list 7.
03.02.2006 r.
Dimitri!
Nie odpisuj. Oczywiście, najlepiej jest podkulić ogon i udawać, że wszystkie nieszczęścia, które nas spotykają, nie obchodzą reszty świata. Może całego świata nie (chociaż śmiem wątpić, jeśli ma to związek z polityką), ale mnie tak, więc gdybyś mógł z łaski swojej chociaż dalej mi kłamać. Przyzwyczaiłam się, że kręcisz i rzadko kiedy mówisz, co myślisz, ale lepsze to, niż gdy w ogóle się nie odzywasz. Od niepamiętnych czasów ludzie traktowali mnie jako mało ważną stolicę, której pozycja na świecie jest praktycznie żadna, dlatego chyba jestem wyczulona na niesprawiedliwość. Jeżeli u Ciebie coś takiego ma miejsce, to moim obowiązkiem jako przyjaciółki jest pomóc Ci z tego wybrnąć.
Moje listy są coraz krótsze, ponieważ nie mam zamiaru się rozpisywać, podczas gdy Ty opowiesz na nie zaledwie jednym zdaniem.
Warszawa.
~~~
29.06.2006 r.
Warszawo!
Zastanawia mnie słowo przyjaciółka w Twoim liście.
Moskwa.
~~~
12.08.2006 r.
Dimitri!
Chyba nie muszę przypominać, że kochać Cię w sposób romantyczny miałam przestać po Twoim poprzednim liście, a szanuję Twoje prośby, jeśli mają one w jakikolwiek sposób ulżyć Ci w cierpieniu. Poza tym znam aż zbyt wiele przypadków, gdzie państwa i miasta znikały z map, zostawiając bliskie sobie osoby. Nie powiesz mi przecież, że nie miałeś ochoty przestać mnie kochać, gdy byłam umierająca.
Warszawa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro