Rozdział osiemnasty
- Czy ten Snape myśli, że nie mamy nic do roboty, oprócz pisania wypracowań? Na następną lekcję mamy przynieść mu dwie rolki pergaminu, a ja nawet nie wiem jak się za to zabrać - marudziła Eveline, kiedy dziewczyny siedziały w dormitorium.
- Spokojnie, pomogę ci. Po kolacji pójdziemy do biblioteki poszukać jakichś informacji - powiedziała Sophie.
Od zaproszenia do Hogsmeade minęło już kilka dni, ale Mason nadal nie była pewna, czy zabierają też Fletcher. Przyjaciółka aktualnie miała problem z wypracowaniem, które profesor Snape zadał im na następny dzień.
- Naprawdę? Może chociaż dzięki temu dostanę jakąś dobrą ocenę. Choć u niego to marna szansa - mruknęła Eveline.
- Poradzimy sobie - zapewniła ją Sophie. Sama wypracowanie miała już praktycznie skończone, więc spokojnie mogła pomóc przyjaciółce.
Jednak mimo wszystko miała wątpliwości. Chciała zacząć rozmawiać też z innymi ludźmi, a przyjaciółka kwestionowała jej rozmowy niemalże z każdym.
Dziewczyny ruszyły najpierw na kolację. W związku z ostatnimi wydarzeniami należało znaleźć się w dormitorium wcześniej niż zwykle, więc nie było wiele czasu. W bibliotece nie było zbyt wielu osób, więc zajęły jeden ze stolików i przy pomocy zgromadzonych książek zaczęły pisać wypracowanie.
- Sophie, muszę skoczyć po swoje pióro, bo zapomniałam. Niedługo wrócę - stwierdziła Fletcher, po czym już jej nie było.
Sophie zdążyła dokończyć swoje wypracowanie i napisać dla Eveline. Zaczynało się już robić późno i zbliżała się cisza nocna.
Biblioteka już opustoszała, a Eveline nie wróciła. Mason uznała, że lepiej się już zbierać, najwyżej da wypracowanie później. Jednak zarazem pomyślała, że to serio przesada. Przecież miały jedno pióro, a przyjaciółka nie wróciła, choć obiecała.
Gdy wyszła z biblioteki, zaczęła iść w kierunku Wieży Ravenclaw. Jednak patrząc po pustych korytarzach, uznała, że może nie zdążyć wrócić.
Nagle usłyszała jakiś szelest, po czym zza zakrętu wyłoniły się dwie rude głowy.
- Fred? George? Co wy tu robicie? - zdziwiła się dziewczyna.
- Urządzamy sobie spacer po korytarzach - powiedział Fred.
- Nocne spacery są bardzo ciekawe - dodał George.
- A ty co tu robisz? - spytał Fred.
- Wracam z biblioteki, czekałam tam na Eveline, ale nie wróciła - wyjaśniła Sophie.
- W takim razie może my cię odprowadzimy do Wieży? - zaproponował Fred.
- Sama trafię, naprawdę - odparła blondynka.
- Mielibyśmy ryzykować, że coś się stanie? - spytał George.
- Jakby twój brat się dowiedział, że cię puściliśmy samą, to byłoby źle - stwierdził Fred.
- Niech będzie - zgodziła się dziewczyna.
- Miauu - trójka nastolatków usłyszała miauknięcie. Tuż obok pojawiła się kotka Filcha.
- Chodźcie do kryjówki, jest niedaleko - powiedział Fred, po czym trójka szybko pobiegła za nim. Rzeczywiście, gdy podbiegli do jednego z większych obrazów, Fred wypowiedział cicho hasło i obraz się odsunął.
- Szybko - rzekł Fred, a po chwili całą trójką znaleźli się w dużym pomieszczeniu.
Było ono całkiem spore, a mieściło dużo paczek z jakimiś produktami.
- Przepraszam, nie chciałam sprawiać wam kłopotu. Gdyby nie to, że mnie spotkaliście... - zaczęła Sophie.
- Nic się nie stało, naprawdę. Tylko nikomu nie mów o tym tajnym pomieszczeniu, dobrze? - powiedział Fred.
- Jasne, nie powiem. A jak ktoś zdejmie obraz, to go nie odkryje? - zapytała Mason.
- Sprawdzaliśmy to, ale na szczęście nie. Odsuwa się tylko na hasło - odparł George.
- Czyli to jest wasza kryjówka? - spytała Sophie.
- Tutaj uciekamy przed Filchem, albo gdy chcemy zająć się naszymi produktami - rzekł Fred.
- Nawet przydatna opcja ucieczki od tego wszystkiego - stwierdziła Mason.
- Czyli? - spytał Fred.
- Po prostu ostatnio mam wrażenie, jakby Eveline przeszkadzało wszystko co robię. Nie chodzi o to, że mam dość tej przyjaźni. Ale ostatnio miała pretensje, że gadam z Luną Lovegood z naszego domu, a nawet jak rozmawiam z moim bratem - wyznała dziewczyna.
Może nie powinna była im tego mówić. Ale musiała to z siebie wyrzucić. Nawet jeśli jej przyjaciółka była zakochana w jednym z bliźniaków, to teraz nie było to istotne. Czuła się źle z tym, że Fletcher nie wróciła do biblioteki.
- Może przydałoby się pogadać i wyjaśnić to? - zaproponował Fred.
Bliźniacy nie spodziewali się, że Sophie powie coś takiego. Jak ją spotkali, zamierzali ją tylko zaprowadzić do Wieży i dalej coś kombinować ze swoimi produktami lub myśleć nad nowym żartem. Jednak jakimś cudem stali we trójkę w tajnym pomieszczeniu i usłyszeli coś, o czym nie mieli pojęcia.
To prawda, że Fletcher ostatnio sporo im się narzucała. Jednak byli przyzwyczajeni do towarzystwa innych ludzi.
Zwrócili uwagę na Sophie właśnie dlatego, że była cicha i tajemnicza. Przy innych mało się odzywała, co zaintrygowało bliźniaków.
- Może i spróbuję z nią porozmawiać. W końcu na pewno będzie dobrze - uznała dziewczyna szybko. Nie chciała się wyżalać, to wyznanie wyszło ze smutku i w chwili słabości.
- Oby było lepiej - stwierdził George.
- Na pewno będzie - odparła Sophie, uśmiechając się trochę.
Nie miała pojęcia, jak ułoży się relacja z przyjaciółką. Ale nie chciała już więcej o tym mówić.
- A jak się nie ułoży, to mamy do wypróbowania kilka produktów. Niedługo wejdą do sprzedaży - rzekł Fred.
- Miłe z waszej strony, ale myślę że nie będzie takiej potrzeby - odparła Mason.
- Jak coś, to się polecamy - powiedział Fred.
- Można będzie u nas kupić naprawdę wspaniale rzeczy - dodał George.
- Wierzę wam, na pewno wam się uda - stwierdziła Sophie.
- Filch już chyba poszedł, więc spróbujemy odprowadzić cię do Wieży - odezwał się George.
- Jasne, chodźmy - zgodziła się Sophie.
Chociaż zarazem pomyślała, że chętnie by jeszcze powtórzyła spotkanie z nimi.
- A na spotkanie w Hogsmeade co powiedziała? - spytał George.
- Jeszcze jej nie powiedziałam. Ale pewnie będzie chciała iść - odparła Sophie.
- Nie musicie wszędzie chodzić razem, możesz sama przyjść - powiedział Fred.
Sophie miała wrażenie, że się przesłyszała. Naprawdę zapraszają tylko ją? Chociaż przyjaciółka pewnie i tak będzie chciała iść, to jednak już sama ta propozycja ją zdziwiła.
- Zobaczymy, jak wyjdzie - odrzekła tylko.
Szli ostrożnie w kierunku Wieży Ravenclaw, kiedy usłyszeli czyjeś kroki. Było już za późno, by wracać do przejścia, a postać wyłoniła się zza rogu.
- Co wy tu robicie o tej porze? - spytała Naomi Chase, prefekt Hufflepuffu.
- Właśnie wracamy z biblioteki i... - zaczęła Sophie.
- A my odprowadzaliśmy ją do Pokoju Wspólnego. Przecież musimy jej zapewnić ochronę - stwierdził Fred.
- W końcu co trzy osoby to nie jedna - dodał George.
Naomi już miała coś powiedzieć, kiedy zauważyła, że Sophie coś wypadło.
- Co to jest? - spytała Puchonka.
Sophie podniosła pergaminy. W świetle dobiegającym z różdżki poznała, że są to dwa wypracowania.
- Wypracowanie - odparła Mason.
- Dla ciebie i dla kogo? - spytała Chase.
- Dla mojej przyjaciółki - rzekła Sophie.
- Kto je pisał? Ty czy ona? - zapytała Naomi wyczekująco.
- Ja je pisałam - przyznała się dziewczyna. I tak oba były napisane tym samym pismem, więc fakt ten był widoczny.
Naomi słyszała od Sally, jaka jest Fletcher. Znała praktycznie każdy szczegół, który dział się w sypialni Krukonek. Choć może nie powinna wtrącać się w czyjeś sprawy, to jednak pisanie wypracowania za kogoś nie powinno mieć miejsca, szczególnie jeśli trwało to praktycznie cały czas.
- Nie powiem nikomu, że was widziałam ani nie zabiorę punktów - powiedziała, na co cała trójka przybrała zaskoczone miny.
- Ale masz podrzeć wypracowanie Eveline i kazać jej nauczyć się samej pisać - dokończyła Naomi.
Sophie czuła się rozdarta. Z jednej strony głupio jej było to zrobić, ale z drugiej... nadal czuła żal do przyjaciółki.
- Zgoda - odparła po chwili, po czym podarła wypracowanie Eveline na drobne kawałki. Następnie oddała je Naomi, która schowała je.
- W takim razie droga wolna. Uważajcie na Cedrika, patroluje korytarze niedaleko - powiedziała Chase.
Trójka ruszyła w stronę Wieży Ravenclaw, tym razem dotarli tam bez przeszkód.
- Uważajcie na siebie - rzekła Sophie na pożegnanie.
- Spokojnie... - zaczął Fred.
- My zawsze jakoś damy sobie radę - dokończył George.
Dziewczyna uśmiechnęła się. Spodobało jej się to połączenie między nimi. Choć sama miała z bratem dobrą relację, raczej nie zdarzało im się mówić jednocześnie, czy kończyć zdań. Ale może mają tak głównie bliźnięta?
Sophie doszła na górę, gdzie w dormitorium współlokatorki już spały. Nie chciała ich budzić, więc tylko szybko się umyła i poszła spać.
W tym czasie bliźniacy wrócili do ich tajnej kryjówki.
- Zastanawiam się, czy czasem Angelina nie miała racji z tą Fletcher. Rzeczywiście, jest coraz bardziej nachalna - powiedział George.
- Tak, a Sophie jest w jej cieniu. Mam wrażenie, jakby bała się przy niej cokolwiek mówić - odparł Fred.
- Może potrzebuje kogoś, przy kim się otworzy? - zastanowił się George.
- W takim razie może jej pomożemy - uznał Fred.
Bliźniacy byli zaciekawieni tym wszystkim. Nie wiedzieli, co się za tym kryje, ale i tak zamierzali dowiedzieć się prawdy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro