Rozdział dwudziesty trzeci
Gdy następnego dnia rano Sophie wyszła z łazienki, Sally już wstała.
- Cześć - rzekła blondynka, chcąc być miła dla Diggle. Miała nadzieję, że w końcu dowie się powodów kłótni współlokatorek.
- Cześć Sophie - stwierdziła Sally, po czym zamierzała wejść do łazienki, jednak Mason spytała:
- Jak tam u ciebie?
- Wszystko w porządku - stwierdziła szatynka, po czym weszła do łazienki.
Choć może nie gadały za bardzo, to Sally sprawiała wrażenie bardziej wygadanej. Z drugiej strony, niby dlaczego ma się jej zwierzać, skoro rozmawiały tak rzadko?
Sophie wzięła więc książki i ruszyła na śniadanie. Tym razem jednak usiadła sama przy stole Ravenclaw, gdyż nie było widać nikogo znajomego.
Po śniadaniu ruszyła na lekcje. Nawet się cieszyła, że dzisiaj miała zajęcia głównie z Gryfonami.
Gdy przyszła pod salę od zaklęć, nie zauważyła jednak bliźniaków Weasley, ani ich przyjaciół. Skoro nie było ich wcześniej w Wielkiej Sali, to zapewne się spóźnią.
Najpierw przyszły Angelina i Alicia, które ku jej zdziwieniu, podeszła do niej.
- Cześć wam - przywitała się, gdy stanęły obok niej.
- Cześć, chciałybyśmy się czegoś ciebie zapytać - rzekła Angelina.
- Jasne, co jest? - spytała Sophie, jednak nie spodziewała się, o co może chodzić.
- Dokładniej mówiąc, chcemy wiedzieć czy jesteś czegoś świadoma - rzekła Spinnet.
- Co knuje Fletcher? - zapytała wprost Johnson.
- Nie mam pojęcia, o czym mówicie - odparła zaskoczona Sophie. Nie spodziewała się takiego pytania.
- Nic nie wiesz, czy nie chcesz powiedzieć? - zapytała Alicia.
- Dziewczyny, nie mam pojęcia, o czym mówicie. Wiem, że Eveline czasami może sprawiać inne wrażenie, ale nie sądzę, by robiła coś złego - odparła Sophie.
- I bronisz ją? Naprawdę? - spytała Angelina.
- Przysięgam wam, że nie mam pojęcia, czy planuje coś złego, choć w to wątpię - stwierdziła dziewczyna. Nie podobała jej się ta sytuacja.
Gryfonki spojrzała na nią i chciały coś jeszcze powiedzieć, gdy Flitwick zaprosił wszystkich do sali. Sophie weszła więc razem z resztą uczniów i usiadła na miejscu, w którym ostatnio siedziała z przyjaciółką. Z ulgą zobaczyła, że bliźniacy i Lee również pojawili się na lekcji, dyskutujący o czymś.
- Cześć Sophie - rzucili chłopcy, po czym usiedli za nią.
- Cześć wam - odparła dziewczyna.
- Mogę się dosiąść? - spytał Jordan, pokazując na wolne miejsce obok Sophie.
- Jasne, siadaj - odrzekła dziewczyna, a Lee kontynuował po chwili rozmowę z bliźniakami na temat pomysłów na kolejne żarty.
W tym samym czasie patrzyły na to Angelina i Alicia, analizując to wszystko.
- Może ona nie ma rzeczywiście pojęcia, co Fletcher zamierza zrobić? - zasugerowała Alicia.
- To jest jedna z możliwości. Musimy jeszcze dokładniej to sprawdzić - uznała Johnson.
- Może powinnyśmy być bardziej dyskretne? - spytała Spinnet.
- Jesteśmy ostrożne, ale czasami trzeba zrobić coś więcej - stwierdziła Angelina.
Rozmowy w klasie po chwili zostały przerwane przez profesora Flitwicka, który pokazywał im kolejne zaklęcie do nauki. Jednak jak zwykle cisza trwała krótko i już po chwili rozmowy dalej się toczyły.
Po skończeniu lekcji zaklęć przyszła pora na eliksiry. Mało kto miał ochotę na nie iść, jednak klasa w końcu znalazła się w sali.
- Mam nadzieję, że coś wam jeszcze w głowach zostało od ostatniej lekcji. Choć niektórzy wtedy też nic nie wiedzieli - powitał ich profesor Snape.
- Tym razem macie zrobić eliksir który wam napisałem na tablicy. Pracujecie w tych samych parach co zawsze - stwierdził Severus.
- Jordan, dołącz do kogoś innego, skoro nie ma Fletcher - kazał Snape, widząc, że chłopak nie ma pary, którą wcześniej ustalił. Lee całkiem zadowolony dołączył się do Angeliny i Sally.
- To pójdę po składniki - zaproponował Fred.
- Pójdziemy razem lepiej - stwierdziła Sophie.
- Dlaczego lepiej? - zapytał chłopak.
- Żeby przynieść te, które trzeba - uznała dziewczyna.
- Przynoszę wszystko co trzeba przecież! - rzekł Fred.
- Oraz jeszcze kilka dodatkowych, w zamian za te prawidłowe - powiedziała Sophie.
- Każdemu może się zdarzyć pomyłka - zapewniał Weasley.
- Za praktycznie każdym razem? - zapytała Mason.
- Nie aż tak często - twierdził dalej chłopak.
Przez ostatnie miesiące pracowało im się nawet dobrze. Jednak gdy Fred sam chciał iść po składniki, czasami zdarzało się, że przynosił zupełnie inne, niż potrzebne do eliksiru.
- Jasne, ale przynajmniej ci powiem co trzeba wziąć - odparła Krukonka.
- Jakiś problem? - spytał profesor eliksirów, podchodząc do nich. Większość uczniów wybrała już składniki, więc rzucali się w oczy staniem w miejscu.
- Nie ma problemu panie profesorze. Właśnie idziemy po składniki - rzekła Sophie, po czym poszła wybrać ingrediencje. Fred ruszył za nią, a po chwili wrócili z potrzebnymi składnikami eliksiru.
- Mógłbym od razu pójść i nie byłoby problemu - stwierdził chłopak.
- A później poszłabym po odpowiednie składniki? - spytała Sophie, kiedy zaczęli przygotowywać wywar.
- Nie musiałabyś - zapewniał chłopak.
- Skąd w ogóle wiesz jakie są składniki? Przecież nie lubicie eliksirów zbytnio - rzekła dziewczyna, mając na myśli obu bliźniaków.
- Nie lubimy, ale niektóre są nam potrzebne do pewnej rzeczy - odparł Fred.
- Do waszego sklepu? - zapytała dziewczyna, domyślając się, że może o to chodzić. W końcu już kiedyś o nim mówili, więc zapewne coś kombinowali z nim.
- Skąd wiesz? - zdziwił się Weasley.
- Zgadywałam - stwierdziła Sophie.
- Dobra, chodzi o sklep. Ale na razie tylko plany - rzekł Fred.
- Myślę, że to dobry pomysł - odrzekła dziewczyna. W końcu to było ich marzenie, które zresztą do nich pasowało.
- Może niedługo uda się wypuścić pierwsze produkty, tu w szkole - oznajmił chłopak.
- Pewnie znajdzie się dużo chętnych - stwierdziła Sophie, wiedząc, że dużo osób lubi ich żarty, czy sami sobie pożartować.
- Mam taką nadzieję - rzekł Fred.
W końcu skończyli ten eliksir, na szczęście udał się całkiem nieźle. Naprawdę miło im się rozmawiało, choć zastanawiała się, o co mogło chodzić dziewczynom.
Nie miała pojęcia, o jaki plan im mogło chodzić. Czy Eveline naprawdę miała jakiś plan, o którym nikomu nie mówiła? Sama nie wiedziała, co o tym sądzić. Liczyła jednak, że wszystko się wyjaśni i będzie w porządku.
Przez resztę dnia Angelina i Alicia nie próbowały się już nic od niej dowiedzieć, jednak nadal patrzyły w jej kierunku, rozmawiając cicho o czymś.
Nie chciała sądzić, że o niej rozmawiają, jednak coś się ewidentnie działo.
Gdy szła na kolację, miała zamiar usiąść znów przy stole Krukonów, jednak przy wejściu zobaczyła brata i jego przyjaciółki.
- Usiądź z nami - powiedział Taylor, gdy wchodzili do Wielkiej Sali.
- W sumie chętnie - stwierdziła dziewczyna. Przynajmniej nie będzie siedziała sama przy stole Ravenclaw.
Usiedli całą piątką przy stole Gryffindoru i zaczęli jeść.
- Wiecie co? Pytałam się Michaela, o co mogło chodzić z tym nagłym wyjściem Naomi, ale nie chciał nic powiedzieć - rzekła Alice, gdy siedzieli.
- Widocznie to jej tajemnica i nie chce o tym mówić - uznała Sophie. Choć była ciekawa, to nie zamierzała być wścibska i na siłę wyciągać informacji.
- Może kiedyś się tego dowiemy - dodał Taylor.
- W końcu się jakoś to wyjaśni - rzekła Natalie.
- Może, choć sama też jestem ciekawa tego - stwierdziła Alice.
Porozmawiali jeszcze chwilę, a po uczcie Sophie wróciła do Wieży Ravenclaw. Przed pójściem spać poczytała sobie jeszcze trochę podręcznika do transmutacji. W końcu jednak zasnęła, zastanawiając się nad tym wszystkim.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro