Rozdział 10 Rozpacz
POV DEKI
Mój rosyjski dalej był na beznadziejnym poziomie, ale w kawiarni zdążyłam już mocno się osłuchać z tym językiem. Bardzo uproszczonymi zdaniami i gestami zaczęłam tłumaczyć policjantowi, że zostałam porwana, co o dziwo bardzo szybko zrozumiał. Wezwał nawet wsparcie w odpowiednim momencie, bo gdy Sasuke pojawił się w drzwiach drugi z policjantów potraktował go paralizatorem. Byłam uratowana! Mój oprawca padł jak długi, zaciskając zęby. Mnie natomiast funkcjonariusz wyprowadził i posadził na tylnym siedzeniu radiowozu. Byłam roztrzęsiona!
Teraz nie pozostało mi nic innego jak tylko zadzwonić do Sory i Takumiego! Siedząc w samochodzie zobaczyłam, że podjeżdża drugi radiowóz z dwoma policjantami. Ten który mi pomógł podszedł do nich i dość długo z nimi rozmawiał, pokazując na mnie. W międzyczasie skuli nieprzytomnego Sasuke i wsadzili do drugiego samochodu.
Zastanawiałam się przez chwile ile woltów dostał skoro aż przytomność stracił, ale odrzuciłam tę myśl. Mimo że jednocześnie mnie intrygował i było mi go trochę żal, chciał oddać mnie ojcu. A to sprawiało, że był moim wrogiem numer jeden. Nagle jeden z nowych funkcjonariuszy podszedł do mnie i łamanym japońskim powiedział.
- Proszę się nie martwić, odstawimy Panią w bezpieczne miejsce
Uśmiechnęłam się z wdzięcznością, ciesząc jednocześnie że trafiłam na kogoś z kim się porozumiem i powiedziałam
- Chciałabym jak najszybciej zadzwonić
- Wszystko w swoim czasie – odparł i odszedł. Cóż... mimo że poczułam drobny niepokój szybko go zignorowałam. W końcu co mogło mi się stać w obecności policji, która właśnie mnie uratowała?
POV SORA
- Nic nie rozumiesz! Muszę ją znaleźć! – wyrywałam się Takumiemu z rąk płacząc w rozpaczy. Deki zniknęła a my zorientowaliśmy się dopiero kilka dni po.
- Sora to nic nie da! Moi ludzie już jej szukają w całym kraju, nie jesteś od nich lepsza w tropieniu!
- Zostawiłam ją... samą... obiecałam że tu będzie bezpieczna a tymczasem jakiś konował ją uprowadził! – wrzeszczałam w rozpaczy
- Wiem i obiecuje, że zrobię wszystko by ją odbić, ale musimy działać racjonalnie! Jestem pewny, że to nikt z ludzi jej ojca. Ich ciągle obserwujemy!
- Więc kto miałby z tego korzyści!?
- Tego jeszcze nie wiem, ale obiecuje Ci że ją znajdziemy. Uspokój się! Ze względu na Yoshiko i twój stan!
Wyczerpana pozwoliłam tylko by łzy spływały mi po policzkach. Byłam bezradna. Jakby tego było mało byłam w ciąży. Ciągłe nudności uprzykrzały mi życie... nie zdążyłam nawet powiedzieć przyjaciółce radosnej nowiny czekając, aż będę mogła zrobić to osobiście odwiedzając ja w ramach niespodzianki w tym tygodniu, a zamiast tego straciłam ją. Zawiodłam... jako rodzina i przyjaciółka... na dodatek miałam związane ręce. Nie pozostało mi nic innego jak zaufać Takumiemu i niebiosom, że moja Dekashi wkrótce się odnajdzie.
POV SASUKE
Byłem cholernie zły, że dałem się podejść jak dziecko... pierwszy raz w życiu zabrakło mi refleksu. Nawet sprawy sobie nie zdawałem, że podświadomie powodem mojego rozkojarzenia była ta uparta istota. Jakby tego było mało siedziałem w zatęchłym samochodzie ze skutymi rękami. Po paralizatorze dalej miałem mrowienie w całym ciele, ale powoli dochodziłem do siebie. Oczywiście nie zdradziłem się faktem, że wróciła mi świadomość i z zamkniętymi oczyma słuchałem rozmowy dwóch policjantów.
- Dziewczyna już jedzie na miejsce, dostaniemy cztery kawałki do podziału – powiedział jeden do drugiego
- Sasha się ucieszy, dawno nie miał nowego towaru. Jeśli jest dziewicą powinniśmy wytargować więcej – odparł drugi, a ja doskonale wiedziałem, że to skorumpowane psy zasiedlające tutejsze burdele. Nie pierwszy raz spotykałem takie gnidy.
- Taki jest plan. Oksana gdy ją obejrzy da mi cynk, a wtedy Sasha da nam nagrodę.
- A co z nim?
- Skoro sam ją uprowadził, albo chciał ją dymać, albo zabić. Zostawimy go w lesie. Niedźwiedzie się nim zajmą – powiedział ten pierwszy śmiejąc się w głos. Wiedziałem, że nie jest dobrze, ale w tym wypadku martwiłem się o Deki. Tutejsze burdele to siedlisko AIDS i innych chorób, nie mówiąc już o tym jakie przeżyje traktowanie. Czekałem, aż powiedzą do którego burdelu ją zabrali, ale nie doczekałem się tej informacji. Nie pozostało mi nic innego jak tylko poczekać, aż dojedziemy do lasu...
............................................................
POV DEKI
Gdy zatrzymaliśmy się po 2 godzinach jazdy przed jakimś budynkiem byłam lekko zdziwiona. Nigdzie nie było oznaczeń, że to komisariat, a wokół nie było żywego ducha.
- Przepraszam, ale gdzie jesteśmy? – zapytałam policjantów, którzy spojrzeli na siebie wymownie. Żaden mi nie odpowiedział, natomiast obaj wyszli z auta i mi kazali zrobić to samo. Posłuchałam posłusznie, ale byłam coraz bardziej podejrzliwa. Co tu się odwala? Jeden z policjantów uśmiechnął się do mnie i gestem ręki kazał iść za sobą. Gdy weszliśmy do dużego budynku, który z zewnątrz wymagał gruntownej elewacji, lekko oniemiałam. W środku było niczym w pałacu. Sztukateria, czerwone zdobione ściany, wyrafinowane meble z pikowanymi obiciami.
Gdy rozglądałam się po pomieszczeniu zorientowałam się, że przy drzwiach stoi dwóch rosłych facetów, którzy najwidoczniej pilnowali wejścia. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, podeszła do nas dość tęga kobieta w wysokim koku. Nie uśmiechała się, a tylko zmierzyła mnie wzrokiem i odezwała się do policjantów. Niestety zrozumiałam tylko, że rozmawiają o pieniądzach. Kobieta ponownie spojrzała na mnie i kiwnęła głową do policjantów, którzy uścisnęli jej dłoń i zbierali się do wyjścia!
- Moment! – krzyknęłam za nimi, ale nawet się nie odwrócili, a mężczyźni pilnujący drzwi zagrodzili mi drogę. Czułam się jak zwierzę złapane w pułapkę myśliwego.
- Chce wyjść! – powiedziałam na co usłyszałam tylko rubaszny śmiech kobiety. Odezwała się do mężczyzn, którzy po chwili złapali mnie za ręce i ciągnęli w głąb dalszych pomieszczeń. Krzyczałam i wyrywałam się, ale nie miałam z tymi gorylami szans. Gdy wreszcie stanęli, znajdowaliśmy się w dziwnym pomieszczeniu wyłożonymi kafelkami łazienkowymi rodem z horroru. Dookoła pełno szafek z różnymi lekami i przyrządami. Kobieta, która wydawała rozkazy podeszła do mnie z nożyczkami i zaczęła rozcinać moje ubranie. Przerażona znów próbowałam się wyrwać, krzyczeć, ale na nic się to zdało.
„ Zgwałcą mnie" – myślałam jedynie przerażona
Gdy stałam całkowicie naga trzymana przez mężczyzn, poczułam jak reszta mojej godności upada wraz z ostatnim skrawkiem materiału na ziemię. Poczułam jak moje ręce zostają wykręcone do tyłu, po czym brutalnie położono mnie twarzą do zimnego metalowego stołu. Wypięta z rozkraczonymi nogami dalej próbowałam walczyć, ale gdy poczułam w sobie brutalnie włożone dwa palce tej kobiety, aż zapłakałam z bólu.
Gmerała we mnie z dobrą minutę, która stawała się wiecznością. Zdruzgota, zalana łzami w końcu zostałam podniesiona do pionu.
Kobieta zdjęła rękawiczkę z dłoni, którą nawet nie zarejestrowałam, że założyła mamrocząc coś pod nosem. Po chwili wypowiedziała kolejny rozkaz i bestialscy mężczyźni zaciągnęli mnie do małego pokoiku z toaletą i łóżkiem niczym w więzieniu. Usłyszałam dźwięk zamykanego zamka w drzwiach. Usiadłam przerażona na łóżku na którym znajdował się zatęchły stary koc. Przykryłam się nim szczelnie, dalej płacząc. Wiedziałam już doskonale co to za miejsce... i co zrobiła ta kobieta... Nie sądziłam, że uciekając od Sasuke tak bardzo za nim zatęsknię i za jego bezpieczną, ciepłą piwnicą w której trzymał mnie na początku naszej znajomości...
Gwiazeczki! xD
Przyznawać się, kto domyślał się takiego obrotu sprawy?
Mam nadzieję, że rozdzialik trzymał w napięciu i że się podobał
Do zobaczenia wkrótce :*
Kocham!
Wasza/Twoja
Juri/Deki
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro