Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

Droga minęła nam szybko i bez większych przeszkód. Aktualnie czekaliśmy, aż Andy pod nas podjedzie i będziemy jechać do niego. On wie o nas i nie ma z tym problemu, dostaniemy razem pokój, a jako iż nie ma go większość czasu w domu, to będziemy mogli to wykorzystać.

Siedzieliśmy trzymając się z Frankiem za ręce i rozmawialiśmy o jakiś błahostkach. Bałem się bardzo tego, co będzie, ale nie chciałem dać pokazać tego po sobie, chce dać Frankowi w miarę normalne życie, aby nie żałował tego, że uciekł z taką porażką jak ja.

Gdy wreszcie zobaczyłem przyjaciela idącego w naszą stronę, to wstaliśmy i poszliśmy do niego. Przywitaliśmy się i odprowadziliśmy Franka do auta, abyśmy my mogli pogadać na spokojnie.

--Frank ma nic nie wiedzieć. --Powiedziałem.

--Spoko, spoko. Już jutro będziesz miał pierwszą paczke, w domu ci wszystko wytłumacze, okej?

--Okej.

***

Następnego dnia, gdy Frank jeszcze spał, to się przebrałem i poszedłem do Andy'ego, który mi wytłumaczył gdzie mam to zawieźć, ile kasy z tego będzie i jaki procent będzie mój. Niby nic trudnego, ale strasznie się stresowałem. Brunet powiedział, że to normalne, zawsze jest stres, ale jeśli wszystko zrobię dobrze i nie zwrócę na siebie uwagi, to nic mi nie grozi. Klientów ma stałych, więc nikt mnie nie okradnie, nie pobije i tym podobne. Czyli teoretycznie jestem bezpieczny.

Ubrałem glany i kurtkę i chowając paczuszkę we wewnętrznej kieszeni wyszedłem z domu. Nie miałem daleko, więc poszedłem spacerem, a miałem jeszcze jakieś piętnaście minut, nie musiałem się spieszyć.
Wyjąłem z kieszeni papierosa i go odpaliłem, byłem pierwszy w umówionym miejscu więc oparłem się o ścianę i rozkoszowałem używką. Po chwili przyszedł chłopak, glany, rurki, skórzana kurtka z naszywkami i blond włosy postawione na żel. Na nosie miał okulary, a między wargami papierosa. Był chyba niższy ode mnie.

--Gerard, tak? --Podszedł do mnie, miał bardzo niski głos.

--Tak. --Odpowiedziałem trochę drżącym głosem.

--To twoja pierwsza dostawa? Nie stresuj się tak, nikt nas nie przyłapie. --Zaśmiał się i wyjął z kieszeni plik banknotów.--Odliczone dwieście dolarów. --Podał pieniądze, a ja przekazałem mu paczkę.

--Dzięki.

--To ja dziękuję, mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. --Odwrócił się i poszedł.

Wyjąłem kolejnego papierosa i go odpaliłem, po czym ruszyłem w drogę powrotną.

***

Po powrocie i otrzymaniu od Andy'ego pieniędzy, wróciłem do sypialni, w której Frank dalej spał i położyłem się obok niego. Chłopak wtulił się we mnie i zaczął wiercić, po czym po chwili odezwał  się:

--Śmierdzisz.

--Też cię kocham. --Zaśmiałem się.

--Mówię serio, jebiesz fajami. --Podniósł się do pozycji siedzącej i odsunął się ode mnie.

--Nie przesadzaj. --Zbliżyłem się do niego, chcąc go pocałować, ale ten się odsunął.

--Nie pocałuje cię, dopóki się nie umyjesz.

--To chodź ze mną. --Uśmiechnąłem się zawadzko, a ten spłonął rumieńcem. --No dawaj. --Wstałem i złapałem go za rękę, a ten poszedł ze mną.


***
(˵ ͡° ͜ʖ ͡°˵)

Za dwa dni we wtorek 26.11 mam operacje 🙊

Cóż XD

[Słów:482]

24.11.2019

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro