Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12 I co teraz?


POV DEKI

Gdy wyszłam spod prysznica wcale nie czułam się lepiej. Paplanina Ino o cudownych możliwościach życia tutaj mnie dobijała. A najbardziej świadomość, że od dziś mam być jedną z dziewczyn tego przybytku. Byłam dziewicą... nie zamierzałam sypiać z mężem którego wybrał mi ojciec, a co dopiero z obcym i obleśnym typem którego nie znam.

Niestety byłam pilnowana na każdym kroku, a zwłaszcza gdy jadłam. Ino szybko wyjaśniła mi przyczynę. Podobno kiedyś jedna z nowych ukradła z kuchni nóż i mocno zraniła klienta. Oczywiście skończyło się to dla niej tragicznie bo przewieźli ją do burdelu blisko męskiego więzienia... nawet nie chciałam myśleć co ją tam spotykało.

- Ino...- zaczęłam przełykając ledwo ziemniaki, które postawiono przede mną z jakimś mięsem

- Hmm?

- Ty naprawdę lubisz to co robisz? Jak wyglądało twoje życie wcześniej? – zapytałam chcąc ją zrozumieć chociaż w drobnym stopniu. Dziewczyna zamyśliła się na chwilę

- Wiesz... jestem tu od czternastego roku życia... Matka mnie tu oddała. Była uzależniona od narkotyków, a ja byłam przepustką do ciągłej dostawy drag. Szybko zapomniałam o szkolnych znajomościach i przestawiłam się na realne życie... To pomaga nie zwariować – odparła z lekko smutnym wzrokiem. Było mi jej niezwykle żal... Życie kobiet na świecie nie było chyba nigdy nazbyt usłane różami... każda musi cierpieć w większym lub mniejszym stopniu...

- Ale teraz jestem niezależna. Mam swoją pozycję i swoich stałych klientów. Dobrze mi z tym – tu spojrzała na mnie – i gwarantuje ci, że ty też sobie poradzisz. A teraz kończ jedzenie i chodź się przebrać. Ciotka Oksana załatwiła ci na pierwszy raz jednego z tutejszych polityków. To zaszczyt

Miałam w dupie takie zaszczyty. Chciałam uciekać, ale nie miałam jak... Analizowałam więc dalej dokładnie wielkość okien w pomieszczeniach, wysokości na jakich się znajdujemy... Wiedziałam już, że by dostać się na podwórze muszę przejść krętymi korytarzami aż dojdzie się do salonu w którym „baluje" zazwyczaj kilka par na raz. Przechodziłyśmy tamtędy tylko raz, ale dreszcze od widzianych tam scen miałam do tej pory. Z resztą mimo że każda z dziewczyn miała przydzielony pokój wiele z nich obsługiwało klientów na korytarzach... Ino mówiła, że niektórzy mężczyźni lubią być podglądani i dlatego robią to z dziewczynami publicznie...

Obrzydliwe... Na dodatek wszędzie było pełno strażników. Na każdym piętrze po pięciu i interweniowali w razie kłopotów.

- To dziś założysz prawda, że śliczna? – z letargu wyrwał mnie głos dziewczyny. Trzymała w rękach czerwoną sukienkę do połowy ud, która była prawie przezroczysta. Do tego komplet koronkowej czerwonej bielizny. Jak żyje nie miałam czegoś takiego na sobie

- Mam nadzieję, że stanik będzie pasował. Mimo że jesteś drobna masz czym oddychać – powiedziała podając mi strój.

- Pomóż mi uciec Ino... błagam – wyszeptałam patrząc na nią błagalnie. Myślałam że dziewczyna po przejściach zrozumie moją sytuację i będzie skłonna mi pomóc. Nic bardziej mylnego... Oczy Ino jakby pociemniały, a brew gniewnie się zmarszczyła.

- Słuchaj Deki! Nigdy więcej mnie o to nie proś! Pora dorosnąć i zaakceptować los! Nie dam się wrobić w kłopoty przez ciebie. Za pomoc lub samą ucieczkę grozi przeniesienie do więziennego burdelu! Wiesz jak tam jest?? Szczury, racje głodowe i bezwzględni mężczyźni! Nikt nie wypłaca ci pensji, a odchodzisz stamtąd tylko w czarnym worku! Zapomnij więc o uciekaniu i wchodź do 13! Masz się przebrać i czekać na klienta. Będzie za godzinę... I nie kombinuj. Okna są zamknięte na amen więc nie uciekniesz. Jasne!?

Pokiwałam tylko głową wiedząc, że inaczej jeszcze może na mnie donieść.

- Zuch dziewczynka – potargała moje włosy zdejmując z nich spinkę mężczyźni wolą jak są rozpuszczone. Baw się dobrze

Gdy to powiedziała wepchnęła mnie do pokoju i zamknęła na klucz. Wiedziałam, że za moment może wrócić sprawdzić czy się ubrałam więc stanie w amoku nic mi nie da... Wiedziałam jednak, że nie poddam się bez walki. Na stoliku nocnym leżała karafka z alkoholem. Gdy już się przebrałam wzięłam karafkę i wylałam jej zawartość do umywalki w łazience. Nim jednak zdążyłam ją stłuc by mieć coś ostrego usłyszałam otwieranie drzwi i swoje imię. Szybko odłożyłam naczynie i weszłam do pokoju. W drzwiach stała Ciotka Oksana z jakimś mężczyzną.

- To Pańska dziewczyna na ten wieczór Panie Władymirze – powiedziała i oddała mu klucz, po czym wyszła z pokoju lustrując mnie wzrokiem.

Stałam jak sparaliżowana... Mężczyzna przekręcił zamek w drzwiach i zaśmiał się rubasznie pod nosem. Był niski i gruby, prawie zupełnie jak mój niedoszły mąż.

Podszedł do mnie i zaczął o coś pytać, ale go nie zrozumiałam. Nie dlatego, że mój rosyjski był kiepski, a dlatego że facet mymrał pod nosem prawie całkowicie pijany. Waliło od niego alkoholem i zgnilizną. Wezbrało mi się na wymioty. Pomyślałam, że skoro jest mocno wstawiony zdążę się uwolnić i skoczyć po karafkę, ale przeceniłam siłę pijanych mężczyzn. Nim zdążyłam się odwrócić Koleś złapał mnie za ramiona i brutalnie rzucił na łóżko. Niefortunnie uderzyłam głową o drewniany zagłówek łóżka, że aż zobaczyłam gwiazdki. Skołowana, próbowałam się podnieść, ale poczułam na sobie ogromny ciężar. Łzy napłynęły mi do oczu, bo wiedziałam że mam za słaby refleks a zawroty głowy nie pomagały mi nad koordynacją ruchów.

- Proszę pozwolić mi pójść na chwilę do łazienki – błagałam czując jego oddech na swojej skórze, ale mnie ignorował, gładząc moje nogi i całując brzuch. Byłam przekonana że to koniec, że jestem zbyt słaba i przez to zaraz zostanę zgwałcona, ale wtedy zdarzył się cud... Nagle drzwi pokoju otworzyły się z impetem, a ja spojrzałam w ich kierunku.

Nie dowierzałam widząc w nich Sasuke, który z furią w oczach przyglądał się całej sytuacji. Jakby tego było mało „mój klient" nawet nie zauważył, że mamy gościa.

Sasuke natomiast nie tracił ani sekundy dłużej. Ściągnął obrzydliwego faceta ze mnie i przywalił mu w twarz, tak że ten padł jak długi na ziemię.

- Zdążył ci coś zrobić? – zapytał, a ja dopiero gdy się zbliżył uwierzyłam, że to nie jest sen

- Nie... Uderzyłam tylko głową o kant łóżka. Co ty tu robisz?

- Widzisz normalnie? – dopytał ignorując moje pytanie

- Tak jeśli masz brata bliźniaka i jesteście tu razem – zadrwiłam widząc tak naprawdę podwójnie. Nie odpowiedział nic pomagając mi wstać.

- Obejmij mnie – polecił a ja posłusznie skorzystałam z jego pomocy

Jednak nagły syk Sasuke zwrócił moją uwagę, że coś jest nie tak. Odwróciłam się. To ten pijany cap wyjął z marynarki nóż i ugodził czarnowłosego w bok. Sasuke puścił mnie i wyciągnął tkwiący przedmiot w jego ciele. Nim się obejrzałam Władymir miał już poderżnięte gardło, a ja nawet nie pisnęłam. Poczułam dziwną satysfakcję, że się wykrwawia na naszych oczach.

- Trzeba to zatamować – powiedziałam zwracając uwagę, ze Sasuke zaczął mocno krwawić, a jego niebieska koszula robi się coraz bardziej czerwona.

- Nie mamy czasu – powiedział zabierając kurtkę z krzesła leżącego już trupa i zakładając ją na siebie, by nie było widać zakrwawionej koszuli. Po czym zapytał - Ustaniesz na nogach?

- Dam radę – powiedziałam mimo że było to nie do końca zgodne z prawdą. Już po pierwszych paru krokach miałam ochotę zwymiotować, bo cały pokój przestawił mi się do góry nogami. Wiedziałam jednak, że musze wytrzymać i uciekać.

- Nie w tę stronę – poinformowałam mojego wybawcę – pierwsze piętro mają na oku strażnicy i Ciotka, bo są tu nowe dziewczyny. Na trzecim piętrze jest przejście prowadzące do drugiego budynku. Tamtędy dostaniemy się na dziedziniec

- Poradzę sobie – powiedział Sasuke, ale widziałam że bardzo cierpi z powodu rany. Mimo jego umiejętności nie mieliśmy szans w bezpośrednim starciu z tyloma mężczyznami.

- Nie bądź uparty i współpracuj ze mną! – warknęłam – Nie ma nikogo bardziej zdeterminowanego ode mnie by stąd uciec

Gdy to powiedziałam usłyszeliśmy krzyk z głębi korytarza i wołanie pomocy. Zapewne ktoś już się zorientował o leżącym trupie na środku pokoju.

- Prowadź – powiedział nagle Sasuke, dając mi możliwość wykazania się. Wiedziałam, że ocenił swoją sytuację i sam doskonale wiedział, że był zbyt poważnie ranny by zabić wszystkich...

Biegliśmy co sił przed siebie, aż dotarliśmy do drugiego budynku. Z tego co mówiła Ino ten teren był dla grubych ryb i ich wybranek. Praca w budynku B nadawała tutejszym prostytutkom prestiżu. Tu też znajdowała się kuchnia i jadalnia więc dzięki temu mniej więcej zapamiętałam rozkład korytarzy. Od dziedzińca dzieliło na już tak niewiele, lecz krzyki mężczyzn i ich kroki zbliżały się z obu stron. Odcięli nas szukając dosłownie wszędzie.

Byliśmy w pułapce. Wiedziałam, że nie przemkniemy niezauważeni, ale w tym momencie Sasuke spojrzał na mnie zagadkowym spojrzeniem i powiedział:

- Zaufaj mi i się nie bój – po czym rozdarł moją sukienkę i rzucił ją obok nas. Moją prawą nogę zarzucił sobie na biodro, a moje dłonie oplótł swoją szyję. Gdy kroki zbliżały się coraz bardziej, nagle mnie pocałował. Poczułam jak jego język wkrada się do moich ust i pieści podniebienie. Nie był to delikatny pocałunek, a niezwykle namiętny i pełny emocji. Skołowana nie protestowałam nawet gdy jego dłonie powędrowały na moje pośladki i talię. Kroki ochroniarzy były już bardzo blisko, ale Sasuke nie przestawał mnie całować i dotykać. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że ścigający nas mężczyźni pobiegli dalej, nie zwracając na nas uwagi. Cała drżąc pod wpływem dziwnego uczucia zrozumiałam, że wzięli nas za jedną z tych par, uprawiających seks na korytarzach... W końcu wiedzieli tylko, że jeden z klientów nie żyje i jedna z dziewczyn uciekła. Mogli nie mieć pojęcia, że pomaga mi inny mężczyzna...

Spojrzałam w jego czarne oczy i zauważyłam, że jego wyraz twarzy znacznie się zmienił, złagodniał na ułamek sekundy tylko po to by znów zmarszczyć te regularne długie brwi.

- Udało się, idziemy – polecił, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc za sobą. Byłam w takim amoku pod wpływem jego dotyku i mojego pierwszego pocałunku, że dopiero gdy wsiedliśmy do auta zarejestrowałam, że nam się udało. Zadziwiające, że nie zarejestrowałam biegu po zimnej trawie i dziedzińcu, a także przechodzenia przez płot. Z piskiem opon odjechaliśmy policyjnym radiowozem ciemną ulicą, na której nie byłam w stanie się skupić myśląc tylko o tym, że mnie uratował i ma niezwykle miękkie usta...

Gwiazdeczki!

Mówiłam, że nie musicie zbyt długo czekać na next xD

Mam nadzieję, że obrót spraw się spodobał :P dajcie znać w komentarzach :*

Kocham!

Wasza/Twoja

Juri/Deki 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro