Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział trzeci

- Wstawaj, zaraz lekcje! - krzyczała Eveline do Sophie z rana. Blondynka po chwili zaczęła otwierać oczy, jednocześnie przecierając je.

- Zaraz wstaję - mruknęła.

- Nie zaraz, tylko już. Ja już się obudziłam, a ty śpioch jakiś jesteś i nie można cię obudzić! - powiedziała brunetka już trochę spokojniejszym tonem.

Sophie otworzyła oczy już na dobre i rozejrzała się. Jej łóżko miało rozsunięte zasłony, a obok stała jej przyjaciółka, już gotowa do wyjścia. Ostatniej współlokatorki nie było nigdzie widać.

- Nawet ta nasza sąsiadka już wstała. Czy ty nie potrafisz wstać wcześnie?

- Już wstaję - powiedziała Sophie, wychodząc z łóżka i idąc do łazienki.

- Skoro już wstajesz, to ja ci nie będę przeszkadzać, będę czekać na ciebie w Pokoju Wspólnym, dobrze? - powiedziała brunetka, po czym wyszła z dormitorium.

- Jak miło, że na mnie poczekała tutaj - mruknęła Sophie, po czym poszła do łazienki. Pomyślała że przyjaciółka po prostu nie chciała, żeby się spóźniła na lekcje, a przy okazji dała jej trochę dłużej pospać, zwłaszcza, że sama zajmowała łazienkę, to po co ona miała wtedy czekać.

W końcu umyta i przebrana w mundurek szkolny, Sophie wyszła z dormitorium i zeszła do Pokoju Wspólnego Ravenclaw. Zobaczyła tam Eveline, rozmawiającą z Clarą.  Była to średniego wzrostu, brązowooka brunetka. Eveline na widok przyjaciółki zawołała:

- Chodź, bo się spóźnimy!

Następnie skierowała się od razu do wyjścia z Pokoju Wspólnego razem z Clarą. Sophie ruszyła za nimi.

Dziewczyny szły w milczeniu do Wielkiej Sali. Niedaleko wejścia do niej zauważyły grupkę trzeciorocznych Gryfonów.

- Pójdę przywitać się z moim bratem, zaraz będę - powiedziała Sophie.

Eveline miała minę, jakby jej to nie pasowało, ale powiedziała tylko:

- Jasne, idź, tylko nie spóźnij się. Zaraz zaczynają się lekcje, a przydałoby się coś zjeść.

Następnie Eveline z Clarą skierowały się do Wielkiej Sali, a Sophie podeszła do Gryfonów.

- Cześć Taylor, Alice, Tilly i Natalie - przywitała się blondynka.

- Cześć - odparli przyjaciele.

- Nadal się z nią przyjaźnisz? - zapytał Taylor.

- Tak, nadal. Nic się nie zmieniło od wczoraj - stwierdziła Sophie, wiedząc, jaki jej brat ma stosunek do jej przyjaciółki.

- Szkoda, że się nic nie zmieniło - wtrąciła Natalie.

- To nie jest dobra przyjaźń - powiedział Taylor.

- Właśnie, Taylor ma rację - dodała Alice.

- Wszystko jest w porządku - stwierdziła Sophie, zła, że głównym tematem rozmowy jest jej przyjaźń z Eveline.

- Jestem młodszy, ale nadal jestem twoim bratem, więc pamiętaj, że możesz mi mówić wszystko - powiedział Taylor.

- To naprawdę miłe, ale sama sobie świetnie radzę - stwierdziła Sophie. - a teraz muszę iść, bo będzie się martwić, że nic nie zjadłam przed lekcjami.

- Przynajmniej cię odprowadzimy - powiedział chłopak, na co przyjaciółki się zgodziły.

- Jak chcecie, to chodźcie - zgodziła się blondynka.

Całą piątką ruszyli w stronę Wielkiej Sali. Skierowali się w kierunku stołu Ravenclaw. Ku zdziwieniu wszystkich, cała czwórka Gryfonów nie poszła do swojego stołu, tylko usiedli przy stole Ravenclaw. Taylor od razu usadowił się po prawej stronie Sophie, obok niego Tilly, a z drugiej strony Sophie usiedli kolejno Alice i Natalie.

- Co wy robicie? - zapytała Sophie brata.

- Jesteśmy twoją ochroną - stwierdził chłopak, zabierając się za jedzenie.

- Nie potrzebuję ochrony. To, że z jakiegoś powodu nie lubisz mojej przyjaciółki, nie uprawnia cię do takich wygłupów.

- Potrzebujesz - stwierdził Taylor, jednocześnie jedząc tosta.

Sophie już miała coś powiedzieć, kiedy nagle usłyszeli huk. Następnie w całej Sali zaczęło się robić kolorowo. Na ścianach zaczęły się pojawiać różnokolorowe plamy. Nagle za stołami nauczycieli, na ścianie pojawił się napis:

Witamy w nowym roku szkolnym!
Obiecujemy, że nie będziecie się nudzić!

Wszyscy byli zdziwieni. Jednak to nie był koniec niespodzianek, gdyż przy stole Ślizgonów wybuchł chaos. Okazało się, że praktycznie wszyscy Ślizgoni mieli języki w barwach czerwieni i żółci.

- Weasley, to na pewno wasza sprawka! - stwierdził od razu Snape.

- Powoli, przecież nie wiadomo kto to zrobił, nie ma dowodów, że to oni - powiedział Dumbledore.

- Minus 10 punktów dla Gryffindoru od każdego z bliźniaków Weasley i szlaban u mnie co środę wieczorem! - zarządził profesor eliskirów.

- Jesteśmy oburzeni... - zaczął Fred.

- Że tak nas pan posądza bez dowodów - dodał George.

- Właśnie, Severusie, na spokojnie to przemyślimy i podejmiemy decyzję, nie trzeba od razu ich karać - powiedział Albus, poprawiając swoje okulary.

- Oni dokuczyli moim wychowankom i poniosą za to konsekwencje - stwierdził Snape. Profesor był jeszcze bardziej zirytowany niż zazwyczaj.

- To my...

- Przyjdziemy później! - powiedzieli chórem bliźniacy, po czym wyszli z Wielkiej Sali. Sophie rozejrzała się.

Profesor eliksirów wprowadził Ślizgonów z Wielkiej Sali, by pójść z nimi do Skrzydła Szpitalnego. Reszta osób na Sali  zaczęła się zbierać, by pójść na lekcje. Jednak przerwali, gdy dyrektor zaczął mówić:

- Z powodu wydarzeń, jakie miały miejsce przed chwilą, pierwsza godzina lekcyjna jest odwołana. Możecie iść odpocząć, a później pójdziecie na drugą lekcję.

Po tych słowach wszystkim poprawił się humor i ruszyli w stronę wyjścia, z zamiarem pójścia do swoich Pokoi Wspólnych, lub pochodzenia po zamku.

Eveline i Clara również wstały i ruszyły za tłumem. Za nimi Sophie, której nie odstępowała czwórka Gryfonów.

- Mogłabyś powiedzieć swojemu  bratu i jego przyjaciołom, żeby sobie poszli? - powiedziała Eveline cicho do Sophie. Blondynka zwróciła się więc do brata:

- Taylor, miło, że się o mnie martwisz, ale idźcie do swojego Pokoju Wspólnego, nie musicie za mną chodzić. Proszę.

- Zrobię to tylko dlatego, że mnie prosisz, choć wiem, że to ona cię do tego namówiła - westchnął chłopak, po czym zwrócił się do przyjaciółek:

- Chodźmy, nie chce naszej pomocy.

Cała czwórka udała się więc do Pokoju Wspólnego Gryffindoru, podczas gdy Sophie wraz z Eveline i Clarą ruszyły do Pokoju Wspólnego Ravenclaw. W tłumie dziewczyna  zauważyła też Sally, rozmawiającą z kimś z Hufflepuffu. Szybko jednak odeszły razem w stronę Pokoju Wspólnego Puchonów.

- To chodźmy wszystkie do naszego dormitorium - zarządziła Eveline. Jak powiedziała, tak zrobiły i we trójkę weszły do dormitorium. Eveline od razu rzuciła się na swoje łóżko, a Clara usiadła obok niej. Sophie po chwili usiadła na swoim łóżku.

- Dobrze, że nam się nie dostało - powiedziała Clara po chwili.

- Zawsze mogłabym się zwrócić do bliźniaków z prośbą, żeby mi zrekompensowali szkody - powiedziała Eveline, siadając na łóżku.

- W jaki sposób by to zrobili? - zapytała Sophie.

Eveline prychnęła.

- Znalazłby się sposób. Oto się nie martw.

- Zgodziliby się? - zapytała Clara.

- Zadbałabym o to.

Po chwili jednak rozmowa zeszła na inne tematy, aż do momentu, gdy trzeba było się zbierać. Sally w ogóle nie pojawiła się w dormitorium, więc prawdopodobnie zobaczą ją dopiero na lekcjach.

- Chodźcie, nie chcemy się przecież spóźnić - zarządziła Eveline. Dziewczyny posłuchały jej i wyszły z dormitorium.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro