Rozdział 12 I co teraz?
POV DEKI
Gdy wyszłam spod prysznica wcale nie czułam się lepiej. Paplanina Ino o cudownych możliwościach życia tutaj mnie dobijała. A najbardziej świadomość, że od dziś mam być jedną z dziewczyn tego przybytku. Byłam dziewicą... nie zamierzałam sypiać z mężem którego wybrał mi ojciec, a co dopiero z obcym i obleśnym typem którego nie znam.
Niestety byłam pilnowana na każdym kroku, a zwłaszcza gdy jadłam. Ino szybko wyjaśniła mi przyczynę. Podobno kiedyś jedna z nowych ukradła z kuchni nóż i mocno zraniła klienta. Oczywiście skończyło się to dla niej tragicznie bo przewieźli ją do burdelu blisko męskiego więzienia... nawet nie chciałam myśleć co ją tam spotykało.
- Ino...- zaczęłam przełykając ledwo ziemniaki, które postawiono przede mną z jakimś mięsem
- Hmm?
- Ty naprawdę lubisz to co robisz? Jak wyglądało twoje życie wcześniej? – zapytałam chcąc ją zrozumieć chociaż w drobnym stopniu. Dziewczyna zamyśliła się na chwilę
- Wiesz... jestem tu od czternastego roku życia... Matka mnie tu oddała. Była uzależniona od narkotyków, a ja byłam przepustką do ciągłej dostawy drag. Szybko zapomniałam o szkolnych znajomościach i przestawiłam się na realne życie... To pomaga nie zwariować – odparła z lekko smutnym wzrokiem. Było mi jej niezwykle żal... Życie kobiet na świecie nie było chyba nigdy nazbyt usłane różami... każda musi cierpieć w większym lub mniejszym stopniu...
- Ale teraz jestem niezależna. Mam swoją pozycję i swoich stałych klientów. Dobrze mi z tym – tu spojrzała na mnie – i gwarantuje ci, że ty też sobie poradzisz. A teraz kończ jedzenie i chodź się przebrać. Ciotka Oksana załatwiła ci na pierwszy raz jednego z tutejszych polityków. To zaszczyt
Miałam w dupie takie zaszczyty. Chciałam uciekać, ale nie miałam jak... Analizowałam więc dalej dokładnie wielkość okien w pomieszczeniach, wysokości na jakich się znajdujemy... Wiedziałam już, że by dostać się na podwórze muszę przejść krętymi korytarzami aż dojdzie się do salonu w którym „baluje" zazwyczaj kilka par na raz. Przechodziłyśmy tamtędy tylko raz, ale dreszcze od widzianych tam scen miałam do tej pory. Z resztą mimo że każda z dziewczyn miała przydzielony pokój wiele z nich obsługiwało klientów na korytarzach... Ino mówiła, że niektórzy mężczyźni lubią być podglądani i dlatego robią to z dziewczynami publicznie...
Obrzydliwe... Na dodatek wszędzie było pełno strażników. Na każdym piętrze po pięciu i interweniowali w razie kłopotów.
- To dziś założysz prawda, że śliczna? – z letargu wyrwał mnie głos dziewczyny. Trzymała w rękach czerwoną sukienkę do połowy ud, która była prawie przezroczysta. Do tego komplet koronkowej czerwonej bielizny. Jak żyje nie miałam czegoś takiego na sobie
- Mam nadzieję, że stanik będzie pasował. Mimo że jesteś drobna masz czym oddychać – powiedziała podając mi strój.
- Pomóż mi uciec Ino... błagam – wyszeptałam patrząc na nią błagalnie. Myślałam że dziewczyna po przejściach zrozumie moją sytuację i będzie skłonna mi pomóc. Nic bardziej mylnego... Oczy Ino jakby pociemniały, a brew gniewnie się zmarszczyła.
- Słuchaj Deki! Nigdy więcej mnie o to nie proś! Pora dorosnąć i zaakceptować los! Nie dam się wrobić w kłopoty przez ciebie. Za pomoc lub samą ucieczkę grozi przeniesienie do więziennego burdelu! Wiesz jak tam jest?? Szczury, racje głodowe i bezwzględni mężczyźni! Nikt nie wypłaca ci pensji, a odchodzisz stamtąd tylko w czarnym worku! Zapomnij więc o uciekaniu i wchodź do 13! Masz się przebrać i czekać na klienta. Będzie za godzinę... I nie kombinuj. Okna są zamknięte na amen więc nie uciekniesz. Jasne!?
Pokiwałam tylko głową wiedząc, że inaczej jeszcze może na mnie donieść.
- Zuch dziewczynka – potargała moje włosy zdejmując z nich spinkę mężczyźni wolą jak są rozpuszczone. Baw się dobrze
Gdy to powiedziała wepchnęła mnie do pokoju i zamknęła na klucz. Wiedziałam, że za moment może wrócić sprawdzić czy się ubrałam więc stanie w amoku nic mi nie da... Wiedziałam jednak, że nie poddam się bez walki. Na stoliku nocnym leżała karafka z alkoholem. Gdy już się przebrałam wzięłam karafkę i wylałam jej zawartość do umywalki w łazience. Nim jednak zdążyłam ją stłuc by mieć coś ostrego usłyszałam otwieranie drzwi i swoje imię. Szybko odłożyłam naczynie i weszłam do pokoju. W drzwiach stała Ciotka Oksana z jakimś mężczyzną.
- To Pańska dziewczyna na ten wieczór Panie Władymirze – powiedziała i oddała mu klucz, po czym wyszła z pokoju lustrując mnie wzrokiem.
Stałam jak sparaliżowana... Mężczyzna przekręcił zamek w drzwiach i zaśmiał się rubasznie pod nosem. Był niski i gruby, prawie zupełnie jak mój niedoszły mąż.
Podszedł do mnie i zaczął o coś pytać, ale go nie zrozumiałam. Nie dlatego, że mój rosyjski był kiepski, a dlatego że facet mymrał pod nosem prawie całkowicie pijany. Waliło od niego alkoholem i zgnilizną. Wezbrało mi się na wymioty. Pomyślałam, że skoro jest mocno wstawiony zdążę się uwolnić i skoczyć po karafkę, ale przeceniłam siłę pijanych mężczyzn. Nim zdążyłam się odwrócić Koleś złapał mnie za ramiona i brutalnie rzucił na łóżko. Niefortunnie uderzyłam głową o drewniany zagłówek łóżka, że aż zobaczyłam gwiazdki. Skołowana, próbowałam się podnieść, ale poczułam na sobie ogromny ciężar. Łzy napłynęły mi do oczu, bo wiedziałam że mam za słaby refleks a zawroty głowy nie pomagały mi nad koordynacją ruchów.
- Proszę pozwolić mi pójść na chwilę do łazienki – błagałam czując jego oddech na swojej skórze, ale mnie ignorował, gładząc moje nogi i całując brzuch. Byłam przekonana że to koniec, że jestem zbyt słaba i przez to zaraz zostanę zgwałcona, ale wtedy zdarzył się cud... Nagle drzwi pokoju otworzyły się z impetem, a ja spojrzałam w ich kierunku.
Nie dowierzałam widząc w nich Sasuke, który z furią w oczach przyglądał się całej sytuacji. Jakby tego było mało „mój klient" nawet nie zauważył, że mamy gościa.
Sasuke natomiast nie tracił ani sekundy dłużej. Ściągnął obrzydliwego faceta ze mnie i przywalił mu w twarz, tak że ten padł jak długi na ziemię.
- Zdążył ci coś zrobić? – zapytał, a ja dopiero gdy się zbliżył uwierzyłam, że to nie jest sen
- Nie... Uderzyłam tylko głową o kant łóżka. Co ty tu robisz?
- Widzisz normalnie? – dopytał ignorując moje pytanie
- Tak jeśli masz brata bliźniaka i jesteście tu razem – zadrwiłam widząc tak naprawdę podwójnie. Nie odpowiedział nic pomagając mi wstać.
- Obejmij mnie – polecił a ja posłusznie skorzystałam z jego pomocy
Jednak nagły syk Sasuke zwrócił moją uwagę, że coś jest nie tak. Odwróciłam się. To ten pijany cap wyjął z marynarki nóż i ugodził czarnowłosego w bok. Sasuke puścił mnie i wyciągnął tkwiący przedmiot w jego ciele. Nim się obejrzałam Władymir miał już poderżnięte gardło, a ja nawet nie pisnęłam. Poczułam dziwną satysfakcję, że się wykrwawia na naszych oczach.
- Trzeba to zatamować – powiedziałam zwracając uwagę, ze Sasuke zaczął mocno krwawić, a jego niebieska koszula robi się coraz bardziej czerwona.
- Nie mamy czasu – powiedział zabierając kurtkę z krzesła leżącego już trupa i zakładając ją na siebie, by nie było widać zakrwawionej koszuli. Po czym zapytał - Ustaniesz na nogach?
- Dam radę – powiedziałam mimo że było to nie do końca zgodne z prawdą. Już po pierwszych paru krokach miałam ochotę zwymiotować, bo cały pokój przestawił mi się do góry nogami. Wiedziałam jednak, że musze wytrzymać i uciekać.
- Nie w tę stronę – poinformowałam mojego wybawcę – pierwsze piętro mają na oku strażnicy i Ciotka, bo są tu nowe dziewczyny. Na trzecim piętrze jest przejście prowadzące do drugiego budynku. Tamtędy dostaniemy się na dziedziniec
- Poradzę sobie – powiedział Sasuke, ale widziałam że bardzo cierpi z powodu rany. Mimo jego umiejętności nie mieliśmy szans w bezpośrednim starciu z tyloma mężczyznami.
- Nie bądź uparty i współpracuj ze mną! – warknęłam – Nie ma nikogo bardziej zdeterminowanego ode mnie by stąd uciec
Gdy to powiedziałam usłyszeliśmy krzyk z głębi korytarza i wołanie pomocy. Zapewne ktoś już się zorientował o leżącym trupie na środku pokoju.
- Prowadź – powiedział nagle Sasuke, dając mi możliwość wykazania się. Wiedziałam, że ocenił swoją sytuację i sam doskonale wiedział, że był zbyt poważnie ranny by zabić wszystkich...
Biegliśmy co sił przed siebie, aż dotarliśmy do drugiego budynku. Z tego co mówiła Ino ten teren był dla grubych ryb i ich wybranek. Praca w budynku B nadawała tutejszym prostytutkom prestiżu. Tu też znajdowała się kuchnia i jadalnia więc dzięki temu mniej więcej zapamiętałam rozkład korytarzy. Od dziedzińca dzieliło na już tak niewiele, lecz krzyki mężczyzn i ich kroki zbliżały się z obu stron. Odcięli nas szukając dosłownie wszędzie.
Byliśmy w pułapce. Wiedziałam, że nie przemkniemy niezauważeni, ale w tym momencie Sasuke spojrzał na mnie zagadkowym spojrzeniem i powiedział:
- Zaufaj mi i się nie bój – po czym rozdarł moją sukienkę i rzucił ją obok nas. Moją prawą nogę zarzucił sobie na biodro, a moje dłonie oplótł swoją szyję. Gdy kroki zbliżały się coraz bardziej, nagle mnie pocałował. Poczułam jak jego język wkrada się do moich ust i pieści podniebienie. Nie był to delikatny pocałunek, a niezwykle namiętny i pełny emocji. Skołowana nie protestowałam nawet gdy jego dłonie powędrowały na moje pośladki i talię. Kroki ochroniarzy były już bardzo blisko, ale Sasuke nie przestawał mnie całować i dotykać. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że ścigający nas mężczyźni pobiegli dalej, nie zwracając na nas uwagi. Cała drżąc pod wpływem dziwnego uczucia zrozumiałam, że wzięli nas za jedną z tych par, uprawiających seks na korytarzach... W końcu wiedzieli tylko, że jeden z klientów nie żyje i jedna z dziewczyn uciekła. Mogli nie mieć pojęcia, że pomaga mi inny mężczyzna...
Spojrzałam w jego czarne oczy i zauważyłam, że jego wyraz twarzy znacznie się zmienił, złagodniał na ułamek sekundy tylko po to by znów zmarszczyć te regularne długie brwi.
- Udało się, idziemy – polecił, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc za sobą. Byłam w takim amoku pod wpływem jego dotyku i mojego pierwszego pocałunku, że dopiero gdy wsiedliśmy do auta zarejestrowałam, że nam się udało. Zadziwiające, że nie zarejestrowałam biegu po zimnej trawie i dziedzińcu, a także przechodzenia przez płot. Z piskiem opon odjechaliśmy policyjnym radiowozem ciemną ulicą, na której nie byłam w stanie się skupić myśląc tylko o tym, że mnie uratował i ma niezwykle miękkie usta...
Gwiazdeczki!
Mówiłam, że nie musicie zbyt długo czekać na next xD
Mam nadzieję, że obrót spraw się spodobał :P dajcie znać w komentarzach :*
Kocham!
Wasza/Twoja
Juri/Deki
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro