Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział siedemdziesiąty drugi

Dni mijały, a na temat wypadku podczas lekcji Obrony powstały różne plotki, które nie były przez nikogo dementowane, ani potwierdzane. Nawet nowo powstały związek Olivera Wooda z Mirandą Ellis nie wywołał takich emocji, jak to, co się tam wydarzyło.

Jednak tylko kilka osób znało prawdę i starało się wybadać, kto w końcu był za to wszystko odpowiedzialny. Nie wiedzieli, na ile mogą zaufać słowom Ślizgonki, więc starali się uważnie przypatrzeć podejrzanym - a przynajmniej dziewczyny, bo bliźniacy zdążyli już zrobić kilka kawałów.

Chociaż na początku była to nowość, to jednak Sophie zaczęła przyzwyczajać się do noszenia okularów. Musiała je nosić, bo bez nich nic nie widziała.

Jednocześnie też coraz bardziej zdawała sobie sprawę, że jest zakochana we Fredzie. Nie wiedziała jednak, czy on też, dlatego wolała to trzymać dla siebie.

Zarazem jednak wiedziała, że będzie musiała komuś powiedzieć o tym, co czuje, bo tłumienie emocji wcale nie pomoże.

Dlaczego Fred, a nie George, chociaż byli bliźniakami? Może dlatego, że po prostu nauczyła się dostrzegać drobne różnice w gestach czy nawet wyglądzie, chociażby minimalne. To z Fredem wspólnie pracowała na różnych zajęciach i spędzili razem czas w Hogsmeade w Walentynki czy siedzieli razem na pikniku i gadali. Na jego widok czuła przyśpieszone bicie serca, oraz chęć bycia przy nim. Była gotowa go bronić, gdy Hunt rzucała wyzwiskami w jego stronę.

Miała wrażenie, że to są oznaki miłości, zakochania.

Jednak mijał czas, aż w końcu nastał dzień jej szesnastych urodzin.

Dziewczyna nie wiedziała, czego ma się spodziewać, więc liczyła, że po prostu będzie mogła spędzić ten dzień w gronie przyjaciół.

Gdy wstała i odsłoniła kotarę, łóżko Sally było zasłonięte, a Fletcher na szczęście już nie było w dormitorium. Właściwie to od momentu, w którym powiedziała, że nie miała zamiaru zrobić tego, czego i tak nie zrobiła, to nie odzywała się i Sophie miała nadzieję, że tak już będzie. Że wreszcie da im spokój.

Tymczasem jednak poszła do łazienki, gdzie od razu się też przebrała, z zamiarem pójścia na śniadanie.

- Wszystkiego najlepszego! - zawołała Sally, gdy blondynka wyszła z łazienki. Kotary jej łóżka były już rozsunięte, a sama szatynka już przebrana.

- Dziękuję - Sophie cieszyła się, że przyjaciółka o tym pamiętała, a już po chwili się przytuliły.

- Czekałam aż wstaniesz, żeby cię pierwsza przywitać. Prezent dostaniesz wkrótce, czeka cię dzisiaj kilka niespodzianek. Będzie się działo - zapowiedziała Diggle.

Krukonki już po chwili wyszły z dormitorium, a następnie w Pokoju Wspólnym natknęły się na Penelopę, która złożyła jej życzenia - najwyraźniej została już przez kogoś poinformowana o urodzinach, bo sama Sophie była pewna, że jej tego nie mówiła. Widziała się też z Luną, z którą porozmawiały przez chwilę i która też złożyła jej życzenia.

Dziewczyny udały się do Wielkiej Sali, gdzie od razu zostały przywitane przez tłum znajomych osób, czyli bliźniaków Weasley, Lee, Naomi, Cedrika, Michaela, Andrewa i Adriana. Wkrótce potem do Sali przyszli Taylor, Alice, Natalie i Tilly, którzy również złożyli życzenia. Prezenty natomiast miały być podobno dane później, a Sophie zastanawiała się, co takiego wymyślili.

W trakcie śniadania Sophie dostała również sowy od rodziny spoza Hogwartu z życzeniami i prezentami, z czego też się ucieszyła. Ten dzień zapowiadał się naprawdę dobrze.

- Co planujecie? - zapytała Mason, kończąc swoje śniadanie.

- Zaraz zobaczysz, będziemy mieć pierwszą część tego wszystkiego - rzekła Sally.

- Ale myślimy, że ci się spodoba - powiedziała Naomi tajemniczo.

- Naprawdę ciekawe, co wy tam przygotowałyście - powiedziała Sophie, zastanawiając się nad słowami przyjaciółek.

Gdy w końcu we trzy skończyły śniadanie, wyszły z Wielkiej Sali i skierowały się nad jezioro. Jako, że była to końcówka maja, było dosyć ciepło, a pogoda sprzyjała.

- Mamy bransoletki przyjaźni - powiedziała w końcu Diggle, po czym wyjęła z kieszeni spodni trzy identyczne, koralikowe bransoletki w odcieniu beżowym.

Sophie była zaskoczona takim prezentem. Oczywiście, przyjaźniły się, ale nie spodziewała się, że aż będą chciały zrobić bransoletki przyjaźni. Zwłaszcza, że były już praktycznie pełnoletnie i mogłyby uznać to za coś raczej dla młodszych dziewczynek.

Najwyraźniej się myliła.

- Naprawdę mi miło, że to chcecie zrobić. Dziękuję, nie spodziewałam się - powiedziała.

- W końcu się przyjaźnimy - stwierdziła Naomi.

- Chociaż wiadomo, że liczą się czyny, a nie tylko słowa - dodała Sally.

- Dziewczyny, jesteście naprawdę wspaniałe. Pomogłyście mi wydostać się z toksycznej relacji, chociaż wcale nie musiałyście - mówiła wzruszona Sophie, patrząc na przyjaciółki.

- To było tak, że miałam dosyć Fletcher i widziałam, że się z nią męczysz. Dzięki temu wszystkiemu trochę zrobiłyśmy jej na złość i zyskałyśmy przyjaciółkę - odparła Sally szczerze.

- Właściwie nikt nie wiedział, że tak się to potoczy. Wszystko to było spontaniczne - stwierdziła Naomi.

Sophie wspominała to, co działo się w tym roku i naprawdę cieszyła się, że tak to wyszło, nie licząc oczywiście wypadku, którego wolałaby uniknąć.

- Cieszę się, że was mam - powiedziała Mason.

Po chwili każda z nich założyła swoją bransoletkę przyjaźni na prawej ręce. Następnie przytuliły się z tego wszystkiego.

- W ogóle to coś wam powiem ważnego. Myślę, że się ucieszycie - zaczęła Sophie, decydując się w końcu powiedzieć im o swoim uczuciu do Freda.

- Co takiego? - zapytały na raz.

- Zakochałam się w Fredzie Weasleyu.

Chociaż już wcześniej dziewczyny były uśmiechnęte, to teraz jeszcze bardziej wydawały się uradowane.

- W końcu! - ucieszyła się Sally.

- Nareszcie! - dodała Naomi.

Przyjaciółki najwyraźniej były wniebowzięte takim obrotem spraw. Aż zaczęły piszczeć z ekscytacji i cieszyć się z tego, że w końcu to przyznała.

- Skoro już to wiesz, to teraz pora, żebyś zrobiła na nim oszałamiające wrażenie. Pójdziemy zrobić ci fryzurę i pomożemy wybrać strój - stwierdziła Diggle.

- Czy wy planujecie jakąś imprezę? - zapytała Mason.

- Zobaczysz - odparła tajemniczo Chase.

Dziewczyny udały się z powrotem do zamku, gdzie miały przygotować się do imprezy.

- Zabierzemy cię do fryzjera. Znaczy nie takiego zawodowego, ale Hanna Abbott lubi układać fryzury, więc poprosiłyśmy ją, żeby pomogła - powiedziała Sally.

Sophie pamiętała, jak ta Puchonka pomagała im na Sylwestrze układać włosy. Nie sądziła, że jest to jej aż taką pasją, ale najwyraźniej tak było, a Sally i Naomi postanowiły skorzystać z jej pomocy. W rezultacie jednak postawiła na coś takiego, w czym by się dobrze czuła, czyli rozpuszczone włosy, a część z nich przerzucona na przód. Miała też zaczesaną grzywkę na prawo.

Trochę też zajęło przygotowanie odpowiedniego stroju. W końcu zdecydowała się na lekką, żółtą sukienkę z krótkim rękawem, ponieważ i tak było ciepło, więc nie chciała się spocić. Buty jednak założyła zwyczajne, czarne i na płaskiej podeszwie.

Jej makijaż również był delikatny, tylko po to, by trochę coś podkreślić, a nie był bardzo widoczny.

W końcu jednak dziewczyny udały się do Pokoju Wspólnego Gryffindoru, gdzie na wejściu usłyszały okrzyk:

- Wszystkiego najlepszego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro