Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział osiemnasty

- Czy ten Snape myśli, że nie mamy nic do roboty, oprócz pisania wypracowań? Na następną lekcję mamy przynieść mu dwie rolki pergaminu, a ja nawet nie wiem jak się za to zabrać - marudziła Eveline, kiedy dziewczyny siedziały w dormitorium.

- Spokojnie, pomogę ci. Po kolacji pójdziemy do biblioteki poszukać jakichś informacji - powiedziała Sophie.

Od zaproszenia do Hogsmeade minęło już kilka dni, ale Mason nadal nie była pewna, czy zabierają też Fletcher. Przyjaciółka aktualnie miała problem z wypracowaniem, które profesor Snape zadał im na następny dzień.

- Naprawdę? Może chociaż dzięki temu dostanę jakąś dobrą ocenę. Choć u niego to marna szansa - mruknęła Eveline.

- Poradzimy sobie - zapewniła ją Sophie. Sama wypracowanie miała już praktycznie skończone, więc spokojnie mogła pomóc przyjaciółce.

Jednak mimo wszystko miała wątpliwości. Chciała zacząć rozmawiać też z innymi ludźmi, a przyjaciółka kwestionowała jej rozmowy niemalże z każdym.

Dziewczyny ruszyły najpierw na kolację. W związku z ostatnimi wydarzeniami należało znaleźć się w dormitorium wcześniej niż zwykle, więc nie było wiele czasu. W bibliotece nie było zbyt wielu osób, więc zajęły jeden ze stolików i przy pomocy zgromadzonych książek zaczęły pisać wypracowanie.

- Sophie, muszę skoczyć po swoje pióro, bo zapomniałam. Niedługo wrócę - stwierdziła Fletcher, po czym już jej nie było.

Sophie zdążyła dokończyć swoje wypracowanie i napisać dla Eveline. Zaczynało się już robić późno i zbliżała się cisza nocna.

Biblioteka już opustoszała, a Eveline nie wróciła. Mason uznała, że lepiej się już zbierać, najwyżej da wypracowanie później. Jednak zarazem pomyślała, że to serio przesada. Przecież miały jedno pióro, a przyjaciółka nie wróciła, choć obiecała.

Gdy wyszła z biblioteki, zaczęła iść w kierunku Wieży Ravenclaw. Jednak patrząc po pustych korytarzach, uznała, że może nie zdążyć wrócić.

Nagle usłyszała jakiś szelest, po czym zza zakrętu wyłoniły się dwie rude głowy.

- Fred? George? Co wy tu robicie? - zdziwiła się dziewczyna.

- Urządzamy sobie spacer po korytarzach - powiedział Fred.

- Nocne spacery są bardzo ciekawe - dodał George.

- A ty co tu robisz? - spytał Fred.

- Wracam z biblioteki, czekałam tam na Eveline, ale nie wróciła - wyjaśniła Sophie.

- W takim razie może my cię odprowadzimy do Wieży? - zaproponował Fred.

- Sama trafię, naprawdę - odparła blondynka.

- Mielibyśmy ryzykować, że coś się stanie? - spytał George.

- Jakby twój brat się dowiedział, że cię puściliśmy samą, to byłoby źle - stwierdził Fred.

- Niech będzie - zgodziła się dziewczyna.

- Miauu - trójka nastolatków usłyszała miauknięcie. Tuż obok pojawiła się kotka Filcha.

- Chodźcie do kryjówki, jest niedaleko - powiedział Fred, po czym trójka szybko pobiegła za nim. Rzeczywiście, gdy podbiegli do jednego z większych obrazów, Fred wypowiedział cicho hasło i obraz się odsunął.

- Szybko - rzekł Fred, a po chwili całą trójką znaleźli się w dużym pomieszczeniu.

Było ono całkiem spore, a mieściło dużo paczek z jakimiś produktami.

- Przepraszam, nie chciałam sprawiać wam kłopotu. Gdyby nie to, że mnie spotkaliście... - zaczęła Sophie.

- Nic się nie stało, naprawdę. Tylko nikomu nie mów o tym tajnym pomieszczeniu, dobrze? - powiedział Fred.

- Jasne, nie powiem. A jak ktoś zdejmie obraz, to go nie odkryje? - zapytała Mason.

- Sprawdzaliśmy to, ale na szczęście nie. Odsuwa się tylko na hasło - odparł George.

- Czyli to jest wasza kryjówka? - spytała Sophie.

- Tutaj uciekamy przed Filchem, albo gdy chcemy zająć się naszymi produktami - rzekł Fred.

- Nawet przydatna opcja ucieczki od tego wszystkiego - stwierdziła Mason.

- Czyli? - spytał Fred.

- Po prostu ostatnio mam wrażenie, jakby Eveline przeszkadzało wszystko co robię. Nie chodzi o to, że mam dość tej przyjaźni. Ale ostatnio miała pretensje, że gadam z Luną Lovegood z naszego domu, a nawet jak rozmawiam z moim bratem - wyznała dziewczyna.

Może nie powinna była im tego mówić. Ale musiała to z siebie wyrzucić. Nawet jeśli jej przyjaciółka była zakochana w jednym z bliźniaków, to teraz nie było to istotne. Czuła się źle z tym, że Fletcher nie wróciła do biblioteki.

- Może przydałoby się pogadać i wyjaśnić to? - zaproponował Fred.

Bliźniacy nie spodziewali się, że Sophie powie coś takiego. Jak ją spotkali, zamierzali ją tylko zaprowadzić do Wieży i dalej coś kombinować ze swoimi produktami lub myśleć nad nowym żartem. Jednak jakimś cudem stali we trójkę w tajnym pomieszczeniu i usłyszeli coś, o czym nie mieli pojęcia.

To prawda, że Fletcher ostatnio sporo im się narzucała. Jednak byli przyzwyczajeni do towarzystwa innych ludzi.

Zwrócili uwagę na Sophie właśnie dlatego, że była cicha i tajemnicza. Przy innych mało się odzywała, co zaintrygowało bliźniaków.

- Może i spróbuję z nią porozmawiać. W końcu na pewno będzie dobrze - uznała dziewczyna szybko. Nie chciała się wyżalać, to wyznanie wyszło ze smutku i w chwili słabości.

- Oby było lepiej - stwierdził George.

- Na pewno będzie - odparła Sophie, uśmiechając się trochę.

Nie miała pojęcia, jak ułoży się relacja z przyjaciółką. Ale nie chciała już więcej o tym mówić.

- A jak się nie ułoży, to mamy do wypróbowania kilka produktów. Niedługo wejdą do sprzedaży - rzekł Fred.

- Miłe z waszej strony, ale myślę że nie będzie takiej potrzeby - odparła Mason.

- Jak coś, to się polecamy - powiedział Fred.

- Można będzie u nas kupić naprawdę wspaniale rzeczy - dodał George.

- Wierzę wam, na pewno wam się uda - stwierdziła Sophie.

- Filch już chyba poszedł, więc spróbujemy odprowadzić cię do Wieży - odezwał się George.

- Jasne, chodźmy - zgodziła się Sophie.

Chociaż zarazem pomyślała, że chętnie by jeszcze powtórzyła spotkanie z nimi.

- A na spotkanie w Hogsmeade co powiedziała? - spytał George.

- Jeszcze jej nie powiedziałam. Ale pewnie będzie chciała iść - odparła Sophie.

- Nie musicie wszędzie chodzić razem, możesz sama przyjść - powiedział Fred.

Sophie miała wrażenie, że się przesłyszała. Naprawdę zapraszają tylko ją? Chociaż przyjaciółka pewnie i tak będzie chciała iść, to jednak już sama ta propozycja ją zdziwiła.

- Zobaczymy, jak wyjdzie - odrzekła tylko.

Szli ostrożnie w kierunku Wieży Ravenclaw, kiedy usłyszeli czyjeś kroki. Było już za późno, by wracać do przejścia, a postać wyłoniła się zza rogu.

- Co wy tu robicie o tej porze? - spytała Naomi Chase, prefekt Hufflepuffu.

- Właśnie wracamy z biblioteki i... - zaczęła Sophie.

- A my odprowadzaliśmy ją do Pokoju Wspólnego. Przecież musimy jej zapewnić ochronę - stwierdził Fred.

- W końcu co trzy osoby to nie jedna - dodał George.

Naomi już miała coś powiedzieć, kiedy zauważyła, że Sophie coś wypadło.

- Co to jest? - spytała Puchonka.

Sophie podniosła pergaminy. W świetle dobiegającym z różdżki poznała, że są to dwa wypracowania.

- Wypracowanie - odparła Mason.

- Dla ciebie i dla kogo? - spytała Chase.

- Dla mojej przyjaciółki - rzekła Sophie.

- Kto je pisał? Ty czy ona? - zapytała Naomi wyczekująco.

- Ja je pisałam - przyznała się dziewczyna. I tak oba były napisane tym samym pismem, więc fakt ten był widoczny.

Naomi słyszała od Sally, jaka jest Fletcher. Znała praktycznie każdy szczegół, który dział się w sypialni Krukonek. Choć może nie powinna wtrącać się w czyjeś sprawy, to jednak pisanie wypracowania za kogoś nie powinno mieć miejsca, szczególnie jeśli trwało to praktycznie cały czas.

- Nie powiem nikomu, że was widziałam ani nie zabiorę punktów - powiedziała, na co cała trójka przybrała zaskoczone miny.

- Ale masz podrzeć wypracowanie Eveline i kazać jej nauczyć się samej pisać - dokończyła Naomi.

Sophie czuła się rozdarta. Z jednej strony głupio jej było to zrobić, ale z drugiej... nadal czuła żal do przyjaciółki.

- Zgoda - odparła po chwili, po czym podarła wypracowanie Eveline na drobne kawałki. Następnie oddała je Naomi, która schowała je.

- W takim razie droga wolna. Uważajcie na Cedrika, patroluje korytarze niedaleko - powiedziała Chase.

Trójka ruszyła w stronę Wieży Ravenclaw, tym razem dotarli tam bez przeszkód.

- Uważajcie na siebie - rzekła Sophie na pożegnanie.

- Spokojnie... - zaczął Fred.

- My zawsze jakoś damy sobie radę - dokończył George.

Dziewczyna uśmiechnęła się. Spodobało jej się to połączenie między nimi. Choć sama miała z bratem dobrą relację, raczej nie zdarzało im się mówić jednocześnie, czy kończyć zdań. Ale może mają tak głównie bliźnięta?

Sophie doszła na górę, gdzie w dormitorium współlokatorki już spały. Nie chciała ich budzić, więc tylko szybko się umyła i poszła spać.

W tym czasie bliźniacy wrócili do ich tajnej kryjówki.

- Zastanawiam się, czy czasem Angelina nie miała racji z tą Fletcher. Rzeczywiście, jest coraz bardziej nachalna - powiedział George.

- Tak, a Sophie jest w jej cieniu. Mam wrażenie, jakby bała się przy niej cokolwiek mówić - odparł Fred.

- Może potrzebuje kogoś, przy kim się otworzy? - zastanowił się George.

- W takim razie może jej pomożemy - uznał Fred.

Bliźniacy byli zaciekawieni tym wszystkim. Nie wiedzieli, co się za tym kryje, ale i tak zamierzali dowiedzieć się prawdy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro