Rozdział 20
Uraraka
Z niecierplowością czekałam na ostatni dzwonek. Shouto i Lida jakoś tego po sobie nie okazali. Z niedoczekania moje ołówki zaczeły latać w powietrzu. Jeszcze troszeczke...
(dzwonek)
Nareszcie!
-Lida, Shouto! Czekam na zewnątrz!-krzyknełam o szybko zbiegłam do szatni.
Zmieniłam buty i wybiegłam na podwórko. Musze poczekać na chłopaków.
Biegłam w miejscu po środku chodnika. Gdzie oni są?
Nagle zobaczyłam Shouto.
-Szybko! Gdzie Lida?-spytałam
-Będzie pomagał w szkole. Powiedział abyśmy szli sami.-opdowiedział
-Okej, to chodzmy. Szybko!-powiedziałam i zaczełam biec.
Po 15minutach byliśmy na właściwej ulicy. Wyciągnełam telefon, aby sprawdzić adres domu. Wziełam kilka głębokich wdechów i zaczełam się rozglądać.
-Shouto! To ten dom!-krzyknełam i pobiegłam do drzwi.
Czemu zaczełam się stresować? Zaraz wejde do domu Deku.
Zapukałam. Złapałam za klamkę i...
-Dzieci co wy tu robicie?-spytała kobieta za mną.
Odwruciłam się. Miała zielone włosy z lekko zaciekawioną twarzą.
Czekaj.. zielone włosy i ten podobny wytaz twarzy.
-Czy pani jest mamą Deku?-spytałam się
-Deku? Chodzi ci o Izuku? Tak, jestem.-odpowiedziała
Poczułam szczęście,ale i lekki stres.
-Możemy z ponią porozmawiać Midoriya to nasz przyjaciel-spytał się Shouto
-Przyjaciele Izuku? Dobrze, ale pierwszo wejdzmy do środka-powiedziała uśmiechnięta-Izuku mi o was opowiadał. Usiądzcie w salonie, a ja zrobie cherbatki-dodała
Usiadłam i zaczełam rozglądać się po pokoju. W salonie były drzwi do ogrodu. Normalny dom,ale jednak miał w sobie coś innego.
Dobra Uraraka opanuj się. Jesteś tu po informacje o Deku.
-Dobrze to o czym chcieliście ze mną porozmawiać?-spytała się
-Chcieliśmy porozmawiać o Midoriyi-odpowiedział Shouto.
Nie zobaczyłam na jej twarzy żadnego smutku. Nie przejmuje się swojim synem? Lekko się zdenerwowałam. Pięści zaczeły mi się zabiskać.
-Czemu się pani uśmiecha? De..Midoriya zaginą a panie się nie martwi?-spytałam, po czym poczułam się źle że tak powiedziałam.
Popatrzyła na mnie przez chwile. Po czym oznajmiła:
-Jesteście jego przyjaciułmi to chyba musze wam powiedziać że nic mu niejest
Poczułam lekką ulgę złość zaczeła mi ulatywać.
-Jak to nie mu nie jest..?-spytałam się
A ona się uśmiechnęła.
-Myślycie obrazi się na mnie? Będzie trzeba to sprwdzić,ale jest jeden warunek. Nie używajcie mocy by go zatrzymać-powiedziała patrząc na drzwi od ogrodu.
Mama Deku
Będzie na mnie za to zły ale oni muszą wiedzieć. Licze, że przyjdziesz na czas.
Posiedziałam z nimi kilka godzin próbując wyjaścić im wszysko. Gdy się ściemniło. Powiedziałam im,aby poczekali na górze. Usłyszałam pukanie.
Uraraka
Siedziałam z Skouto na górze. Wcześniejsza rozmowa z mamą Deku mnie uspokojiła, ale nadal nie mogłam pozebrać myśli. Po lewej zobaczyłam drzwi z tabiczką "Izuku" Weszliśmy. Całe ściany były obklejone plakatami z All Mightem. Widać, że jest fanem.
Gdy usłyszeliśmy kroki dwóch osób na dole natychmiastowa zbiegliśmy. Obok mamy Deku stał...Bakugo?
-Co tutaj robisz, Bakugo?-spytałam
Popatrzył na nas zdziwiony.
-A co wasza dwójka tu robi?-dopytał się
-Sam dałeś nam adres-odpowiedział Shouto
I chłopacy zaczeli się kłócić. W tej samej chwili zobaczyłam machającą rękami mame Deku w strone okna. Wyglądała jakby chciała przekazać. "Schowaj się". Zaczeła się rozglądać. Złapała zielony plecak. Po czym złapała mnie za ręke i wyciągnełam mnie ze sobą do ogrodu. Zamkneła drzwi na klucz.
-O co chodzi?-powiedziałam sobie w myślach
Nagle usłyszałam szeleszczenie w krzakach. Mama Deku tam podbiegła i zaczeła coś szeptać.
Za krzaków wyszła ciemno ubrana postać w masce. Lekko się przestraszyłam.
Popatrzyłam na mame Deku, a ona stała tam uśmiechnięta.
-Dawno się nie widzialiśy Uraraka-san-powiedział
Ten głos..
Odsłosił maske nie zdejmując kaptura.
Poczułam wielkie szczęście. Wbiegłam mu w ramiona. Trzymałam i nie chciałam puścić. Nagle zaczeliśmy się unosić.
-Uraraka-san możemy wrócić na ziemie? -spytał się niewinnym głosem
-Gdzie? Gdzie ty byłeś przez ten czas? Nic ci nie zrobili?-zadawałam pytania. Nie mogłam się postrzymać. Musiałam wiedziać.
-Izuku w domu jest Bakugo-powiedziała mama Deku
(Ciągle latamy w powietrzu)
-Kacchan?! Uraraka chodz pogadamy gdzie indziej- powiedział i złapał mnie za ręke. Podleciał do ściany domu.
-Izuku, prosze-powiedziała rzucając zielonym plecakiem.
-Dziękuje-odrzekł łapiąc plecak i mocno odepchną się do ściany domu.
Odlecieliśmy na jakieś 300m od domu i zatrzymaliśmy się na czubku jednego z budynków.
Wyłączyłam moją "moc" i stanołam twardo na budynku. Niebo było pełne gwiazd. A ja poczułam że zaczynam się czerwienić.
-Teraz możemy porozmawiać na spokojnie-odrzekł i usiadł. Usiadłam nie daleko niego. Jednak nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa.
Deku
Patrzyłem jak siedzi z opuszczoną głową. Nie mogłem jej tak zostawić. Szczeże mówiąc mama mnie zaskoczyła,ale teraz nie ma odwrotu.
-Uraraka-san pamiętarz ten pierwszy raz jak się spodkaliśmy?-spytałem(musiałem zozluźnić atmosferę)
-Tak. Gdyby nie ja upadłbyś,ale później uratwałeś mnie na teście niszcząc tego wielkiego robota-powiedziałam
-Tak jagby ratujemy się na wzajem-powiedział z tym jego uśmiechem.
Lekko się zaśmiałam.
-Uraraka-san. Nie musisz się o mnie martwić. Przeżyłem już gorsze rzeczy.-powiedziałem
-Obiecujesz?-spytała się-Obiecujesz że nic ci się nie stanie?-dodała
-A ty obiecujesz że nikomu o mnie nic nie powiesz?-powiedział
-Obiecuje-powiedziała
-Ja też obiecuje-odrzekłem-Dobrze musze już iść-dodałem nałożyłem maske i pomogłem wstać dla Uraraki.
Zobaczyłem na jej twarzy lekki uśmiech.
-Deku od dziś mów mi Uravity.-powiedziała.
-Dobrze. Pa Uravity-san-powiedziałem i zeszłem z budynku.
_________§₪§_________
Napisałam.(^·^)
Licze, że się spodobał.
[słów:868]
Przepraszm,że taki krótki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro