Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5 Dawne więzi


UWAGA! SCENY ZAWARTE W ROZDZIALE SĄ PRZEZNACZONE DLA OSÓB POWYŻEJ 18 ROKU ŻYCIA

POV SORA

Gdy tylko Deki zniknęła za drzwiami swojej tymczasowej sypialni, ja ubrana w puchaty szlafrok szybkim krokiem przemknęłam do prawego skrzydła posiadłości. Znałam ją jak własną kieszeń. Mój pobyt za granicą głównie skupiał się na tych pomieszczeniach... i na Takumim. Cała zestresowana usłyszałam jak dzwony zegara wybijają północ, mimo to nie zatrzymałam się. Dalej szłam przed siebie dążąc do celu. Serce waliło mi jak oszalałe, a łzy same napływały do oczu. Otwierając białe drzwi do przytulnie urządzonej sypialni, spojrzałam na śpiącą drobną postać. Przy łóżku paliła się malutka lampeczka oświetlająca twarz właścicielki pokoju. Na palcach podeszłam do śpiącej dziewczynki i usiadłam na brzegu jej łóżka.

Zamarłam. Była prześliczna... jej rumiane policzki i lekko rozchylone, uśmiechnięte usteczka świadczyły o tym, że śnią się jej przyjemne rzeczy. Delikatnie przeczesałam dłonią jej blond loki, coraz bardziej powstrzymując się od płaczu.

- Yoshiko... - wyszeptałam połykając łzy – moja mała Yoshiko. Przypatrywałam się jak równomiernie oddycha i jak spokojny ma sen... do momentu w którym, ku mojemu zaskoczeniu mała otworzyła oczy! Jedno błękitne, a drugie brązowe było świadectwem z jak bardzo porypanego związku powstała, gdzie geny dominujące i walczące ze sobą posiadali oboje rodzice.

Zastygłam w bezruchu nie wiedząc co zrobić... Mała natomiast przetarła swoje oczka i zupełnie nie wystraszona moją obecnością przyjrzała mi się uważnie.

- Mama? – zapytała po chwili, a ja wybuchnęłam płaczem przytulając ją do siebie. Jak to możliwie by mnie pamiętała? By kojarzyła? Zostawiłam ją, a ona dalej wiedziała kim jestem!

Jej drobne rączki objęły mnie za szyję po czym powiedziała

- Tatuś obiecywał, że wrócisz – te słowa jeszcze bardziej mnie rozdarły

- I słowa dotrzymałem – powiedział mężczyzna wchodząc do pokoju dziecięcego.

Spojrzałam na niego totalnie zdezorientowana, dalej trzymając małą w ramionach. Przysiadł obok i ucałował czubek głowy naszej córki.

- Codziennie z Yoshiko rozmawiamy o tobie – wyjaśnił patrząc na małą, która szeroko się uśmiechała – oglądamy twoje zdjęcia, filmy. Yoshiko wie, że musiałaś wyjechać, ale cierpliwie czekała, aż do nas wrócisz

- Nawet robiłam laurki na twój powrót mamusiu! – powiedziała czterolatka chcąc wykaraskać się z łóżka, ale Takumi ją powstrzymał, widząc w jakiej rozsypce emocjonalnej jestem.

- Pokażesz je jutro Yoshiko, a teraz śpij. Mama też musi odpocząć

- Ale już nie wyjeżdżasz? Nie znikniesz? – zapytała mnie dziewczynka patrząc mi w oczy. Zaskoczona byłam jednocześnie jak posłuszna jest swojemu ojcu, ale patrząc jak na niego reagowała byli bardzo ze sobą zżyci.

- Obiecuję, że przyjdę do ciebie skarbie z samego rana – odparłam całując ją czule. Okrywając ją kołdrą nie wierzyłam w to co miało właśnie miejsce. Moja mała kruszynka mnie poznała... mało tego, czekała na mnie, a ja byłam przekonana, że nawet nie wie o moim istnieniu. Sądziłam nawet, że Takumi znajdzie sobie inną, by pomogła mu w wychowaniu Yoshiko.

Zaszłam w ciążę wkrótce po tym jak rozpoczęłam studia... Mimo że Takumi był nałogowym flirciarzem i dymał każdą laskę na wydziale, wiedziałam że nas połączyła prawdziwa miłość. Gdy zostaliśmy parą mój świat całkowicie się odmienił. Dotychczas rygorystyczne, ponure życie nabrało barw i kolorów. Jednak, gdy wpadliśmy byłam przerażona. Wiedziałam, że wuj nie pozwoli mi urodzić, a nawet jeśli, to każe mi oddać nieślubne dziecko. Ślub z Takumim też nie wchodził w grę. Był osobą polityczną, a relacje mojego wuja z władzami Rosji nie należały do najłatwiejszych. Podobno sam sprzeciwiał się ślubowi rodziców Takumiego. Jego matka bowiem należała do zaprzyjaźnionego klanu, na którego poparcie do tej pory liczy mój wuj.

Wiedziałam, że jedynym dobrym rozwiązaniem jest zostawienie małej tutaj... z ojcem. Tu była bezpieczna, tu nikt nie kontrolował jej życia i nie narzucał własnych praw. Ja jej nie mogłam dać takiej wolności. Takumi błagał, bym uciekła od wuja została...Ale ja wiedziałam, że wuj będzie szukał okazji do zemsty, a poza tym... nie byłam w stanie zostawić Dekashi samej. Była młodsza ode mnie i miała tylko we mnie oparcie. Sam rok moich studiów był dla niej koszmarem, a ja czułam się za nią odpowiedzialna.

Postanowiliśmy więc z Takumim, że mała gdy podrośnie dowie się dlaczego matka musiała ją opuścić, ale mimo wszytsko bardzo ją kocha. Nie było dnia, bym o niej nie myślała. Jednak nie wiedziałam jak wygląda, bo do tej pory nie utrzymywałam kontaktu z Takumim. Tak było łatwiej... poza tym, drżałam czy nie będziemy na podsłuch, a informacja, że mamy dziecko mogła tylko nam zaszkodzić.

Ojciec Takumiego sfałszował moje oceny i dyplom, tak bym mogła po powrocie pokazać wujowi efekty swojej „nauki". Był dla mnie niezwykle życzliwy podobnie jak matka Takumiego i obiecali, że wychowają małą najlepiej jak mogą. Ze złamanym sercem i bólem wróciłam do codzienności do Japonii, nie mówiąc nawet Dekashi o tym wszystkim. Nie chciałam by czuła się winna.

Teraz jednak mając mętlik w głowie pozwoliłam by Takumi zaprowadził mnie do swojego gabinetu i nalał do szklanki jakiś trunek

- Wypij, ukoi twoje nerwy – powiedział, siadając na fotelu obok i patrząc na mnie uważnie.

Automatycznie upiłam łyk mocnej cieczy i aż się skrzywiłam. Spojrzałam pytająco na szatyna, a ten doskonale znając moje myśli odezwał się

- Nigdy więcej nie miałem żadnej kobiety po tobie, Sora... Nie chciałem. Żadna nie byłaby dobrą matką dla Yoshiko, z wyjątkiem ciebie. Długo miałem ci za złe, że nie zaufałaś mi na tyle by zostać, ale po pewnym czasie zrozumiałem.

- Wiesz, że to skrzywdziłoby zbyt wielu ludzi... i nie bylibyśmy bezpieczni

- Nie widzisz paradoksu tej sytuacji? – zapytał - teraz też nie jesteś w pełni bezpieczna, ale mi zaufałaś... wreszcie. Gdy zobaczyłem, twoje imię wyświetlające się na telefonie nie mogłem w to uwierzyć. Dziękowałem niebiosom, że Dekashi zwraca mi cię z powrotem mimo że robi to całkiem nieświadomie.

- Teraz to inna sytuacja... wuj dalej nie wie o Yoshiko

- I się nie dowie, a ty zostaniesz z nami... ze mną.

- To nie takie proste Takumi

- Dlaczego? Przecież nie masz męża w Japonii – odparł upijając łyk alkoholu a ja przyjrzałam mu się uważnie. Zmężniał i spoważniał, ale te iskry dalej tliły się w jego oczach

- Regularnie zbierałem informacje o tobie... przecież nie pozwoliłbym ci odejść na zawsze

- A co gdybym to ja już nie chciała z tobą być? – rzuciłam mu wyzwanie tak naprawdę ciesząc się, że o mnie nie zapomniał

Zamiast odpowiedzieć podszedł do mnie i zmuszając do wstania, łapiąc za kark pocałował mnie brutalnie i z namiętnością. Poczułam się jak kiedyś... jakby nigdy nic się nie zmieniło, a nasza miłość była najważniejsza na świecie.

- Chcesz – odpowiedział patrząc mi w oczy

- Skąd ta pewność? – nie ustępowałam

- Bo dalej gdy cię całuję, mimowolnie rozchylasz nogi – dogryzł mi ponownie całując i sadzając na lakierowanym, mahoniowym biurku. Skończyło się na słowach. To co czuliśmy przez lata rozłąki pokazywaliśmy w dotyku i pieszczotach. Każdego dnia śniłam o tej chwili, przypominałam sobie momenty naszych uniesień, jego ciało. Teraz jednak te mrzonki i sny się spełniły. Znów byliśmy razem... Mój szlafrok dawno już leżał gdzieś, a nagie plecy idealnie przylegały do mahoniowego blatu. Słysząc jak Takumi rozpina rozporek, aż przygryzłam wargę z podniecenia. Spojrzałam jak jego bujna grzywka lekko opada mu na czoło, a oczy są pełne pożądania. Nie rozebrał się w pełni, jakby nie mógł się mnie doczekać. Jego tors przybliżył się do mnie, a czując jego członek na swojej kobiecości, aż stęknęłam zadowolona. Objęłam nogami, jego biodra, a on nachylając się nade mną i kładąc ręce po bokach mojej głowy, wszedł jednym pewnym ruchem do samego końca. Kochając się, nieprzerwanie patrzyliśmy sobie w oczy, czując coraz więcej przyjemności.

Gdy całował moje piersi pochylając się mocniej, czułam jak wchodzi głębiej. Przymknęłam z rozkoszy oczy nie mogąc już zapanować nad własnymi reakcjami i doznaniami. Starałam się tłumić dzwięki, jednak Takumi przyspieszył ruch bioder i szepnął mi do ucha

- Krzycz... pokój jest dźwiękoszczelny....

Czując już całkowitą ekstazę i zapewnienie ukochanego, dałam całkowicie na luz swoim doznaniom.

Należeliśmy do siebie i już nic i nikt nie mogło nas rozdzielić... Tak przynajmniej myślałam w tamtej chwili.

Kochane gwiazdeczki!

Dawno nie było lemoniku xD wiec taki drobny prezencik na początek tygodnia.

Kto był zaskoczony, że Sora miała dziecko? :P

Kocham!

Wasza/Twoja

Juri/ Deki

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro