Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dwudziestaszósta Rozmowa

Czemu łeb mnie boli jakby podeptał mnie Baekhyun?

Czemu mam na sobie tylko bokserki w jednorożce?

Czemu leżę na pontonie w basenie, i o zgrozo...

CZEMU JA MAM TATUAŻ?!

Coś mi tu śmierdzi.

-Co do kurwy...- wychrypiałem, unosząc się do siadu. Poczułem, że coś mnie przygniata więc spojrzałem na moje nogi, na których smacznie spał sobie mały ryś.

Chwila, czemu rysiątko śpi na moich kolanach?

-Jak znajdę Jongina to włożę mu kaktusa w spodnie.- warknąłem i zacząłem wiosłować do brzegu. Zwierzątko zdążyło się już obudzić, i po polizaniu mnie po twarzy skoczyło z pontonu na ląd. Poszedłem w jego ślady, kierując się przez szklane drzwi do salonu. Już miałem iść na poszukiwania mulata, kiedy zahaczyłem o jakieś zbłąkane ciało i pocałowałem podłogę.

Kurwa mać.

-Niniiii...- zamruczałem podstępnie kiedy zorientowałem się, że osobą która spowodowała mój upadek jest sam Kim Jongin, któremu trzeba zamawiać trumnę. Usiadłem okrakiem na twardo śpiącym szatynie, uśmiechając się perfidnie.- Jongini, wstawaj...- udałem głos Kyunga, na co chłopak jęknął cicho.

-Jeszcze chwilę, skarbeńku...

-Nie mogę już dłużej czekać, jestem taaaki rozgrzany...- zalamentowałem i poruszyłem się na Kaiu. Wyższy uśmiechnął się przez sen i złapał mnie za biodra.

-Jesteś niegrzeczny Soo...- wyszeptał, otwierając powoli oczy.

-A ty jesteś martwy.- syknąłem, w pełni wybudzony i strzeliłem go w twarz. Chłopak, zdezorientowany podniósł się do siadu, tym samym spychając mnie z siebie na podłogę.

-Co się stało?! Pojebało cię Xiao?!- wykrzyczał do mnie, ale kiedy spojrzał na mój wygląd lekko się speszył i przygryzł wargę.

-Ogarnij się, bo namiot postawisz.- warknąłem, otrzepując z siebie niewidzialny kurz.- Gadaj, co się wczoraj stało, dlaczego ryś spał na moich nogach i dlaczego jestem prawie nagi.- syknąłem i spojrzałem na niego z mordem.- I DLACZEGO DO CHOLERY MAM TATUAŻ?- wskazałem na różową truskawkę na moim nadgarstku. Jeżeli ktoś mi zaraz tego wszystkiego nie wyjaśni, to poleje się krew.- Co ty dałeś do drinków hm?

-Sęk w tym, słodki Lulu...- obejrzał mnie od góry do dołu ze stoickim wyrazem twarzy.- że ja sam nic nie pamiętam... Ale znam kogoś, kto pamięta.


*Willa w Gangnam, 1:30*

-Jeee, już mnie nie obśliniś albinoszu!- krzyknąłem, uciekając za chłopakiem który przed chwilą mnie całował. Sory, no pregnant, a co jak on przekazuje komórki jajowe przez całowanie? Jeszcze mnie zapłodni, fuj.

-Luhan, wracaj tu!- krzyknął szatyn, ale mnie nie dogonił. Dobiegłem do salonu, w którym nadal bawił się mój mięsny przyjaciel. Przeszedłem przez zamieszanie, dochodząc do mojego pół-nagiego przyjaciela z którego jakiś wysoki chłopak z okresem na bani pił jakąś przezroczystą ciecz, może to woda? Tylko czemu on siorbie wodę z supi absu mojego psiapsi?

-Lulek!- pisnął uradowany Baek ignorując to, że czerwony liże mu tors i podbiegł do mnie, tuląc mocno.- Zagraj z nami kochanie! Bo oppa Nini też chce grać, ale nie miał pary...- nie chciałem widzieć jak brunet się smuci, więc kiwnąłem główką na znak, że się zgadzam.- Jeju, jak super! Kai, mój przyjaciel z chęcią będzie z tobą w parze!- uśmiechnął się uradowany, patrząc na przystojnego szatyna.

Kai, Nini, czy ja czasem nie znam gościa?

Nie e, niemożliwe.

-Pijmy więc!- krzyknął czarny, a tłum mu zawiwatował. Speszony przygryzłem wargę, nie wiedząc zbytnio co robić.- Kochanie, to- wskazał na moją koszulkę.- nie jest tu potrzebne...- zacmokał i podszedł do mnie. Chwycił za końce materiału i jednym ruchem go ze mnie zdjął, rzucając gdzieś w kąt. Zachichotałem cicho i położyłem się na stole, a wyższy rozlał napój na moim ciele i szybko zaczął go sączyć, żeby trunek nie spłynął od razu z mojego brzucha. Po tym pocałował mnie soczyście w usta. Oddałem przyjemność, a płyn który przed chwilą wypił dostał się do mojej jamy ustnej. Fujka gorzkie, co on wódę chlipał? No nie narzekam, fajnie kissa ten boj, zapytam go później o numer, jak się nie upiję albo nie zgubię, oczywiście.

-Te, Nini, nie pozwalaj se. Sehi będzie zazdrosny i co?- z nikąd pojawił się Hyun i odciągnął ode mnie murzyna. Głupia cipa.- CHODŹMY DO ZOO!- pisnął nagle. Reszta towarzystwa już rozproszyła się po całym domu i przy stole zostaliśmy tylko my + chwilę temu dobiegł ten albinos od komórek jajowych. Podejrzany typ, mówię wam.

-A po co ty chcesz iść do Zoo?- zapytał okres, a Baek uwiesił mu się na ramieniu i otarł się o niego niczym zawodowa prostytutka.

-Popatrzeć na lwy.- naburmuszył się niższy i wydął dolną wargę.

-Ale Zoo jest już zamknięte Hyunnie...- przewrócił oczami mulat.- Tak w ogóle, gdzie jest Soo?- skąd on zna mojego Kyunsika?

-Tu jestem.- odparł obojętnie szatyn, przeciskając się przez OkresBaeki. Kai automatycznie uśmiechnął się szeroko, jakby właśnie skończył obmyślać szatański plan zdobycia skarbu.

W sumie z jego podejściem i wyglądem kłóciłbym się czym dla niego może być skarb.

-Wiem gdzie pójdziemy!- krzyknął uradowany i chwycił mojego biednego przyjaciela, oraz całą butelkę wódki. Wszyscy poszliśmy za nim do wyjścia i chwilę później poruszaliśmy się po ruchomych ulicach Seulu.

Czy tylko ja nie wiem, co robiła tam ta butelka?

*Centrum Seulu, 2:15*

-Nie pozwolę ci wytatuować mojego imienia po chińsku, na karku, ty chory pojebie!- wrzasnął zdenerwowany Kyungsoo. Ale tu fajnie, mówię wam. Nini zabrał nas do takiego fajnego salonu tatułażowego czy jakoś tak, i teraz będzie sobie robił taki tatułaż! I to w dodatku z imieniem mojej psiapsi, takie to słodkie!

-Ja chce truskawkę.- mruknąłem kiedy po raz kolejny nikt mnie nie słuchał.- Niech ktoś narysuje mi truskawkę.

-Ale ja i tak to zrobię!- burknął Kai i położył się na fotelu.- Yongguk, umiesz w chiński?

-Da się zrobić szefie.- uśmiechnął się kolega Jongina, ukazując złote uzębienie. Był cały wytatułażowany, i serio całkiem fajnie wyglądał, mogłem nawet dotknąć jego supi smoka na bicku! Jakaś pani skierowała nas do innego pokoju żebyśmy nie przeszkadzali artyście w pracy i usiedliśmy na dużych kanapach. Skrzywiłem się lekko i po chwili opuściłem towarzystwo, kierując się do tej miłej pani na tyły salonu.

-Czegoś potrzebujesz cukiereczku?

-No...bo ja...- speszyłem się lekko, zagryzając wargę.

-Chciałbyś tatuaż, prawda?- uśmiechnęła się lekko i uszczypnęła mnie w policzek, na co zarumieniłem się lekko.

-Truskawka byłaby super...- mruknąłem, powodując śmiech blondynki.

-Dobrze, wytatuuję ci truskawkę, malutki.- wyszczerzyła się i roztrzepała moje włosy. Zdeptała peta, prowadząc mnie do pomieszczenia w którym miała stworzyć moje małe arcydzieło.

*Willa w Gangnam (chyba), 3:00*

Ale ja lubię zwierzęta.

-Taoś! Ten kotek jest zajefajny! I ma takie super uszka!- pisnąłem szczęśliwy, smyrając zwierzątko za uchem, a pomruki ze strony Pillowa namawiały mnie do kontynuowania przyjemności. Na moim nadgarstku pięknie prezentowała się cudna, lekko czerwona truskawka, co napawało mnie jeszcze większym szczęściem. Jongin miał rację kiedy dawał mi tą tabletkę i kolorowy napój. "To jest smak szczęścia..." Powiedział i uśmiechnął się szeroko.

-No wiem, co nie! I ma takie unikatowe futro, chętnie bym je założył...- zamyślił się na chwile. Ale jak to założył, przecież nie zdejmie z niego każdego włoska, nie rozumiem... Chyba nic mu nie zrobi, prawda?- Kupiłem go od takiego miłego mężczyzny w Los Angeles.- dodał uśmiechając się do mnie promiennie.

-A dlaczego akurat Pillow?- zmarszczyłem brwi i przygryzłem lekko wargę. To nie znaczyło kołdra?

-Bo jak wracałem do domu to leciała ta song Zayna, Pillow Talk u know, so tak sobie śpiewam, patrzę na ryśka i bum! Jest Pillow.- wyszczerzył się uradowany.- O, moja piosenka leci! Wybacz Lulu, ale  i must go. MEOMCHUJMA BABY DON'T KILL MY VIBE...- zakręcił tyłkiem i wychodząc z basenu poszedł zapewne do ogrodu. Westchnąłem głośno, siedząc na dmuchanym materacu. Pillow już grzecznie spał na moich nogach, a na dworze było już trochę jaśniej. Nawet nie poczułem kiedy moje powieki się zamknęły, a ja udałem się na bibę do Morfiego.

****

-O kurwa...

*****

Elo mordy B))
1249 słów, najdłuższy rozdział (do tej pory xd)
Mam nadzieję, że nadrobiłam trochę straty i nie jest tak źle lol
Z GÓRY PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY, ALE JEST PÓŹNO I MÓJ MÓZG NIE OGARNIA I JEST 00.20 A JA PUBLIKUJĘ ROZDZIAŁ, BO WSZYSTKO DLA WAS BO WAS MOCNO KOCHAM ITEDE

W ogóle powoli zbliżamy się do końca i też chciałabym was przygotować na to, że mniej więcej tydzień po epilogu opek będzie zawieszony i poddany poprawką, bo błędy bolo mi oczy i robię to dla was czy coś.
MOCNE LOWE ❤️❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro