Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dwudziesta Rozmowa cz.2




NJE SPRAFCONY PLZ

Omijając ostatni zakręt wbiegliśmy do domu, oddychając ciężko.

Znaczy ja ich wepchnąłem do domu.

Ale to szczegół.

-Obrzygałeś Sehuna.- powiedział Hyun po tym jak umiarkowaliśmy oddechy, i zaczął się głośno śmiać.- Jesteś takim łosiem Lubebe...- dodał pomiędzy kolejnymi salwami śmiechu.

-Jak nie przestaniesz rżeć, to ciebie też obrzygam.- syknąłem, na co chłopak powoli przestał się śmiać i wytarł oczy, ponieważ mój przegrywmode doprowadza nawet do płaczu. Zanim chłopak zdążył cokolwiek powiedzieć, pobiegłem do łazienki i ponownie zacząłem opróżniać mój żołądek. Nagle poczułem jak czyjeś dłonie odgarniają włosy z mojego spoconego czoła, a następnie głaszczą mnie po plecach.

-Lu masz gorączkę.- stwierdził Kyung.

-No co ty.- sarknąłem odsuwając się od sedesu, co było złym pomysłem bo prawie rzygnąłem na podłogę Soo.

-Jak skończysz to idź do mojego pokoju, zaraz przyniosę ci coś na zbicie gorączki.- rzucił na odchodne. Pociągnąłem nosem, wycierając kąciki oczu i umyłem twarz. Poszedłem do wskazanego pokoju, układając się w wygodnym łóżku mojego przyjaciela.

Ej, nie pytajcie jak testowałem miękkość tego łóżka.

To była po prostu przyjacielska przysługa.

-Masz leki łosiu.- mruknął Baek, siadając obok mnie. Połknąłem tabletki i upiłem łyk wody,  po czym popatrzyłem na Baeka który ciągle się we mnie wpatrywał.

-Wiem że jestem ładny, ale po co się tak intensywnie we mnie wgapiasz?

-Nie podoba mi się ta sytuacja z Hunem.- zaczął, a ja uchyliłem mu kołdrę. Chłopak wpełznął pod nią, natychmiastowo znajdując się obok mnie.- On ewidentnie coś do ciebie ma, i to nie jest nic dobrego.

-Też tak myślę.- odezwał się Kyungsoo. Westchnąłem i uchyliłem przykrycie również dla bruneta, który zrobił to samo co Hyun.- Boje się, że może cię skrzywdzić, Lu.

-Ja nawet z nim nie jestem.- odparłem robiąc mentalnego facepalm'a.

-To tylko kwestia czasu.- powiedział Hyun.

-Jesteście głupi- zakryłem twarz kołdrą.- idę spać.

***

Następnego dnia, po rzygowym incydencie, nie poszliśmy do szkoły. Po części przez to, że się źle czułem i chłopaki chcieli dotrzymać mi towarzystwa...

...a po części przez to, że obrzygałem najpopularniejszego kolesia w szkole na oczach wszystkich.

Siedziałem właśnie w salonie oglądając Niesamowity Świat Gumballa, okryty szczelnie kocykiem i co chwilę popijając cieplutkie kakałko. Baek robił śniadanie w kuchni, a Soo poszedł na zakupy.

Pewnie teraz zastanawia was gdzie się podziali się pan i pani Do.

Otóż rodzice naszej ommy są na Antarktydzie i badają zachowania pingwinów podczas wiosny.

Pojebane, no nie?

-LUHAN, WYJMIJ SIĘ Z KOCA I PRZYJDŹ NA ŚNIADANIE.- krzyknął Baek. Westchnąłem odkładając kubeczek z ciepłym napojem na stolik obok i ruszyłem do kuchni.

-Co upichciłeś?- zapytałem, siadając przy stole.

-Napewno się od tego nie zrzygasz.- parsknął, stawiając przede mną talerz z parującymi naleśnikami.

Nienawidzę swojego życia.

-Wątpię.- mruknąłem.- Gdzie jest dżem i nuttella?- jęknąłem, widząc że na stole są tylko dwa pozostałe talerze, sztuczce i ser.

Fuj.

Ta. Biała. Kupa. Jest. Nie. Dobra. 

A już napewno nie z naleśniczkami. 

-Kyung powiedział ż-

-Kupiłem, spokojnie.- odparł Soo, stawiając przede mną słodkości. Oblizałem usta uświadamiając sobie, że zaraz ten pyszny czekoladowy krem znajdzie się w moim żołądku.

-Smacznego!- odparłem, szybko sięgając po obydwa słoiczki, i tym samym wyprzedzając Baeka.

Żryj ser boczku.

-Ameba.- mruknął po nosem i rozsmarował białą konsystencje na swoim placku.

I kto tu jest bogiem, hm?

                     
                                            ***

-Kyungie...- przeciągnąłem imię przyjaciela.- Ja nie chce iść do domuuu...

-Nie będę was trzymał dłużej niż dwa dni, darmozjady jedne.- burknął, zamykając drzwi.- Mam wam przypomnieć jak to ostatnio się skończyło?

-TO BYŁA TYLKO IMPREZA.- przewrócił oczami Baek.- Zaprosiliśmy może pare osób...

-PARE OSÓB?!- krzyknął Do.- WY ZAPROSILIŚCIE CAŁĄ SZKOŁĘ PLUS SZKOŁĘ OBOK.- zatrzymał się na chwilę.- NAWET NAUCZYCIELI. MAM CI PRZYPOMNIEĆ JAK OBCIĄGAŁEŚ PANU LEE PO PIJAKU?

-Dobra zamknij się.- odparł Hyun.

-Ale to była najlepsza impra w dziejach szkoły! Pisali o nas w gazetce.- wyszczerzyłem ząbki i popatrzyłem na Kyu.- Byliśmy na okładce!

-Tak dokładniej to ty byłeś- mruknął.- podczas lizania się z Jonginem.

-Dobra zamknij się.- wymamrotałem, przypominając sobie incydent z Kaiem. Już miałem obrzygać buty Kyungsoo, ale usłyszałem charakterystyczny dźwięk powiadomienia.

OhYehet96: Lu, czekam na ciebie.

OhYehet96: U ciebie.

OhYehet96: Więc przychodź szybciej, gdziekolwiek jesteś^^

No to jestem w dupie.

-Chłopaki ja muszę biec, do jutra!- krzyknąłem i poprawiłem opadające ramiączko mojego plecaka, po czym zacząłem biec w stronę mojego domu pod którym byłem już 7 minut później.

Dobrze, że Kyung nie mieszka tak daleko i w razie "nagłego wypadku z Sehunem" szybko mnie uratuje.

Bo uratuje, prawda?

-Jesteś Luhan!- uradowali się moja rodzicielka, przytulając mnie do siebie.- Właśnie pokazywałam twojemu koledze rodzinny album, dołączysz do nas?

-Pewnie...- uśmiechnąłem się sztucznie.

Jak moja mama dzisiaj pokazuje mu rodzinny album, to za rok będzie planowała ślub.

I wnuki.

I kolejne wnuki.

I ja piernicze to po prostu nie wróży nic dobrego, OKEJ?

-O hej Lulu.- powiedział Sehun kiedy zjawiłem się w kuchni i usiadłem naprzeciwko niego.

-Hej.- odpowiedziałem obojętnie.

Kiedyś wsadzę mu widelec w płuca za ten uśmiech.

-Na czym skończyliśmy Sehun?- zapytała mama siadając obok mnie.

-Na tym jak Luhan zsiusiał się na basenie Yu Tian.- zaśmiał się cicho, wyciągając zdjęcie. 

Czyli już są na "Ty" tak?

Czekaj czekaj, czy on ma moje zdjęcie, kiedy stoję w basenie a wokół mnie jest niebieska plama?

TYLKO. KURWA. NIE. TO.

-D-daj mi to!- pisnąłem wyrywając mu kompromitującą fotografię z dzieciństwa.

-LUHAN.- odezwała się moja mama morderczym tonem, dając mi do zrozumienia, że jak nie pozwolę jej dokończyć tej "śmiesznej" historii to mnie wydziedziczy. Westchnąłem cicho, rzucając jej przepraszające spojrzenie.- A więc kontynuując, kiedy wszyscy leżeliśmy na leżakach, Lulu przybiegł do nas z płaczem mówiąc, że wszystkie dzieci uciekły z basenu i nikt się nie chce z nim bawić, bo zrobił tak jak tatuś kazał. Kiedy zapytałam się go co on mu kazał, to odpowiedział: "No papa powiedział, ze jak będzie mi sie chciało siusiu to mogę zrobić w basenie, bo i tak nikt nie zauwazy."- uśmiechnęła się lekko.- To były czasy...- westchnęła. Popatrzyłem na tłumiącego śmiech Huna, mając coraz większą ochotę wybić mu zęby i wepchać mu je w wątrobę. 

To były najgorsze dwa dni w moim życiu.

Najpierw obrzygałem Hun'a...

Potem mojej matce zebrało się na wspomnienia.

Muszę zapytać Kyungsoo czy nie załatwił by mi biletu do Meksyku i nowego paszportu na nazwisko Gonzales.

****

No helo elo moje drogie.

Wybaczcie, że dawno mnie nie było, po raz kolejny się przeprowadzałam, do tego też doszło dużo spraw ze szkołą i no było do dupy i nie miałam na nic czasu XD

Mam nadzieję, że nie popełniłam bardzo dużo błędów i że mimo wszystko rozdział się wam spodobał^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro