Rozdział piętnasty
Przez następne dni wtargnięcie Blacka do zamku było tematem głównym wśród uczniów Hogwartu.
Sophie zastanawiała się, o co chodziło Naomi i Jasonowi. Nie znała ich, ale uznała, że wiedzą coś, czego nie wie praktycznie nikt w zamku. Choć zapewne każdy ma jakieś tajemnice, to było w tym coś dziwnego.
Eveline natomiast ciągle miała żal o to, że nie wpuszczono jej do części dla Gryfonów.
- Nie wiesz czasem gdzie można adoptować jakiegoś młodszego Gryfona? Takiego, żeby nie przeszkadzał, ale jednocześnie można było dzięki niemu wchodzić do Pokoju Wspólnego Gryffindoru - zastanawiała się głośno Fletcher.
- Ty mówisz tak na serio? - odezwała się Sally siedząca na swoim łóżku.
Eveline spojrzała na nią z niechęcią.
- Oczywiście, że to żart. Jakoś nie widziałam chętnych Gryfonów do adopcji - prychnęła.
- Na pewno nie dam ci znać, jakby byli. W końcu nie chcę, żeby ktoś miał traumę - stwierdziła Sally, po czym wstała i zaczęła iść w kierunku wyjścia z dormitorium.
- Diggle, doigrasz się kiedyś - burknęła na nią Eveline.
- Czego się doigram? Możliwości przebywania z dala od ciebie? Bardzo chętnie - rzekła szatynka, po czym wyszła z dormitorium.
- Szkoda, że nie trafił nam się ktoś inny. I mamy wytrzymać z nią do końca siódmego roku? - stwierdziła Eveline.
- Może w takim razie przydałoby się jakoś pogadać? Spróbować załagodzić sytuację? - zaproponowała Sophie.
- Z nią się nie da - stwierdziła Fletcher.
- To może chodźmy już na lekcje - westchnęła Mason.
Po chwili dziewczyny poszły na lekcję opieki nad magicznymi stworzeniami. Była to jedna z nielicznych lekcji, której nie mieli z Gryfonami, a z Puchonami.
- Obyśmy nie musieli sprzątać po tych zwierzętach - mówiła Eveline, gdy szły w stronę chatki Hagrida. Gajowy Hogwartu w tym roku został nauczycielem, co wzbudziło zarówno pozytywne jak i negatywne rekacje.
- Witajcie! Dzisiaj postanowiłem zorganizować wam mały konkurs z niuchaczami. Podzielicie się w pary i każdy dostanie niuchacza, który następnie będzie szukał monet ukrytych w ziemi. Osoba, której niuchacz jako pierwszy znajdzie monetę, dostanie tabliczkę czekolady z Miodowego Królestwa - powiedział Hagrid.
Wśród uczniów zaczęło się zamieszanie, gdyż każdy chciał szybko znaleźć parę.
- Mogę do was dołączyć? - do Sophie i Eveline podszedł wysoki Puchon.
- Nie - powiedziała Eveline.
- Trudno, po prostu nie mogę znaleźć pary i szukałem kogoś do trójki. A ty się zgadzasz czy nie? - chłopak skierował swoje pytanie do Sophie.
Dziewczyna nie wiedziała, co odpowiedzieć. Nie przeszkadzał jej tak bardzo i trochę szkoda jej go było. Z drugiej strony nie chciała się kłócić z przyjaciółką o nieznajomego.
Zanim jednak zdążyła odpowiedzieć, Hagrid zaczął rozdawać już niuchacze. Zważywszy, że stali we trójkę, wziął ich od razu za grupę i dał im zwierzątko.
- Chyba już wspólnie pracujemy - stwierdziła blondynka.
- W takim razie może się przedstawię? Michael Jones jestem - powiedział Puchon.
- Brat Alice z Gryffindoru? - spytała Sophie.
- Tak, znasz ją? - zapytał Michael.
- Tak, jest przyjaciółką Taylora, mojego brata. Jestem Sophie - przedstawiła się.
Może nie czuła się zbyt pewnie, ale udało jej się porozmawiać.
- A ja jestem Eveline Fletcher - przerwała im druga Krukonka.
- To twój tata lubił atakować wszystkich w Hogwarcie? - wyrwało mu się.
- Nie wiem o czym ty mówisz - powiedziała chłodno Eveline.
- Przepraszam, nie powinienem był tego mówić - stwierdził Puchon.
- Teraz wasze niuchacze zaczną szukać monet - głos Hagrida przerwał rozmowy.
Wszyscy więc wypuścili swoje niuchacze, które po chwili zniknęły w ziemi.
- Znalazł monetę! - powiedział Jones, widząc wyłaniającego się niuchacza.
- To chyba jest nasz niuchacz - stwierdziła Sophie cicho.
- Wiadomo, w końcu wiedział kto ma wygrać - rzekła Eveline.
- Każde z was dostaje po tabliczce czekolady - powiedział Hagrid, kiedy konkurs się skończył.
- To ja idę na zielarstwo, na razie - pożegnał się Michael zaraz po skończeniu lekcji.
Jednak kiedy uczniowie poszli w stronę zamku, Sophie zauważyła, że podszedł do Sally i Naomi.
- Dobrze chociaż, że nie musieliśmy spacerować po lesie albo sprzątać po tych zwierzętach - stwierdziła Eveline.
- Hagrid teraz może nie chce ryzykować po tym, co stało się z Malfoyem na lekcji z hipogryfem - powiedziała Sophie.
Od tamtego dnia minęło już kilka tygodni, ale cała szkoła wiedziała, co się wtedy wydarzyło. Dużo osób też słyszało o oskarżeniach rzucanych przez Ślizgona wobec Hagrida i hipogryfa.
- To było niebezpieczne! Dobrze, że my nie mieliśmy tej lekcji - rzekła Fletcher.
Sophie pomyślała, że Hagrid może chce dobrze, ale wychodzi różnie. Wszyscy w zamku znali jego zamiłowanie do przeróżnych stworzeń.
Krukonki doszły w końcu pod klasę obrony przed czarną magią, gdzie byli już Gryfoni.
- Cześć wam! - zawołała Eveline, gdy zobaczyły bliźniaków Weasley, stojących razem z Lee, Angeliną i Alicią.
- Cześć - powiedziała Sophie, gdy podeszły bliżej.
- Cześć - przywitali się chłopcy.
- Nie ma to jak kolejna przykra rzecz dzisiaj - mruknęła Angelina, patrząc na Eveline z wzajemną niechęcią.
- Najbliższy mecz mamy z Puchonami, bo szukający Slytherinu ma połamaną rękę - powiedział Fred.
- I dlatego Wood nas naciska, żeby jak najwięcej ćwiczyć nową strategię wobec Ślizgonów - dodał George.
- A ja muszę zmienić swój repertuar komentatora. W końcu dla każdego domu mam inne komentarze - stwierdził Lee.
- Przecież każdy mecz jest inny? - zdziwiła się Sophie.
- Tak, ale na meczu z danym domem można pewne rzeczy przewidzieć. Już zdążyłem powymyślać masę rzeczy na Ślizgonów, a teraz muszę zmienić na Puchonów - stwierdził Jordan.
- Od kiedy ty cokolwiek planujesz? - spytała Alicia.
- Dobra, może przesada z tym wielkim wymyślaniem. Ale i tak nie mogę się przecież powtarzać - stwierdził Lee.
- Racja, w końcu mimo wszystko świetnie komentujesz - powiedziała Angelina.
- Można by kiedyś przyjść na trening i popatrzeć? - spytała Eveline.
- Lepiej nie. Tam mogą być tylko Gryfoni - stwierdziła Johnson.
- Przecież wy się zasadami nie przejmujecie - stwierdziła Fletcher.
- Ale Quidditch to co innego - odparła Angelina.
- Zapraszam już do klasy - rozmowy przerwał profesor Lupin, otwierając salę.
Kiedy wszyscy siadali w ławkach, Sophie zauważyła, że Alicia usiadła obok Sally. Nie wiedziała jednak, czemu się tak zamienili.
Nie miała też pojęcia, że w innej części zamku czwartoroczni Gryfoni i Krukoni mieli razem lekcję transumtacji, a Katie Bell przyglądała się Clarze, gdy ta nie patrzyła.
W porównaniu do poprzednich nauczycieli, profesor Lupin uczył naprawdę dobrze. W większości więc uczniowie słuchali uważnie, co miał do powiedzenia.
- Na ten mecz musimy koniecznie ubrać coś, co by pokazało, że kibicujemy Gryffindorowi. Może szalik? Albo coś innego - zastanawiała się Eveline.
Mecz zbliżał się wielkimi krokami, a każdemu z domów ktoś kibicował.
- Wiem, że wszyscy jesteście podekscytowani najbliższym meczem. Ale proszę was o jeszcze chwilę uwagi - powiedział Remus.
Rozmowy na chwilę ucichły, jednak nie na długo.
W końcu zbliżający się mecz był jednym z najczęstszych tematów rozmów, zaraz obok wdarcia się Blacka do zamku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro