Epilog
◻️
Sprawa rozwodowa trwała, Gerard wspierał Franka w tym trudnym dla niego okresie.
Bo Frank cierpiał, ułożył sobie z tą kobietą życie, mieli trójkę dzieci. Miał prawo cierpieć i Gerard to rozumiał, chociaż był trochę zazdrosny. Ale tylko troszeczkę.
Mieszkali razem, wszystko zaczynało się układać, brakowało im siebie wzajemnie przez te pięć lat.
Leżeli teraz wtulając się w siebie, zakryci cieńkim kocem i palili papierosy.
—Jestem szczęśliwy. — Powiedział Frank. —Wtedy to też było szczęście, ale teraz... Kocham cię.
—Miło mi to słyszeć. — Gerard odłożył popielniczkę i usiadł okrakiem na biodrach bruneta. —Też cię kocham.
Pocałował go krótko w usta.
◻️
***
Słaby epilog, ale nie mam na nic więcej siły. Wiec dotarliśmy do końca książki i mogę zająć się moimi innymi projektami XD
[słów: 122]
13.02.2020
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro