Deja vu
Bruno nie lubił chodzić sam do szkoły, ale musiał to robić. Nie lubił spędzać dni sam, nie mógł jednak nic poradzić na to, że jego przyjaciółki leżały chore w domu. Każdy dzień spędzał na nauce i marzył tylko o tym, by lekcje się skończyły, a on mógłby wrócić do domu.
Trwało to przez kilka dni, dopóki na pewnej przerwie Bruno nie wychodził z łazienki. Nie rozglądał się za bardzo wokół siebie, przez co niespodziewanie na kogoś wpadł. Oboje jęknęli cicho, po czym spojrzeli na siebie nawzajem. Bruno nie spodziewał się jednak zobaczyć przed sobą dziewczyny.
Której kompletnie nie kojarzył.
- Przepraszam cię bardzo. Naprawdę nie chciałam. Nic ci nie jest? Nic ci się nie stało?
- Nic się nie dzieje, spokojnie. Tobie nic nie jest? - odpowiedział do razu Bruno, lustrując dziewczynę wzrokiem. Chciał się upewnić, czy nic sobie nie zrobiła.
- Nie, jest okey. - powiedziała spokojnie, widząc, że chłopak nie miał do niej żalu o to, że na niego wpadła. - Jestem Chiara i jestem tu nowa.
- Bruno. I jestem tu już stary. - zaśmiał więź ściskając lekko jej drobną dłoń. Bardzo przypominała mu wtedy Kamalę i Dżamilę. - Nie jesteś stąd, prawda? W sensie, ze Stanów.
- Jestem. Urodziłam się w Queens w Nowym Jorku, ale przeprowadziliśmy się tutaj. Ale moja rodzina pochodzi z Pakistanu. - wyjaśniła pokrótce Chiara, uśmiechając się delikatnie. - Miałabym prośbę, bo jak już wiesz, jestem tu nowa i jeszcze do końca nie ogarniam. Może chciałbyś mnie oprowadzić?
- Jasne, czemu nie? Odprowadzę cię do sali, jeśli chcesz.
- Chodziło mi o miasto, ale do klasy też możesz, jeśli chcesz. - zaśmiała się, na co nieświadomie się uśmiechnął. Naprawdę mu się podobała.
Bruno wystawił do niej swojej ramię, za które z przyjemnością złapała. Od razu skierowali się pod odpowiednią salę, którą wskazała mu Chiara.
~*~
- Mów mi wszystko o tej dziewczynie! - zawołała Kamala, nie mogąc doczekać się szczegółów o Chiarze, o której powiedział jej Bruno. Pomimo tego, że była chora, chciała wiedzieć wszystko.
- Nie wiem o niej za wiele. Wiem, że jest z Nowego Jorku, ale jej rodzina pochodzi z Pakistanu. Jak ty, czy Dżamila. Jest nowa w szkole. - wyjaśnił pokrótce Bruno, wzruszając ramionami. Nie wiedział, co jeszcze jej powiedzieć. - Mam ją oprowadzić po okolicy. Dała mi swój numer, mówiła że napisze.
- Jak tylko wrócę, to chcę ją poznać! - powiedziała Kamala, już nie mogąc doczekać się powrotu do szkoły. Chciała szczęścia swojego przyjaciela. - Ktoś się do mnie dobija. To chyba Dżamila, miała do mnie dzwonić. Zgadamy się, pa!
Bruno zaśmiał się cicho, ale kiwnął głową na znak zgody. Kiedy Kamala się rozłączyła, miał zabrać się za pakowanie się do szkoły na następny dzień. Nie zdążył się jednak ruszyć, bo dostał nagle wiadomość od Chiary, której numer dostał.
Chiara: Cześć! Co powiesz na sobotę z tym oprowadzaniem? Pasuje?
Bruno: Oczywiście
Bruno: Widzimy się jutro w szkole
Chiara, choć Bruno tego nie widział, nieświadomie zagryzła wargę z podekscytowania.
~*~
Bruno zjawił się w umówionym miejscu jeszcze przed czasem. Stresował się spotkaniem z dziewczyną, choć najzwyczajniej w świecie miał ją oprowadzić po okolicy. To nie była żadna randka, tak sobie wmawiał, ale mimo to... Wstrzymał oddech, dostrzegając Chiarę na horyzoncie. Wyglądała obłędnie, mimo że ubrana była zwyczajnie. Nie mógł jednak poradzić nic na to, że podobały mu się dziewczyny z taką urodą.
- Hej! - przywitała się, podchodząc do niego bliżej. Sama była zestresowana tamtym spotkaniem, ale ekscytacja znacznie to przewyższała. - Cieszę się, że przyszedłeś.
- Obiecałem. - stwierdził Bruno, wzruszając ramionami. Zaraz oboje skierowali w się w jakimś kierunku. - Dlaczego się w ogóle przeprowadziliście do New Jersey?
- Tata dostał lepiej płatną pracę tutaj, więc tak się tutaj znaleźliśmy. - wyjaśniła pokrótce. - Zauważyłam, że w szkole jest dość sporo osób pochodzenia pakistańskiego. Dla mnie to lepiej, bo zostałam wychowana w takiej kulturze. Może uda mi się z kimś zakolegować.
- To się świetnie akurat składa. Moje przyjaciółki na pewno się z tobą dogadają w tej sprawie. Też są pochodzenia pakistańskiego.
- Naprawdę? - spytała Chiara dla upewnienia, wręcz skacząc z radości. - To świetnie. Musisz mnie koniecznie z nimi poznać.
- Kamala mówiła to samo. - zaśmiał więź przypominając sobie rozmowę z przyjaciółką dzień wcześniej.
Przez dłuższą chwilę szli przed siebie, rozmawiając na przeróżne tematy. Chiara wydawała się niezwykle miłą, sympatyczną i pełną energii dziewczyną, co bardzo przypominało mu Kamalę. Była też mądrą i nie pozwalała wchodzić sobie na głowę, co natomiast przypominało mu Dżamilę. Czuł naprawdę potężne Deja vu, przebywając w jej towarzystwie, ale niezwykle cieszył się, że wpadła na niego kilka dni wcześniej.
Ich przyjemną atmosferę przerwał nagle telefon dziewczyny. Zaskoczona, że ktoś do niej dzwonił, odebrała, przykładając urządzenie do ucha. Spojrzała jeszcze na chłopaka, który tylko uśmiechnął się delikatnie, chcąc dać jej chwilę czasu na rozmowę.
- Hej, co jest?
- Mama kazała zawołać cię na obiad. Mówiłem jej, że wyszłaś, więc kazała zadzwonić. - wyjaśnił Connor, brat dziewczyny.
- Dobra, zaraz będę. - mruknęła cicho, niezbyt zadowolona, że musiała już wracać. Naprawdę dobrze się bawiła. - Ej! Spytaj, czy mogę kogoś ze sobą przyprowadzić?
- Chwila.
Chiara odwróciła się do Bruna przodem, uśmiechając niewinnie.
- Jeśli się zgodzą, przyjdziesz do nas na obiad? - spytała cicho, słysząc rozmowę swojego brata i swojej matki w słuchawce. - I co? - spytała ponownie, słysząc, że Connor skończył rozmowę z kobietą.
- Zgodziła się. Więc ruszaj tyłek i wracaj do domu.
Zaraz po tym chłopak się rozłączył, a dziewczyna schowała z powrotem telefon do kieszeni. Znów zerknęła na swojego towarzysza, który zbytnio nie wiedział, co zrobić. Polubił Chiarę, ale czy to był odpowiedni czas, by przychodzić do jej domu i jeść obiad z jej rodziną? Znali się przecież kilka dni, to było zdecydowanie za krótko.
- Moja mama nie przyjmuje odmowy, więc nie masz wyboru. - oznajmiła Chiara, uśmiechając się tak szeroko i niewinnie, że nie miał sumienia jej odmawiać.
- Niech ci będzie. Jestem w stanie się zgodzić.
Chiara była tak podekscytowana zaistniałą sytuacją, że bez zastanowienia przytuliła go mocno, nawet tego nie kontrolując. A jemu ewidentnie się to podobało.
~*~
Jeszcze tego samego dnia wieczorem, Bruno, Kamala, Nakia i Dżamila rozmawiali przez kamerkę. Właściwe, tylko Bruno opowiadał o tym, co wydarzyło się tamtego dnia. Wszystkie trzy dziewczyny słuchały go w skupieniu, analizując jego słowa. Cieszyły się i nie dało się tego ukryć.
- Chcę pierwsza powiedzieć coś na ten temat! - zawołała Dżamila, zdając sobie sprawę, że Bruno skończył opowiadać.
- Niech to szlag. - mruknęła Kamala, na co wszyscy zaśmiali się cicho. - Ja chciałam pierwsza.
- Daj mówić starszym. - zaśmiała się Mila, na co dziewczyna przewróciła oczami. - Słuchaj, Bruno. Rozumiem, co próbujesz nam przekazać.
- Noo? - spytał Bruno, chcąc wiedzieć, do jakich wniosków doszła.
- Deja vu, mówi ci to coś? - powiedziała, ale żadne z nich nawet nie odpowiedziało. - Najpierw Kamala i Nakia, później ja i teraz Chiara. Jesteśmy tego samego pochodzenia. Poczułeś Deja vu, poznając ją.
Bruno nie zwracał już uwagi na to, co mówiły dwie pozostałe dziewczyny, ale musiał przyznać Dżamili rację. Czuł Deja vu przy każdym spotkaniu z Chiarą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro