Rozdział 2
Rozmowa trwała bardzo długo, a z każdą sekundą Samalteii coraz bardziej traciła nadzieje na zostanie wróżką. Patrzyła w swoje bose stopy, a w jej oczach powoli pojawiały się łzy. Pewność siebie jaką miała podczas rozmowy z Sarrinii, zniknęła w mgnieniu oka. Mogła tego nie robić, co ją do tego ciągnęło, co przez to osiągnęła? - Zadawała sobie pytania. Wtem podeszła do niej Tahiti:
- Samalteii, przecież wiesz że nie zawiesi cię w szkoleniu. - mówiła łagodnym przyjaznym głosem. - Sarrinii potrzebuje wróżek. - jej oczy utkwione były w rudowłosej rozczochranej dziewczynie. - Będziesz świetną wróżką!
- Ta... A jelenie latają - Samalteii podniosła wzrok na Tahiti. - Każdy mówi o tobie, że będziesz świetną wróżką, lada chwila zamienisz się w zająca.
- Bez ciebie nie będę się w nikogo zamieniać, mój kochany jelonku. - położyła rękę na ramieniu Samalteii - Słyszałaś o tym co powiedział Strumień Dusz? - Samalteii pokręciła przecząco głową. - Nadciągają złe czasy dla wróżek i zwierząt. Nie jeden łowca już na nas poluje.
- Naprawdę? Czyli tutaj serio są łowcy? - Samalteii pytała z niedowierzaniem.
- Tak. Pewnie dlatego Sarrinii była na ciebie zła.
Samalteii zrozumiała, że za jej zabawę mogła zapłacić życiem. Mogła już nigdy nie zobaczyć Tahiti. Nie powinna zostawać wróżką. Tahiti ją akceptowała, ale czy znajdzie się druga taka osoba? "Nadciągają złe czasy", co to znaczy? Czy w śród ludzi naprawdę są łowcy i łowczynie? Ale przecież Strumień Dusz nigdy się nie myli. To koniec lasu Norriary? - głowa Samalteii była pełna myśli, ale jej dumanie przerwały radosne okrzyki wróżek. Motyle usiadły na wierzbie! - dla wróżek był to pewny znak - niedługo w jej gałęziach znajdą młodą wróżkę. Z takiej wiadomości cieszył się każdy. Jedna z wróżek, Karines była najbardziej radosna. To zapewne ona będzie uczyć tego małego brzdąca. Samalteii rozchmurzyła się na chwile, ale nie długą.
- Młoda Samalteii, przyjdź że tu! - to była Sarrinii. Samalteii rozglądała się za Tahiti, szukając w niej wsparcia. Ona też była zajęta nowiną o nowej wróżce. Jej brązowe zajęcze uszy falowały gdy wiał w nie wiatr. - Samalteii przyjdź tu natychmiast! - kolejny wrzask starszej uświadomił dziewczynie, że nie uniknie tego co nastąpi. Musi tylko wierzyć słowom Tahiti - "Sarrinii potrzebuje wróżek".
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro