Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2 - Błyskawica


Cały dzień nie mogła znaleźć sobie miejsca. Zaczynała jakąś pracę i nie umiała się na niej skupić, była zupełnie rozkojarzona. Zabrała się za przeglądanie dokumentacji z ostatniej renowacji, jaką przeprowadziła. Musiała przeanalizować jeszcze raz, na spokojnie, różnego rodzaju ekspertyzy, aby sprawdzić czy wszystko się zgadza. To było bardzo ważne w jej pracy, a ona lubiła mieć wszystko zapięte na ostatni guzik.

Bezskutecznie próbowała skoncentrować się na zajęciu, jednak jej wszystkie myśli odciągały te obrazy, a właściwie jeden. Gdyby nie ten cholerny Szkot, to mogłaby już dotknąć płótna. Zadrżała na tę myśl. Po raz niewiadomo który, wyjęła teczkę ze zdjęciami i w jej dłoni ponownie znalazła się fotografia.

– Zupełnie mi odbija – szepnęła.

Nie wiedzieć czemu, zapragnęła dowiedzieć się czegoś więcej o tym obrazie. Do tej pory nie miała żadnych konkretnych informacji. Tak bardzo zajęta była ostatnimi pracami, że nie zebrała żadnych danych odnośnie tych obrazów. Prawdę mówiąc, nie znała nawet ich autora. W dokumentacji nie było żadnych raportów, jedynie same zdjęcia reprodukcji.

– Wychodzę – rzuciła szybko do sekretarki i ignorując to, co dziewczyna jej odpowiedziała, ruszyła w stronę wyjścia.

Do windy wpadła niczym burza. Nawet nie skinęła portierowi, który jak zawsze, uprzejmie się jej ukłonił. Widząc ją taką po raz pierwszy, popatrzył na nią zupełnie zbity z tropu.

Bez problemu złapała taksówkę i w niedługim czasie była już w domu. Wbiegła jak szalona i zrzucają po drodze buty, nie zadbała nawet, aby znalazły się na swoim miejscu. Zachowywała się zupełnie jak nie ona, wszystko to tłumacząc sobie pośpiechem. Wzięła relaksującą kąpiel, chcąc jakoś się oderwać od całego tego zgiełku. Jednak zbyt wiele to nie pomogło. Wciąż czuła nieprawdopodobne podekscytowanie, gdy tylko przywoływała widok jego twarzy. Te szerokie ramiona, które niezbyt dokładnie okrywał jasny materiał koszuli, oblepiający jego śniadą skórę.

– Co on takiego chciał powiedzieć? – szepnęła sama do siebie i poderwała się gwałtownie, wylewając przy tym wodę z wanny. Musiała się wziąć w garść.

Nie zawracając sobie głowy sprzątnięciem, poszła od razu do garderoby i wyciągała jedną sukienkę za drugą. Nawet nie wiedziała czy będzie to oficjalny pokaz, czy może przyjdą na niego jacyś ludzie, którzy zaraz potem skoczą na piwo do baru. W końcu zdecydowała się na czarne, eleganckie spodnie, a do nich założyła beżową bluzkę na ramiączka i z dość dużym dekoltem. Połączenie prostoty i elegancji z nutką pikanterii. Tak można byłoby określić jej strój. Zrobiła szybki makijaż i splotła swe długie włosy w luźny warkocz, który niedbale przerzucony przez ramię, stwarzał niesamowity kontrast z resztą stroju. Równo o dziewiętnastej usłyszała pukanie do drzwi. Otworzyła prawie natychmiast, natrafiając na szeroki uśmiech MacLeod'a.

– Witaj. Mam nadzieję, że się nie spóźniłem – powiedział.

– Jestem już gotowa do wyjścia – odpowiedziała prawie natychmiast.

– Nie ma pośpiechu, zdążymy.

– To po drugiej stronie... – zaczęła, ale szybko zorientowała się, że mężczyzna chętnie wszedłby do środka. Ona sama chciała jak najszybciej wyjść, ale z drugiej strony dawało jej to możliwość rozmowy z nim i dowiedzenia się czegoś więcej o obrazie. – Zaproponowałabym ci drinka, ale...

– Czeka na nas limuzyna, nie będę prowadził – wszedł jej w słowo, a ona pomyślała, że prawdopodobnie dokładnie to sobie zaplanował.

– W takim razie wejdź. Czego się napijesz? – zapytała, gdy byli już w środku.

– A ty?

– Wolałabym nie pić, ale myślę, że lampka wina mi nie zaszkodzi – stwierdzała. Nie miała mocnej głowy do alkoholu, a ten wieczór dodatkowo ją ekscytował.

– W takim razie ja również poproszę o wino – usłyszała i odwróciła się w stronę stolika z alkoholem.

– No, coś ty? – mruknęła pod nosem, domyślając się, że facet najzwyczajniej w świecie z nią flirtuje. W normalnej sytuacji posłałaby go do diabła, ale był przecież właścicielem obrazu. – Proszę – powiedziała, podając mu napełniony do połowy kieliszek.

– Pięknie mieszkanie – powiedział, rozglądając się po przestronnym wnętrzu. – Trochę...

– Duże? – zapytała, a on ze śmiechem przytaknął. Był całkiem sympatyczny. – Powiedz mi coś o obrazach – dodała po chwili.

– A co dokładnie cię interesuje? – zapytał.

– Wszystko – szepnęła. – Nie znam nawet autora. Dostałam jedynie fotografie płócien.

– Ja również – usłyszała i zmarszczyła czoło. Zaczynało robić się interesująco.

– Więc...

– Są w mojej rodzinie od bardzo dawna. Przez kilkanaście lat trzymaliśmy je w jednym z muzeów sztuki starożytnej w Rzymie, ale niedawno postanowiliśmy ponownie sprowadzić je do domu.

– Kto jest na tym obrazie? – zapytała uniemożliwiając mu dalszą wypowiedź.

Prawdę mówiąc nie interesowało jej, co, gdzie, kiedy i dlaczego. Chciała szczegółów, lecz dotyczących sedna sprawy. Człowieka z obrazu.

– Na którym? – usłyszała pytanie i zaklęła w duchu. Przecież były dwa obrazy, ona widziała tylko jeden.

– Mam na myśli tego mężczyznę – powiedziała, mając nadzieję, że na drugim będzie kobieta, bądź jakiś pejzaż, ewentualnie coś grupowego albo jakaś martwa natura.

– To mój przodek. Szczerze mówiąc, nigdy się tym zbytnio nie interesowałem. Moja siostra zna historię tych obrazów, więc prawdopodobnie gdybyś z nią porozmawiała, dowiedziałabyś się czegoś więcej.

– Będzie dziś na prezentacji? – zapytała z nadzieją, a on uśmiechnął się widząc tak duże zainteresowanie, co oczywiście zaplanował w jakiś sposób wykorzystać.

– Niestety, musiała pozostać w Europie. Ale prawdopodobnie przyleci jeszcze w tym tygodniu – powiedział.

– Doskonale – ucieszyła się Brice.

Jeżeli dziewczyna znała historię obrazu, to będzie też znała historię namalowanego na nim mężczyzny.

– Bardzo interesujesz się moimi...

– Interesuję się każdym obrazem, jaki biorę pod swe skrzydła. To moja praca – odparła chłodno.

– Jesteś doskonała – powiedział, a ona spojrzał na niego gwałtownie, z budzącą się złością w oczach. – W tym, co robisz – dodał, uśmiechając się przekornie.

Pomyślała, że nie jest dziś sobą, była nadmiernie podekscytowana oraz rozkojarzona. Musiała się opanować i przywołać do porządku.

– Nie udało wam się ustalić, kim jest autor? – ponowiła pytanie, które nie dawało jej spokoju.

Nie rozpoznawała na płótnie żadnych charakterystycznych cech, dzięki którym mogłaby błyskawicznie rozpoznać wykonawcę.

– Teoretycznie nie mamy pewności – powiedział z wahaniem. – Moja siostra dokopała się czegoś, ale nie znam żadnych szczegółów. Na daną chwilę mamy do czynienia z anonimem. Ale być może to się zmieni.

– Z którego roku...

– Poprzedni ekspert orzekł, że to szesnasty wiek – wypowiedział i ujrzał na jej twarzy ekscytację.

– Czy macie jakieś inne dokumenty o... mam na myśli jakieś drzewo genealogiczne. Nie chcecie ustalić, kim jest mężczyzna z obrazu?

– Wiemy, kim on jest – usłyszała i sapnęła wściekle.

– Przed chwilą powiedziałeś, że nie wiecie – powiedziała z pretensją. – Celowo wprowadzasz mnie w błąd? – Ledwie powstrzymała się przed tym, aby nie dodać jakiegoś ozdobnika.

– Brice, powiedziałem jedynie, że nigdy się tym nie interesowałem. I że nie wiem, kim jest autor obrazów. Natomiast moja siostra ma na tym punkcie bzika. Ustaliła, kim byli ludzie na obrazach, ale oczywiście nie ma stuprocentowej pewności – powiedział, chcąc obrócić to w żart.

– Więc jednak wiecie kim jest ten mężczyzna? – zapytała.

– Wygląda na to, że tak – stwierdził z rozbawieniem. – Jednak z informacji, jakie podała mi siostra podczas naszej ostatniej rozmowy, nie wygląda na sympatycznego faceta i nie wiem czy chciałbym mieć takiego przodka. Rodziny się jednak nie wybiera.

– Sympatycznego faceta? – powtórzyła jego słowa.

– Że tak to ujmę, nie był dżentelmenem. Tyle powinno ci wystarczyć do czasu, aż przyjedzie moja siostra, ona ma więcej informacji i lubi takie tematy. Myślę, że znajdziecie wspólny język, a teraz powinniśmy się zbierać, limuzyna już czeka.

– Jeżeli poprzedni ekspert ma rację i obrazy faktycznie pochodzą z szesnastego wieku, to idąc tym tokiem myślenia mogę z przekonaniem stwierdzić, że w tamtych latach trudno było o dżentelmena, więc twój przodek nie odbiegał zbytnio od statystyk – stwierdziła.

– Teraz...

– Teraz? Masz na myśli dwudziesty pierwszy wiek, przepełniony metroseksualnymi mężczyznami, którzy w znacznej większości dbają o swój wygląd niekiedy bardziej niż kobiety? – zadała pytanie i ujrzawszy na jego twarzy zdumienie, dodała. – Również myślę, że wraz z twoją siostrą znajdę wspólny język. Chodźmy.

To mówiąc pośpiesznie dopiła wino, czego raczej nigdy nie robiła i odstawiła kieliszek na stolik. Lekko szumiało jej w głowie, ale gdy tylko wyszła na dwór, zmoczył ich deszcz, który nieco ją orzeźwił.

Jadąc, rozmawiali o jakiś głupotach. Żeby nie wyjść na ignorantkę, zadała mu jakieś pytania odnośnie tego, czym się zajmuje, ale nawet nie słuchała jego odpowiedzi. Pochłonięta była jedynie obrazem, który za moment miała zobaczyć na własne oczy, poczuć płótno, ujrzeć barwy. Tego pragnęła.

Po wejściu do środka od razu zorientowała się, że nie było zbyt wielu gości. Kilka osób, spośród których na szczęście nikogo nie znała. Niecierpliwie rozglądała się po białej sali. Kelner roznosił kieliszki z szampanem, po chwili jeden z nich trafił w jej dłonie, a za moment odstawiała już opróżnione naczynie na tacę.

– Opanuj się – szepnęła pod nosem.

– Słucham? – usłyszała głos Conora, który jeszcze przed momentem rozmawiał z kimś na drugim końcu sali.

– Nic takiego. Głośno myślę – powiedziała i utkwiwszy w nim swój wzrok, uśmiechnęła się uroczo. – Gdzie obrazy? – zapytała, a on roześmiał się głośno.

– Przez moment łudziłem się, że jednak powiesz coś innego – powiedział i objął ją ramieniem. – Chodźmy. Zanim wpuszczą tam tych ludzi, załatwię ci moment sam na sam z mym przodkiem – usłyszała i zadrżała. Przez chwilę poczuła wahanie, ale później zganiła się w myślach.

– Są w innym skrzydle? – zapytała, lecz zaskoczona ujrzała, jak kieruje ją w stronę przestronnego tarasu widokowego. – Nie mów tylko, że ktoś je tam wyniósł – powiedziała przerażona. – Przecież pada cholerny deszcz.

– Spokojnie, wyniesiono specjalny namiot. Twój współpracownik zaproponował...

– Który?

– Co, który?

– Który współpracownik? Ten, z którym dziś rozmawiałeś? – zapytała i przyśpieszyła kroku.

– Tak. Nie rozumiem, o co chodzi – próbował ją zatrzymać.

– O to chodzi, że on nie potrafiłby nawet zorganizować wiejskiej potańcówki – powiedziała zagniewana.

– Wydawał się brzmieć profesjonalnie – oświadczył Connor, próbując zbagatelizować sprawę. – Uspokój się, przecież nic nie może się stać – powiedział i w tym samym momencie usłyszeli potworny dźwięk rwącego się płótna, jaki doszedł zza szklanych drzwi, do których biegli.

– Oczywiście, że nic – krzyknęła i odetchnęła widząc dwóch kelnerów wnoszących zakryty białym płótnem obraz.

Podeszła do niego i drżącą dłonią ściągnęła jasny materiał. Z przerażeniem wpatrywała się w widok, który miała przed sobą.

– Gdzie jest drugi obraz?! – wrzasnęła w stronę mężczyzn, którzy gdzieś zniknęli wraz z Connorem. – Pewnie zabrali go ze sobą – wyszeptała sama do siebie, próbując się uspokoić i wtedy spojrzała przed siebie.

Za szklanymi drzwiami na specjalnym stelażu, spoczywał obraz, na którego widok zamarła. Patrzyła jak urzeczona w te fascynujące oczy i zrobiło jej się słabo. Pomyślała, że nie byłaby w stanie wytrzymać spojrzenia tego człowieka w rzeczywistości. Ten mrok w oczach i drapieżny wzrok sprawiały, że wstrzymała oddech.

– Deszcz – szepnęła i rozejrzała się we wszystkie strony. Była sama.

Bez chwili wahania otworzyła na oścież przeszkolone drzwi i wybiegła wprost w objęcia gęstego deszczu. Musiała zrobić absolutnie wszystko, aby obraz nie uległ zniszczeniu. W pewnym momencie potknęła się o jakiś przedmiot i upadła, lecz szybko się podniosła i biegła dalej. Gdy była już zaledwie kilka kroków od niego, niebo rozdarła błyskawica, a stelaż przewrócił się. Bezradnie spoglądała na rozpadającą się ramę obrazu i płótno, które upadało wraz z nią samą. To było ostatnie, co widziała. Później zapanowała ciemność.


________________________________________________________

Ważne!!!

Rozdział drugi "Zwierz" może nie być widoczny w kolejności numerologicznej i być może będzie widoczny dopiero jako 34. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro