Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział dwudziesty trzeci

Gdy następnego dnia rano Sophie wyszła z łazienki, Sally już wstała.

- Cześć - rzekła blondynka, chcąc być miła dla Diggle. Miała nadzieję, że w końcu dowie się powodów kłótni współlokatorek.

- Cześć Sophie - stwierdziła Sally, po czym zamierzała wejść do łazienki, jednak Mason spytała:

- Jak tam u ciebie?

- Wszystko w porządku - stwierdziła szatynka, po czym weszła do łazienki.

Choć może nie gadały za bardzo, to Sally sprawiała wrażenie bardziej wygadanej. Z drugiej strony, niby dlaczego ma się jej zwierzać, skoro rozmawiały tak rzadko?

Sophie wzięła więc książki i ruszyła na śniadanie. Tym razem jednak usiadła sama przy stole Ravenclaw, gdyż nie było widać nikogo znajomego.

Po śniadaniu ruszyła na lekcje. Nawet się cieszyła, że dzisiaj miała zajęcia głównie z Gryfonami.

Gdy przyszła pod salę od zaklęć, nie zauważyła jednak bliźniaków Weasley, ani ich przyjaciół. Skoro nie było ich wcześniej w Wielkiej Sali, to zapewne się spóźnią.

Najpierw przyszły Angelina i Alicia, które ku jej zdziwieniu, podeszła do niej.

- Cześć wam - przywitała się, gdy stanęły obok niej.

- Cześć, chciałybyśmy się czegoś ciebie zapytać - rzekła Angelina.

- Jasne, co jest? - spytała Sophie, jednak nie spodziewała się, o co może chodzić.

- Dokładniej mówiąc, chcemy wiedzieć czy jesteś czegoś świadoma - rzekła Spinnet.

- Co knuje Fletcher? - zapytała wprost Johnson.

- Nie mam pojęcia, o czym mówicie - odparła zaskoczona Sophie. Nie spodziewała się takiego pytania.

- Nic nie wiesz, czy nie chcesz powiedzieć? - zapytała Alicia.

- Dziewczyny, nie mam pojęcia, o czym mówicie. Wiem, że Eveline czasami może sprawiać inne wrażenie, ale nie sądzę, by robiła coś złego - odparła Sophie.

- I bronisz ją? Naprawdę? - spytała Angelina.

- Przysięgam wam, że nie mam pojęcia, czy planuje coś złego, choć w to wątpię - stwierdziła dziewczyna. Nie podobała jej się ta sytuacja.

Gryfonki spojrzała na nią i chciały coś jeszcze powiedzieć, gdy Flitwick zaprosił wszystkich do sali. Sophie weszła więc razem z resztą uczniów i usiadła na miejscu, w którym ostatnio siedziała z przyjaciółką. Z ulgą zobaczyła, że bliźniacy i Lee również pojawili się na lekcji, dyskutujący o czymś.

- Cześć Sophie - rzucili chłopcy, po czym usiedli za nią.

- Cześć wam - odparła dziewczyna.

- Mogę się dosiąść? - spytał Jordan, pokazując na wolne miejsce obok Sophie.

- Jasne, siadaj - odrzekła dziewczyna, a Lee kontynuował po chwili rozmowę z bliźniakami na temat pomysłów na kolejne żarty.

W tym samym czasie patrzyły na to Angelina i Alicia, analizując to wszystko.

- Może ona nie ma rzeczywiście pojęcia, co Fletcher zamierza zrobić? - zasugerowała Alicia.

- To jest jedna z możliwości. Musimy jeszcze dokładniej to sprawdzić - uznała Johnson.

- Może powinnyśmy być bardziej dyskretne? - spytała Spinnet.

- Jesteśmy ostrożne, ale czasami trzeba zrobić coś więcej - stwierdziła Angelina.

Rozmowy w klasie po chwili zostały przerwane przez profesora Flitwicka, który pokazywał im kolejne zaklęcie do nauki. Jednak jak zwykle cisza trwała krótko i już po chwili rozmowy dalej się toczyły.

Po skończeniu lekcji zaklęć przyszła pora na eliksiry. Mało kto miał ochotę na nie iść, jednak klasa w końcu znalazła się w sali.

- Mam nadzieję, że coś wam jeszcze w głowach zostało od ostatniej lekcji. Choć niektórzy wtedy też nic nie wiedzieli - powitał ich profesor Snape.

- Tym razem macie zrobić eliksir który wam napisałem na tablicy. Pracujecie w tych samych parach co zawsze - stwierdził Severus.

- Jordan, dołącz do kogoś innego, skoro nie ma Fletcher - kazał Snape, widząc, że chłopak nie ma pary, którą wcześniej ustalił. Lee całkiem zadowolony dołączył się do Angeliny i Sally.

- To pójdę po składniki - zaproponował Fred.

- Pójdziemy razem lepiej - stwierdziła Sophie.

- Dlaczego lepiej? - zapytał chłopak.

- Żeby przynieść te, które trzeba - uznała dziewczyna.

- Przynoszę wszystko co trzeba przecież! - rzekł Fred.

- Oraz jeszcze kilka dodatkowych, w zamian za te prawidłowe - powiedziała Sophie.

- Każdemu może się zdarzyć pomyłka - zapewniał Weasley.

- Za praktycznie każdym razem? - zapytała Mason.

- Nie aż tak często - twierdził dalej chłopak.

Przez ostatnie miesiące pracowało im się nawet dobrze. Jednak gdy Fred sam chciał iść po składniki, czasami zdarzało się, że przynosił zupełnie inne, niż potrzebne do eliksiru.

- Jasne, ale przynajmniej ci powiem co trzeba wziąć - odparła Krukonka.

- Jakiś problem? - spytał profesor eliksirów, podchodząc do nich. Większość uczniów wybrała już składniki, więc rzucali się w oczy staniem w miejscu.

- Nie ma problemu panie profesorze. Właśnie idziemy po składniki - rzekła Sophie, po czym poszła wybrać ingrediencje. Fred ruszył za nią, a po chwili wrócili z potrzebnymi składnikami eliksiru.

- Mógłbym od razu pójść i nie byłoby problemu - stwierdził chłopak.

- A później poszłabym po odpowiednie składniki? - spytała Sophie, kiedy zaczęli przygotowywać wywar.

- Nie musiałabyś - zapewniał chłopak.

- Skąd w ogóle wiesz jakie są składniki? Przecież nie lubicie eliksirów zbytnio - rzekła dziewczyna, mając na myśli obu bliźniaków.

- Nie lubimy, ale niektóre są nam potrzebne do pewnej rzeczy - odparł Fred.

- Do waszego sklepu? - zapytała dziewczyna, domyślając się, że może o to chodzić. W końcu już kiedyś o nim mówili, więc zapewne coś kombinowali z nim.

- Skąd wiesz? - zdziwił się Weasley.

- Zgadywałam - stwierdziła Sophie.

- Dobra, chodzi o sklep. Ale na razie tylko plany - rzekł Fred.

- Myślę, że to dobry pomysł - odrzekła dziewczyna. W końcu to było ich marzenie, które zresztą do nich pasowało.

- Może niedługo uda się wypuścić pierwsze produkty, tu w szkole - oznajmił chłopak.

- Pewnie znajdzie się dużo chętnych - stwierdziła Sophie, wiedząc, że dużo osób lubi ich żarty, czy sami sobie pożartować.

- Mam taką nadzieję - rzekł Fred.

W końcu skończyli ten eliksir, na szczęście udał się całkiem nieźle. Naprawdę miło im się rozmawiało, choć zastanawiała się, o co mogło chodzić dziewczynom.

Nie miała pojęcia, o jaki plan im mogło chodzić. Czy Eveline naprawdę miała jakiś plan, o którym nikomu nie mówiła? Sama nie wiedziała, co o tym sądzić. Liczyła jednak, że wszystko się wyjaśni i będzie w porządku.

Przez resztę dnia Angelina i Alicia nie próbowały się już nic od niej dowiedzieć, jednak nadal patrzyły w jej kierunku, rozmawiając cicho o czymś.

Nie chciała sądzić, że o niej rozmawiają, jednak coś się ewidentnie działo.

Gdy szła na kolację, miała zamiar usiąść znów przy stole Krukonów, jednak przy wejściu zobaczyła brata i jego przyjaciółki.

- Usiądź z nami - powiedział Taylor, gdy wchodzili do Wielkiej Sali.

- W sumie chętnie - stwierdziła dziewczyna. Przynajmniej nie będzie siedziała sama przy stole Ravenclaw.

Usiedli całą piątką przy stole Gryffindoru i zaczęli jeść.

- Wiecie co? Pytałam się Michaela, o co mogło chodzić z tym nagłym wyjściem Naomi, ale nie chciał nic powiedzieć - rzekła Alice, gdy siedzieli.

- Widocznie to jej tajemnica i nie chce o tym mówić - uznała Sophie. Choć była ciekawa, to nie zamierzała być wścibska i na siłę wyciągać informacji.

- Może kiedyś się tego dowiemy - dodał Taylor.

- W końcu się jakoś to wyjaśni - rzekła Natalie.

- Może, choć sama też jestem ciekawa tego - stwierdziła Alice.

Porozmawiali jeszcze chwilę, a po uczcie Sophie wróciła do Wieży Ravenclaw. Przed pójściem spać poczytała sobie jeszcze trochę podręcznika do transmutacji. W końcu jednak zasnęła, zastanawiając się nad tym wszystkim.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro