Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6 Normalne życie


POV DEKI

Siadając przy stole, gdzie czekało pięknie podane śniadanie, z lekko uniesioną brwią spojrzałam na Sorę i Takumiego.

Starali się zachowywać normalnie, ale ja doskonale wiedziałam już jak blisko ze sobą są.

- Możecie przestać udawać – powiedziałam nakładając sobie jajecznicy posypanej świeżym szczypiorkiem

- Hmm?? – Sora dalej grała zdezorientowaną

- Wystarczająco słyszałam wasze zażyłości dzisiejszej nocy – odparłam na co moja przyjaciólka tylko się zakrztusiła, a Takumi zawadiacko uśmiechnął

- Nie wiem o czym mówisz – Sora szła w zaparte

- O tych siedmiu szczytowaniach, pomiędzy drugą, a czwartą w nocy – uśmiechnęłam się, na co Sora zwróciła się z pretensjami do Takumiego

- Mówiłeś, że drzwi są dźwiękoszczelne!

- Kłamałem – odparł szczerze i z rozbawieniem – nie chciałem, byś się hamowała, w końcu to twój dom

Sora chwile będąc w konsternacji, nie wiedziała jak się zachować.

- Winszuję! – zaśmiałam się – cieszę się, że znów jesteś Soruś szczęśliwa. Możesz przestać udawać niedostępną

- Jesteś niemożliwa – odparła jednak, po chwili uśmiechnęła się zadziornie i odparła

- Skoro jesteś taka otwarta na nowe informacje, to chce ci kogoś przedstawić. Gdy do jadalni weszła mała dziewczyna z obłędnymi oczyma i blond czupryną nie zajarzyłam czyje to może być dziecko. Dopiero gdy stanęła pomiędzy Sorą i Takumim dotarło do mnie uderzające podobieństwo. Pytań, płaczu, pisków, radości i jednego napadu złości z mojej strony nie było końca. Mała była przeurocza!

Uwielbiałam dzieci, marząc że w przyszłości sama będę je miała. Ale w tej chwili liczyło się tu i teraz. Całe popołudnie spędziliśmy w czwórkę bawiąc się z Yoshiko i dając oczarować jej wdziękowi.

Dopiero po kolacji przyszła pora na poważniejsze rozmowy, gdy małą zabrano do kąpania i położenia spać. Gdy Takumi wyszedł na chwilę zadzwonić odezwałam się do przyjaciółki

- Soruś... - jedna rzecz mnie nurtowała odkąd zobaczyłam małą Yoshiko – dlaczego wróciłaś do Japonii i ich zostawiłaś?

Moja przyjaciółka lekko się spięła i posmutniała.

- Wiesz, że wuj by tego nie odpuścił... szukałby nas, chciał zniszczyć – odparła, a ja dalej wiedziałam, że to nie był główny powód. Poczułam dotkliwy ból wiedząc, że to ja zniszczyłam jej życie...

- To byłabyś w stanie pokonać, tak jak teraz... kulą u nogi byłam ja, prawda? – łzy zaszkliły się w naszych oczach

- Nigdy nie byłaś dla mnie kulą u nogi Deki! – zaprzeczyła obejmując mnie – wiedziałam jednak, że nie będę umiała żyć zostawiając cię tam samą w tym piekle. Yoshiko miała doskonałe warunki i opiekę! – Płakałyśmy z dobre dziesięć minut po czym się odezwałam

- Nigdy więcej jej tego nie rób! Dziecko wychowywane bez matki to najgorsza rzecz pod słońcem! Nie poświęcaj jej tak dla nikogo, zwłaszcza dla mnie! Obiecaj, że bez względu jak potoczą się nasze llosy już nigdy jej nie opuścisz Sora! Że zawsze będziesz myśleć o niej w pierwszej kolejności!

- Obiecuję! – wybuchnęła gromkim płaczem przepełnionym winą i żalem. Patrzyłam na nią wiedząc, że jest mi prawdziwą przyjaciółką i siostrą. Nikt inny nie byłby gotowy na takie poświęcenia. Nie wiem ile minęło, ale nasze łzy zdążyły już dawno wyschnąć, a serca się uspokoić. Dopiero teraz Takumi przyszedł z kubkami gorącej czekolady i podał nam je z dobrodusznym uśmiechem.

- A jak ja ją o to prosiłem co ty to kazała mi się „Walić" – skwitował, na co Sora lekko się uśmiechnęła

- Tak czy inaczej już nie pozwolę jej odejść, ale nie czuj się Deki winna... Ja podobnie ryzykowałem dla Shikamaru i Temari i nie żałuję. To nas łączy... Ty dla niej zrobiłabyś to samo... Dlatego cieszmy się, że już po wszystkim i pora zacząć normalne życie. Udało mi się wynająć ci mieszkanie w centrum Moskwy, w japońskiej dzielnicy.

- Czy tam nie jest najbardziej narażona na poszukiwania przez zbirów ojca? – dopytała Sora

- Najciemniej pod latarnią – odparł – poza tym Deki łatwiej tam sobie poradzi. Nie zna rosyjskiego, a Japończycy w Moskwie nie są nazbyt wścibscy. Każdy z nich ma jakąś tajemnicę na sumieniu i nie czepia się jeden drugiego.

- Wolę by Deki została tu z nami – odparła Sora po chwili namysłu

- Soruś kochanie, nie możesz trzymać mnie pod kloszem. Chcę wreszcie żyć normalnie. Bez nakazów i zakazów... chce móc sobie codziennie zrobić jajecznicę, zdecydować, gdzie iść, co robić. Poza tym wiesz dobrze, by zapewnić nam większe bezpieczeństwo, powinniśmy się rozdzielić na jakiś czas...

- Niezbędna będzie też zmiana twojego wizerunku Deki – powiedział poważnie Takumi, a ja już wiedziałam o co chodzi... Białe długie włosy były niezwykłe u Japończyków, a na dodatek były charakterystyczne, tak że łatwo by mnie ktoś rozpoznał

- Nie ma problemu – odparłam stanowczo chcąc już się w pełni usamodzielnić.

- Kiedy musi wyjechać? – dopytała Sora

- Najlepiej jutro... my też zmienimy miejsce naszego pobytu razem z Yoshiko na jakiś czas.

- To wszystko to jakiś obłęd... - westchnęła Sora. Przytuliłam ją i wstając uśmiechnęłam się

- Pomyśl, że jeszcze kilka lat i będziemy mogły jawnie chodzić po ulicach – moja ironia znów się ujawniła, ale tym razem podszyta była szczęściem. Szczęściem nowego, normalnego życia.

...........................................................................

Stojąc za ladą cukierni czekałam na kolejne zamówienie z kuchni. Minął miesiąc, a ja już całkiem zaaklimatyzowałam się w nowych warunkach. Praca, kontakt z ludźmi... zadziwiające jak niewiele potrzeba do szczęścia. Owszem tęskniłam za Sorą, Takumim i małą Yoshiko, ale wiedziałam, że są bezpieczni i tak jak ja szczęśliwi. Z racji bezpieczeństwa kontaktowaliśmy się raz w tygodniu przez videorozmowę, ale nie dłużej niż dziesięć minut. Nie znałam ich dokładnej lokalizacji, ale wszytsko to miało służyć naszej ochronie.

- Juri! Twoje zamówienie na czwórkę gotowe! – usłyszałam głos z kuchni

- Pędzę! – odparłam biorąc tacę i układając na niej zamówienie dla klienta. Nie tylko wygląd musiałam zmienić, ale i dane personalne. Lubiłam swoją pracę, mimo że dla wielu nie byłaby ona zbyt prestiżowa. Jednak z moim „wykształceniem" nie mogłam jak to ujął Takumi „wykładać na uniwerku". Musiałam póki co zadowolić się tym co jest, natomiast mój szwagier obiecał, że za jakiś czas będę mogła podnieść swoje kwalifikacje i wrócić do szkoły. A także na nowo zamieszkamy wszyscy razem.

Podobała mi się ta perspektywa, bo zawsze czułam braki w swoim wykształceniu. To dlatego po pracy kupowałam nałogowo książki i pochłaniałam je do snu, ciesząc się, że guwernantka nie przegląda mojej zakazanej lektury...

Widząc nowego klienta podeszłam z uśmiechem i zapytałam standardowo

- Witam w naszej cukierni, co mogę podać?

- Siebie – odparł, przeszywając mnie wzrokiem.

Mimowolnie przyjrzałam mu się. Nie pierwszy raz, ktoś próbował mnie poderwać, albo nawiązać kontakt, ale ten koleś był jakiś inny... Rzucił tanim tekstem, ale miałam przeczucie, że stać go na więcej. Niezwykle przystojny z czarną, gęstą czupryną. Miał w sobie coś pociągającego i niebezpiecznego jednocześnie. Ja jednak nie byłam łasa jak inne moje rówieśniczki na ładną gębę i miłe słówka. Od razu odparowałam

- To niestety jest poza Pana zasięgiem, ale w karcie podane są produkty na jakie Pana stać – ewidentnie mój brak entuzjazmu jego osobą był dla niego zaskoczeniem, ale uśmiechnął się przekornie

- Więc co Pani poleca? – nie ustępował

- Drzwi... - odparłam odwracając się na pięcie i przy ladzie przekazując koleżance jego stolik. Nie miałam zamiaru użerać się z kolejnym podrywaczem, chociaż tak naprawdę nie chciałam się przyznać, że zrobił w jakiś sposób na mnie wrażenie. To zimne spojrzenie, pełne usta czy sama jego uroda i aura jednocześnie spowodowały, że moja pewność siebie ulotniła się. Instynktownie czułam, że muszę trzymać się od niego z daleka, jednak przeczucie podpowiadało mi, że nie uda mi się to w nieskończoność...

POV SASUKE

Gdy podeszła miałem już pewność, że to ona. Mimo czarnych, krótszych włosów i niebieskich soczewek jej rysy twarzy za bardzo wyryły się w mojej pamięci. Zdecydowanie jej kamuflaż, zmiana imienia i wyglądu mógł oszukać ludzi jej ojca, ale nie mnie. Byłem profesjonalistą najwyższych lotów i doskonale wiedziałem, że trafiłem na córkę Makudy.

Musiałem jednak przyznać, że zaskoczył mnie jej opór na mój wdzięk. Zazwyczaj kobiety mdlały, gdy tylko wypowiadałem słowo do nich, a ona nie tylko była na to odporna, ale i potrafiła mnie postawić do pionu. Mimowolnie spodobało mi się to. Gdy mnie zignorowała nawet poczułem pewien rodzaj rozbawienia. Lubiłem wyzwania. Długo nie mogłem jej znaleźć, aż się udało. Sądziłem, że najlepiej będzie zawrócić jej w głowie i tak omamić, by wróciła ze mną do Japonii jednak widząc jej charakterek wiedziałem, że to się nie sprawdzi. Musiałem zastosować klasyczne porwanie, a do tego musiałem się dobrze przygotować. Popijając kawę, którą przyniosła jej koleżanka obserwowałem ją, analizując jej zwinność, ruchy i szacowaną wagę ciała. Czułem, że mimo wszystko najbliższe dni zakończą się moim sukcesem, a jej porażką, jednak w tamtym momencie nie przewidziałem jeszcze kilku zdarzeń, które miały czekać na mojej drodze...

I tak jak obiecałam – rozdzialik dzisiaj się pojawił xD

Pierwsze spotkanie Deki i Sasuke już mamy za sobą. Teraz może być już tylko gorzej hahhahah

Kocham!

Wasza/Twoja

Juri/Deki

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro