obudziłam się, zobaczyłam, że jesteśmy w innym samolocie, obok mnie siedział Mefisto a od lewej strony Alexander i Kelly. Wzięłam głowę z ramienia Mefista i zapytałam:

— Czemu jesteśmy w innym samolocie?

— Mieliśmy, przesiądę.

— Rozumiem.

Wzięłam głowę na jego ramię po raz kolejny, a on dotknął delikatnie moich włosów.

Znienacka usłyszałam głos, który mówił:

— Lara obudź się.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jestem nadal w tym samym samolocie i że lądujemy. Otarłam oczy, pytając:

— Gdzie jesteśmy?

— Wylądowaliśmy w Szwajcarii — odpowiedział.

Wyszliśmy z samolotu i poszliśmy na lotnisko. Po odbytej odprawie. Lecieliśmy do Aten 2 godziny i 35 minut. Ateny były fantastyczne, dużo starożytnych budynków było i to widać było z samego wyjścia z lotniska.

Pojechaliśmy taksówką do mieszkania, które wynajęliśmy. Mefisto rozpakowywał nasze rzeczy, a ja poszłam się rozejrzeć po mieszkaniu. Byłam wyczerpana, usiadłam na kanapie i zasnęłam.

Ocknęłam się i zobaczyłam, że Mefisto stoi nade mną.

— Co jest? — zapytałam.

Mefisto wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka w innym pokoju. Położył mnie do łóżka, przyłożył rękę do czoła i odparł:

— Jesteś cała rozpalona.

Jego dłoń była taka zimna.

Ocknęłam się, kiedy na wewnątrz górowało słońce. Podniosłam się lekko, okropnie bolała mnie głowa. Na czole miałam chustką zmoczoną w wodzie. Nawet nie próbowałam wstawać, bo wiedziałam, że zaraz zajęci mi się w głowie. Położyłam się i patrzyłam przez okno na piękne zabytki. Mieszkanie znajdowało się w samym centrum Aten.

Nagle poczułam się dziwnie, tak jakby film mi się urywał. Po chwili ujrzałam siebie, wtedy kiedy po raz pierwszy podpisałam kontrakt z Mefistem. Zobaczyłam, że byłam z Mefistem w lesie, wszyscy ludzie dobrze się bawili, pili i tańcowali, prawdopodobnie świętowali wygraną bitwę. Ja z Mefistem poszliśmy w głąb lasu sami na jakieś wzgórze. Widać było, że dobrze się bawiłam, spędzając z nim czas. Kiedy byliśmy na wzgórzu, chwilę popatrzyłam się na księżycowe niebo, obróciłam się do Mefista i rzekłam:

— Demonie.

Podeszłam do niego i pocałowałam go. Co ja wtedy sobie myślałam?! Wiem jedno, byłam w tamtym czasie o wiele odważniejsza niż teraz. Następnie odparłam, przytulając go:

— Kocham cię demonie. Przysięgnij, że nigdy mnie nie odpuścisz.

Otworzyłam oczy, moje serce biło jak szalone, nagle spostrzegłam, że obok mnie jest Mefisto, jego wzrok spoglądał na mnie, szybko wstałam. Próbowałam się przez chwilę uspokoić.

Niedługo Mefisto zapytał, chwycił mnie za rękę:

— Wszystko dobrze? Krzyczałaś przez sen.

— Tak — odpowiedziałam.

Popatrzyłam na niego przez chwilę.

— Coś nie tak? — powiedział.

— Nie wszystko dobrze — odparłam.

Kilka godzin później

Razem z Mefistem wybraliśmy się z Alexandrem i Kelly na miasto. Szliśmy przez najsłynniejszą ulicę w Atenach, ulicę Emou. Widoki były piękne. Byliśmy między innymi w Partenon.

Widziałam, że Kelly jest bardzo szczęśliwa, że tu przyjechaliśmy. Chwilę zdążyłam z nią porozmawiać przed wyjściem na miasto. Chodziliśmy po różnych sklepach, ale moją uwagę przykuł sklep z odzieżą stylizowaną tą ze starożytnej Grecji. Kelly wybrała sobie kilka sukienek. Znienacka Mefisto podszedł do mnie z białą sukienką ze złotymi zdobieniami i zapytał z lekkim uśmiechem:

— Może przymierzysz tę sukienkę?

— Mogę — odparłam, lekko obracając głowę w bok i idąc do przebieralni.

Po przebraniu wyszłam z przebieralni a Mefisto, powiedział:

— Bierzemy ją.

Podszedł do mnie i odparł:

— Możesz się nie przebierać, idziemy jeszcze w bardzo wyjątkowe miejsce.

— Dobrze — powiedziałam trochę nieśmiało.

Mefisto zapłacił za sukienkę, która nie należała do najtańszych. Następnie poszliśmy obok Teatru Tańca Dory Stratou, przed tym byliśmy w sklepie z biżuterią i dodatkami, Mefisto wybrał i kupił dla mnie złoty wianek. Tam uczyliśmy się razem z instruktorem greckich tańców. Instruktor był strasznie wymagający, dużo razy dostało mi się jego kijkiem, za bycie lekko zgarbioną. Czułam się, jakbym tańczyła balet, a nie zwykły taniec. Mimo to było wspaniale. Kupiliśmy jedzenie na piknik. Po czym udaliśmy się na Wzgórze Filopappou.

Było tam cudnie. Rozłożyliśmy się z kocem i patrzyliśmy na piękny zachód słońca, na skale w tym czasie Alexander z Kelly gdzieś poszli. Po zachodzie słońca zebraliśmy wszystkie nasze rzeczy i udaliśmy się w stronę naszego mieszkania bez Alexandra i Kelly, którzy jeszcze nie wrócili. Pewnie poszli już do mieszkania. Zaraz czy to była randka?! Nie niemożliwe. Myślę o głupich rzeczach. Kiedy szliśmy ciemną ulicą, nagle usłyszałam strzał, nie wiedziałam, skąd dochodził hałas, ponieważ Mefisto zasłonił mi oczy swoją ręką. Złapałam rękę Mefista, która zakrywała mój wzrok i rzekłam:

— Co się dzieje Mefisto?

— Lepiej, żebyś tego nie widziała — odpowiedział.

— Ale czego? — zapytałam.

Wtedy wziął mnie na swoje ręce i skoczył do góry. Całe miasto było w nocy jeszcze piękniejsze niż w dzień.

Po chwili byliśmy już przed drzwiami od mieszkania. Weszliśmy, zdjęłam buty i poszłam w stronę pokoju. Rzuciłam się na łóżko, byłam tym wszystkim zmęczona.

Następnego dnia poszliśmy po południu znów na miasto, by wybrać suknię ślubną dla Kelly. Kelly i Alexander biorą ślub. Weszliśmy same bez Mefista i Alexandra do salonu sukien ślubnych, by wybrać sukienkę. Kelly wybrała sukienkę, która przykuła jej uwagę, weszła do przebieralni. Sukienka była cała w śnieżnobiałych kolorach z koronkami. Wyglądała w niej przepięknie. Zupełnie jakby suknia była do niej idealnie dopasowana. Nagle Kelly powiedziała:

— I jak?

— Pięknie — odpowiedziałam.

— Myślisz, że będzie w guście Alexandra — zapytała nieśmiało.

— No pewnie, że tak nieważne, jaką byś założyła, będziesz wyglądała dla niego olśniewająco — odpowiedziałam z uśmiechem, podchodząc do niej.

Kelly przymierzyła jeszcze kilka sukien. Pomogłam jej wybrać sukienkę, ostatecznie wybrała pierwszą suknię. Kelly zapłaciła za sukienkę kartą i wyszliśmy ze sklepu. Mefisto i Alexander czekali już na nas przed salonem obok samochodu. Stali tam całą godzinę czy jak? Spojrzałam na samochód, czyżby to był Hyundai i30 Fastback N. Najwidoczniej w tym czasie kiedy byliśmy w salonie przymierzać suknie, zdążyli wypożyczyć samochód.

Wsieliśmy do samochodu. Mefisto prowadził auto, a ja siedziałam na przednim siedzeniu. Pojechaliśmy do jakiejś ciemnej ulicy, na której wszystko nie było wcale takie kolorowe jak wcześniej tak jakbyśmy byli w innym zupełnie miejscu. Nagle Mefisto się zatrzymał obok jakiegoś sklepu, a ja zapytałam, patrząc na sklep:

— Mefisto gdzie jesteśmy i po co tu jesteśmy?

— Przyjechaliśmy po broń — odparł, gasząc silnik od samochodu.

Wysiedliśmy z samochodu, następnie Mefisto otworzył drzwi i przepuścił mnie pierwszą do środka. Kelly i Alexander poszli z nami. Wewnątrz sklep wyglądał na zwykły sklep z pamiątkami. Dostrzegłam w kasie mężczyznę w ciemnym kapturze. Mefisto podszedł do kasy i powiedział do nieznajomego mężczyzny:

— Masz jeszcze tutaj broń palną Anatol.

Anatol? Zaraz czy oni się znają?

— A więc przyszedłeś do mnie w końcu — odparł strasznym cichym głosem.

Jego głos był straszny.

— W dodatku przyszedłeś z nią — odrzekł, spoglądając zimnym wzrokiem na mnie.

Po chwili wstał i zaprowadził nas na dół do jakiegoś pomieszczenia, w którym był drugi sklep, w którym były bronie głównie palne. Znienacka mężczyzna wyciągnął Pistolet Glock 17 9 mm x 19. Zaraz skąd znam nazwę broni? Podszedł do mnie i dał i ją do ręki i pokazując miejsce, gdzie mieściło się koło do którego można było strzelać. Broń nie byłą ciężka a magazynek był niezaładowany. Załadowałam magazynek i strzeliłam kilka razy celnie i sam środek tarczy.Nie miałam pojęcia, skąd umiem takie rzeczy, nagle przypomniało mi się, że strzelałam z wiele cięższego pistoletu. Gwałtownie mój obraz zaczął zanikać, a ja widziałam siebie i Mefistoa, który próbuje mnie nauczyć strzelać z broni. Z początku mi to nie wychodziło, ale z kilkoma razy w końcu wychodziło. Znienacka usłyszałam głos, który mnie wołał, od razu się ocknęłam, zobaczyłam, że stoję z bronią w ręku, a obok mnie jest Mefisto, skierowałam wzrok na niego, a on zapytał, łapiąc mnie lekko za ramię:

— Wszystko dobrze Lara?

— Tak — odpowiedziałam, odrzucając rękę z jego ramienia.

Dziwnie się poczułam, kiedy Mefisto mnie dotknął. Było to dziwne uczucie. Wypróbowałam jeszcze kilka broni i ostatecznie wybrałam Glock 19 Gen4, Rewolwer S&W 637 i Pistolet Glock 17 9 mm x 19.

W następnej kolejności pojechaliśmy do portu i wjechaliśmy na prom na wyspę Egina.

Promem na wyspę dwie godziny. Na wyspie jutro miał się odbyć ślub Kelly i Alexandra. Zatrzymaliśmy się w The Beachhouse Apartments. Miejsce było fantastyczne, tuż obok apartamentu znajdowało się morze.

Wieczorem po kąpieli postanowiłam usiąść obok okna i poczytać książę. Po pewnym czasie ułożyłam się do snu, nie mogłam zasnąć, moje myśli zaprzątały różne dziwne myśli. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Poszłam do małego salonu, w którym świeciło się jedno maleńkie światło z lampki nocnej, na kanapie siedział Mefisto, czytał jakąś książkę. Miał na sobie białą koszulę, która była lekko rozpięta i czarne spodnie. Po chwili mnie zauważył i zapytał:

— Czegoś potrzebujesz Lara?

— W zasadzie niczego nie potrzebuje — odparłam.

Podeszłam bliżej i usiadłam obok niego. Podparłam swoją głowę o jego ramię, pytając:

— Co takiego czytasz?

— Nie powinnaś już spać? — zapytał, zamykając książkę i patrząc na mnie.

— Nie mogę zasnąć — rzekłam, przyglądając się mu.

— Rany — westchnął.

Otworzył książkę na stronie, na której skończył i zaczął czytać. Powoli zasypiałam, patrząc na tekst w książce.

Ocknęłam się na kanapie na kolanach Mefistoa. Na zegarze była szósta nad ranem. Mefisto po chwili rzekł:

— Przepraszam, że nie przeniosłem cię do łóżka.

— Nic nie szkodzi — odparłam, po czym wstałam.

Wyspałam się, mimo to spałam pięć godzin. Przeciągnęłam się.

Przez cały tydzień trwały przygotowania do ślubu. Razem z Kelly głównie przygotowywaliśmy salę weselną a Mefisto i Alexander zajmowali się resztą. Sala była udekorowana różnorodnymi kwiatami i złotymi ozdobami. Krzesła i stoliki były całe białe. Sala była bardzo blisko morza. Każdy dzień był męczący i czasochłonny każdego dnia mieliśmy coś do zrobienia, a to dekoracja sali, a to rozmieszczenie gości i tym podobne. Wracałam zmęczona z każdego dnia, od razu szłam spać.

W sobotę nastał dzień ślubu. Przygotowania rano nadal trwały. Ślub się odbyć o 15.00. Włożyłam swoją sukienkę na ten dzień. Moja sukienka była to długa ciemno-różowa sukienka z wąskimi ramiączkami do tego buty ze srebrnym zdobieniem. Nie miałam jeszcze zrobionej fryzury. Bardziej skupiłam się na wyglądzie Kelly, pomogłam jej ze wszystkim. Później zajęłam się sobą, załadowałam magazynki w pistoletach i schowałam je pod sukienkę na mojej nodze. Schowałam jeszcze nóż. Następnie lekko się umalowałam. Długo myślałam nad tym, co zrobić ze swoimi włosami. Myślałam nad tym, by zostawić je rozpuszczone, ale chciałam postawić na coś nowego. Nagle przyszedł Mefisto i powiedział, biorąc kosmyk moich włosów:

— Może ja w czymś pomogę? Postawiłbym na luźnego warkocza z boku zdobionego srebrnym fascynatorem.

— Od kiedy Mefisto to znasz się na fryzurach? — zapytałam, obracając się w jego stronę. Zobaczyłam, że jest ubrany w czarną marynarkę. Mimo że nosił marynarki praktycznie na co dzień, w tej wyglądał wyjątkowo zjawiskowo.

Mefisto wziął do ręki szczotkę do włosów i zaczął czesać moje włosy. Po tym zaczął pleść z boku warkocza. Po paru sekundach Mefisto zrobił warkocza i przypiął fascynator, mówiąc:

— Gotowe.

— Szybko to zrobiłeś — odparłam, przyglądając się w lustro. Na dodatek zrobił to bardzo perfekcyjnie.

Późnym popołudniem ruszyliśmy do miejsca, gdzie miało się odbyć ślub. Razem z Mefistoem pojechaliśmy innym samochodem na miejsce. Było to niesamowicie piękna altanka zdobiona zielonymi kwiatami, która ulokowana była nad morzem. Strasznie było tłoczno, dość dużo ludzi przyszło na ślub. Mefisto złapał mnie za ręki i rzekł:

— Lepiej, żebyś się trzymała na razie blisko mnie.

— Dobrze — odparłam.

Dziwnie się znowu poczułam, nie wiem, czy widać było u mnie rumieńce, czy nie. Poszliśmy bliżej altanki. W altance stał już Alexander. Był ubrany w czarny garnitur. Widać było, że się stresował, o ile demony w ogóle się stresują czymkolwiek. Mefisto poszedł do Alexandra. Postanowiłam pójść do Kelly, sprawdzić jak się trzyma tuż przed ślubem. Było dość tłoczno, prawie nikogo nie znałam z tłumu. Jakoś cudem udało mi się przecisnąć na drugi koniec. Weszłam do sali, w której miało być wesele. Było dosyć blisko altanki. Stała tam Kelly w białej sukni weselnej. Cała była zestresowana, sama też zaczęłam się przez nich stresować. Kelly mnie zobaczyła i rzekła, poprawiając włosy:

— Jak wyglądam.

— Pięknie — stwierdziłam.

— Stresuję się trochę — powiedziała.

— Spokojnie wszystko będzie dobrze — odparłam.

Starałam się robić wszystko, by Kelly się nie stresowała zbytnio, chociaż sama miałam lekko stres, nie miałam pojęcia, czym to było spowodowane. Wróciłam do Mefistoa okrężną drogą, bo inaczej nie dało się przejść. Mefisto spojrzał na mnie i powiedział:

— Rozczochrałaś się.

Wtedy poprawił mi włosy, wyciągając ze swojej marynarki kilka wsuwek. Co on jeszcze tam trzyma?

Po paru minutach się zaczęło. Kelly podeszła do altanki a Alexander podwinął jej welon. Od razu urzędnik przeszedł do sedna, mówiąc:

— Zebraliśmy się tutaj by połączyć węzłem małżeńskim Kelly Adams i Alexandra Hengel.

Później nastał czas na przysięgę małżeńską.

— Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z Kelly i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe.

— Świadoma praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z Alexandrem i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe.

Kelly i Alexander założyli obrączki, po czym urzędnik rzekł:

— Teraz możecie się pocałować.

Niespodziewanie usłyszałam strzał, a raczej huk. Szybko zorientowałam się, że to ta sama broń jak wtedy zobaczyłam laser, który kierował się na Alexandra i Kelly. Od razu bezzwłocznie ruszyłam na altanę i popchnęłam ich w bok, szybko podwinęłam sukienkę i wyciągnęłam dwa pistolety i zaczęłam strzelać w miejsce, skąd dobiegało światło lasera. Nagle zobaczyłam jak coś się albo ktoś się do mnie zbliżał. Zaczęłam szybko strzelać. Nagle broń wypadła mi z ręki tak jakby ktoś mi ją odrzucił. Ujrzałam przed sobą lokaja Romana. Szybko wyciągnęłam nóż i zaczęłam go atakować, ale on był szybki. Chwycił mnie szybko za nadgarstek, próbowałam go zaatakować nożem, ale on złapał moją drugą ręką i ścisnął. Gwałtownie upuściłam nóż. Starałam się uwolnić z jego rąk. Znienacka walnął mnie w brzuch, upadłam na podłoże z bólu. Czułam, jak powoli mdleje i ktoś mnie podnosi. Lekko otworzyłam oczy i spostrzegłam Mefistoa. Leżałam na niego ramionach, Mefisto biegł, po chwili rzekłam:

— Co się dzieje?

— Obawiam się, że to nie chodzi o Kelly a o ciebie Lara.

— Co takiego? Czemu chcą mnie? — zapytałam.

Nie miałam pojęcia, co się dzieje. Czemu chcą akurat mnie?

— Prawdopodobnie to z racji tego, że kocham cię Lara — odparł, patrząc na mnie z uśmiechem na twarzy.

Zarumieniłam się na te słowa, później Mefisto się zatrzymał i odstawił mnie na ziemię. Usiadłam na ławce obok. Mefisto nie wybiegł daleko, bo widać było salę weselną z miejsca oddaloną o kilometr od nas.

Nagle pojawił się lokaj Romana, trzymał w ręce pistolet taki sam jak miał anioł i ta dziwna organizacja, celował nią w Mefistoa. Znów zobaczyłam laser, od razu wstałam i odepchnęłam Mefistoa, a on złapał mnie i polecieliśmy na ziemię. Byłam nad nim, chwilę potem Mefisto był nade mną. Potem usłyszałam wystrzał z broni, spojrzałam na Mefistoa, następnie zapytałam:

— Skąd wiedziałeś gdzie poleci pocisk, nie widząc lasera?

— Poprzez twoje oczy — odparł Mefisto — Światło lasera odbija się w twoich oczach.

Patrzył się na mnie cały czas nielubię, kiedy ktoś się na mnie patrzy zwłaszcza on.

— Co takiego?! Chcesz mi powiedzieć, że przez cały czas patrzyłeś się w moje oczy? — odparłam, zakrywając swoją twarz ręką zawstydzona.

— Długo jeszcze zamierzacie ta leżeć na ziemi? — zapytał lokaj Romana.

Mefisto podniósł się, następnie podał mi swoją dłoń po czy wstałam i zapytałam:

— Tak w ogóle kim on tak naprawdę jest?

— Lewiatan — odpowiedział.

Zaraz czy czasem Lewiatan nie pojawia się w Biblii jako legendarny potwór morski?

Niespodziewanie zza rogu wyszedł Ferid. Co on tutaj robił? Jeszcze jego tu brakowało? Podszedł do nas bliżej i rzekł:

— Dawno się nie widzieliśmy.

— Nie sądziłem, że wplączesz w tę sprawę Alexandra — odrzekł Mefisto.

Jak to wplączesz? Czyli ślub Kelly i Alexandra była tylko przykrywą?

— Zgadza się, inaczej bym was tu nie zbawił do siebie — odparł Ferid — A teraz oddaj pierścień.

Zaraz, po co miałby nas tu zwabiać i o jaki pierścień chodzi? Czyżby chodziło o nasz kontrakt?

— Niestety, ale nie mogę ci go oddać — odparł Mefisto.

— W takim razie zabiję ją — rzekł, kiedy nagle znalazłam się w objęciach Ferida, nie mogłam się wydostać z jego objęć.

Jedną ręką złapał mnie za szyję i zaczął dusić. Udało mi się złapać za pistolet i kilka razy postrzelić Ferida, ale on ani drgnął, jego rana goiła się szybciej niż u Mefistoa i innych. Mefisto chciał mnie uwolnić, ale Ferid zaczął ściskać mnie bardziej, mówiąc:

—Jeśli się zbliżysz, to ją zabiję.

Nie miał mnie czasem zabić już wcześniej? Chyba że nie chce, chce tylko sprowokować Mefistoa.

Po chwili przypomniałam sobie seryjnego mordercę, który powiedział, że został wysłany przez szatana, czyżby Ferid był tym szatanem? Nie zdziwiłabym się, gdyby był w końcu królem zaświatów czy coś. O ile dobrze pamiętam kiedyś na czytaniu pisma świętego na religii, był fragment, że szatana odstrasza krzyż woda święcona, a także modlitwa. Możliwe, że jakbym teraz zaczęła się modlić, to zadziałałoby na niego, ale co jeśli Mefisto też coś odczuje. Musiałam zaryzykować. Nie łatwo było mówić, kiedy ktoś właśnie cię dusił, zdołałam coś powiedzieć, zaczęłam od Ojcze Nasz. Mówiłam kolejne modlitwy, powtarzając niektóre wersy w modlitwach. Po kilku minutach poczułam jak ręka Ferida mnie powoli puszcza, a on odsuwa się kilka kroków ode mnie, nadal mówiłam różne modlitwy, które tylko mi przyszły na myśli nagle zaczął się trzymać za głowę i powiedział do mnie:

— Przestań! Ty ludzki podmiocie!!

Nie przestawałam dalej. Podeszłam do niego bliżej. Sama nie miałam pojęcia, skąd znałam prawie cały pacierz na pamięć, nigdy się nie modliłam, nie lubiłam się modlić. Czułam, jakby słowa same wpadały mi do głowy. Zupełnie jakby ktoś mi je po cichu mówił. Widziałam, że moje modlitwy sprawiają mu ostry ból głowy. Po odmówieniu Aniele Boży czułam, jakbym nie mam już kontroli nad moim ciałem, odparłam, powoli unosząc dłoń i unosząc dwa palce wskazujący i środkowy:

— Bóg, Ojciec światłości, który dzisiaj oświecił dusze przez zesłanie Ducha Pocieszyciela, niech wam udzieli swojego błogosławieństwa i napełni was darami Ducha Świętego. Niech ogień Ducha Świętego, który ukazał się nad uczniami, oczyści wasze serca od wszelkiego grzechu i przeniknie was swoim światłem. Duch Święty, który zjednoczył różne narody w wyznawaniu tej samej wiary, niech sprawi, abyście trwali w tej wierze i od nadziei przeszli do oglądania Boga w niebie. Am....

Nagle przerwał mi Mefisto, objął mnie ramionami i lekko odsunął nas od Ferida, mówiąc:

— Już spokojnie Lara.

Mój oddech był przyspieszony, czułam, jakby ktoś mnie obudził z niechcianego koszmaru, jakby ktoś powoli kontrolował moje ciało. Chwyciłam go za rękę, od razu uspokoiłam się w jego obecności.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro