Rozdział 3
Ten rozdział zawiera Lemon aka Gwałt. Osoby poniżej 16+ są proszeni pominąć ten rozdział z powodu iż grozi to z zniszczonym po części umysłu. Choć i tak wiem że go przeczytacie. Także dziękuję koledze z grupy na FB za podsunięcie pomysłu.
Od ostatnich wydarzeń minęło dwa miesiące, podczas których Rozalia się zastanawiała ja zareagować na to wszystko co w ostatnim czasie miało miejsce. W końcu podjęła decyzje, że powie Viktorowi o tym wszystkim. Przemierzyła korytarze posiadłości, które są skąpane w mroku z tego powodu, iż była noc. Stanęła przed drzwiami do i zapukała, a gdy usłyszała "Wejść" to też tak uczyniła. Blade siedział za biurkiem i wypełniał dokumenty, ale to co zobaczyła do nią wręcz zaskoczyło, bowiem książę był ubrany w ciemnoszare kimono a na jego twarzy było widać, iż jest skupiony na wypełnianiu dokumentów.
- Coś się stało?- zadał pytanie nie odrywając wzroku od kartek
- Chciałam bym porozmawiać- tu się zawahała, ale gdy przypomniała sobie to wszystko co spotkało blondynkę, czarnooka spoważniała- chciał porozmawiać o Margaret-San.
To zdanie sprawiło, że złotooki oderwał wzrok od dokumentów i spojrzał na czerwono włosom. Pierwszy raz widział by czarnooka była tak śmiertelnie poważna i to sprawiło, iż nie wiedział o co chodzi.
- Liliana moim zdaniem za dużo sobie przez te dwa miesiące- jej ton głosu też był poważny.
- Co masz przez to na myśli- Blade dociekał się szczegółów całej sytuacji jak miała miejsce pod dachem jego własnego domu.
- Zaczęła się wywyższać, obrażać, wyśmiewać, drwić i wiele innych rzeczy, które były skierowane z ust Liliany pod adres Margaret-San.
- CO?!- wrzasnął wstając na równe- JAK TO!
- To jeszcze nie koniec- Rozalia wzięła głęboki wdech po czym kontynuowała- Lilian także nią dręczy a nawet pewnego razu tak uderzyła Margaret-San w twarz, że rozcięła jej policzek do krwi.
Viktorowi nagle oczy gwałtownie pociemniały w szale wściekłości i w prędkości światła opuścił gabinet i postanowiła udać się do dwóch osób. Tak więc najpierw udał się do Lilian by wyjaśnić jej zasady jakie panują w tym domu. Wparował do jej tymczasowego pokoju i stanął naprzeciwko niej.
- Masz mi natychmiast to wszystko wyjaśnić- ledwo co umiał opanować złość jaka w nim panowała.
- Ale o co ci chodzi? - to zdanie sprawiło, że resztki opanowania gdzieś uleciały.
- Jak śmiałaś uderzyć Margaret?! Kto dał ci takie prawo- był wściekły, ale złość z każdą sekundą narastała- mogłaś tu zamieszkać pod warunkiem, że nie będziesz sprawiać kłopotów, ale to postanowiłaś inaczej. Do puki nie zdecyduje jaką kara ci wyznaczyć to do tego czasu masz nie opuszczać tego pokoju- po czym skierował w stronę wyjścia z pokoju.
- Viktor- on posłał jej jedynie gniewne spojrzenie, które sprawiło, iż Lilian nic nie powiedziała a on wyszedł z pomieszczenia.
Zaczął kierować się do swojej sypialni, w której wiedział, że będzie też niebiesko oka. Wiedział, że to co zrobi może sprawić, że ona go od siebie późniejszym czasie otrąci, ale już nie może z tym czekać. Przed jego pokojem stał dwóch strażników którym dał znak by ani oni, ani nikt inny mu nie przeszkadzał na co oni jedynie skinęli głową i odeszli. Wparował do swojego pokoju po czym z hukiem zamknął drzwi i przekręcił klucz.
- Viktor, czy...- nie dokończyła, bo z całej siły przygwoździł dziewczynę do ściany.
uderzenie było tak silne, że zabolały nią plecy. Gdy spojrzała w jego oczy to zauważyła, iż pociemniały z wściekłości a zarazem pożądania. Wpił się bez oszczeżenia w jej usta. Pocałunki z agresywnych stawały się coraz bardziej brutalniejsze a kimono dziewczyny rozerwał w miejscu lewego ramienia. Następnie rzucił (najgorsze słowo jakie mogłam wstawić ~dop.autor) na łóżko i nad nią zawisł z rękoma po obu stronach twarzy niebieskookiej a w jej oczach było przerażenie i nie zrozumienie.
- Dlaczego?!- był nadal wściekły- dlaczego mi nie powiedziałaś o tym co ciebie spotyka z strony Liliany?!
Blondynka nic nie odpowiedziała tylko miała odwrócony wzrok co go jeszcze bardziej rozwścieczyło. Gwałtownie odwrócił jej twarz w jego stronę i agresywnie wpił się w jej usta. W tym samym czasie, gdy nią całował to jednym ruchem rozerwał jej kimono. Brutalnymi pocałunkami szedł na jej szyję i ramiona robiąc przy tym czerwone ślady.
- Pr..przestań, proszę- z jej oczu zaczęły łzy.
- Zamknij się! - warknął po czym na nowo wpił się w jej usta.
Jedną dłonią złapał jej nadgarstki w żelaznym ucisk a drugą drażnił jej kobiecość tym samym przygotowując nią do tego co nią czeka. Z ust niebieskookiej wydobywał się coraz głośniejsze jęki co doprowadzały chłopaka do dalszego działania. Ściągnął swoje ubranie i bez zbędnego cackania wszedł w nią po czym zaczął się w niej poruszać. Z każdą chwilą pchnięcia stawały się coraz szybsze i brutalniejsze co doprowadzało do tego, że niebieskooka nie potrafiła złapać tchu. W końcu oboje doszli w tym czasie, ale to nie był koniec bowiem to był dopiero początek całej tej "zabawy" która zakończyła się w środku nocy. Blondynka nie wie jak teraz będzie miała mu spojrzeć w oczy, o tym samym myślał złotooki. Było mu teraz wstyd, że skrzywdził osobę, na której mu zależało. Przez to myślenie oboje zasnęli, lecz zanim to się stało to chłopak przykrył siebie jak i swoją ukochaną kołdrą i nią przytulił do siebie po czym zasnął.
Kurwa. Nigdy. Więcej
Nigdy już sama bez czyjejś pomocy nie wstawię tu rozdziału związanego z Lemonem. Prawie matka mnie nakryła.
I jeszcze po jakiego chuja wstawiłam ten obrazek w mediach. On mnie tak przeraża że chyba będę mieć koszmary zwłaszcza że jest 02:38 w nocy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro