Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział piętnasty

Przez następne dni wtargnięcie Blacka do zamku było tematem głównym wśród uczniów Hogwartu.

Sophie zastanawiała się, o co chodziło Naomi i Jasonowi. Nie znała ich, ale uznała, że wiedzą coś, czego nie wie praktycznie nikt w zamku. Choć zapewne każdy ma jakieś tajemnice, to było w tym coś dziwnego.

Eveline natomiast ciągle miała żal o to, że nie wpuszczono jej do części dla Gryfonów.

- Nie wiesz czasem gdzie można adoptować jakiegoś młodszego Gryfona? Takiego, żeby nie przeszkadzał, ale jednocześnie można było dzięki niemu wchodzić do Pokoju Wspólnego Gryffindoru - zastanawiała się głośno Fletcher.

- Ty mówisz tak na serio? - odezwała się Sally siedząca na swoim łóżku.

Eveline spojrzała na nią z niechęcią.

- Oczywiście, że to żart. Jakoś nie widziałam chętnych Gryfonów do adopcji - prychnęła.

- Na pewno nie dam ci znać, jakby byli. W końcu nie chcę, żeby ktoś miał traumę - stwierdziła Sally, po czym wstała i zaczęła iść w kierunku wyjścia z dormitorium.

- Diggle, doigrasz się kiedyś - burknęła na nią Eveline.

- Czego się doigram? Możliwości przebywania z dala od ciebie? Bardzo chętnie - rzekła szatynka, po czym wyszła z dormitorium.

- Szkoda, że nie trafił nam się ktoś inny. I mamy wytrzymać z nią do końca siódmego roku? - stwierdziła Eveline.

- Może w takim razie przydałoby się jakoś pogadać? Spróbować załagodzić sytuację? - zaproponowała Sophie.

- Z nią się nie da - stwierdziła Fletcher.

- To może chodźmy już na lekcje - westchnęła Mason.

Po chwili dziewczyny poszły na lekcję opieki nad magicznymi stworzeniami. Była to jedna z nielicznych lekcji, której nie mieli z Gryfonami, a z Puchonami.

- Obyśmy nie musieli sprzątać po tych zwierzętach - mówiła Eveline, gdy szły w stronę chatki Hagrida. Gajowy Hogwartu w tym roku został nauczycielem, co wzbudziło zarówno pozytywne jak i negatywne rekacje.

- Witajcie! Dzisiaj postanowiłem zorganizować wam mały konkurs z niuchaczami. Podzielicie się w pary i każdy dostanie niuchacza, który następnie będzie szukał monet ukrytych w ziemi. Osoba, której niuchacz jako pierwszy znajdzie monetę, dostanie tabliczkę czekolady z Miodowego Królestwa - powiedział Hagrid.

Wśród uczniów zaczęło się zamieszanie, gdyż każdy chciał szybko znaleźć parę.

- Mogę do was dołączyć? - do Sophie i Eveline podszedł wysoki Puchon.

- Nie - powiedziała Eveline.

- Trudno, po prostu nie mogę znaleźć pary i szukałem kogoś do trójki. A ty się zgadzasz czy nie? - chłopak skierował swoje pytanie do Sophie.

Dziewczyna nie wiedziała, co odpowiedzieć. Nie przeszkadzał jej tak bardzo i trochę szkoda jej go było. Z drugiej strony nie chciała się kłócić z przyjaciółką o nieznajomego.

Zanim jednak zdążyła odpowiedzieć, Hagrid zaczął rozdawać już niuchacze. Zważywszy, że stali we trójkę, wziął ich od razu za grupę i dał im zwierzątko.

- Chyba już wspólnie pracujemy - stwierdziła blondynka.

- W takim razie może się przedstawię? Michael Jones jestem - powiedział Puchon.

- Brat Alice z Gryffindoru? - spytała Sophie.

- Tak, znasz ją? - zapytał Michael.

- Tak, jest przyjaciółką Taylora, mojego brata. Jestem Sophie - przedstawiła się.

Może nie czuła się zbyt pewnie, ale udało jej się porozmawiać.

- A ja jestem Eveline Fletcher - przerwała im druga Krukonka.

- To twój tata lubił atakować wszystkich w Hogwarcie? - wyrwało mu się.

- Nie wiem o czym ty mówisz - powiedziała chłodno Eveline.

- Przepraszam, nie powinienem był tego mówić - stwierdził Puchon.

- Teraz wasze niuchacze zaczną szukać monet - głos Hagrida przerwał rozmowy.

Wszyscy więc wypuścili swoje niuchacze, które po chwili zniknęły w ziemi.

-  Znalazł monetę! - powiedział Jones, widząc wyłaniającego się niuchacza.

- To chyba jest nasz niuchacz - stwierdziła Sophie cicho.

- Wiadomo, w końcu wiedział kto ma wygrać - rzekła Eveline.

- Każde z was dostaje po tabliczce czekolady - powiedział Hagrid, kiedy konkurs się skończył.

- To ja idę na zielarstwo, na razie - pożegnał się Michael zaraz po skończeniu lekcji.

Jednak kiedy uczniowie poszli w stronę zamku, Sophie zauważyła, że podszedł do Sally i Naomi.

- Dobrze chociaż, że nie musieliśmy spacerować po lesie albo sprzątać po tych zwierzętach - stwierdziła Eveline.

- Hagrid teraz może nie chce ryzykować po tym, co stało się z Malfoyem na lekcji z hipogryfem - powiedziała Sophie.

Od tamtego dnia minęło już kilka tygodni, ale cała szkoła wiedziała, co się wtedy wydarzyło. Dużo osób też słyszało o oskarżeniach rzucanych przez Ślizgona wobec Hagrida i hipogryfa.

- To było niebezpieczne! Dobrze, że my nie mieliśmy tej lekcji - rzekła Fletcher.

Sophie pomyślała, że Hagrid może chce dobrze, ale wychodzi różnie. Wszyscy w zamku znali jego zamiłowanie do przeróżnych stworzeń.

Krukonki doszły w końcu pod klasę obrony przed czarną magią, gdzie byli już Gryfoni.

- Cześć wam! - zawołała Eveline, gdy zobaczyły bliźniaków Weasley, stojących razem z Lee, Angeliną i Alicią.

- Cześć - powiedziała Sophie, gdy podeszły bliżej.

- Cześć - przywitali się chłopcy.

- Nie ma to jak kolejna przykra rzecz dzisiaj - mruknęła Angelina, patrząc na Eveline z wzajemną niechęcią.

- Najbliższy mecz mamy z Puchonami, bo szukający Slytherinu ma połamaną rękę - powiedział Fred.

- I dlatego Wood nas naciska, żeby jak najwięcej ćwiczyć nową strategię wobec Ślizgonów - dodał George.

- A ja muszę zmienić swój repertuar komentatora. W końcu dla każdego domu mam inne komentarze - stwierdził Lee.

- Przecież każdy mecz jest inny? - zdziwiła się Sophie.

- Tak, ale na meczu z danym domem można pewne rzeczy przewidzieć. Już zdążyłem powymyślać masę rzeczy na Ślizgonów, a teraz muszę zmienić na Puchonów - stwierdził Jordan.

- Od kiedy ty cokolwiek planujesz? - spytała Alicia.

- Dobra, może przesada z tym wielkim wymyślaniem. Ale i tak nie mogę się przecież powtarzać - stwierdził Lee.

- Racja, w końcu mimo wszystko świetnie komentujesz - powiedziała Angelina.

- Można by kiedyś przyjść na trening i popatrzeć? - spytała Eveline.

- Lepiej nie. Tam mogą być tylko Gryfoni - stwierdziła Johnson.

- Przecież wy się zasadami nie przejmujecie - stwierdziła Fletcher.

- Ale Quidditch to co innego - odparła Angelina.

- Zapraszam już do klasy - rozmowy przerwał profesor Lupin, otwierając salę.

Kiedy wszyscy siadali w ławkach, Sophie zauważyła, że Alicia usiadła obok Sally. Nie wiedziała jednak, czemu się tak zamienili.

Nie miała też pojęcia, że w innej części zamku czwartoroczni Gryfoni i Krukoni mieli razem lekcję transumtacji, a Katie Bell przyglądała się Clarze, gdy ta nie patrzyła.

W porównaniu do poprzednich nauczycieli, profesor Lupin uczył naprawdę dobrze. W większości więc uczniowie słuchali uważnie, co miał do powiedzenia.

- Na ten mecz musimy koniecznie ubrać coś, co by pokazało, że kibicujemy Gryffindorowi. Może szalik? Albo coś innego - zastanawiała się Eveline.

Mecz zbliżał się wielkimi krokami, a każdemu z domów ktoś kibicował.

- Wiem, że wszyscy jesteście podekscytowani najbliższym meczem. Ale proszę was o jeszcze chwilę uwagi - powiedział Remus.

Rozmowy na chwilę ucichły, jednak nie na długo.

W końcu zbliżający się mecz był jednym z najczęstszych tematów rozmów, zaraz obok wdarcia się Blacka do zamku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro