Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział trzydziesty czwarty

W pierwszy dzień świąt Sophie  pomyślała o tym, czy powinna mimo wszystko wysłać prezent Fletcher? Niby ta jej go nie dała, ale może w szkole dopiero da?

Faktycznie, ostatnio się nie układało. Jednak czy można z tej przyjaźni tak po prostu zrezygnować?

Uznała, że chociaż złoży życzenia listownie. Jednak rodzinna sowa znajdowała się w pokoju brata, a on raczej nie będzie chętny pożyczyć jej gdy dowie się do kogo pisze.

- Taylor, pożyczysz mi tą sowę? - zapytała Sophie, wchodząc do pokoju brata.

- Po co ci sowa? - zapytał podejrzliwie chłopak.

- Chciałam komuś wysłać list - powiedziała Sophie.

- Jeśli do Fletcher to nie dam ci tej sowy - powiedział Taylor.

- Nieważne komu - stwierdziła dziewczyna.

- Jeśli nie powiesz komu, nie dam ci tej sowy - powiedział Taylor. Może nie było to miłe, ale starał się chronić siostrę.

- Chciałam po prostu złożyć życzenia - rzekła dziewczyna.

- Nie i już. Zresztą sowa już poleciała do Alice, z zapytaniem, czy spędzanie u niej Sylwestra nadal aktualne - odparł Taylor.

- Dobrze, rozumiem. Niech będzie - stwierdziła dziewczyna. Uznała, że z listu nic nie będzie.

- A może chcesz z nami pojechać do Jonesów? - zapytał Taylor.

- Nie wolelibyście sami? - spytała Krukonka.

- Będzie tam też jej brat i kuzynostwo. I może zaprosi też znajomych - powiedział Gryfon.

Sophie zastanowiła się. Z jednej strony lubiła pobyć też sama, ale z drugiej może nie byłoby tak źle? I jeśli byłaby też ta Naomi, to można by się dowiedzieć czegoś więcej o Huncwotach?

- A kto będzie dokładnie? - zapytała blondynka.

- Ja, Tilly, Alice, jej kuzynka Megan, oraz Susan i Hannah z Hufflepuffu.  A z twojego rocznika Michael, Cedrik, Andrew, Adrian, Sally i Naomi.

- Szkoda, że bliźniaków nie będzie - mimowolnie stwierdziła cicho Sophie, jednak brat to usłyszał.

- Wiedziałem! To kiedy ślub? - zapytał brunet.

- Za pięć lat, wiesz? Szykuj już garnitur najlepiej - zażartowała Sophie.

- Już się robi! - powiedział chłopak, szczerząc się.

- A tak serio to dobrze, mogę pojechać tam. Jeśli rodzice nie będą mieli nic przeciwko - zastrzegła blondynka.

- Spokojnie, zajmę się garniturem później. Pewnie do tej pory wyrosnę z niego - odparł Taylor.

- Chodźmy zapytać rodziców - powiedziała Sophie, zmęczona już trochę tym gadaniem o ślubie, który niby miałby się odbyć za kilka lat.

Nie wiedzieli, że niedługo przyszłość już nie będzie wydawać się im taka kolorowa. Że w końcu czas pokoju się skończy, a nadejdą mroczne i niebezpieczne czasy.

- Dobrze, zgadzam się - powiedziała Caroline, gdy zapytali ją o Sylwestra.

- Tylko będziecie grzeczni? - zapytała Caroline.

- Pewnie - odparło rodzeństwo.

Sophie zastanawiała się, w jaki sposób podpytać rodziców o Huncwotów z tego poprzedniego pokolenia. Okazja nadarzyła się, gdy Edward z Taylorem poszli odśnieżać podwórko. Choć oczywiście Edward mógłby zrobić to machnięciem różdzki, to jednak pokazywał jak wykonuje się obowiązki domowe w zwykły sposób.

- Mamo, a pokażesz mi jakieś zdjęcia ze szkoły? - spytała Sophie.

- Mogę ci pokazać, ale co się stało, że tak nagle się zainteresowałaś? - spytała Caroline.

- Tak po prostu chciałam je zobaczyć - rzekła młodsza blondynka.

Obie skierowały się do salonu, gdzie w szafie znajdowały się albumy ze zdjęciami.

- Popatrz, tutaj jesteśmy ja i Pandora, gdzieś pod koniec szóstego roku - Caroline pokazała na pierwsze zdjęcie.

Sophie zobaczyła na fotografii przedstawiającą dwie roześmiane blondynki, stojące koło jeziora. Jako że było to czarodziejskie zdjęcie, każda z dziewczyn machała jedną swoją ręką w stronę obiektywu. Drugą obejmowały się wzajemnie.

- Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, dopóki nie umarła - mówiła Caroline smutno.

- Odwiedzałyśmy ich czasami, pamiętasz?

Sophie przypomniała sobie, jak wiele lat temu razem z mamą chodziły odwiedzić jej przyjaciółkę.

- Tak, często się odwiedzałyśmy. Ma córkę rok młodszą od Taylora, chyba jest w Ravenclaw.

- Pamiętam ją - przyznała Sophie.
Jeszcze jak miała trzy latka, chodziła razem z mamą odwiedzić jej przyjaciółkę. Razem z rocznym Taylorem bawili się zabawkami tam. Później Pandorze urodziła się córka, a gdy trochę podrosła, Caroline i Pandora żartowały, że wyglądają jak siostry. Później jednak Sophie poszła do Hogwartu, więc już rzadziej ją widziała, aż do tego roku. Później niestety Pandora zginęła, a Caroline była z tego powodu smutna. Jednak starała się nie pokazywać tego tak bardzo.

- Ostatnio nawet rozmawiałam z Luną - powiedziała Sophie.

- Naprawdę? To dobrze - rzekła Caroline.

Choć cieszyła się, że Sophie odnowiła kontakt z Luną, ciągle brakowało jej Pandory. Wiedziała, że nikt jej nie zastąpi. Szybko więc przeszły do następnych zdjęć.

- To zdjęcie z imprezy na siódmym roku u Gryfonów. Byliśmy z twoim tatą już parą, jak mnie tam zaprosił - powiedziała Caroline.

Na pierwszym planie fotografii widać było młodszą wersję Caroline i Edwarda. Z tyłu widać było innych ludzi, którzy się tam bawili.

- Kto to jest? - uwagę Sophie przykuł młody, ciemnowłosy chłopak na jednej z fotografii. Stał gdzieś z boku i zagadywał do kogoś niewidocznego. Wyglądał znajomo. Jakby już gdzieś go widziała.

- Przypomina mi z wyglądu takiego chłopaka, który jest na pierwszym roku w Gryffindorze. Nazywa się Jason Chase i lubi robić żarty - powiedziała Sophie, podsuwając temat o którym chciała pogadać.

- Tutaj na zdjęciu jest jego ojciec. Obecnie dosyć znany w świecie, choć niekoniecznie jest to dobra sława - rzekła Caroline.

- Kto to? - spytała Sophie.

- Jeden z czwórki Huncwotów, czyli największych żartownisiów tamtej dekady. Do tej paczki należeli Remus Lupin, który cię uczy obrony, James Potter i Peter Pettigrew, którzy nie żyją, oraz Syriusz Black. A to jest jego syn - wyjaśniła Caroline. Wiedziała, że jest to na pewno duże zaskoczenie i może być straszne. Ale z drugiej strony przydało się to powiedzieć. Wytłumaczyć, o co chodziło.

- Czyli Jason i Naomi są jego dziećmi? A kto jest matką? I co się z nią stało? - zapytała Sophie.

- Ich matką jest Maya Chase, Puchonka. Z tego co wiem, po zesłaniu męża załamała się i wyjechała z kraju. Wróciła w tym roku - stwierdziła Caroline.

Naomi i Jason są dziećmi Blacka i prawdopodobnie muszą wiedzieć o nim coś, czego nie wie nikt inny. Ta cała konspiracja i tajemnice.

- Nie spodziewałam się tego - przyznała młodsza Krukonka.

- Już wszystko odśnieżone! - zawołał Taylor, wchodząc do domu.

- I bez pomocy magii - dodał Edward.

Przerwali tym rozmyślania i oglądanie albumów. Jednak Sophie zastanawiała się też nad czymś jeszcze.

Naomi i Jason twierdzili, że on nic im nie zrobi. Czy to dlatego, że był ich ojcem, czy z innego powodu?  Nie wiedziała, co jest prawdą, ani jak im  przedstawiono tą sprawę. Jednak czuła, że kryje się za tym coś więcej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro